i zamknęła drzwi, używając więcej siły niż potrzeba. Rozległo się głośne wibrujące trzaśnięcie. Czuła, że serce bije jej jak oszalałe. Wytarła spocone dłonie w ołówkową spódnicę i usiłowała wyrównać oddech. Kiedy usiadła z powrotem za biurkiem, nie mogła się skoncentrować i była w stanie tylko gapić się w migający kursor.
A może Philip miał rację? Czyżby nie lubiła seksu, dlatego że nie potrafiła tego robić? Czy rzeczywiście trening czyni mistrza? Całkiem interesujący pomysł. Niewykluczone, że seks był kolejną umiejętnością społeczną, nad którą musiała jeszcze popracować, tak jak nad utrzymywaniem kontaktu wzrokowego, dobrymi manierami i towarzyską pogawędką.
Jak jednak miała się nauczyć seksu? Faceci nie byli nią szczególnie zainteresowani i nie rzucali się na nią jak kobiety na Philipa. Nawet jeśli udało się jej z kimś przespać, to wybranek był tak rozczarowany, że oboje nawet nie próbowali powtarzać tego nijakiego doświadczenia.
Poza tym mieszkała i pracowała w Dolinie Krzemowej, krainie naukowców i geniuszy nowoczesnych technologii. Dostępni mężczyźni byli więc najprawdopodobniej równie beznadziejni w łóżku jak ona. Znając swoje szczęście, nawet gdyby przespała się ze znaczną częścią męskiej populacji z okolicy, nie nauczyłaby się niczego nowego. Miałaby tylko obolałe krocze i mogłaby nabawić się jakiejś francy.
Nie, Stella potrzebowała zawodowca.
Profesjonaliści przechodzą regularne badania, mają referencje i odpowiednie zaświadczenia. Przynajmniej tak jej się wydawało. Gdyby sama pracowała w tej branży, na pewno zadbałaby o stosowne papiery. Zwykłych mężczyzn podniecały: osobowość, poczucie humoru i namiętny seks. Niestety, Stella nie miała żadnego z tych atutów. Facetów do wynajęcia nęciły zaś pieniądze, a tych miała akurat pod dostatkiem.
Zamiast pracować nad nowiutkim zbiorem danych, otworzyła więc wyszukiwarkę i wpisała: Zatoka San Francisco mężczyzna do towarzystwa.
Rozdział 2
Którą kopertę powinien otworzyć najpierw? Tę z wynikami badań czy tę z rachunkiem? Michael miał bzika na punkcie zdrowia i liczył na to, że wyniki będą dobre. Z jego doświadczenia wynikało, że pech mógł się przyplątać niczym niesprowokowany, ale przynajmniej można było starać się unikać kuszenia losu, w odróżnieniu od płacenia rachunków, które było nieuniknione. To było naprawdę do dupy. Jedyną niewiadomą pozostawało, jak bardzo dostanie po kieszeni.
Napiął wszystkie mięśnie, gotowy na bolesne uderzenie, po czym rozdarł kopertę, żeby sprawdzić, ile musi zapłacić w tym miesiącu. Szybko przejrzał poszczególne pozycje i zjechał wzrokiem na sam dół faktury, żeby znaleźć końcową sumę. Na chwilę wstrzymał oddech. Całe szczęście, nie było aż tak źle. Na skali od drobnego zadrapania do kompletnego nokautu należało potraktować to jak niegroźny siniak.
W takim razie drugi list musiał zawierać złe wiadomości – na pewno złapał chlamydiozę.
Włożył rachunek do schowanej za kuchennym stołem metalowej szafki na dokumenty i otworzył kopertę z wynikami badań na choroby weneryczne. Wszystko w porządku. Jednak się udało! Był piątkowy wieczór, a to oznaczało, że znowu musi iść do pracy.
Należało wprowadzić się w odpowiedni nastrój. Miał w końcu uprawiać seks. Nie było to łatwe, ponieważ zaprzątały go ciągle choroby weneryczne i niezapłacone faktury. Przez chwilę próbował wyobrazić sobie, jak wyglądałoby jego życie, gdyby nie dostawał tych cholernych rachunków. Znowu byłby wolnym człowiekiem i mógłby żyć tak jak kiedyś. Nagle zrobiło mu się wstyd. Przecież nie chodziło wcale o pieniądze. Problemem było coś zupełnie innego, coś, co nigdy nie powinno było się wydarzyć.
