kości, narzędzi kamiennych, kilka genów w naszym DNA i całą masę pytań bez odpowiedzi. Część badaczy ma nadzieję, że pewnego dnia w ostępach nieprzebytej indonezyjskiej dżungli natkniemy się na żywą społeczność Liliputów. Niestety, wygląda na to, że spóźniliśmy się o jakieś 10 tysięcy lat.
Jaka jest tajemnica sukcesu homo sapiens? Jak w tak krótkim czasie udało nam się zasiedlić tak wiele odległych i ekologicznie różnych środowisk? W jaki sposób odesłaliśmy w niebyt inne gatunki człowieka? Jak to się stało, że nawet krzepcy, bystrzy i odporni na zimno neandertalczycy nie zdołali oprzeć się naszej inwazji? Spór wciąż nie traci na ostrości. Najbardziej prawdopodobnym rozwiązaniem tej zagadki jest czynnik, który ów spór w ogóle umożliwia – język. Homo sapiens podbił świat przede wszystkim dzięki swojej wyjątkowej zdolności posługiwania się mową artykułowaną.
2
Drzewo Wiedzy
Przedstawiciele homo sapiens zamieszkujący Afrykę Wschodnią przed 100 tysiącami lat mieli taką samą jak my budowę anatomiczną, a ich mózgi kształtem i rozmiarami odpowiadały naszym. Ale czy posługiwali się mową i myśleli tak jak my? Pewne poszlaki dobitnie wskazują, że nie. Tamci homo sapiens nie wytwarzali szczególnie wymyślnych narzędzi, nie zanotowali jakichś wybitnych osiągnięć ani nie zdobyli wyraźniejszej przewagi nad innymi gatunkami człowieka. Na dobrą sprawę, kiedy około 100 tysięcy lat temu zawędrowali do Lewantu – będącego wówczas terytorium neandertalczyka – nie zdołali zapewnić sobie wysokiej pozycji. Na przeszkodzie mogli im stanąć nieprzychylni tubylcy, niegościnny klimat bądź nieznane im dotąd rodzime pasożyty. Jakakolwiek stała za tym przyczyna, homo sapiens ostatecznie wycofali się, a neandertalczycy pozostali panami Bliskiego Wschodu.
Tak skromna lista osiągnięć wskazuje, że mózgi tych homo sapiens pod względem budowy wewnętrznej przypuszczalnie różniły się od naszych. Wyglądali tak jak my, ale ich zdolności poznawcze – uczenie się, zapamiętywanie, komunikowanie – były daleko bardziej ograniczone. Próby nauczenia tych pradawnych ludzi języka angielskiego, wpojenia im dogmatów chrześcijaństwa albo wyjaśnienia teorii ewolucji byłyby skazane na niepowodzenie. Z drugiej strony, nam też trudno przyszłoby nauczyć się ich systemu porozumiewania się i sposobu myślenia.
Wtedy jednak, między 70 a 30 tysiącami lat temu, homo sapiens zaczął zdobywać nieprzeciętne umiejętności. Około 70 tysięcy lat temu grupy homo sapiens po raz drugi wywędrowały z Afryki. Tym razem nie tylko wyparły z Bliskiego Wschodu neandertalczyków i przedstawicieli innych gatunków człowieka, ale w zasadzie starły ich z powierzchni Ziemi. W zdumiewająco krótkim czasie przedstawiciele homo sapiens dotarli do Europy i Azji Wschodniej. Mniej więcej 45 tysięcy lat temu jakimś sposobem przemierzyli otwarte morza i wylądowali w Australii – kontynencie dotąd nietkniętym ludzką stopą. Wynaleźli łodzie, lampy oliwne, łuki, strzały i igły (nieodzowne do szycia ciepłego okrycia). Z tego właśnie okresu pochodzą pierwsze przedmioty, które w wiarygodny sposób można zaliczyć do sztuki i biżuterii, podobnie jak pierwsze bezsporne dowody istnienia religii, handlu i uwarstwienia społecznego.
Większość badaczy jest przekonana, że te niemające dotąd precedensu osiągnięcia były następstwem rewolucyjnych zmian, jakie dokonały się w zdolnościach poznawczych homo sapiens. Ludzie, którzy przyczynili się do wymarcia neandertalczyków, zasiedlili Australię i wyrzeźbili człowieka-lwa z jaskini Hohlenstein-Stadel, myśleli już i posługiwali się językiem w taki sam sposób jak my. Gdybyśmy spotkali artystów z jaskini Hohlenstein-Stadel, bylibyśmy w stanie nauczyć się ich języka, a oni naszego. Zdołalibyśmy również objaśnić im wszystko, co wiemy – od przygód Alicji w Krainie Czarów po paradoksy fizyki kwantowej – oni zaś byliby zdolni wtajemniczyć nas w swój obraz świata.
