Laurelin Paige

Perwersyjny bogacz. Kuszący duet. Tom 1


Скачать книгу

Gdybyś poszła ze mną na tamtą imprezę… – powiedział głębokim i uwodzicielskim głosem, ale urwał.

      – To co wtedy?

      Przez ostatnie lata myślałam o tym od czasu do czasu. Zastanawiałam się, co wydarzyłoby się między mną a Westonem, gdybyśmy mieli szansę.

      Nachylił się i wyznał mi to teraz:

      – To spróbowałbym zaciągnąć cię do łóżka.

      Wchłonęłam jego słowa, a potem odpowiedziałam:

      – A ja bym się zgodziła.

      A przynajmniej zgodziłabym się, gdyby nie tamto drugie wydarzenie. Bo gdy Weston zaprosił mnie na imprezę, liczyłam na seks z nim. Ale po tym, co wydarzyło się z Donovanem, nie byłam pewna, czy dalej bym tego chciała.

      – Naprawdę?

      Pokiwałam głową.

      – Nawet nie musiałbyś się za bardzo starać. Strasznie się wtedy w tobie kochałam.

      Weston przesunął rękę wyżej po mojej nodze i nachylił się, by wyszeptać mi do ucha.

      – To teraz spróbuję zaciągnąć cię do łóżka.

      Był wyjątkowo pociągający – kiedyś go pragnęłam, a poza tym udało mu się osiągnąć wszystko, co sama chciałam mieć. I to było dla mnie niewytłumaczalnie atrakcyjne.

      Ale nie musiałam mówić mu, że nawet nie musi próbować. Weston King miał to jak w banku.

      Dwa

      Podniosłam spodnie Westona z podłogi, potrząsnęłam nimi, a potem odrzuciłam je, gdy nic z nich nie wypadło. Po raz trzeci zaczęłam krążyć po pokoju, rozglądając się.

      – Nie mogę znaleźć majtek – powiedziałam, wzdychając.

      Weston przyglądał mi się z łóżka, oparłszy głowę na dłoni.

      – Nie potrzebujesz ich.

      – Potrzebuję. Muszę się ubrać.

      Jeszcze raz przejrzałam spódniczkę, stanik i koszulkę na ramiączkach, które trzymałam, bo może majtki przyczepiły się do którejś z tych rzeczy, a ja tego nie zauważyłam. Ale nie. Rzuciłam ubrania na łóżko i znowu westchnęłam.

      – Wcale nie. Zostań tu – zachęcał. – Zostań ze mną w łóżku na zawsze.

      – Nie mogę. Wiesz, że muszę wracać.

      W piątkowy wieczór po drinkach Weston zabrał mnie do swojego penthouse’a i pieprzył mnie aż do wschodu słońca. Potem całą sobotę i część dzisiejszego dnia spędziliśmy w łóżku, wychodząc z niego tylko po to, by coś zjeść. Teraz była niedziela po południu, a ja wieczorem miałam lot.

      – Gdzie je zostawiłaś wczoraj wieczorem po kolacji? – zapytał, przeciągając się tak, że kołdra zsunęła się z jego ciała i odsłoniła nagi tors oraz ścieżkę włosków pod pępkiem, z którymi w ciągu ostatnich dni tak się zaznajomiłam.

      Przypomniałam sobie wydarzenia wczorajszego wieczora. Poszliśmy do knajpy z azjatycką kuchnią fusion. Weston robił mi palcówkę w taksówce w drodze powrotnej.

      – Nie założyłam ich na wczorajszą kolację.

      – Ach, rzeczywiście. – Uśmiechnął się, a w jego oczach błysnął głód.

      Ścisnęło mnie w brzuchu.

      – Przestań tak na mnie patrzeć, bo nigdy stąd nie wyjdę.

      Złapał w dłoń swojego fiuta, który już zaczynał twardnieć pod kołdrą.

      – Naprawdę nie mam z tym problemu.

