Krzysztof Bonk

Krew sióstr. Złota


Скачать книгу

tym musimy zawieźć do republiki lekarstwo dla dziadka oraz…

      – Wytyczyć ropny szlak południem kontynentu Unton! – wtrąciła zdecydowanie Ruda, po czym sama, czyniąc to zajadle, ciągnęła dalej: – A tak w ogóle to nie mamy ochoty się mieszać w wewnętrzne rozgrywki alabastrowej rasy. Tak naprawdę wcale a wcale was nie lubimy i mamy was gdzieś! – Pokazała ostentacyjnie brązowy język. Zaś coraz bardziej skonsternowana takimi wywodami Ekru, z gasnącą wiarą przemówiła do mahoniowych bliźniaków:

      – A jak wy się zapatrujecie na wspomnianą… wyprawę?

      – Kiepsko.

      – Beznadziejnie – padły zupełnie wyzute z entuzjazmu słowa.

      – A… czemu? – dopytała już całkiem oklapła kobieta.

      – Bo…

      – Ponieważ…

      – Nie rozumiemy, czemu mamy właściwie przeszkadzać w uwolnieniu tych aniołów – zauważył Mahoń, a wtórował mu Mahoniowy:

      – Dokładnie tak. Uczyliśmy się na lekcji historii, że te skrzydlate istoty były dobre, a wrogo nastawione jedynie do syren. Więc po co mamy przeszkadzać tej Alabaster? A niech sobie uwalnia anioły. Nic nam do tego.

      Wobec takiego wywodu Ekru na dobre zamilkła i poczuła się całkiem bezradna. Odnosiła bowiem silne wrażenie, że co prawda mogłaby rozpocząć na polanie długą debatę i przekonywać jej uczestników do swoich racji rozlicznymi argumentami. Skąd inąd nawet słusznymi, nawiązując do takich ideałów, jak powinność, poświęcenie czy wyższe dobro. Jednak tak szczerze, to nie wierzyła, aby mogła osiągnąć ostateczny sukces i przekabacić kasztanowe towarzystwo na swoją stronę. Lecz wtedy ze srebrzystej strony przyszła zupełnie nieoczekiwana, ale za to nieoceniona pomoc:

      – Anioły zostaną uwolnione, ponieważ żadne istoty na lądzie, wodzie czy powietrzu nie mają prawa żyć w niewoli. Ale to my zaniesiemy aniołom wolność, a nie Alabaster, aby ona ich ponownie nie zniewoliła iluzją swych podłych kłamstw – oświadczyła z determinacją Srebrna, w którą nagle wstąpił nowy duch. – I nie toleruję sprzeciwu, bo gdyby nie ja, to wszyscy siedzielibyście teraz w lochu u wielkiej księżnej w jej pałacu. Pamiętajcie, że to ja przyniosłam wam wolność, a teraz wy się zrewanżujecie tym samym, wyzwalając niebiańskie istoty. Dlatego zdobędziemy razem okręt i wspólnie popłyniemy na Wyspę Ptasiej Czaszki. Potem do kompletu zdobędziemy Rozdzieracz Niebios, a wtedy będziemy kwita!

      – No… dobra. – Podrapała się po brązowej skórze głowy Kasztan.

      – Coś się może i…

      – Wymyśli… – mruknęli mahoniowi bliźniacy.

      – Oj… wymyśli i to jeszcze jak! Bo na piach i kamienie, ja mam już świetny plan! – wypaliła nieoczekiwanie z wielkim entuzjazmem Ruda, diametralnie zmieniając swe nastawienie, kiedy coś ją nagle olśniło. – Ale będziecie zbierać z zielonej trawy białe i szare szczęki, zobaczycie! – podsumowała buńczucznie, po czym zaprosiła mahoniowych barci oraz Ugiera na tajną naradę. Ta odbywała się w dość gorącej atmosferze w cieniu drzew na skraju polany. A zaraz Ruda gwizdnęła jeszcze na Perlisa, aby dołączył do burzliwej dyskusji.

      Tym samym Ekru pozostała jedynie w towarzystwie Srebrnej, której w tej chwili poczuła się dłużniczką, ale też nabrała do niej sporego szacunku. Albowiem ta oto srebrzysta istota, która po części była potomkinią syren, mówiła o zaniesieniu wolności aniołom, wydawałoby się, swym antagonistom. Nie złorzeczyła im, nie urągała z nienawiścią, za to w duchu miłosierdzia naprawdę pragnęła ich dobra. To sprawiło, że Ekru popatrzyła na Srebrną wyjątkowo przychylnym okiem. Ale gdy spojrzała na jej zniszczony strój poszarpany od dziobów i pazurów, do tego pokryty obficie zakrzepłą krwią o dominującej barwie szarości, nieco się zafrapowała.

