do świadomości publicznej w najbliższej nam przeszłości – jest nią przemoc seksualna i domowa. Jej kontekst polityczny stanowią ruchy feministyczne w Europie Zachodniej i Stanach Zjednoczonych. Nasze współczesne rozumienie traumy jest wynikiem syntezy tych trzech niezależnych kierunków badań.
Na przestrzeni dwóch dziesięcioleci dziewiętnastego wieku zaburzenie określane jako histeria stanowiło przedmiot poważnych badań. Termin „histeria” był w tym czasie znany tak powszechnie, że nikt właściwie nie podejmował próby stworzenia jego systematycznej definicji. Oddajmy głos jednemu z historyków: „Przez dwadzieścia pięć stuleci histeria uchodziła za dziwną chorobę o trudnych do powiązania i niezrozumiałych objawach. Większość lekarzy sądziła, że jest to choroba dotykająca wyłącznie kobiety, mająca źródło w funkcjonowaniu macicy”3. Jak wyjaśnia inny historyk, histeria była „dramatyczną metaforą medyczną wszystkiego, co mężczyznom jawiło się w płci przeciwnej jako tajemnicze lub zbyt trudne do zniesienia”4.
Ojcem założycielem badań nad histerią był wybitny francuski neurolog Jean-Martin Charcot. Jego królestwem było Selpêtrière, stary, rozległy kompleks szpitalny, który od dawna służył za schronienie najbardziej wynędzniałym przedstawicielom francuskiego proletariatu: żebrakom, prostytutkom i obłąkanym. Charcot przekształcił tę zapomnianą placówkę w świątynię współczesnej nauki, do której, żeby pracować z mistrzem, zjeżdżali się najambitniejsi i najbardziej utalentowani mężczyźni zajmujący się nowymi dyscyplinami należącymi do neurologii i psychiatrii. Pośród wielu wybitnych lekarzy, którzy odbyli pielgrzymkę do Selpêtrière, znaleźli się Pierre Janet, William James i Zygmunt Freud5.
Studia nad histerią poruszyły wyobraźnię zbiorową jako wielka wyprawa w nieznane. Badania Charcota zdobyły rozgłos nie tylko w świecie lekarskim, lecz również w szerszych kręgach świata literatury i polityki. Jego wtorkowe wykłady były spektaklami, na które uczęszczała „wielobarwna publiczność ściągająca z całego Paryża: pisarze, lekarze, słynni aktorzy i aktorki oraz damy z półświatka. Wszyscy pełni dręczącej ciekawości”6. W trakcie wykładów swoje odkrycia dotyczące histerii Charcot ilustrował rozgrywającymi się na oczach widzów pokazami. Brały w nich udział pacjentki – kobiety, które w Selpêtrière znalazły schronienie od świata nieustannej przemocy, wykorzystania i gwałtu. Był to azyl zapewniający im więcej bezpieczeństwa i ochrony, niż doświadczyły kiedykolwiek wcześniej, a specjalnie wybrana grupa kobiet, które stały się gwiazdami pokazów Charcota, zdobyła tam niemal sławę.
Charcotowi należy się wielkie uznanie za sam fakt podjęcia studiów nad histerią. Jego prestiż przydał wiarygodności dziedzinie, o której sądzono, że leży poza obszarem poważnych badań naukowych. Przed czasami Charcota histeryczne kobiety były uznawane za symulantki, a ich leczenie zostało oddane w ręce hipnotyzerów i cieszących się popularnością uzdrowicieli. Po śmierci Charcota Freud wychwalał go jako protektora i wyzwoliciela chorych: „Histeryczkom nie dawano wiary w żadnej kwestii. Podstawową rzeczą, jaką zrobił Charcot, było przywrócenie należnej rangi temu tematowi. Ludzie powoli oduczali się pogardliwych uśmieszków, z którymi spotykały się wszystkie pacjentki. Nie było już z góry przesądzone, że pacjentka jest symulantką, ponieważ Charcot mocą swojego autorytetu wsparł przekonanie o autentyczności i obiektywności składających się na histerię zjawisk”7.
Charcot miał do histerii – którą określał mianem „Wielkiej Neurozy” – podejście taksonomiczne. Dużą wagę przywiązywał do szczegółowych obserwacji, opisów i klasyfikacji. Charakterystyczne dla histerii symptomy dokumentował na wszelkie dostępne sposoby, nie tylko na piśmie, ale też za pomocą rysunków i fotografii. Charcot koncentrował się na tych symptomach histerii, które przypominają zaburzenia wywołane uszkodzeniami neurologicznymi: paraliż, utrata zmysłów, konwulsje, amnezja. W roku 1880 wykazał, że symptomy te mają charakter psychologiczny, gdyż mogą zostać sztucznie wywołane i usunięte za pomocą hipnozy.
