Andrew Nagorski

Łowcy nazistów


Скачать книгу

formalnie o ostatnie słowo, Streicher krzyknął: „Pewnego dnia powywieszają was bolszewicy”.

      Gdy Woods zakładał mu na głowę worek, dało się słyszeć słowa Streichera: „Adele, moja kochana żono”.

      Dramat jednak nie dobiegł końca. Zapadnia otwarła się z hukiem i Streicher, wierzgając, poleciał w dół. Naprężona lina zaczęła się huśtać, świadkowie zaś słyszeli rzężenie skazańca. Woods zszedł z platformy i zniknął za zasłoną skrywającą umierającego. Rzężenie nagle ustało, a lina się zatrzymała. Smith i inni świadkowie byli przekonani, że Woods chwycił Streichera i pociągnął go mocno w dół, dusząc go.

      Coś poszło nie tak czy nie był to przypadek? Porucznik Stanley Tilles, któremu powierzono koordynowanie egzekucji w Norymberdze i wcześniejszych straceń zbrodniarzy wojennych, mówił później, że Woods świadomie ułożył krzywo węzeł pętli, tak by podczas upadku Streicher nie doznał złamania karku i by musiał go udusić. „Wszyscy obecni na sali patrzyli na spektakl Streichera i Woods świetnie zdawał sobie z tego sprawę. Wiedziałem, że Woods nienawidzi Niemców, […] patrzyłem, jak jego twarz się czerwieni i zaciskają szczęki”, pisał, dodając, że intencje Woodsa były jasne. „Widziałem, że gdy pociągnął za dźwignię zwalniającą zapadnię, przez twarz przemknął mu skąpy uśmieszek”16.

      Przyprowadzano kolejnych nieokazujących skruchy – i zdarzały się kolejne incydenty. Sauckel, człowiek, który nadzorował wielki nazistowski program niewolniczej pracy, wykrzyknął zuchwale: „Umieram niewinny. Wyrok jest niesprawiedliwy. Boże, chroń Niemcy i uczyń je znów wielkimi. Niech żyją Niemcy! Boże, chroń moją rodzinę”. Także on głośno rzęził po upadku przez zapadnię.

      Alfred Jodl, ubrany w mundur Wehrmachtu z podniesionym kołnierzem, powiedział tylko: „Pozdrawiam was, moje Niemcy”.

      Ostatnim z dziesiątki skazańców był Arthur Seyss-Inquart, który pomagał instalować nazistowskie rządy w swojej rodzinnej Austrii, a później był namiestnikiem w okupowanej Holandii. Z trudem, kulejąc na swej szpotawej stopie, wspiął się na podwyższenie. Tak jak Ribbentrop, ogłosił się człowiekiem pokoju. „Mam nadzieję, że ta egzekucja jest ostatnim aktem tragedii drugiej wojny światowej i że z tej wojny światowej wyciągnięta zostanie nauczka, że pomiędzy narodami winien panować pokój i zrozumienie – powiedział. – Wierzę w Niemcy”.

      O 2.45 i on spadł przez zapadnię.

      Woods obliczył, że łączny czas pomiędzy pierwszą a dziesiątą egzekucją wyniósł 103 minuty. „To była szybka robota”, powiedział później17.

      Podczas gdy ciała dwóch ostatnich skazańców wciąż wisiały na stryczkach, wartownicy wnieśli nosze z jedenastymi zwłokami. Nosze przykrywał amerykański koc wojskowy, lecz wystawały spod niego duże bose stopy, z boku zaś zwisało ramię w rękawie piżamy z czarnego jedwabiu.

      Generał rozkazał zdjąć koc, by rozwiać wszelkie wątpliwości co do tożsamości zwłok. Twarz Hermanna Göringa „wciąż była wykrzywiona bólem agonii jego ostatniego zuchwałego kroku – pisał Smith. – Pospiesznie go nakryto i ten nazistowski dygnitarz, który niczym postać z czasów Borgiów lubował się we krwi i pięknie, przez płócienną zasłonę trafił na mroczne karty historii”.

      Udzielając później wywiadu dla „Stars and Stripes”, Woods utrzymywał, że cała operacja przebiegła dokładnie tak, jak ją zaplanował:

      „Powiesiłem tych dziesięciu nazistów w Norymberdze i jestem z tego dumny; spisałem się dobrze. Wszystko poszło świetnie. Nigdy […] nie byłem na egzekucji, która poszłaby lepiej. Szkoda tylko, że ten typ Göring mi uciekł. Dla niego postarałbym się ekstra. Nie, nie denerwowałem się. Nie mam nerwów. W mojej robocie nie można mieć. Ale ta robota w Norymberdze to było coś dla mnie. Chciałem tej roboty tak bardzo, że zostałem tu trochę dłużej, choć mogłem wcześniej wrócić do domu”18.

