Helen Hoang

Więcej niż pocałunek


Скачать книгу

się ukryć, że miał słabość do inteligentnych dziewczyn. Właśnie dlatego jego ulubioną fantazją była gorąca nauczycielka.

      – Muszę przyznać, że nie mam pojęcia, co to znaczy.

      – Używam narzędzi statystycznych i rachunku różniczkowego, żeby tworzyć modele systemów ekonomicznych. Pewnie zauważyłeś, że kiedy kupujesz coś w internecie, zwykle dostajesz później mejle z rekomendacjami dotyczącymi produktów, które mogłyby cię zainteresować. To właśnie ja zajmuję się tworzeniem tych rekomendacji. To nowa dziedzina, która bardzo szybko się rozwija i jest niezwykle interesująca. – Pochyliła się nad stolikiem, a w jej oczach Michael ujrzał nieskrywany entuzjazm. Zrobiła taką minę, jak gdyby zdradzała Michaelowi jakiś sekret. Sekret dotyczący matematyki.

      „Dzisiaj będziemy się uczyć czegoś zupełnie innego”.

      Znowu miał ciarki na plecach. Im dłużej z nią rozmawiał, tym wydawała mu się ładniejsza: brązowe oczy, długie rzęsy, ładnie wykrojone usta, delikatnie zarysowana szczęka i smukła szyja. Zaczął sobie wyobrażać chwilę, w której będzie rozpinał guziki jej koszuli.

      Tym razem nie miał jednak ochoty się spieszyć. Nie chciał zdejmować spodni i przechodzić od razu do sedna, żeby potem móc jak najszybciej wrócić do domu. Ta dziewczyna była intrygująca. Kiedy mówiła o swojej pracy, w jej oczach pojawił się niezwykły blask. Powinien poświęcić jej więcej czasu i rozbudzić w niej również inny rodzaj namiętności. Poczuł, że zalewa go fala podniecenia, a jego nabrzmiewający członek zaczyna napierać na rozporek. Wiedział, że musi wrócić do rzeczywistości.

      Zrobiło mu się gorąco, jego puls oszalał, a skóra stała się wyjątkowo wrażliwa. Nie pamiętał, kiedy ostatni raz był tak napalony. I wcale nie musiał sobie wyobrażać, że ma teraz do czynienia z zupełnie inną kobietą. Jednak znajdował się w pracy. Jego osobiste potrzeby i pragnienia nie grały tu żadnej roli. To było tylko kolejne zadanie do wykonania. Trzeba zrobić, co należy, i stawić czoło następnemu wyzwaniu.

      Wziął głęboki oddech i zadał pierwsze pytanie, które przyszło mu do głowy.

      – W ogólniaku byłaś w kółku matematycznym?

      Roześmiała się, nie odrywając wzroku od szklanki.

      – Nie.

      – W takim razie grałaś w szachy? Albo brałaś udział w olimpiadzie fizycznej?

      – Znowu pudło. – Na jej twarzy zagościł smutny uśmiech i Michael zaczął się zastanawiać, jakie miała doświadczenia w szkole. Po chwili spojrzała mu w oczy i stwierdziła:

      – Za to ty na pewno byłeś rozgrywającym.

      – Nie zgadłaś. Mój ojciec uważał, że sport jest dobry dla idiotów.

      Z niedowierzaniem zmarszczyła czoło.

      – Trudno w to uwierzyć. Jesteś… bardzo dobrze zbudowany.

      – Dla niego liczyły się tylko praktyczne rzeczy. Na przykład sztuki walki. – Nigdy nie lubił przyznawać ojcu racji, lecz biorąc pod uwagę charakter rodzinnej firmy i to, że często musiał pomagać w interesie, techniki samoobrony naprawdę się przydawały, szczególnie gdy zmagał się z miejscowymi chuliganami.

      Stella nagle doznała olśnienia.

      – Co trenowałeś? MMA? Kung-fu? Jeet Kune Do?

      – Wszystko po trochu. Mam wrażenie, że interesujesz się tym tematem.

      Znowu wbiła wzrok w szklankę.

      – Lubię filmy kung-fu i to, co ma związek ze sztukami walki.

      Zaczął się domyślać, o co chodzi, i wydał z siebie jęk zawodu.

      – Nie, tylko nie to… Jesteś wielbicielką koreańskich seriali?

