Yuval Noah Harari

Sapiens


Скачать книгу

A ponieważ ludzie rodzą się „niezupełnie ukształtowani”, można ich edukować i socjalizować w daleko większym stopniu niż jakiekolwiek inne zwierzęta. Większość ssaków opuszcza macicę niczym wydobywające się z pieca szkliwione gliniane naczynie – każda próba przemodelowania zakończy się zadrapaniem lub pęknięciem. Ludzie natomiast wychodzą z łona niczym stopione szkło z tygla. Można ich kształtować, rozciągać i modelować z zaskakującą swobodą. To dlatego dziś możemy uczyć dzieci tak, by wyrastały na chrześcijan albo buddystów, kapitalistów bądź socjalistów, zwolenników wojny czy też pacyfistów.

***

      Zakładamy, że duży mózg, posługiwanie się narzędziami, ponadprzeciętna zdolność uczenia się i złożone struktury społeczne stanowią ogromne atuty. Wydaje się oczywiste, że wspomniane czynniki uczyniły rasę ludzką najpotężniejszym zwierzęciem na Ziemi. Lecz ludzie dysponowali wszystkimi tymi atutami przez całe 2 miliony lat, w którym to czasie byli istotami słabymi i mało znaczącymi. Gdy policzymy wszystkie gatunki człowieka, to okaże się, że między Archipelagiem Indonezyjskim a Półwyspem Iberyjskim mieszkało niespełna 2 miliony ludzi z trudem radzących sobie z przetrwaniem. Żyli w ciągłym strachu przed drapieżnikami, z rzadka polowali na grubszego zwierza i zapewniali sobie egzystencję zbieraniem roślin, wygrzebywaniem owadów, podchodzeniem małych zwierząt i podjadaniem porzuconej przez silniejszych mięsożerców padliny.

      Do najpowszechniejszych zastosowań pierwszych narzędzi kamiennych należało rozłupywanie kości w celu pozyskania szpiku. Niektórzy uczeni są przekonani, że była to nasza pierwotna nisza ekologiczna. Tak jak dzięcioły specjalizują się w wydziobywaniu owadów z pni drzew, tak pierwsi ludzie specjalizowali się w wydłubywaniu szpiku z kości. Dlaczego właśnie szpiku? Załóżmy, że obserwujemy stado lwów powalających i pożerających żyrafę. Cierpliwie czekamy, aż skończą. Lecz nawet kiedy kończą, wciąż nie nadchodzi nasza kolej, najpierw bowiem resztki padają łupem hien i szakali, a z nimi też nie chcemy zadzierać. Dopiero po nich ośmielamy się większą grupą podejść do padliny, by rozejrzawszy się czujnie na lewo i prawo, zabrać się do pałaszowania jedynych jadalnych tkanek, jakie nam pozostały.

      Oto klucz do zrozumienia naszej historii i psychologii. Do niedawna rodzaj Homo mieścił się w środkowym przedziale łańcucha pokarmowego. Przez miliony lat ludzie polowali na mniejsze zwierzęta i trudnili się zbieractwem, jednocześnie będąc zwierzyną łowną większych drapieżników. Dopiero 400 tysięcy lat temu kilka gatunków człowieka zaczęło regularnie polować na grubszego zwierza. Na przestrzeni ostatnich 100 tysięcy lat – wraz ze wzrostem znaczenia homo sapiens – człowiek wskoczył na szczyt łańcucha pokarmowego.

      Ów spektakularny przeskok z ogniwa środkowego na najwyższe miał niebagatelne konsekwencje. Ludzie byli nieprzyzwyczajeni i źle przystosowani do przebywania na szczycie łańcucha pokarmowego. Inne zwierzęta tworzące najwyższe ogniwo, jak lwy czy rekiny, zajęły to miejsce w wyniku trwającej miliony lat ewolucji. Gatunek ludzki wspiął się na ten szczebel niemal w okamgnieniu, nie mając ani uprzedniego przygotowania, ani czasu na adaptację. Wiele historycznych katastrof, od morderczych wojen po gwałt zadawany przez człowieka ekosystemowi, było skutkiem tego nazbyt szybkiego skoku. Rodzaj ludzki nie jest sforą wilków, które jakimś trafem weszły w posiadanie czołgów i bomb atomowych. Jest stadem owiec, które na skutek osobliwego ewolucyjnego przypadku nauczyły się wytwarzać czołgi i bomby atomowe i ich używać. Uzbrojone owce są daleko bardziej niebezpieczne niż uzbrojone wilki.

