Andreas Moritz

Rak to nie choroba a mechanizm uzdrawiania


Скачать книгу

uboczne, które wytwarzają.

      Amerykańskie izby lekarskie karzą doktorów (a także zdesperowanych rodziców takich jak Kristen LaBrie), którzy nie chcą szkodzić swoim pacjentom i przepisywać niebezpiecznych leków czy badań diagnostycznych. Tym chcącym postępować etycznie lekarzom odbiera się licencje i mogą też zostać pozwani za medyczne zaniedbania.

      Ja sam doświadczyłem śmiertelnego połączenia pomiędzy diagnozą i poważną chorobą, kiedy miałem tylko 17 lat. Mój ojciec został mylnie zdiagnozowany z rzadką chorobą nerek. Zalecone leki doprowadziły do straszliwych skutków ubocznych, które sprawiły, że jego szczupłe ciało spuchło czterokrotnie w ciągu tygodnia. Nie mogłem go nawet rozpoznać. W końcu pomyłka w diagnozie medycznej została rozpoznana, jednak szkodliwe leczenie już zebrało swoje żniwo, uszkadzając serce mojego ojca. Późniejsze leczenie doprowadziło do perforacji żołądka i zmarł wieku 54 lat, po roku bycia przykutym do łóżka.

      Dlaczego te technologie medyczne nigdy nie zostały przebadane pod kątem efektów ubocznych, zanim zostały przedstawione lekarzom i pacjentom i wprowadzone do szpitali? Powrócę do tego pytania w dalszej części książki.

      Codzienne napromieniowywanie

      Szkodliwe promieniowanie może pochodzić też ze źródeł innych niż technologia medyczna. Atakuje nasze codzienne życie w wielu formach, szczególnie przez technologiczne gadżety i nowoczesne urządzenia. Na przykład jak pokazuje badanie, które omówię szczegółowo w rozdziale drugim, przebywanie w bliskiej odległości od telefonu komórkowego (mimo że emituje on promieniowanie niejonizujące) powoduje, że pojedyncze lub podwójne nici DNA przerywają się w niektórych miejscach i wytwarzają się tak zwane białka szoku cieplnego (HSP).

      Nasze komórki produkują te białka, by przeciwdziałać szkodliwym bodźcom. Regularna ekspozycja na te nienaturalne formy promieniowania może prowadzić do poważnych uszkodzeń i licznych mutacji genów. Innymi słowy, powtarzana lub regularna ekspozycja na promieniowanie zarówno jonizujące, jak i niejonizujące może prowadzić do całego szeregu chorób, które są później przypisywane przez nauki medyczne do kategorii zaburzeń genetycznych.

      Odkrycia genetyków na temat ciągle rosnącej liczby zmutowanych genów związanych z nowotworami i innymi rzekomymi chorobami odwróciły naszą uwagę od prawdziwych przyczyn tego, co niszczy nasze ciało. Tu tkwi prawdziwe niebezpieczeństwo w projekcie poznania ludzkiego genomu (HGP). Przy wszystkich środkach wydanych na badanie ludzkiego DNA, w żadnym przypadku wiedza na temat sekwencji DNA czy jakiegokolwiek pojedynczego genu nie przyczyniła się do wyleczenia nowotworu. Tak jak w przypadku poprzednich obietnic nauk medycznych, że „jesteśmy na drodze stworzenia lekarstwa na raka”, medycyna genetyczna już odniosła porażkę i nie wniosła żadnej znaczącej różnicy.

      Zarówno akademicy, jak i laicy wierzą, że badania genetyczne kształtują przyszłość medycyny, ale nikt nie jest w stanie dokładnie zdefiniować, co to znaczy. Badania genów nie są jednoznaczne, jak niektórzy próbują przekonywać nas i inwestujących w projekt badania genów.

      Artykuł zatytułowany State of the Art („Aktualny stan wiedzy”) opublikowany 13 lutego 2011 w prestiżowej niemieckiej gazecie Die Süddeutsche Zeitung dostarczył realistycznego spojrzenia na stan badań genetycznych. Chociaż odkodowano większość z 3,2 biliona par zasad, były to tylko materiały tworzące geny, zgodnie z artykułem. Niemalże nic nie wiadomo o ich wzajemnym oddziaływaniu i relacjach DNA, RNA, białek, warunków życiowych i środowiskowych. W artykule stwierdzono, że bardzo niewiele wiemy na temat tego, ile genów jest w ludzkim ciele, chociaż szacuje się ich liczbę na 20-22 tysiące.

      Jeśli szacunki są prawidłowe, mamy ponad 60 bilionów par zasad, o których wiemy bardzo niewiele! Fakt, że sekwencja DNA jednego człowieka będzie się zawsze różnić od innej osoby, sprawia, że na interpretacji genomu nie można polegać i potencjalnie może ona prowadzić do błędu. Nie ma dwojga ludzi o takim samym DNA – to oczywiste. Jednak czynnik nieprzewidywalności sprawia, że niemożliwe jest, by określić, co jest normalne w genomie, a co nie jest. Ostatecznie nie jesteśmy identyczni, ale unikalni na wiele więcej sposobów, niż przypominamy siebie nawzajem.

