Ю Несбё

Trzeci klucz


Скачать книгу

było stwierdzenie, jakie są moje zamiary, ale ten Cygan zerknął ponad książką na planszę, pociągnął się za kozią bródkę, spojrzał na mnie z wszechwiedzącym uśmiechem, zapisał coś w książce…

      Płomień srebrnej zapalniczki oświetlił koniec cygaretki.

      – …i dalej czytał. Pytam więc: „Nie przesunie pan pionka?” Widzę, że on nie przestaje notować moim piórem, ale odpowiada: „Nie muszę. Zapisuję teraz, jak potoczy się ta gra, ruch po ruchu. Zakończy się tym, że podda pan swojego króla”. Tłumaczę mu, że po jednym ruchu nie jest w stanie przewidzieć przebiegu gry. „Założymy się?” – pyta. Próbuję obrócić to w żart, ale on się upiera. Stawiam więc w końcu sto koron, aby lepiej go nastroić do dalszej rozmowy. On chce zobaczyć tę setkę. Muszę ją położyć przy planszy, tak, by mógł ją widzieć. Podnosi rękę, jak gdyby miał wykonać ruch w grze, i nagle wszystko zaczyna się dziać bardzo szybko.

      – Szachy błyskawiczne?

      Aune z uśmiechem wydmuchał w zamyśleniu niebieskie kółko dymu, które powędrowało do sufitu.

      – W następnej chwili znalazłem się w żelaznym uścisku, z głową odgiętą w tył, tak że patrzyłem prosto w sufit, a jakiś głos szepnął mi prosto do ucha: „Czujesz ostrze noża, gadêo?” I rzeczywiście, czułem je. Cienkie, ostre jak brzytwa stalowe ostrze, które przyciskało się do mojej szyi, chciało przebić skórę i gardło. Miałeś kiedykolwiek okazję coś takiego poczuć, Harry?

      Mózg Harry’ego błyskawicznie przeleciał rejestr podobnych doświadczeń, lecz nie znalazł niczego, co by całkiem pasowało. Pokręcił głową.

      – To było uczucie – aby zacytować niektórych z moich pacjentów – fatalne. Tak strasznie się bałem, że mało nie popuściłem w spodnie. A on szepnął mi do ucha: „Poddaj króla, Aune”. Zwolnił nieco uścisk, na tyle, żebym mógł unieść rękę i przewrócić moje figury. Potem równie nagle mnie puścił. Przeszedł na swoją stronę stołu i czekał, aż dojdę do siebie i zacznę normalnie oddychać. „Co to, u diabła, miało znaczyć?” – wydusiłem z siebie. „To był napad na bank – odparł. – Najpierw zaplanowany, a następnie zrealizowany”. Potem pokazał mi książkę, w której zapisał przebieg gry. Było w niej odnotowane moje jedyne posunięcie, a potem uwaga „Biały król kapituluje”. Na koniec spytał: „Uzyskałeś odpowiedź na swoje pytania, Aune?”.

      – I co wtedy powiedziałeś?

      – Nic. Wrzasnąłem na strażnika. Ale zanim zdążył otworzyć, zadałem Raskolowi ostatnie pytanie. Wiedziałem, że oszaleję, jeśli nie uzyskam odpowiedzi w tym momencie. Spytałem: „Zrobiłbyś to? Poderżnąłbyś mi gardło, gdybym nie przewrócił króla? Tylko po to, żeby wygrać jakiś idiotyczny zakład?”

      – I co odpowiedział?

      – Uśmiechnął się i spytał, czy wiem, czym jest zaprogramowanie.

      – I co?

      – To już wszystko. Drzwi się otworzyły i wyszedłem.

      – Ale co miał na myśli, mówiąc o zaprogramowaniu?

      Aune odsunął od siebie kubek z herbatą.

      – Można zaprogramować swój własny mózg, aby postępował według określonego schematu. Mózg obejmie nadrzędną rolę w stosunku do innych impulsów i nakaże zachowanie zgodne z przyjętymi uprzednio zasadami, bez względu na to, co się wydarzy. To bardzo przydatne w sytuacjach, w których naturalną reakcją mózgu jest panika. Na przykład wtedy, gdy spadochron się nie otwiera. Można mieć wówczas nadzieję, że skoczek ma odpowiednio zaprogramowane procedury awaryjne.

