Magda Kaczmarczyk

Zakazana miłość


Скачать книгу

tę magiczną liczbę OK?

      – Jasne – mruknęła. – Wiesz, że wrócimy do tego tematu.

      – Wiem, że nie odpuścisz – westchnął Piotr, ale oczy miał wesołe. – A ty? – zapytał.

      – Co ja?

      – Ilu miałaś kochanków?

      – Ooo – Agata machnęła ręką.

      – Aż tylu? – Nie mógł powstrzymać się od śmiechu. Agata też się śmiała.

      – Mogę policzyć łącznie z tobą, zawsze to jeden więcej? – spojrzała na niego pytająco.

      Kiwnął głową w odpowiedzi.

      – No to. . . dwóch – wyznała.

      Piotr nic się na to nie odezwał.

      – Wiedziałeś? – zapytała. – Wiedziałeś, że nie jestem dziewicą jak się kochaliśmy pierwszy raz. – Dojechali prawie pod dom Agaty. – Zatrzymaj samochód – powiedziała. Piotr posłusznie zjechał z ulicy i spojrzał na nią. – Skąd wiedziałeś? – zapytała patrząc mu w oczy. Nie była zła, tylko ciekawa.

      Piotr znów się roześmiał próbując wymigać się od odpowiedzi.

      – Kochanie, w dzisiejszych czasach nie ma dziewiętnastoletnich dziewic, a zwłaszcza z takim wyglądem – spojrzał na nią z zachwytem.

      – Skąd? – Agata była nieustępliwa. Musiała się tego dowiedzieć.

      – Sama mi to powiedziałaś – odpowiedział.

      – Nieprawda – pokręciła przecząco głową.

      – Prawda – powiedział. – Pamiętasz jak mówiłem ci o romansie? Twoja reakcja nie była reakcją cnotliwej panienki. Dobrze wiedziałaś co to znaczy, prawda? Poza tym w kartach wyszedł ci związek seksualny w przeszłości, a twoja reakcja tylko utwierdziła mnie w tym przekonaniu.

      – Nic mi nie powiedziałeś, że zobaczyłeś seks w przeszłości – powiedziała z wyrzutem.

      – Agatko, nie mogłem ci wtedy tego powiedzieć. Po pierwsze dotyczyło to przeszłości i nie miało wpływu na obecne życie. Po drugie nie mogłem cię w ten sposób zawstydzać. Byłaś u mnie pierwszy raz, nie znałaś mnie, nie wiedziałaś czego się spodziewać, gdybym wyskoczył z taką informacją mogłabyś się zrazić do mnie i do kart. Pomyślałabyś, że się do ciebie ślinię i na pewno chcę cię przelecieć – zakończył ze śmiechem.

      – A nie chciałeś? – zapytała zalotnie.

      – Nie – odpowiedział przekornie Piotr, przyciągnął ją do siebie i pocałował. – Możemy już jechać?

      – Pokażesz mi ten układ kart?

      – Jasne.

      – Piotruś, jeszcze jedno. Powiesz mi ile zarabiasz w tej szkole? – zapytała prosząco.

      Piotr roześmiał się.

      – Nie odpuścisz mi?

      – Odpuszczę – powiedziała. – Pytam po prostu z ciekawości, bez żadnych podtekstów, ale jeśli nie chcesz mi powiedzieć, to nie ma sprawy.

      – To nie jest jakaś tajemnica. Zarabiam sześć pięćset i to jest sporo jak na szkolnictwo.

      – To jest naprawdę bardzo dużo – Agata była w szoku.

      – Biorąc pod uwagę zawód jaki wykonuję to sporo, ale w ogóle, żeby utrzymać rodzinę, to nie są kokosy – stwierdził. – Poza tym ja pracuję więcej niż na jednym etacie i zależy im, żebym u nich pracował. Prowadzę zajęcia z kilku przedmiotów, więc tak naprawdę to nie jest bardzo dużo, ale mam sentyment do tej szkoły.

      – Przecież mógłbyś otworzyć własną szkołę, zamiast pracować u kogoś.