      – Weston… – ostrzegłam. Ashley, która popierała potrzebną mi, jak to nazwała, sekseskapadę, zajęła się pakowaniem mojej walizki, ale wciąż musiałam odebrać ją od odźwiernego z hotelu, zanim udam się na lotnisko. A biorąc pod uwagę korki w tym mieście, powinnam wyjść stąd w ciągu następnych trzydziestu minut. – Muszę lecieć.

      Usiadł i oparł się o wezgłowie, a sądząc po jego nowej pozycji, założyłam, że przygotowywał się do poważnej konwersacji.

      – Ale dlaczego musisz wyjść?

      Albo niezbyt poważnej.

      Przecież wiedział dlaczego.

      – Bo mam samolot – odpowiedziałam, odpinając koszulę, którą po prysznicu wzięłam z podłogi i założyłam.

      – To go odwołaj.

      – Muszę wracać do domu. – Rzuciłam koszulę na łóżko.

      – Dlaczego? – nachylił się i przesunął palcem po krzywiźnie mojej piersi.

      – Bo mam pracę – powiedziałam i trzepnęłam go w rękę.

      – To się zwolnij.

      Jęknął, kiedy włożyłam stanik i zakryłam piersi, które w trakcie weekendu ciągle pieścił. Wygłupiał się ze mną, nie był zbyt brutalny, i chociaż to nie był rodzaj dotyku, od którego natychmiast zrobiłabym się mokra, to jednak był przyjemny. Normalny, zdrowy i taki, na jaki zawsze liczyłam podczas seksu z facetem.

      – Nie mogę zrezygnować z pracy. – Zamarłam i okręciłam spódnicę, gdy już odnalazłam jej tył. – Potrzebuję pracy. Nie urodziłam się ze środkami, które pozwoliłyby mi nie pracować, jak niektórzy ludzie.

      – Niektórzy ludzie? – Zaśmiał się. – Chodzi ci o ludzi takich jak ja?

      Uśmiechnęłam się niemrawo i założyłam spódniczkę.

      – Może.

      – Przecież ja mam pracę – powiedział defensywnie.

      Nagle pożałowałam tych słów, więc podeszłam do niego i przytuliłam go do siebie.

      – Masz – odparłam pojednawczo i przeczesałam jego blond włosy palcami. – Mamy prace. Na dwóch krańcach kraju.

      Złapał mnie za tyłek i przyciągnął bliżej siebie.

      – Mogłabyś mieć pracę na tym końcu kraju – powiedział tuż przy moich piersiach.

      – Mogłabym. Ale nie mam.

      Pocałował mój biust.

      – Pracuj dla mnie. Zrezygnuj ze swojej pracy, to cię zatrudnię. W ogóle jak można lubić Los Angeles? Cały ten smog i powierzchowność. Zostaw swoją posadę i pracuj dla mnie.

      Żartował, więc się zaśmiałam, ale moje serce zabiło mocniej. Od jak dawna pragnęłam takiego życia, które on traktował jak zabawkę?

      – Przecież nawet nie znasz moich kwalifikacji.

      – Och, znam kilka twoich kwalifikacji. – Odwrócił mnie i posadził sobie na kolanach tak, bym mogła poczuć jego erekcję przyciskającą się do moich lędźwi, co tylko potwierdziło, że nie mówił poważnie. – Mamy je szczegółowo omówić? A może przypomnę ci w inny sposób?

      – Weston… – jęknęłam, gdy wsunął mi rękę pod spódniczkę. Automatycznie rozłożyłam dla niego nogi, a on przesunął kciukiem po mojej gołej cipce i odnalazł łechtaczkę. – Utrudniasz mi wyjście.

      – A więc mój plan działa. – Powoli zataczał kciukiem okręgi, drocząc się ze mną.

      – Mm. Ale to przyjemne. – Moje ciało zadrżało, gotowe wspinać się na szczyt przyjemności. – Musisz przestać – błagałam.

      –