się nią również pewne siebie i kompetentne redaktorki: Jo Ann Miller i Virginia LaPlante. Jo Ann z lekkością prowadziła książkę od początku do końca. Virginia zawsze wiedziała, co należy zrobić, żeby książka była zrozumiała i miała właściwą formę.
Najwięcej zawdzięczam rodzinie. Mój mąż, Jerry Berndt, od początku wiedział, co go czeka, ponieważ przeżył już pisanie mojej pierwszej książki. Oddany własnej wizji artystycznej, szanował też moją, być może nawet bardziej niż ja sama. Jego wsparcie moralne i intelektualne nie miało końca, a poczucie humoru pozwoliło nam przetrwać.
Nie spełniło się tylko jedno moje marzenie. Miałam nadzieję, że wydania książki dożyje moja matka. Głębia jej psychologicznych wglądów, jej intelektualna odwaga i spójność, współczucie dla potraktowanych niesprawiedliwie i skrzywdzonych, jej słuszny gniew i rozumienie polityki są moim dziedzictwem. Książkę dedykuję jej pamięci.
Typową reakcją na akty okrucieństwa jest wyrzucenie ich ze świadomości. Pogwałcenie ładu panującego między ludźmi jest czasem zbyt straszne, żeby mówić o tym głośno. Oto właściwy sens słowa „niewypowiadalne”.
Okrucieństwa nie dają się jednak pogrzebać. Równie silne jak pragnienie wyparcia koszmaru jest przeświadczenie, że wyparcie nie działa. Kultura ludowa pełna jest duchów, które nie chcą zejść do grobu, dopóki ich historia nie zostanie opowiedziana. Morderstwo się wyda. Zachowanie w pamięci i opowiedzenie prawdy o wstrząsających wydarzeniach jest koniecznym warunkiem przywrócenia ładu społecznego, a także uzdrowienia konkretnych ofiar.
Konflikt pomiędzy chęcią wyparcia strasznych zdarzeń a chęcią głośnego opowiedzenia o nich tkwi w samym centrum dialektyki traumy. Ludzie, którzy spotkali się z okrucieństwem, często opowiadają swoje historie w sposób bardzo emocjonalny, pełen sprzeczności i fragmentaryczny; to podważa ich wiarygodność, a tym samym pozwala wypełnić sprzeczne nakazy: mówić i zarazem strzec tajemnicy. Dopiero kiedy prawda wyjdzie na jaw, człowiek może rozpocząć zdrowienie. Jednak zdecydowanie dużo częściej tajemnica zostaje zachowana, a historia traumatycznych wydarzeń, zamiast przybrać kształt zwerbalizowanej opowieści, staje się symptomem.
Cierpienie psychiczne, będące typowym objawem traumy, wskazuje na obecność niewypowiedzianej tajemnicy i jednocześnie odciąga od niej uwagę. Widać to między innymi w tym, jak osoby straumatyzowane przechodzą od stanu apatii do ponownego przeżywania tragicznych wydarzeń. Dialektyka traumy prowadzi do skomplikowanych, czasem nader zaskakujących przemian w świadomości, które George Orwell, jeden z dwudziestowiecznych poszukiwaczy prawdy, nazwał „dwójmyśleniem”, a specjaliści od zdrowia psychicznego, szukający słów wyważonych i precyzyjnych, „dysocjacją”. Prowadzi ona do proteuszowych, dramatycznych, często wręcz dziwacznych objawów histerii, w której Freud, całe stulecie temu, rozpoznał ukryty komunikat o wykorzystaniu seksualnym w dzieciństwie.
Świadkowie ulegają dialektyce traumy tak samo jak ofiary. Temu, kto obserwuje, trudno zachować spokój i jasność myślenia, dostrzec w jednym momencie więcej niż kilka fragmentów obrazu, pozbierać wszystkie kawałki i dopasować je do siebie. Jeszcze trudniej jest znaleźć język, który pozwoli rzetelnie i przekonująco przekazać to, co się widziało. Ludzie usiłujący opisać okrucieństwa, których byli świadkami, także ryzykują własną wiarygodnością. Mówić publicznie o tym, co się wie o aktach okrucieństwa, to dobrowolnie narażać się na stygmatyzację, której doświadczają ofiary.
Wiedza o tragicznych zdarzeniach przenika niekiedy do społecznej świadomości, ale rzadko utrzymuje się w niej na długo. Zaprzeczenie, wyparcie i dysocjacja na poziomie społecznym działają tak samo jak na poziomie indywidualnym. Studia nad traumą mają swoją „podziemną” historię. Podobnie jak przeżywający traumę ludzie, zostaliśmy odcięci od wiedzy o naszej przeszłości. Podobnie jak oni, musimy zrozumieć przeszłość, żeby odzyskać teraźniejszość i przyszłość. Dlatego rozumienie traumy musi się zacząć od ponownego odkrycia historii.
