zlecone jej przez Zarządcę zadanie i za to została wykluczona z Konsorcjum. Przy odrobinie szczęścia czekało ją oficjalne dochodzenie i wyrzucenie z pracy. Jeśli jednak pomyliła się co do intencji i determinacji swojego pracodawcy, spędzi resztę życia, oglądając się przez ramię i zastanawiając, czy Konsorcjum nie postanowiło skończyć z nią raz na zawsze.
Teraz zyskałam jeszcze jedną opcję. Mogę dokończyć misję.
Pozostanie na miejscu akcji było sprzeczne z protokołem wykluczenia, lecz profesorek wciąż pozostawał na wolności, a ona miała spore szanse na wykonanie pierwotnych rozkazów.
Jeśli Brüder nie zdoła schwytać Langdona, myślała, czując, jak puls jej przyśpiesza. Jeśli to ja znajdę go pierwsza…
Zdawała sobie sprawę, że nie będzie to proste. Gdyby jednak Langdon wymknął się Brüderowi na dobre, a ona zdołała dokończyć misję, Konsorcjum powinno być jej wdzięczne, Zarządca zaś z pewnością będzie bardziej chętny do okazania łaski.
Zachowam pracę, pomyślała. Może nawet dostanę awans.
Nagle dotarło do niej, że cała jej przyszłość zależy od jednej rzeczy.
Muszę zlokalizować profesorka, zanim zrobi to Brüder.
Brüder miał do dyspozycji niezliczone rzesze ludzi i cały wachlarz najnowocześniejszych środków. Vayentha mogła liczyć wyłącznie na siebie. Dysponowała jednak informacją, do której Brüder, Zarządca i policjanci nie mieli dostępu.
Wiem, dokąd Langdon zmierza!
Przekręciła manetkę gazu, obracając motocykl o sto osiemdziesiąt stopni, i ruszyła tam, skąd przyjechała.
Ponte alle Grazie, pomyślała, przywołując w pamięci most leżący na północy.
Istniała więcej niż jedna droga wiodąca na starówkę.
Rozdział 25
Nie przeprosiny, rozmyślał Langdon. Tylko nazwisko artysty…
– Vasari – mamrotała Sienna, cofając się o krok. – Malarz, który wkomponował słowa cerca trova w swój fresk.
Robert nie zdołał powstrzymać uśmiechu. Poza tym, że odkrycie to rzucało nowe światło na ich nieciekawą sytuację, dowiedział się też, że nie uczynił niczego, za co musiałby przepraszać.
– Musiałeś oglądać ten obraz Botticellego, zanim zostałeś postrzelony, i wiedziałeś, że zawiera on wskazówkę prowadzącą do fresku Vasariego. Dlatego bez przerwy powtarzałeś jego nazwisko!
Robert próbował zrozumieć, co to może oznaczać. Giorgio Vasari, szesnastowieczny mistrz pędzla, architekt i pisarz, był człowiekiem, którego nazwał onegdaj „pierwszym historykiem sztuki”. Oprócz setek obrazów, które stworzył, i dziesiątek zaprojektowanych budowli, jego najwybitniejszym dziełem jest absolutnie wyjątkowa księga zatytułowana: Żywoty najsławniejszych malarzy, rzeźbiarzy i architektów, będąca kolekcją biografii włoskich artystów i do dzisiaj figurująca na liście lektur obowiązkowych wszystkich zainteresowanych historią sztuki.
Jego nazwisko znalazło się na ustach wszystkich za sprawą słów cerca trova, które umieścił na swoim fresku jako „tajemne przesłanie”. Stało się to wkrótce po ich odkryciu wysoko na ścianie Sali Pięciuset w Palazzo Vecchio. Trudno było dostrzec w przedstawionym bitewnym szale te maleńkie literki zdobiące zielony sztandar bojowy. Naukowcom dotąd nie udało się odkryć motywów, którymi kierował się malarz, dodając ten dziwaczny napis do swojego dzieła, niemniej najpopularniejsza teoria głosiła, że wskazywał on na istnienie fresku Leonarda da Vinci, ukrytego w trzycentymetrowej wnęce za ścianą.
Sienna zerknęła nerwowo na niebo widoczne nad koronami drzew.