      Jednakże później słowa Woodsa stały się przyczyną ożywionych sporów. Reportaż Smitha nie pozostawiał wątpliwości, że coś poszło nie tak w czasie egzekucji Streichera, i zapewne też Sauckla. Reportaż w londyńskiej „The Star” twierdził, że skazani spadali ze zbyt małej wysokości oraz byli nieodpowiednio związani i dlatego uderzali się w głowę, spadając przez zapadnię, i „umierali wskutek powolnego uduszenia”19. W swoich wspomnieniach generał Telford Taylor, który pomagał w przygotowaniu oskarżenia przeciwko czołowym nazistom przed Międzynarodowym Trybunałem Wojennym, a później był głównym oskarżycielem w kolejnych dwunastu procesach norymberskich, stwierdził, że fotografie zwłok wykonane na sali gimnastycznej potwierdzały te podejrzenia. Niektóre twarze pokrywała krew.

      Rodziło to spekulacje, że Woods źle wykonał niektóre egzekucje. Albert Pierrepoint, bardzo doświadczony kat brytyjskiej armii, nie chciał bezpośrednio krytykować swojego amerykańskiego kolegi po fachu, odniósł się jednak do doniesień prasowych o „możliwej partaninie […] wynikającej z zapadni o niezmiennej wysokości dwóch metrów oraz – moim zdaniem – staromodnego poczwórnego kowbojskiego węzła”20. W swoim opisie procesów norymberskich niemiecki historyk Werner Maser stwierdził, że Jodl umierał przez osiemnaście minut, Keitel zaś „nawet 24 minuty”21.

      Twierdzenia te są niezgodne z reportażem Smitha, niektóre zaś z późniejszych relacji mogły wyolbrzymiać lub koloryzować niedociągnięcia egzekucji. Mimo to stracenia nie przebiegły tak gładko, jak twierdził Woods. Starał się uniknąć krytyki wywołanej fotografiami zwłok twierdzeniem, że niektórzy skazańcy przegryzali sobie język podczas egzekucji, co miało wyjaśniać ślady krwi na ich twarzach22.

      Spory o działania Woodsa podkreślają jedynie to, co kilku skazanych twierdziło wcześniej: dlaczego zdecydowano się na powieszenie zamiast rozstrzelania? Woods był szczerze przekonany o zaletach swojej metody. Obermayer, młody szeregowiec, który widział go przy wcześniejszych egzekucjach, wspomina „raczej pijacki wieczór”, gdy pewien żołnierz zapytał kata, czy wolałby umrzeć na stryczku czy w jakiś inny sposób. „Sądzę, że to cholernie dobry sposób, by umrzeć. Chyba sam wolałbym tak umrzeć”23. „Na litość boską, przestań. Tu nie ma z czego żartować” – powiedział inny żołnierz. Woods się nie śmiał. „Jestem cholernie poważny – odrzekł. – To śmierć czysta, bezbolesna i tradycyjna. Jest tradycja, że jak kat się zestarzeje, to się wiesza” – dodał.

      Obermayer nie był przekonany co do przewagi wieszania nad innymi metodami egzekucji. „Wieszanie to poniżające doświadczenie szczególnego rodzaju” – stwierdził, wspominając swoje spotkania z Woodsem. „Dlaczego poniżające? Ponieważ gdy umierasz, rozluźniają się zwieracze. Umierasz posrany”. Jego zdaniem nie dziwi fakt, że czołowi nazistowscy dygnitarze tak desperacko prosili o rozstrzelanie.

      Mimo to Obermayer był przeświadczony, że Woods szczerze wierzył, że wykonuje zadanie, które należało wykonać maksymalnie skutecznie i godnie. Pierrepoint, jego brytyjski odpowiednik, którego ojciec i stryj trudnili się tym samym fachem, mówił podobnie pod koniec swej kariery: „Stosowałem w imieniu państwa w moim przekonaniu najbardziej humanitarną i godną metodę zadawania śmierci skazanemu” – pisał. Wśród ofiar Pierrepointa w czasie jego działalności na terenie Niemiec były „bestie z Belsen”, w tym były komendant obozu Bergen-Belsen Josef Kramer oraz osławiona sadystyczna aufzejerka Irma Grese, która została powieszona w wieku zaledwie