Rasa kucharzy

      Doniosłym krokiem w wędrówce na ów szczyt było udomowienie ognia. Nie wiemy, kiedy, gdzie i jak do tego doszło. Wiemy natomiast, że około 300 tysięcy lat temu niektórzy ludzie posługiwali się ogniem w życiu codziennym. Zyskali w nim niezawodne źródło światła i ciepła oraz zabójczą broń przeciwko grożącym im lwom. Niedługo potem ludzie przeszli z defensywy do ofensywy i podjęli pierwszą działalność gospodarczą na masową skalę: planowe wypalanie lasów. Gdy tylko dogasał ogień, na tlące się zgliszcza wkraczali przedsiębiorcy epoki kamiennej, by zbierać zwęglone zwierzęta, orzechy i bulwy. Po nich do gry wchodzili pierwsi inwestorzy zainteresowani zagospodarowywaniem i obrotem gruntami. Ściśle kontrolowany pożar buszu potrafił obrócić nieprzebyte jałowe gąszcze w obfitujące w zwierzynę bujne tereny trawiaste.

      Najlepszym zastosowaniem ognia było wszak gotowanie.Gotowanie otworzyło ludzkości dostęp do nowych działów supermarketu natury. Pokarmy, których ludzie nie potrafią trawić w ich naturalnej postaci – jak pszenica, ryż i ziemniaki – stały się w końcu podstawą naszego jadłospisu. Ogień nie tylko odmienił skład chemiczny pożywienia, ale także jego biologię. Gotowanie zabijało wszechobecne w jedzeniu zarazki i pasożyty. Daleko łatwiej przychodziło także ludziom żucie i trawienie dotychczasowych ulubionych pokarmów, takich jak owoce, orzechy, owady i padlina. Podczas gdy szympansy spędzają pięć godzin dziennie na przeżuwaniu surowego jedzenia, ludziom na zjedzenie gotowanego pokarmu wystarcza godzina.

      Umiejętność gotowania pozwoliła ludziom urozmaicać dietę, poświęcać mniej czasu na pożywianie się i funkcjonować z krótszymi zębami i jelitami. Niektórzy uczeni twierdzą, że istnieje bezpośredni związek między nabyciem umiejętności gotowania, skróceniem się układu pokarmowego i rozrostem mózgu u ludzi. Ponieważ i długie jelita, i duże mózgi pochłaniają mnóstwo energii, trudno mieć obie cechy naraz. Skracając jelita i obniżając zapotrzebowanie na energię, gotowanie niechcący utorowało drogę olbrzymim mózgom neandertalczyków i homo sapiens1.

      Ogień wypalił również pierwszą istotną przepaść między człowiekiem i innymi zwierzętami. Źródłem siły większości zwierząt jest ich budowa fizyczna: moc mięśni, rozmiary uzębienia, rozpiętość skrzydeł. Choć umieją wykorzystywać wiatr i prądy, nie są w stanie nad tymi siłami natury panować i zawsze krępuje je ich anatomia. Orły potrafią na przykład rozpoznawać wznoszące się z powierzchni ziemi kominy termiczne, rozpościerać swoje olbrzymie skrzydła i pozwalać, by gorące powietrze niosło je w górę. Nie są wszak zdolne decydować o lokalizacji tych kominów termicznych, a maksymalna nośność ptaków jest wprost proporcjonalna do rozpiętości ich skrzydeł.

      Ujarzmiając ogień, ludzie zyskali panowanie nad potencjalnie nieograniczoną siłą. W przeciwieństwie do orłów sami mogli decydować, kiedy i gdzie rozniecać ogień, a ponadto potrafili zaprzęgać go do wielu zadań. Co najważniejsze, potęga ognia pozwalała przekraczać ograniczenia dyktowane przez formę, strukturę i siłę ludzkiego ciała. Samotna kobieta z krzemieniem albo świdrem ogniowym w ręku była w stanie w ciągu kilku godzin puścić z dymem cały las. Udomowienie ognia było zwiastunem tego, co miało dopiero nadejść. W istocie stanowiło ważny pierwszy krok w kierunku bomby atomowej.

Stróże braci naszych

      Kiedy urodził się pierwszy homo sapiens i gdzie mieszkał? W kwestii tej zamiast jasnej odpowiedzi mamy raczej konkurencyjne teorie. Większość uczonych zgadza się jednak, że 150 tysięcy lat temu Afryka Wschodnia była zamieszkana przez tak zwanych ludzi anatomicznie współczesnych. Gdyby jeden z nich trafił do współczesnej kostnicy, miejscowy patolog nie zauważyłby w nim niczego niezwykłego. Uczeni są także jednomyślni co do tego, że homo sapiens dotarł do Arabii z Afryki Wschodniej około 70 tysięcy lat temu, skąd w krótkim czasie rozprzestrzenił się po przeważającej części kontynentu eurazjatyckiego.

      Gdy homo sapiens zawędrował do Arabii, przeważająca część Eurazji była już zasiedlona przez innych ludzi. Co się z nimi stało? Istnieją w tej kwestii dwie przeciwstawne teorie. Teoria krzyżowania się populacji opowiada pikantną historię o pociągu seksualnym i mieszaniu się. W miarę rozprzestrzeniania się po świecie imigranci z Afryki wchodzili w kontakty płciowe z napotkanymi po drodze ludźmi. Rezultat był taki, że populacje homo sapiens w różnych regionach zawdzięczają część swoich genów, a więc także