      – Pewnie dotyczy to też żołnierzy na polu walki.

      – No właśnie. Istnieją jednak metody, którymi można zaprogramować człowieka tak dokładnie, że wpadnie w trans, z którego nawet ekstremalne zewnętrzne wpływy go nie wytrącą, stanie się więc żywym robotem. Faktem jest, że to marzenie każdego generała, przerażająco łatwe do osiągnięcia, jeśli tylko zna się niezbędne techniki.

      – Mówisz o hipnozie?

      – Wolę to nazywać programowaniem. Nie brzmi wtedy tak tajemniczo. Chodzi po prostu o otwieranie i zamykanie dróg dla pewnych impulsów. Ci, którzy to potrafią, mogą bez trudu zaprogramować samych siebie, przeprowadzić tak zwaną autohipnozę. Gdyby Raskol zaprogramował się na zabicie mnie, jeśli nie poddam króla, to odciąłby sobie możliwość zmiany decyzji.

      – Ale on cię przecież nie zabił?

      – Wszystkie programy mają przycisk Escape, hasło, które przerywa trans. W tym wypadku mogło nim być położenie białego króla.

      – Mhm, fascynujące.

      – I teraz dochodzę do puenty…

      – Chyba już ją rozumiem – powiedział Harry. – Bandyta na zdjęciu mógł się zaprogramować, że będzie strzelał, jeśli kierownik oddziału nie wyrobi się w wyznaczonym przedziale czasu.

      – Zasady programowania muszą być proste. – Aune wrzucił cygaretkę do kubka z herbatą i zakrył go spodkiem. – Aby wprowadzić się w trans, należy stworzyć niewielki, lecz logicznie połączony system, który nie dopuści innych myśli.

      Harry położył banknot pięćdziesięciokoronowy przy filiżance z kawą i wstał. Aune w milczeniu obserwował, jak Harry zbiera zdjęcia. W końcu spytał:

      – Nie wierzysz w ani jedno słowo, prawda?

      – Nie wierzę.

      Aune też się podniósł i zapiął guzik marynarki na brzuchu.

      – No to w co wierzysz?

      – W to, czego nauczyło mnie doświadczenie – odparł Harry. – W to, że bandyci z reguły są równie głupi jak ja. Wybierają proste rozwiązania, kierują się nieskomplikowanymi motywami. Krótko mówiąc, że rzeczy z reguły są takie, na jakie wyglądają. Przypuszczam, że ten bandyta albo był oszołomiony do nieprzytomności, albo wpadł w panikę. To, co zrobił, było okropnie głupie, dlatego wnoszę, że jest głupi. Weź na przykład tego Cygana, którego najwyraźniej uważasz za takiego bystrego. Ile dostał za to zaatakowanie cię nożem?

      – Nic – odparł Aune z sardonicznym uśmiechem.

      – Jak to?

      – Nie znaleziono przy nim żadnego noża.

      – Wydawało mi się, że mówiłeś, że byliście zamknięci w jego celi?

      – Czy kiedykolwiek leżałeś na plaży na brzuchu, a koledzy kazali ci się nie ruszać, bo trzymają nad twoimi plecami rozżarzony węgiel? Potem nagle ktoś woła „Ojej”, a ty w następnym momencie czujesz, jak żar parzy cię w plecy?

      Mózg Harry’ego prędko przesortował wspomnienia z wakacji. Nie trwało to długo.

      – Nie.

      – A potem okazywało się, że to tylko żart, że tak naprawdę trzymali kostki lodu.

      – I co?

      Aune westchnął.

      – Czasami zastanawiam się, gdzie spędziłeś te trzydzieści pięć lat, które, jak twierdzisz, przeżyłeś, Harry.

      Harry potarł twarz dłonią. Był zmęczony.

      – No dobrze. Ale jaka jest twoja puenta, Aune?

      – Że dobry manipulator potrafi ci wmówić, że krawędź stukoronowego banknotu to ostrze