Отсутствует

Błąd Darwina


Скачать книгу

wyjaśnienia intensjonalnego jest tyleż obszerna, ile interesująca, ale mieści się niemal w całości w literaturze filozoficznej. Ta zaś nie odgrywa większej roli w wykształceniu biologów. Zachodzi też zjawisko odwrotne: niewielu filozofów jest dostatecznie obeznanych z tradycją teoretyczną biologii ewolucyjnej, by zrozumieć, jak silnie opiera się ona na niewyjaśnionym pojęciu „selekcji-ze-względu-na”. Filozofowie, którzy rozważają wyjaśnienie intensjonalne, skupiają się nieomal wyłącznie na intensjonalnym wyjaśnieniu psychologicznym. Patrząc z pewnej perspektywy, nietrudno dojść do przekonania, że szerokie, interdyscyplinarne omówienie teorii ewolucyjnej w gronie filozofów i biologów mogłoby się okazać bardzo korzystne. Jak zwykle wszyscy są jednak zajęci i nie da się przeczytać wszystkiego. Sami dobrze wiemy, jak to jest.

      Są też inne przykłady problemów, które mogły stać się przedmiotem interdyscyplinarnych dyskusji nad adaptacjonizmem, ale niestety się nie stały. Powracającym wątkiem w naszej pracy będzie ważna analogia między ujęciem ustalania fenotypów proponowanym przez Darwina a podejściem do nabywania „repertuaru zachowań” opartym na teorii uczenia Burrhusa Frederica Skinnera – ojca behawioryzmu i niezwykle wpływowego psychologa z Harvardu. Będziemy wręcz twierdzić, że Skinnerowskie ujęcie nauczania i Darwinowskie wyjaśnienie ewolucji różnią się niemal wyłącznie na poziomie werbalnym (ten pierwszy mógłby się zresztą z nami zgodzić – wielokrotnie wszak próbował on szukać wsparcia u Darwina). Skinner był zapewne najbardziej znaczącym, a na pewno najszerzej dyskutowanym amerykańskim psychologiem akademickim połowy XX wieku. Postawił on sobie za cel przedstawienie ścisłego i naukowego wyjaśnienia procesu nabywania zachowań wyuczonych. Teoria, za którą optował, łączyła asocjacjonizm brytyjskich empirystów z pozytywizmem metodologicznym psychologów (np. Watson) i filozofów (np. Dewey). Od empirystów przejął tezę, że uczenie się polega na formowaniu nawyków; od pozytywistów zaś – że wyjaśnienie naukowe nie powinno postulować bytów nieobserwowalnych (a w szczególności stanów czy procesów mentalnych). Z połączenia tych dwóch założeń powstała psychologia, w której organizm traktowany jest jako czarna skrzynka, a uczenie się sprowadza się do wytwarzania powiązań między bodźcami środowiskowymi a wywoływanymi przez nie reakcjami behawioralnymi. Powstawanie owych asocjacji bodźców i reakcji miało być poddane prawu efektu: ich wzmocnienie miało owocować silniejszym nawykiem. Tezy te są, rzecz jasna, mocno odległe od twierdzeń Darwina. Pokażemy jednak, że między problemami Darwinowskiej teorii ewolucji fenotypów a kłopotami Skinnerowskiego ujęcia nabywania zachowań wyuczonych zachodzą ścisłe analogie.

      Od lat pięćdziesiątych ubiegłego wieku powszechnie przyjmuje się, że program Skinnera jest z dobrze określonych przyczyn niewykonalny (klasyczne omówienie znajdziemy w pracy Chomsky’ego [1959], późniejsze uwagi na ten temat znaleźć można w pracy Piattelliego-Palmariniego [1980]). To zaś skłania do zastanowienia, czy wobec teorii Darwina nie dałoby się wytoczyć, po odpowiednich modyfikacjach, analogicznych zastrzeżeń. Na wszelki wypadek jednak biologowie ewolucyjni nie czytają za dużo o historii behawiorystycznych teorii uczenia się, a psychologowie nie interesują się zbytnio biologią ewolucyjną (choć pod tym względem sytuacja zaczyna się zmieniać). Filozofowie wreszcie w olbrzymiej większości nie czytają zaś literatury z żadnej z tych dziedzin. Zatem choć kilkukrotnie zauważono już analogię między teoriami selekcji naturalnej a teoriami warunkowania instrumentalnego, to rzadko zastanawiano się, co takiego może owo podobieństwo strukturalne powiedzieć nam o zależnościach logicznych między tymi teoriami. Mamy nadzieję przekonać, że gdy już raz się dostrzeże, dlaczego Skinner nie mógł mieć racji co do mechanizmów nauczania, staje się również jasne, iż z tych samych mniej więcej powodów Darwin musiał mylić się co do mechanizmów ewolucji. Trzeba oczywiście pamiętać, że Skinner był behawiorystą, a Darwin nie. Będziemy jednakowoż twierdzić, że najgłębsze problemy, jakie stoją przed obiema teoriami, stanowią odmiany błędu intensjonalnego i że strukturalne podobieństwa są istotniejsze niż różnice.