      – To była ciężka walka – powiedziała, jakby sama do siebie, a kolejną treść, naznaczoną troską, skierowała już bezpośrednio do srebrzystej dziewczyny: – Jak twoje rany, pozbierasz się? – Siostra krwi skinęła twierdząco głową. – A masz w co się przebrać? – Tym razem przedstawicielka północy wskazała na gryfa, który miał przytroczoną do siodła wspaniałą zbroję w kolorze połyskującego srebra. – Czy to aby nie jest legendarna zbroja samej…

      – To dawny podarek od Alabaster, który przed wyprawą do pałacu ukryłam w lesie – rzuciła chłodno wojowniczka.

      – Dobrze, niewątpliwie ci się przyda. Zatem chodź ze mną, chciałabym ci coś pokazać – oznajmiła uprzejmie Ekru. Srebrna dała się poprowadzić w kierunku posągu wiły, w którego dłoniach zamknięte zostało ciało martwej Zieleni. Natomiast krocząc po drodze, jaką stanowił seledynowy kobierzec, alabastrowa kobieta zaczęła się szerzej rozwodzić nad rozlicznymi kwestiami, mówiąc: – Nie masz żadnego powodu, aby wierzyć zarówno w me słowa, jak i dobre intencje. W końcu nic dobrego cię nie spotkało ze strony alabastrowej rasy, przez co masz prawo być wobec mnie nieufna. Wszak mnie samą, to wszystko, co się wydarzyło, również zaskakuje. Ponieważ jeszcze nie tak dawno wiodłam szczęśliwy oraz dostatni żywot u boku ukochanego, jako członkini alabastrowej rady w pałacu. A teraz zostałam, cóż… zwykłą banitką. Jednak to nie o sobie chciałam ci opowiadać, a porozmawiać szerzej o tobie. Ja bowiem nie jestem nikim szczególnym. Ot, alabastrowym płatkiem śniegu, który pojawił się na tym świecie i wkrótce, tak czy inaczej, przyjdzie mu bezpowrotnie stopnieć wobec upływu dziejów. Wszakże ty nosisz w sobie siłę oraz historię tego świata, którą sama tworzyłaś, bo jesteś legendarną siostrą krwi. Zatem to nie jest twój pierwszy żywot i kiedyś z siostrami odniosłaś już sukces. Liczę więc, że sytuacja się powtórzy. Lecz obecnie sprawa wygląda na o wiele bardziej skomplikowaną. Albowiem intuicja mi podpowiada, że prawdziwe zło dopiero nadejdzie, a mimo to kolejne siostry krwi już umierają. Ponadto inne, jak Alabaster, z niewyjaśnionych do końca przyczyn sprzeniewierzają się swej powinności, wchodząc w konszachty ze złem. Jesteś więc jedną z ostatnich nadziei dla świata i pragnę, abyś była tego świadoma. Również twej niezwykłej więzi z innymi siostrami, których zostałaś powierniczką poprzez związek krwi. Dlatego chciałam ci pokazać właśnie to: – Ekru przystanęła przy patynowym kamieniu, na którym widniał zielony znak przedstawiający strzałkę skierowaną do góry oraz wyraźnie odznaczał się szmaragdowy napis.

      – Nie umiem czytać – powiedziała pustym głosem Srebrna. Na co Ekru się uśmiechnęła dobrotliwie.

      – To w starożytnym języku astrix – zaznaczyła i sama przeczytała sentencję: – „Zielona siostra się poświęci, aby Srebrna mogła triumf święcić”.

      W odpowiedzi srebrzysta dziewczyna popatrzyła na skrzepy swej krwi na ubraniu, szare z zielonymi plamkami, i smutno rzekła:

      – Zieleń się nie poświęciła. Ona została przeze mnie zamordowana z zimną krwią.

      – Być może na tym właśnie polegało jej poświęcenie – zauważyła filozoficznie Ekru i spróbowała wyjaśnić: – Zważ, że swoim czynem na molo Zieleń uratowała przed tobą Kasztan. I nie da się wykluczyć, że był to właśnie element układanki niezbędny do tego, abyś święciła w przyszłości wspomniany triumf dla dobra wszystkich innych istot.

      – Tego nie wiemy – oznajmiła dziewczyna.

      – To prawda, nie wiemy – przyznała kobieta. – Ale takie prorocze napisy, jak ten, na tym kamieniu, sugerują, że Zieleń swoją śmiercią scedowała na ciebie własną powinność oraz siłę, abyś skutecznie zrobiła z nich właściwy pożytek.

      – „Złota siostra wejdzie w mrok, by rozświetlić Srebrnej krok” – szepnęła w zadumie wojowniczka.

      – A cóż to za słowa? – zainteresowała się Ekru. Ale przedstawicielka północy, zamiast odpowiedzieć, uczyniła