– Jednego nadal nie rozumiem. Dlaczego próbują cię zabić, skoro nic nie zrobiłeś?
Langdon także się nad tym zastanawiał.
Odległe brzęczenie drona zwiadowczego znów zaczęło narastać, dlatego Robert uznał, że nadszedł najwyższy czas, by się zdecydować. Na razie nie udało mu się znaleźć związku między Bitwą pod Marciano Vasariego a Piekłem Dantego, a tym bardziej strzelaniną, w której wyniku odniósł rany głowy, jednakże dostrzegł wreszcie nadzieję na rozwiązanie tej zagadki.
Cerca trova.
Szukaj, a znajdziesz.
Raz jeszcze ujrzał oczyma wyobraźni siwowłosą kobietę, która krzyczała do niego z drugiego brzegu rzeki.
Czas ucieka!…
Langdon czuł, że odpowiedzi – jeśli w ogóle istnieją – znajdzie właśnie w Palazzo Vecchio.
Przypomniał sobie również stare porzekadło greckich poławiaczy, którzy nurkowali w koralowych grotach Wysp Egejskich w poszukiwaniu homarów.
Gdy wpłyniesz w mroczny tunel, dotrzesz po pewnym czasie do punktu bez powrotu, gdzie nie masz już dość powietrza na drogę w drugą stronę. Wtedy musisz płynąć dalej w nieznane i modlić się, aby było inne wyjście.
Langdon zastanawiał się, czy on i Sienna minęli już taki punkt.
Omiótł wzrokiem labirynt ścieżek. Jeśli zdołają dotrzeć do pałacu Pitti i wyjść z ogrodów, od starówki dzielić ich będzie jedynie najbardziej znana na świecie kładka dla pieszych – Ponte Vecchio. Zawsze pełno tam turystów, dzięki którym można zniknąć w tłumie. A Palazzo Vecchio znajduje się zaledwie kilka przecznic od rzeki.
Dron zabrzęczał gdzieś w pobliżu, a Langdona ogarnęło nagle potworne zmęczenie. Skoro nie musiał nikogo przepraszać, nie powinien też ukrywać się przed policją.
– W końcu i tak mnie złapią – stwierdził. – Może lepiej, żebym przestał uciekać.
Sienna spojrzała na niego z niepokojem.
– Robercie, za każdym razem gdy się zatrzymujesz, ktoś próbuje cię zastrzelić! Musisz się dowiedzieć, w co jesteś zamieszany. Powinieneś przyjrzeć się temu freskowi Vasariego, dzięki niemu możesz odzyskać pamięć. A wtedy przypomnisz sobie, skąd masz ten projektor i dlaczego go nosisz.
Langdon ujrzał oczyma wyobraźni kobietę z irokezem zabijającą z zimną krwią doktora Marconiego… strzelającego do niego żołnierza w czerni… karabinierów zgromadzonych pod Bramą Rzymską… i jeszcze tego drona tropiącego ich w Ogrodach Boboli.
W milczeniu przetarł oczy, zastanawiając się nad dostępnymi opcjami.
– Robercie? – usłyszał podniesiony głos Sienny. – Jest coś jeszcze. Sądziłam, że to nieistotne, lecz w obecnej sytuacji widzę, że może być inaczej.
Langdon natychmiast spojrzał na towarzyszącą mu kobietę, zaniepokojony jej poważnym tonem.
– Powinnam była ci to powiedzieć jeszcze w mieszkaniu, ale…
– O co chodzi?
Sienna przygryzła wargę, jakby nie wiedziała, jakich słów użyć.
– Gdy przyszedłeś do szpitala – zaczęła – bredziłeś w malignie i usiłowałeś coś przekazać.
– Wiem – przyznał. – Powtarzałem w kółko: Vasari, Vasari.
– Tak, ale wcześniej… zanim przyniesiono dyktafon, w pierwszych chwilach po pojawieniu się w szpitalu, powiedziałeś coś jeszcze. Tylko jeden raz, ale jestem przekonana, że dobrze zapamiętałam.
– Co mówiłem?
Sienna spojrzała w kierunku drona, a potem opuściła wzrok na Langdona.
– Mówiłeś: „Mam klucz