William Shakespeare

Hamlet


Скачать книгу

słyszał

      O tych zabiegach swojego synowca,

      Aby powstrzymał go od dalszych kroków

      W tej sprawie, aby mu wzbronił zbierania

      Wojsk i zaciągów złożonych wszak z jego

      Wiernych poddanych. Wam zaś, Korneliuszu

      I Woltymandzie, poruczamy zanieść

      To pismo, łącznie z pozdrowieniem naszym,

      Władcy Norwegii, nie upoważniając

      Was do wchodzenia z nim w nic więcej nad to,

      Co treść powyższych słów naszych zakreśla.

      Bywajcie nam więc zdrowi i niech pośpiech

      Chwali gorliwość waszą.

      KORNELIUSZ I WOLTYMAND

      Jak we wszystkim,

      Tak i w tym starać się będziem jej dowieść.

      KRÓL

      Nie wątpię o tym. Bywajcież nam zdrowi.

      Korneliusz i Woltymand wychodzą.

      Miałeś nas o coś prosić, Laertesie;

      Jakiż jest przedmiot tej prośby? Mów śmiało.

      Nie traci próżno słów, kto się udaje

      Ze słusznym żądaniem do monarchy Danii.

      Czegóż byś pragnął, czego bym nie gotów

      Spełnić wprzód jeszcze, niżeliś zapragnął?

      Głowa nie bliżej jest pokrewna sercu,

      Ręka nie skorsza ku przysłudze ustom

      Jak tron nasz ojcu twemu, Laertesie,

      Czegóż więc żądasz?

      LAERTES

      Pozwolenia waszej

      Królewskiej mości na powrót do Francji,

      Skąd chętnie wprawdzie tu przybyłem, aby

      Złożyć powinny hołd przy koronacji

      Waszej królewskiej mości, ale teraz,

      Gdym już dopełnił tego obowiązku,

      Życzenia moje i myśli, wyznaję,

      Ciągną mię znowu do Francji; ku czemu

      O przychylenie się i przebaczenie

      Kornie śmiem waszą królewską mość błagać.

      KRÓL

      Cóż na to ojciec waszmości? Przystajeż

      Na to, Poloniuszu?

      POLONIUSZ

      Usilnymi prośby

      Póty kołatał do mojego serca,

      Ażem do życzeń jego mimochętnie

      Przyłożył pieczęć zezwolenia. Racz mu

      Wasza królewska mość nie bronić jechać.

      KRÓL

      Jedź więc, rozrządzaj według woli czasem

      I łaską naszą. Do ciebie się teraz

      Zwracam, kochany synowcze Hamlecie,

      Synu mój.

      HAMLET

      na stronie

      Trochę więcej niż synowcze,

      A mniej niż synu.

      KRÓL

      Jakiż tego powód,

      Że czarne chmury wciąż cię otaczają?

      HAMLET

      I owszem, panie, jestem wystawiony

      Bardzo na słońce.

      KRÓLOWA

      Kochany Hamlecie,

      Zrzuć tę ponurą barwę i przyjaźnie

      Wypogodzonym okiem spójrz na Danię;

      Przestań powieki ustawicznie spuszczać

      W ziemię, o drogim ojcu rozmyślając.

      Co żyje, musi umrzeć; dziś tu gości,

      A jutro w progi przechodzi wieczności;

      To pospolita rzecz.

      HAMLET

      W istocie, pani,

      Zbyt pospolita.

      KRÓLOWA

      Gdy wszystkim jest wspólna,

      Czemuż się tobie zdaje tak szczególna?

      HAMLET

      Zdaje się, pani! bynajmniej, jest raczej;

      U mnie nic żadne „zdaje się” nie znaczy,

      Niczym sam przez się ten oczom widzialny

      Czarnej żałoby strój konwencjonalny;

      Wietrzne z trudnością wydawane tchnienie,

      Obficie z oczu ciekące strumienie,

      Żałość na widok stawiana obliczem,

      Miną, gestami – to wszystko jest niczem.

      To tylko zdaje się, bo potajemnie

      Można być obcym temu; ale we mnie

      Jest coś, co w ramę oznak się nie mieści,

      W tę larwę żalu, liberię boleści.

      KRÓL

      Godzien pochwały, Hamlecie, ten smutek,

      Którym oddajesz cześć pamięci ojca;

      Lecz wiedz, że ojciec twój miał także ojca

      I że go także utracił tak samo

      Jak tamten swego. Dobry syn powinien

      Jakiś czas boleć po śmierci rodzica;

      Lecz uporczywie trwać w utyskiwaniach

      Jest to bezbożny okazywać upór,

      Sprzeciwiający się wyrokom niebios;

      Jest to niemęskie okazywać serce,

      Niesforny umysł i płochą rozwagę.

      Bo skoro wiemy, że coś jest zwyczajnym,

      Jak każda inna rzecz najpowszedniejsza,

      Na cóż, stawiając opór konieczności,

      Brać to do serca? Wstydź się, jest to grzechem

      Przeciw naturze, przeciw niebu, przeciw

      Zmarłemu nawet; jest to na ostatek

      Wbrew rozumowi, który od skonania

      Pierwszego z ludzi aż do śmierci tego,

      Którego świeżą opłakujem stratę,

      Ciągle i ciągle woła: Tak być musi!

      Rzuć więc, prosimy cię, te płonne żale

      I pomnij, że masz w nas drugiego ojca,

      Niechaj się dowie świat, żeś ty najbliższym

      Naszego tronu i naszego serca;

      Co się zaś tyczy twojego zamiaru

      Wrócenia nazad do szkół wittenberskich

      Jest on życzeniom naszym wręcz przeciwny;

      Przeto wzywamy cię, abyś się zgodził

      Na