Lekarze znają ten wyjątkowy moment wglądu, który następuje, gdy wyparte myśli, uczucia i wspomnienia ukazują się świadomości. Momenty te zdarzają się zarówno w historii społeczeństw, jak i w historii jednostek. W latach siedemdziesiątych1 wystąpienia kobiecych ruchów wolnościowych ukazały ogromną skalę przemocy wobec kobiet. Ofiary, które dotąd milczały, zaczęły ujawniać swoje tajemnice. Jako psychiatra, odbywając specjalizację, usłyszałam wtedy od moich pacjentek wiele historii o przemocy seksualnej i domowej. Dzięki zaangażowaniu w działalność ruchów kobiecych mogłam występować przeciwko dokonującemu się na gruncie mojej profesji zakłamywaniu doświadczeń kobiet i mówić o tym, czego byłam świadkiem. Mój pierwszy artykuł o kazirodztwie, napisany wspólnie z Lisą Hirschman w 1976 roku, przez rok przed publikacją krążył „w podziemiu”. Z całego kraju zaczęłyśmy otrzymywać listy od kobiet, które nigdy dotąd nie opowiedziały swoich historii. Dzięki nim uświadomiłyśmy sobie siłę wypowiadania niewyrażalnego i na własnej skórze doświadczyłyśmy twórczej energii, która uwalnia się po usunięciu zapór zaprzeczenia i wyparcia.
Trauma jest owocem dwóch dekad badań naukowych i pracy klinicznej z ofiarami przemocy seksualnej i domowej. Odzwierciedla się w niej również stale poszerzający się krąg doświadczeń z innymi przeżywającymi traumę ludźmi, w szczególności z weteranami wojennymi i ofiarami politycznego terroru. Jest to książka o przywracaniu połączeń: pomiędzy tym, co publiczne, i tym, co prywatne, pomiędzy jednostką i społeczeństwem, pomiędzy kobietą i mężczyzną. Jest to książka o tym, co wspólne. Wspólne ofiarom gwałtu i weteranom wojennym, maltretowanym kobietom i więźniom politycznym, ludziom uwięzionym w rozległych obozach koncentracyjnych stworzonych przez rządzących całymi narodami tyranów i ludziom uwięzionym w małych, ukrytych obozach koncentracyjnych stworzonych przez tyranów rządzących w ich domach.
Psychologiczne szkody, jakie wyrządza przeżycie strasznych wydarzeń, są możliwe do przewidzenia. Zaburzenia traumatyczne stanowią całe spektrum, od skutków jednego wstrząsającego zdarzenia po bardziej złożone skutki długotrwałej i powtarzającej się przemocy. Obowiązujące pojęcia diagnostyczne, a zwłaszcza powszechne diagnozowanie u kobiet ciężkich zaburzeń osobowości, często nie pozwalały rozpoznać, że faktyczną przyczyną obserwowanych objawów jest doświadczenie przemocy. W pierwszej części książki przedstawiam spektrum metod przystosowywania się do traumatycznych doświadczeń i proponuję nową kategorię diagnostyczną dla zaburzeń występujących u ofiar długotrwałej i powtarzającej się przemocy.
Ponieważ u podstaw różnych objawów traumy leżą takie same przyczyny, proces zdrowienia również przebiega w taki sam sposób. Główne etapy leczenia to zapewnienie bezpieczeństwa, rekonstrukcja traumatycznej historii oraz odbudowa więzi między zdrowiejącą osobą i wspólnotą, do której należy. Druga część książki prezentuje ogólny obraz procesu leczenia i proponuje nowe ramy pojęciowe dla psychoterapii traumy. Zarówno opis zaburzeń traumatycznych, jak i zasady leczenia ilustrowane są opowieściami osób uczestniczących w traumatycznych zdarzeniach i studiami przypadków pochodzącymi ze zróżnicowanej literatury.
Książka ta czerpie także z moich dawniejszych badań nad ofiarami kazirodztwa i z prowadzonych przeze mnie stosunkowo niedawno badań nad wpływem traumy dziecięcej na zaburzenie znane jako osobowość borderline. Dane kliniczne pochodzą z dwudziestu lat pracy w feministycznej klinice zdrowia psychicznego oraz dziesięciu lat pracy wykładowczyni i superwizorki w uniwersyteckim szpitalu klinicznym.
Najważniejszą częścią książki są opowieści osób, które przeżyły traumę. Żeby chronić ich prywatność, posługuję się pseudonimami. Od tej zasady są dwa wyjątki: po pierwsze, nie anonimizuję nazwisk terapeutów i lekarzy2, którzy udzielali mi wywiadów na temat swojej pracy, i po drugie, nie ukrywałam tożsamości ludzi, którzy o swoich traumatycznych doświadczeniach opowiadali