Lois B. Morris

Twój psychologiczny autoportret


Скачать книгу

już działać swobodnie i zaznawać uczucia spełnienia. Podobnie jak typ Sumienny, zaburzenie to występować może w postaci łagodnej (kiedy trudno je odróżnić od zwykłej osobowości Sumiennej) albo w postaci obezwładniającej. Choć więc na wyższych stanowiskach kierowniczych można znaleźć wiele osób wybitnie Sumiennych, zaburzenie obsesyjno-kompulsywne okazuje się szczególnie destrukcyjne właśnie w sferze pracy.

      Podobnie jak dla typu Sumiennego, sferą kluczową jest dla tego zaburzenia praca. Jednak cierpiącej na nie osobie potrzeba doskonałości uniemożliwia doprowadzenie jakiegokolwiek dzieła do końca, ponieważ wyniki nigdy nie wydają się jej dostatecznie dobre i wciąż od nowa doszukuje się w nich usterek. Obsesyjno-kompulsywny pisarz poprawia bez końca każde zdanie, bo może jest lepszy sposób wyrażenia tej myśli. Osoba obsesyjno-kompulsywna gubi się w niezliczonych wariantach i szczegółach, nie rozwianych wątpliwościach, nie podjętych decyzjach. Drzewa zasłaniają jej las. Dla obsesyjno-kompulsywnej gospodyni domowej kuchnia nigdy nie jest czysta, zawsze dopatrzy się jakichś niedoróbek – małej plamki na suficie, odrobiny kurzu za firanką. Tacy ludzie są do tego stopnia zaabsorbowani najdrobniejszymi szczegółami, że często odkładają na bok sprawy najważniejsze, chociaż czas nagli. Tracą wyczucie priorytetów. Bywa, że więcej energii wkładają w tworzenie list niż w wykonanie zadań, które tak starannie spisali. Cytując DSM-IV: „Taka osoba, gdy zginie jej spis spraw do załatwienia, poświęci masę czasu na jego szukanie, zamiast w kilka minut odtworzyć go z pamięci i zabrać się do roboty”17.

      Ludzie, których życie znacznie ucierpiało od tego zaburzenia, wręcz unikają okazji do relaksu. Całą energię inwestują w pracę, ale zarazem tracą dla niej wszelki entuzjazm. Inaczej niż jednostki Sumienne, które wprost kwitną dzięki swojej pracy, osoby obsesyjno-kompulsywne są spięte, przepracowane, pełne niepokoju, zawalone masą roboty – obojętne, czy dotyczy to ich pracy zawodowej, czy hobby.

      Walter P., dwudziestodziewięcioletni fizyk, żył w nieustannym kołowrocie pracy i zmartwień, wyzuty z wszelkiej radości. W końcu zwrócił się o pomoc. „Za dużo pracuję. Zawsze tak było – powiedział. – Nie mam pojęcia, dlaczego to robię. Odczuwam głęboką potrzebę pracy, dążenia do czegoś. Jeżeli nie pracuję, to nie wiem, czym wypełnić sobie czas. Na tym polegały moje kłopoty na uniwersytecie. Czytałem wszystko o wszystkim. Nie potrafiłem wybierać. Pamiętam jednego kolegę, któremu bardzo zazdrościłem. Kiedy rozmawiałem z nim o jego badaniach, oczy mu błyszczały od entuzjazmu. Był pełen zainteresowania, podekscytowany tym, co robi. Ten facet potrafił wejść do czytelni i powiedzieć: «O rany, popatrz na te wszystkie fantastyczne książki, z których tyle można się dowiedzieć!». Za to ja, kiedy wchodziłem do czytelni, zawsze myślałem sobie w duchu: «Jakie to przygnębiające – popatrz na te wszystkie książki, które powinieneś znać, a których nigdy nie czytałeś»”.

      Jak przeżyć z obsesyjno-kompulsywnym (lub skrajnie Sumiennym) szefem

      Obsesyjno-kompulsywni lub skrajnie Sumienni szefowie są często nadmiernie krytyczni i wymagający; potrafią wręcz zmienić się w tyranów, kiedy tylko popełnisz niewielki błąd. Wymagają znacznie większej schludności, perfekcji i szczegółowości niż ludzie, w których osobowości przeważają odmienne typy czy zaburzenia. Dla nich zaangażowanie w pracę oznacza branie nadgodzin. Kiedy wychodzisz z biura o zwykłej porze, uważają, że się urywasz. Nie pozwól, by do takiego szefa dotarło, że twoim zdaniem dzień roboczy kończy się o piątej. Od czasu do czasu nałóż więc sobie trochę godzin nadliczbowych, przy czym zawsze upewnij się, że szef o tym wie. Ale nie spóźniaj się następnego ranka ani nie przedłużaj sobie lunchu, żeby wynagrodzić sobie nadgodziny z dnia poprzedniego; tacy zwierzchnicy zwracają baczną uwagę na reguły, zwłaszcza te dotyczące punktualności.

