Gdybyś poszła ze mną na tamtą imprezę… – powiedział głębokim i uwodzicielskim głosem, ale urwał.
– To co wtedy?
Przez ostatnie lata myślałam o tym od czasu do czasu. Zastanawiałam się, co wydarzyłoby się między mną a Westonem, gdybyśmy mieli szansę.
Nachylił się i wyznał mi to teraz:
– To spróbowałbym zaciągnąć cię do łóżka.
Wchłonęłam jego słowa, a potem odpowiedziałam:
– A ja bym się zgodziła.
A przynajmniej zgodziłabym się, gdyby nie tamto drugie wydarzenie. Bo gdy Weston zaprosił mnie na imprezę, liczyłam na seks z nim. Ale po tym, co wydarzyło się z Donovanem, nie byłam pewna, czy dalej bym tego chciała.
– Naprawdę?
Pokiwałam głową.
– Nawet nie musiałbyś się za bardzo starać. Strasznie się wtedy w tobie kochałam.
Weston przesunął rękę wyżej po mojej nodze i nachylił się, by wyszeptać mi do ucha.
– To teraz spróbuję zaciągnąć cię do łóżka.
Był wyjątkowo pociągający – kiedyś go pragnęłam, a poza tym udało mu się osiągnąć wszystko, co sama chciałam mieć. I to było dla mnie niewytłumaczalnie atrakcyjne.
Ale nie musiałam mówić mu, że nawet nie musi próbować. Weston King miał to jak w banku.
Dwa
Podniosłam spodnie Westona z podłogi, potrząsnęłam nimi, a potem odrzuciłam je, gdy nic z nich nie wypadło. Po raz trzeci zaczęłam krążyć po pokoju, rozglądając się.
– Nie mogę znaleźć majtek – powiedziałam, wzdychając.
Weston przyglądał mi się z łóżka, oparłszy głowę na dłoni.
– Nie potrzebujesz ich.
– Potrzebuję. Muszę się ubrać.
Jeszcze raz przejrzałam spódniczkę, stanik i koszulkę na ramiączkach, które trzymałam, bo może majtki przyczepiły się do którejś z tych rzeczy, a ja tego nie zauważyłam. Ale nie. Rzuciłam ubrania na łóżko i znowu westchnęłam.
– Wcale nie. Zostań tu – zachęcał. – Zostań ze mną w łóżku na zawsze.
– Nie mogę. Wiesz, że muszę wracać.
W piątkowy wieczór po drinkach Weston zabrał mnie do swojego penthouse’a i pieprzył mnie aż do wschodu słońca. Potem całą sobotę i część dzisiejszego dnia spędziliśmy w łóżku, wychodząc z niego tylko po to, by coś zjeść. Teraz była niedziela po południu, a ja wieczorem miałam lot.
– Gdzie je zostawiłaś wczoraj wieczorem po kolacji? – zapytał, przeciągając się tak, że kołdra zsunęła się z jego ciała i odsłoniła nagi tors oraz ścieżkę włosków pod pępkiem, z którymi w ciągu ostatnich dni tak się zaznajomiłam.
Przypomniałam sobie wydarzenia wczorajszego wieczora. Poszliśmy do knajpy z azjatycką kuchnią fusion. Weston robił mi palcówkę w taksówce w drodze powrotnej.
– Nie założyłam ich na wczorajszą kolację.
– Ach, rzeczywiście. – Uśmiechnął się, a w jego oczach błysnął głód.
Ścisnęło mnie w brzuchu.
– Przestań tak na mnie patrzeć, bo nigdy stąd nie wyjdę.
Złapał w dłoń swojego fiuta, który już zaczynał twardnieć pod kołdrą.
– Naprawdę nie mam z tym problemu.
– Weston… – ostrzegłam. Ashley, która popierała potrzebną mi, jak to nazwała, sekseskapadę, zajęła się pakowaniem mojej walizki, ale wciąż musiałam odebrać ją od odźwiernego z hotelu, zanim udam się na lotnisko. A biorąc pod uwagę korki w tym mieście, powinnam wyjść stąd w ciągu następnych trzydziestu minut. – Muszę lecieć.
Usiadł i oparł się o wezgłowie, a sądząc po jego nowej pozycji, założyłam, że przygotowywał się do poważnej konwersacji.
– Ale dlaczego musisz wyjść?
Albo niezbyt poważnej.
Przecież wiedział dlaczego.
– Bo mam samolot – odpowiedziałam, odpinając koszulę, którą po prysznicu wzięłam z podłogi i założyłam.
– To go odwołaj.
– Muszę wracać do domu. – Rzuciłam koszulę na łóżko.
– Dlaczego? – nachylił się i przesunął palcem po krzywiźnie mojej piersi.
– Bo mam pracę – powiedziałam i trzepnęłam go w rękę.
– To się zwolnij.
Jęknął, kiedy włożyłam stanik i zakryłam piersi, które w trakcie weekendu ciągle pieścił. Wygłupiał się ze mną, nie był zbyt brutalny, i chociaż to nie był rodzaj dotyku, od którego natychmiast zrobiłabym się mokra, to jednak był przyjemny. Normalny, zdrowy i taki, na jaki zawsze liczyłam podczas seksu z facetem.
– Nie mogę zrezygnować z pracy. – Zamarłam i okręciłam spódnicę, gdy już odnalazłam jej tył. – Potrzebuję pracy. Nie urodziłam się ze środkami, które pozwoliłyby mi nie pracować, jak niektórzy ludzie.
– Niektórzy ludzie? – Zaśmiał się. – Chodzi ci o ludzi takich jak ja?
Uśmiechnęłam się niemrawo i założyłam spódniczkę.
– Może.
– Przecież ja mam pracę – powiedział defensywnie.
Nagle pożałowałam tych słów, więc podeszłam do niego i przytuliłam go do siebie.
– Masz – odparłam pojednawczo i przeczesałam jego blond włosy palcami. – Mamy prace. Na dwóch krańcach kraju.
Złapał mnie za tyłek i przyciągnął bliżej siebie.
– Mogłabyś mieć pracę na tym końcu kraju – powiedział tuż przy moich piersiach.
– Mogłabym. Ale nie mam.
Pocałował mój biust.
– Pracuj dla mnie. Zrezygnuj ze swojej pracy, to cię zatrudnię. W ogóle jak można lubić Los Angeles? Cały ten smog i powierzchowność. Zostaw swoją posadę i pracuj dla mnie.
Żartował, więc się zaśmiałam, ale moje serce zabiło mocniej. Od jak dawna pragnęłam takiego życia, które on traktował jak zabawkę?
– Przecież nawet nie znasz moich kwalifikacji.
– Och, znam kilka twoich kwalifikacji. – Odwrócił mnie i posadził sobie na kolanach tak, bym mogła poczuć jego erekcję przyciskającą się do moich lędźwi, co tylko potwierdziło, że nie mówił poważnie. – Mamy je szczegółowo omówić? A może przypomnę ci w inny sposób?
– Weston… – jęknęłam, gdy wsunął mi rękę pod spódniczkę. Automatycznie rozłożyłam dla niego nogi, a on przesunął kciukiem po mojej gołej cipce i odnalazł łechtaczkę. – Utrudniasz mi wyjście.
– A więc mój plan działa. – Powoli zataczał kciukiem okręgi, drocząc się ze mną.
– Mm. Ale to przyjemne. – Moje ciało zadrżało, gotowe wspinać się na szczyt przyjemności. – Musisz przestać – błagałam.
–