      – Nie chce mi się – odpowiedział szczerze. – Lubię uczyć, lubię gadać do ludzi. Gdybym miał własną szkołę, sprawy administracyjne by mnie zabiły. Pasuje mi ten układ. Mam wolne popołudnia i weekendy, mogę prowadzić u siebie terapię czy kursy, z tego też mam pieniądze, chociaż znacznie mniejsze odkąd jestem z tobą – uśmiechnął się. – W sobotę zaczynamy kurs z numerologii, będziesz?

      – Jasne, a jaki jest koszt? – zapytała odruchowo.

      – Dla ciebie? Będziesz musiała zostać ze mną do rana. – Delikatnie pocałował ją w usta.

      – Podoba mi się taka zapłata w naturze – zamruczała Agata pozwalając mu całować się po szyi. – Ale taka forma płatności jest zarezerwowana wyłącznie dla mnie, rozumiemy się? – Odsunęła Piotra od siebie i spojrzała na niego mrużąc oczy.

      – Jak sobie życzysz – odpowiedział próbując powrócić do pozycji sprzed chwili.

      – Kocham cię – powiedziała Agata i pocałowała go w usta.

      Przyciągnął ją do siebie.

      – Jedźmy już, bo nie zdążymy do knajpy na czas. – Odsunął się od niej po chwili.

      Podjechali pod dom Agaty. Piotr wyłączył silnik i włączył radio.

      – To biegnij, poczekam – powiedział.

      Agata zmarszczyła nosek.

      – Chodź ze mną, proszę. – Wzięła go za rękę. – Nie chce mi się wysłuchiwać kazania od mojego brata, przy tobie nie będzie miał odwagi robić mi głupich uwag. Wezmę tylko kilka rzeczy i pojedziemy do ciebie.

      Piotr uśmiechnął się i wyłączył radio.

      – To idziemy.

      – Dziękuję. – Uśmiechnęła się z wdzięcznością.

      Weszli do domu, z pokoju Maćka dobiegał straszliwy jazgot.

      – Nawet nie zauważy, że jesteśmy – powiedziała Agata wchodząc do swojego pokoju. Otworzyła szafę i zaczęła przeglądać ubrania. Wyciągnęła czarną sukienkę i wrzuciła ją do plecaka.

      – Z pasem czy samonośne? – zapytała oglądając się na Piotra. Stał przy akwarium i karmił Stefana.

      – Słucham? – Pytanie Agaty wyrwało go z zamyślenia.

      – Pończochy – powtórzyła – samonośne czy z pasem, które ci się bardziej podobają?

      – O kurcze, to mam taki wybór? – Podszedł do niej. – Weź jedne i drugie, zastanowię się. – Objął ją i pocałował.

      – Dobra, buty, kosmetyki, perfumy. – Wrzucała wszystko do plecaka. – To mam się nie przebierać? – spojrzała na Piotra pytająco.

      – Pięknie wyglądasz – odpowiedział.

      – OK, niech ci będzie. – Uśmiechnęła się.

      Nagle muzyka ucichła i w drzwiach pokoju Agaty stanął Maciek.

      – Cześć – powiedział, popatrzył na Piotra i podał mu rękę. – Wychodzisz? – zwrócił się do Agaty.

      – Tak, wpadłam tylko na chwilę – odpowiedziała oficjalnie. – A ty się nie uczysz? – zapytała kurtuazyjnie.

      Maciek po oczyszczeniu z zarzutów o hakerstwo, musiał nadrobić parę miesięcy w szkole. Cała sprawa nabrała rozgłosu po aresztowaniu Ediego i wykładowcy obiecali, że jeżeli nadrobi materiał, to nie straci roku. Miał więc pełne ręce roboty, kilka prac do napisania, ale liczył na to, że ostatecznie w sesji poprawkowej uda mu się wszystko zaliczyć. Koledzy ze studiów obiecali mu pomoc, ale Maciek nie chciał już nikogo dopuszczać do swojego komputera, stracił