Pojawienie się między 70 a 30 tysiącami lat temu nowych sposobów myślenia i wzajemnego porozumiewania określane jest mianem rewolucji poznawczej. Co ją wywołało? Nie mamy w tej kwestii pewności. Najbardziej popularna teoria głosi, że przypadkowe mutacje genetyczne spowodowały zmiany w „okablowaniu” mózgu homo sapiens, umożliwiając im rozwijanie nieznanych dotąd sposobów myślenia i wzajemnego porozumiewania się za pomocą zupełnie nowego rodzaju języka. Można by to nazwać mutacją Drzewa Wiedzy. Dlaczego wystąpiła ona w DNA homo sapiens, a nie neandertalczyków? Według wszelkiego prawdopodobieństwa całkiem przypadkowo. Ważniejsze jednak jest zrozumienie nie tyle przyczyn mutacji Drzewa Wiedzy, ile jej następstw. Co było takiego wyjątkowego w nowym języku homo sapiens, że pozwolił nam podbić świat?
Nie był to pierwszy sposób komunikowania się. Każde zwierzę posiada umiejętność porozumiewania się. Nawet owady, jak pszczoły i mrówki, potrafią informować się o miejscach występowania pokarmu. Nie był to też pierwszy system komunikowania się za pomocą dźwięków. Wiele zwierząt, w tym wszystkie gatunki małp człekokształtnych i małp, posługuje się sygnałami wokalnymi. Tak na przykład koczkodany zielone ostrzegają się przed niebezpieczeństwem za pomocą rozmaitych sygnałów głosowych. Zoolodzy zdołali odczytać jedno z takich zawołań jako „Uwaga, orzeł!”, inny zaś jako „Uwaga, lew!”. Gdy badacze odtworzyli grupie małp nagranie pierwszego zawołania, zwierzęta zastygały w bezruchu i z przerażeniem podnosiły głowy. Kiedy ta sama grupa zwierząt usłyszała nagranie drugiego sygnału głosowego, czyli ostrzeżenie przed lwami, czym prędzej wdrapywała się na drzewo. Homo sapiens potrafi wydawać znacznie więcej wyraźnych dźwięków niż koczkodany zielone, aczkolwiek równie imponującymi zdolnościami obdarzone są wieloryby i słonie. Papugi potrafią naśladować wszystkie produkowane przez nas dźwięki, a także niezliczone mnóstwo innych, takich jak dzwonek telefonu, trzaśnięcie drzwi czy wycie syren. Co zatem jest takiego wyjątkowego w naszym języku?
4. Figurka z kości słoniowej przedstawiająca „człowieka-lwa” (albo „lwią damę”), jaskinia Hohlenstein-Stadel w Niemczech (ok. 32 tys. lat temu). Figurkę tworzą ludzki korpus i głowa lwa. To jeden z pierwszych poświadczonych ponad wszelką wątpliwość przykładów dzieła sztuki, a przypuszczalnie także obiektu kultowego, oraz właściwej ludzkiemu umysłowi zdolności wyobrażania sobie rzeczy, które obiektywnie nie istnieją.
Najczęściej przytaczana odpowiedź brzmi, że nasz język jest zdumiewająco elastyczny. Potrafimy zestawiać ze sobą ograniczoną liczbę dźwięków i znaków, by budować nieskończoną liczbę zdań, z których każde ma odrębne znaczenie. W ten sposób jesteśmy w stanie przyswajać, przechowywać i komunikować ogromne ilości informacji o otaczającym nas świecie. Koczkodan zielony potrafi zawołać do swoich pobratymców „Uwaga, lew!”, lecz współczesny człowiek jest w stanie opowiedzieć swoim towarzyszom, że dziś rano opodal zakola rzeki zobaczył lwa podchodzącego stado bizonów, a następnie szczegółowo opisać miejsce zdarzenia i prowadzące do niego ścieżki. Dzięki tym informacjom jego grupa może naradzić się i zdecydować, czy warto udać się nad rzekę, by przepędzić lwy i urządzić polowanie na żubry.
Druga teoria podziela pogląd, że nasz wyjątkowy język wyewoluował jako metoda dzielenia się informacjami o świecie. Ale najważniejsze informacje, jakie należało przekazywać, odnosiły się nie do lwów i bizonów, ale do ludzi. Nasz język wykształcił się niejako przy okazji plotkowania. Homo sapiens to zwierzę społeczne. Współpraca społeczna to nasz sposób na przetrwanie i rozmnażanie się. Nie wystarczy, by poszczególni mężczyźni i kobiety znali miejsce przebywania lwów i bizonów. Dużo ważniejsze jest wiedzieć, kto kogo w danej grupie nienawidzi, kto z kim sypia, kto jest prawdomówny, a kto lubi kłamać.
Ilość informacji, jakie jednostka musi pozyskać i przyswoić, by być w stanie śledzić stale zmieniające się relacje łączące kilkadziesiąt osób, jest zadziwiająca (w grupie pięćdziesięcioosobowej występuje 1225 relacji indywidualnych oraz niezliczona liczba złożonych kombinacji społecznych).