      Przypuszcza się, że ludzkie ciało wykorzystuje tylko 1,5 procenta swojego genomu do produkcji białek. Nic nie wiadomo o pozostałych 98,5 procenta DNA – określa się je nawet jako śmieciowe DNA. Szalona jest wiara, że ciało go nie używa. Jednak znowu, wydaje się, że igramy z czymś, co jest niezwykle kompleksowe i głębokie, nie mając świadomości, że nie mamy nawet podstawowej wiedzy, jak to działa. Opieranie całej nowej technologii na czymś, wobec czego jesteśmy prawie całkowitymi ignorantami, jest wysoce nieodpowiedzialne.

      Zaczęliśmy już dostrzegać na przykład niszczące konsekwencje genetycznie zmodyfikowanej żywności. Miliony akrów roślin GMO podupadają ze względu na manipulację jednym z najpotężniejszych praw natury – dzięki nieodpowiedzialnym, krótkowzrocznym i chciwym korporacjom. Wielu z nas jest już zaznajomionych z poważnymi konsekwencjami wynikającymi z manipulowania genami naszego pożywienia.

      Nie będąc tego świadomymi, każdego dnia setki milionów ludzi konsumuje już jedzenie Frankensteina, które może wywoływać permanentne zmiany w DNA. Te mutacje w DNA pozwalają nam przetworzyć to pożywienie, które nie istniało wcześniej na naszej planecie, ale to „dostosowanie” ostatecznie prowadzi do słabo poznanych, ale permanentnych odchyleń od normy. Nigdy nie udowodniono naukowo, że żywność GMO jest bezpieczna dla kogokolwiek. Faktycznie nie ma żadnych publikacji opartych na analizie porównawczej wyników badań klinicznych na temat efektów oddziaływania żywności GMO na ludzkie zdrowie. Zamiast tego wymaga się od nas, żebyśmy zaufali tym, którzy wytwarzają to genetycznie modyfikowane jedzenie (i czerpią z tego zyski). Liczne badania i analizy porównawcze pokazały, że żywność GMO, którą karmione są zwierzęta, wywołuje nowotwory żołądka i uszkodzenia jelit oraz wiele innych objawów poważnie zaburzonej homeostazy – włącznie ze śmiercią.

      To oczywiście nasuwa pytanie, dlaczego chcemy jeść to pożywienie? Dzięki globalnym rozmowom na ten temat podjętych zostało kilka pozytywnych kroków. Większość krajów europejskich zakazała importu żywności GMO. Jednak to bardzo denerwuje rząd Stanów Zjednoczonych, które są największym na świecie promotorem i producentem GMO. Odkąd producenci żywności GMO ze Stanów Zjednoczonych nie są prawnie zobligowani, by oznaczać, że jest modyfikowana (stan z roku 2012), związek między żywnością GMO a nowotworami u ludzi jest praktycznie niemożliwy do ustalenia.

      Wydaje się logiczne, że jeśli nie jesteśmy jeszcze zdolni do bezpiecznej inżynierii genetycznej nawet w przypadku najbardziej podstawowych produktów spożywczych, z pewnością jesteśmy daleko od bycia zdolnymi do genetycznego leczenia chorób. Pomimo powierzchownego zrozumienia wszystkich jej działań i implikacji, medycyna oparta na genetyce jest szeroko uznawana za kandydatkę, by stać się nową medycyną tego stulecia. Rzeczywiście genomika już odgrywa coraz ważniejszą rolę w diagnostyce, monitoringu i leczeniu chorób, tworząc nowe i drogie technologie diagnostyczne i kosztowne leki.

      Nic dziwnego, że firmy biotechnologiczne są już silnie zaangażowane w tworzenie testów diagnostycznych wykorzystywanych do potwierdzenia opinii medycznych, gdy stan pacjenta, jak się podejrzewa, wynika z mutacji i czynników genetycznych. A skoro każda choroba ma komponent genetyczny – czy w ten sposób, że jest dziedziczona, czy wynika to z odpowiedzi ciała na stresory środowiskowe jak na przykład promieniowanie, wirusy czy toksyny – zwiększanie zakresu i wpływów (a przez to zysków finansowych) medycyny opartej na genetyce może być po prostu nieograniczone.

      Tworzenie leków przesuwa się w kierunku kreowania nowej klasy farmaceutyków związanych z informacjami na temat sekwencji genów i funkcjonowania struktur białek, a nie opartych na tradycyjnej metodzie prób i błędów. Nowe leki celują tylko w specyficzne miejsca w ciele, obiecując przy tym mniejsze