      Nasze omówienie przygotowaliśmy w następujący sposób.

      Rozdział 1 został poświęcony zbieżnościom – zarówno o charakterze strukturalnym, jak i szczegółowym – między teorią uczenia się i neodarwinowskim podejściem do ewolucji. W obu teoriach wykorzystano do opisywania wyjaśnianych zjawisk model „generuj/filtruj”, w obu też w pierwszym przybliżeniu twierdzono, że generator ma charakter losowy, a filtr jest egzogenny. Założenia te okazały się niemożliwe do utrzymania w przypadku uczenia z przyczyn, które stosować się będą również w przypadku teorii doboru naturalnego.

      Część I została poświęcona nowym badaniom i trendom w biologii. W rozdziałach 2, 3 i 4 zostaną omówione nowe fakty i mechanizmy nieselekcyjne, jakie odkryto w samej biologii. Pozwala to zrozumieć, dlaczego nasi przyjaciele biolodzy nie są już „takimi” darwinistami. Rozdział 5 to kompendium kolejnego rodzaju faktów i wyjaśnień powszechnych we współczesnej biologii, które są niezgodne ze standardowym, neodarwinowskim ujęciem ewolucji. Przede wszystkim omawiamy przypadki odnalezienia struktur czy procesów optymalnych w systemach biologicznych. Optymalizacje pojawiły się w sposób naturalny i prawdopodobnie wywodzą się z praw chemii i fizyki. Uważamy, że w niedalekiej przyszłości prawie na pewno odkryte zostanie wiele procesów samoorganizujących się przez autokatalityczne siły zespołowe. Jest oczywiste – z powodów, które przedstawimy w tym rozdziale – że nie powstają one w wyniku naturalnej selekcji przypadkowo generowanych wariacji.

      Część II to rozważania logiczne i pojęciowe podstawy teorii selekcji naturalnej. „Kognitywistyczne” podejście do psychologii, które w ostatnich dekadach niemal całkiem wyrugowało behawiorystyczną teorię uczenia, kładzie nacisk na rolę endogennych ograniczeń w kształtowaniu wyuczonego repertuaru zachowań. Wbrew temu, co twierdził Skinner, przebiegu procesu nauczania nie da się oprzeć na modelu egzogennego filtra zachowań, które na pierwszym poziomie są generowane losowo. Jak zobaczymy w części I, istnieje coraz więcej przekonujących świadectw empirycznych, które wskazują na podobne zjawiska w przypadku ewolucji fenotypów. Sądzimy, że darwiniści, tak jak przedtem zwolennicy Skinnera, przecenili rolę losowej generacji i egzogenicznego filtrowania na kształtowanie fenotypów. Rozdziały 6 i 7 są poświęcone pojawianiu się problemów intensjonalności w kontekście adaptacjonistycznych mechanizmów selekcji naturalnej. Zaczniemy od zjawiska „podczepiania”1: sytuacji, gdy pewne cechy fenotypowe są selekcjonowane dlatego, iż są powiązane z cechami, które mają przyczynowy wpływ na przystosowanie. Zjawisko to jest często omawiane w literaturze biologicznej od czasu pracy Stephena Goulda i Richarda Lewontina (2011 [1979]) (pisał o nim zresztą też sam Darwin). Powszechnie przyjmuje się, że stanowi ono wyjątek od ściśle adaptacjonistycznych ujęć ewolucji, uznaje się jednak przekonanie, że ma on charakter marginalny: ma się on dać uzgodnić z tezą, iż ewolucja fenotypów jest przede wszystkim wynikiem selekcji naturalnej. Twierdzimy jednakowoż, że takie podejście nie jest w stanie poprawnie ująć konsekwencji podczepiania własności i zjawisk pokrewnych dla teorii ewolucji fenotypów. Problem, który napotykają tu darwiniści, wynika z faktu, że nie zwrócili oni uwagi na intensjonalny charakter „selekcji-ze-względu-na” i pojęć pokrewnych. Nie mają też pomysłu, co począć z tym problemem, gdy zwróci się im na niego uwagę.

      Uważamy, że ta właśnie sytuacja sprzyja narodzinom rozlicznych mar, które coraz częściej nawiedzają darwinowskie ujęcie ewolucji. Matka Natura, samolubne geny, imperialistyczne memy i temu podobne to tylko najbardziej znane przykłady ze współczesnej literatury przedmiotu. Źródła problemu z gapowiczami sięgają jednak aż do darwinowskiego zainteresowania domniemaną analogią między wpływem, jaki na kształt fenotypów ma z jednej strony selekcja naturalna, a z drugiej – działania hodowców. Darwin nie dość przejął się faktem, że hodowcy są wyposażeni w umysły. Byłoby doprawdy zadziwiające, gdyby mimo tej różnicy teorie stosujące się do jednego ze zjawisk mogły stanowić model dla drugiego.

      Rozdział