      Kiedy rzeczy mają się bardzo źle, pamiętaj o tym, że mimo wszystko twój obsesyjno-kompulsywny lub skrajnie Sumienny szef osiągnął swoją pozycję wyłącznie dzięki swym zdolnościom. Może być sztywny, może mu brakować umiejętności obcowania z ludźmi – ale jest (lub był) nadzwyczaj kompetentny. Pod jego opieką możesz wiele się nauczyć. Jeśli będziesz go traktować w taki sam sposób, w jaki on traktuje swych przełożonych – czyli lojalnie i z szacunkiem – po pewnym czasie zacznie ci ufać i zlecać ważniejsze zadania. Ale też nie zniechęcaj się, kiedy odmówi wsparcia twoim poszukiwaniom nowego, twórczego podejścia do pracy. Naucz się pracować z charakterystyczną dla niego Sumiennością. Kiedy otrzymasz awans, docenisz tę solidną podstawę, na której będziesz mógł oprzeć swoje eksperymenty.

      Wiedz także, że obsesyjno-kompulsywny lub skrajnie Sumienny szef bardzo ceni dobrze wykonaną pracę, nawet jeśli tego nie okazuje. Kiedy już się wykażesz, szef będzie wobec ciebie lojalny, co da ci duże poczucie bezpieczeństwa. Okaże się pewnym sojusznikiem i będzie o ciebie walczył niczym lew. Jeśli natomiast nie ułoży ci się z szefem, to na nic nie zda się zostawanie po godzinach; kiedy bowiem wbije on sobie coś do głowy, trudno mu to z niej wybić. Pamiętaj, że jednostki obsesyjno-kompulsywne i skrajnie Sumienne długo pamiętają urazy.

      Tyrania powinności

      Osoba z zaburzeniem obsesyjno-kompulsywnym jest właściwie więźniem swego surowego, wiecznie czujnego sumienia. Zmarła niedawno psychoanalityczka Karen Horney nazwała to „tyranią powinności”18. Taki ktoś nie potrafi podjąć decyzji, ukończyć pracy ani realistycznie ocenić własnego czy cudzego zachowania – a to dlatego, że za miarę obiera sobie absolutną doskonałość. Dotyczy to także w pewnym stopniu jednostek Sumiennych, te jednak zdolne są przyznać się do swego perfekcjonizmu, jeśli im go wytknąć. Osoba Sumienna jest także w stanie pojąć, że czym innym jest stawianie sobie wysokich wymagań, a czym innym oczekiwanie, że zawsze osiągnie się ideał. Tymczasem osoba w niewoli zaburzenia obsesyjno-kompulsywnego nie rozumie, że niemożliwe do spełnienia żądania stanowią pochodną jej psychicznej konstytucji. Sądzi ona raczej, że to „samo życie” narzuca tak twarde reguły gry.

      Obsesyjno-kompulsywny Arnold sądzi, że jeżeli nie wygrywa wszystkich spraw sądowych, w jakich bierze udział, to nie jest dobrym prawnikiem. Jest przy tym przekonany, że stara się spełniać standardowe wymagania swojego zawodu, a nie – że usiłuje sprostać nierealnym normom, które sam sobie narzuca. Jak większość ludzi z tym zaburzeniem, Arnold nie uświadamia sobie, że tych norm nie jest w stanie wypełnić żadna ludzka istota.

      Życie w niewoli takich „powinności” to nieustanny ból. Mieć obsesyjno-kompulsywne zaburzenie osobowości to znaczy zamartwiać się kłopotami i lękiem przed porażką i nie móc przestać o tym myśleć. Niestety, ci głęboko cierpiący ludzie nie rozumieją, że są ofiarami zaburzenia – rzeczywistej przyczyny ich niepokojów, napięć i lęków.

      Obcowanie z osobą obsesyjno-kompulsywną może być równie bolesne jak doświadczanie samemu tego zaburzenia osobowości. Jednostki Sumienne potrafią doprowadzić do rozpaczy, ale obsesyjno-kompulsywne są po prostu nie do zniesienia. Sumienny Ernest taszczy ze sobą na każdy urlop teczkę z dokumentami. Kiedy żona oponuje: „Ernest, czy ożeniłeś się ze mną, czy ze swoją pracą?”, ogarnia go wstyd, odkłada teczkę, bierze żonę w ramiona i mówi: „Masz rację, masz rację. Trzymam się tego tak kurczowo, jak ostatniej deski ratunku”. Choć więc będzie pracował w czasie wakacji, potrafi jednak utemperować swoje zachowanie i dostrzec, kiedy przekracza pewne granice. Cierpiący na zaburzenie obsesyjno-kompulsywne Konrad, który jest rozwodnikiem, nie posiada takiej zdolności samoobserwacji. Kiedy jego była żona złościła się, że co dzień zostaje w biurze do późna, on bronił się, znajdował uzasadnienia dla swojego postępowania, a nawet przechodził do ataku, aż w końcu dawała za wygraną i kładła się spać cała we łzach. W końcu dała sobie z nim spokój całkowicie. Jednostki z obsesyjno-kompulsywnym zaburzeniem osobowości nie potrafią przyznać się do tego, że nie mają racji – i nigdy tego nie robią.

      Ludzie z tym zaburzeniem