      Przekrzywiła głowę i zalotnie się uśmiechnęła.

      – Owszem.

      – Wcale nie jestem podobny do Daniela Henneya!

      – Nie, jesteś przystojniejszy.

      Oparł się rękami o krawędź stolika i poczuł, że oblewa się rumieńcem. Do jasnej cholery! Kto widział czerwieniącego się żigolaka? Na ścianach sypialni jego sióstr wisiały plakaty z Henneyem. Ten amerykański aktor azjatyckiego pochodzenia był dla nich ideałem męskiej urody. Siostry wymyśliły nawet skalę od jedynki do Henneya. Ich zdaniem Michael był solidną ósemką. Jak do tej pory, w ogóle się tym nie przejmował, ale w opinii Stelli najwyraźniej zasługiwał na jedenaście punktów.

      Kelnerka podała jedzenie, więc, całe szczęście, nie musiał reagować na komplement. Stella zamówiła łososia, a on poprosił o to samo. W myślach uśmiechnął się sam do siebie. Wcale nie miał zamiaru konsumować „wełnistej” jagnięciny.

      Ryba była bardzo dobra i ze smakiem zjadł całą porcję. Podejrzewał, że wszystkie dania serwowane w tej restauracji są naprawdę wyjątkowe. W końcu Clement to jeden z najbardziej ekskluzywnych hoteli w Palo Alto. Za wynajęcie pokoju trzeba zapłacić ponad tysiąc dolarów. Wynikało z tego, że specjalistki od ekonometrii zarabiają kupę kasy.

      Patrzył, jak Stella bez szczególnego apetytu grzebie w jedzeniu, i w pewnym momencie doszedł do wniosku, że wszystko w tej dziewczynie było powściągliwe i dyskretne: zero makijażu, krótkie niepomalowane paznokcie i bardzo proste ubranie, które świetnie na niej leżało. Z pewnością było szyte na miarę.

      Kiedy odłożyła widelec i wytarła usta serwetką, na talerzu wciąż leżało pół ryby. Gdyby znali się lepiej, Michael z pewnością dokończyłby jej porcję. Babcia zawsze kazała mu zjadać wszystko do ostatniego ziarenka ryżu.

      – Nie masz apetytu?

      – Jestem zdenerwowana – wyjaśniła.

      – Niepotrzebnie. – Był zawodowcem i miał zamiar należycie zaopiekować się swoją klientką. Poza tym, w odróżnieniu od większości zleceń, tym razem naprawdę nie mógł się doczekać.

      – Wiem, ale nie jestem w stanie nad tym zapanować. Możemy mieć to za sobą?

      Zrobił niewyraźną minę. Nigdy nie słyszał, żeby ktoś z tak małym entuzjazmem wypowiadał się o nocy w jego towarzystwie. No cóż, trzeba będzie zmienić nastawienie tej dziewczyny.

      – W porządku. – Położył serwetkę na pustym talerzu i wstał od stolika. – Chodźmy do pokoju.

      Rozdział 3

      Stella otworzyła drzwi i weszła do dyskretnie oświetlonego apartamentu. Odłożyła torebkę na stojące w korytarzu krzesło, zdjęła szpilki i ustawiła je równo pod ścianą, a gdy jej stopy dotknęły miękkiego dywanu, westchnęła z ulgą.

      Michael spojrzał na nią z rozbawieniem, a ona zaczęła się gapić na swoje nagie palce u stóp. Zdjęła buty, zupełnie się nad tym nie zastanawiając. To była część standardowej procedury. Czyżby popełniła faux pas? A może powinna założyć je z powrotem? Poczuła, że ściska ją w żołądku, a puls wyraźnie przyspiesza.

      Michael postanowił wybawić ją z kłopotu. Sprawnym ruchem zdjął swoje czarne skórzane buty i postawił obok szpilek Stelli, po czym ściągnął marynarkę i rzucił ją na to samo krzesło, na którym leżała jej torebka. Został w prostym białym T-shircie, który ładnie opinał mu tors i ramiona. Dopasowane jeansy lekko zsunęły się z jego wąskich bioder. Stella nie mogła oderwać od niego oczu.

      Miał pięknie umięśnione ciało i zgrabne, niemal kocie ruchy. Bez wątpienia był najatrakcyjniejszym facetem, jakiego kiedykolwiek widziała.

      No i dziś wieczorem