Podreptał przez skromne mieszkanie w stronę łazienki. Kiedy się rozbierał, starał się wywołać w sobie podekscytowanie nadchodzącym wieczorem. Na początku fakt, że oferował kontrowersyjne usługi, bardzo go podniecał, ale po trzech latach pracy jako facet do towarzystwa musiał walczyć z nudą. Mimo to nadal lubił traktować swoje zajęcie w kategoriach zemsty.
„Popatrz, tato, czym zajmuje się twój jedyny syn”.
Gdyby ojciec dowiedział się, że Michael uprawia seks za pieniądze, na pewno wpadłby w szał. To była naprawdę przyjemna myśl, ale potrzebował czegoś bardziej podniecającego. Zaczął więc przeglądać zasoby własnej pamięci w poszukiwaniu ulubionych fantazji. Na co miał ochotę? Gorąca nauczycielka? Niedopieszczona pani domu? Tajemnicza kochanka?
Odkręcił kurek z gorącą wodą, poczekał, aż kabina prysznicowa wypełni się kłębami pary i dopiero wtedy wszedł do środka. Jak się nazywa dzisiejsza klientka? Shanna? Estelle? Nie, Stella. Mógłby się założyć o dwadzieścia dolarów, że to nie było jej prawdziwe imię, ale tak naprawdę niewiele go to obchodziło. Chciała zapłacić z góry, więc uznał, że należy jej się coś ekstra. Postanowione: gorąca nauczycielka.
To było na pierwszym roku studiów. Na dobrą sprawę nie chodził na wykłady z wyjątkiem zajęć prowadzonych przez panią Stellę, która zawsze upuszczała gąbkę do tablicy tuż obok jego krzesła. Schylała się nisko, a obcisła spódnica wędrowała wtedy w górę… Kiedy sobie to wyobraził, poczuł napływającą falę podniecenia. Chwycił nabrzmiały członek i zaczął się masturbować. Po zakończonym wykładzie, kiedy sala już opustoszała, Stella pochyliła się nad biurkiem, wypięła pupę, a on podciągnął jej spódnicę. Okazało się, że pani profesor nie ma na sobie majtek. Głęboko w nią wszedł i zaczęli się szaleńczo kochać. Gdyby ktoś ich wtedy przyłapał…
Głośno jęknął i cofnął rękę, żeby za szybko nie skończyć. Wiedział, że teraz jest już odpowiednio przygotowany na spotkanie ze Stellą. Musiał tylko pamiętać o swojej fantazji.
Skończył prysznic, wytarł się ręcznikiem i wyszedł z łazienki, po czym założył jeansy, T-shirt i czarną sportową marynarkę. Spojrzał w lekko zaparowane lustro, dwa razy przeczesał wilgotne włosy palcami i uznał, że całkiem nieźle się prezentuje.
Prezerwatywy, klucze i portfel. Z przyzwyczajenia rzucił jeszcze okiem na ekran telefonu, żeby sprawdzić, czy musi spełnić jakieś szczególne życzenia.
Proszę, nie używaj wody kolońskiej.
Nic trudnego. W zasadzie nie lubił tego rodzaju zapachów. Schował rzeczy do kieszeni i wyszedł z mieszkania.
Po kilku minutach jazdy samochodem znalazł się na podziemnym parkingu hotelu Clement. Przed wejściem do eleganckiego ultranowoczesnego lobby upewnił się, że klapy marynarki dobrze leżą i zaczął wyobrażać sobie, jak wygląda nowa klientka. Lubił grać w tę grę, to była część rytuału.
W formularzu napisała, że ma trzydzieści lat. Głośno westchnął, uznając, że na pewno skłamała i w rzeczywistości dobija pięćdziesiątki. W jego fachu nie zdarzały się kobiety przed czterdziestką, chyba że chodziło o zlecenia grupowe, których on z zasady nie przyjmował. Na wieczorach panieńskich można było nieźle zarobić, lecz świadomość, że niszczy się miłość młodych ludzi, przygnębiała go. Może był naiwny, ale chciał żyć w świecie, w którym przyszłe panny młode sypiają tylko ze swoimi narzeczonymi i vice versa. Poza tym duże grono napalonych kobiet napawało go strachem. Ciężko się było przed nimi obronić i miały naprawdę ostre paznokcie.
„Stella” mogła być zatem rozpieszczoną pięćdziesięciolatką, zajadającą się słodyczami, zakochaną w swoich rozbestwionych pieskach i regularnie chodzącą do spa. Miała krągłą figurę i lubiła, gdy w łóżku partner skupiał na niej całą uwagę. Michael nie miał z tym najmniejszego problemu. Mogła też być wysportowaną panią w średnim wieku, wielbicielką jogi, soków warzywnych