Chociaż Charcot z takim pietyzmem obserwował symptomy swoich histerycznych pacjentek, nie okazywał najmniejszego zainteresowania ich życiem wewnętrznym. Ich emocje postrzegał jako symptomy do skatalogowania. Do ich wypowiedzi odnosił się za pomocą słowa „wokalizacja”. Stosunek, jaki miał do swoich pacjentek, widoczny jest w dosłownym zapisie jednego z jego wtorkowych wykładów, podczas którego młoda kobieta znajdująca się w hipnotycznym transie miała posłużyć do zademonstrowania konwulsyjnego ataku histerycznego:
Charcot: Przyciśnijmy raz jeszcze histeriogenny punkt. (Asystent dotyka okolic odbytu pacjentki). I zaczynamy wszystko od nowa. Niekiedy pacjentka może nawet przygryźć sobie język, ale to nie jest częste. Proszę spojrzeć na wygięte w łuk plecy, które doskonale znamy z podręcznika.
Pacjentka: Mamo, boję się.
Charcot: Proszę zwrócić uwagę na wybuchy emocji. Jeżeli pozostawilibyśmy sprawy ich własnemu biegowi, to doszlibyśmy szybko do zachowań epileptoidalnych… (Pacjentka znowu płacze: „O! Mamo”).
Charcot: Ponownie, odnotujmy te krzyki. Ktoś mógłby zapewne powiedzieć, że mamy tu sporo hałasu o nic8.
Ambicją następców Charcota było wykroczenie poza jego dokonania dzięki wskazaniu przyczyn histerii. Szczególnie wyrazista była rywalizacja pomiędzy Janetem i Freudem. Każdy z nich pragnął jako pierwszy dokonać wielkiego odkrycia9. Na drodze do celu badacze ci uświadomili sobie, że nie wystarczy dokonywać obserwacji i klasyfikacji cierpiących na histerię kobiet. Trzeba było z nimi rozmawiać. Przez te krótkie dziesięć lat uczeni mężczyźni wysłuchiwali kobiet z niespotykanym dotąd zaangażowaniem i szacunkiem. Odbywane z codzienną regularnością wielogodzinne spotkania z histerycznymi pacjentkami nie były niczym nietypowym. Pochodzące z tego okresu studia przypadków czyta się niemal tak, jak efekt współpracy między lekarzem a pacjentem.
Badania te przyniosły owoce. W połowie lat dziewięćdziesiątych dziewiętnastego wieku Janet we Francji, a Freud wraz ze swym współpracownikiem Josephem Breuerem w Wiedniu doszli do uderzająco podobnych wniosków: histeria okazała się stanem wywołanym przez traumatyczne doświadczenia. Niedające się znieść uczucia stanowiące reakcję na traumatyczne zdarzenia prowadziły do zmian stanu świadomości, co indukowało z kolei symptomy histerii. Janet przejście w ów stan świadomości nazywał „dysocjacją”10, Brauer i Freud mówili o „podwójnej świadomości”11.
Zarówno Janet, jak i Freud dostrzegali istotne podobieństwo między owymi zmienionymi stanami świadomości a stanami indukowanymi przez hipnozę. Janet uważał, że skłonność do dysocjacji lub wchodzenia w trans hipnotyczny jest wynikiem słabości psychicznej oraz podatności na manipulację. Brauer i Freud argumentowali za poglądem przeciwnym, zgodnie z którym histeria – wraz z towarzyszącymi jej odmiennymi stanami świadomości – może wystąpić u ludzi „charakteryzujących się umysłem jako żywo klarownym, mających doskonale ukształtowaną siłę woli, pięknie wyrobiony charakter i nader krytycznych”12.
Zarówno Janet, jak i Freud dostrzegli, że somatyczne objawy histerii wskazują na obecność ukrytych reprezentacji wstrząsających zdarzeń, które zostały usunięte poza obręb świadomości. Janet postrzegał swoje histeryczne pacjentki jako kierowane „podświadomą uporczywą myślą” (subconscious fixed ideas), będącą wspomnieniem „traumatycznego zdarzenia”14. Breuer i Freud w swojej ponadczasowej pracy pisali, że „człowiek chory na histerię cierpi w znacznej mierze na wspomnienia”14.
W połowie lat dziewięćdziesiątych dziewiętnastego wieku badacze ci odkryli także, że objawy histerii mogą ustąpić, kiedy traumatyczne wspomnienia i towarzyszące im przemożne uczucia powrócą i zostaną wyrażone w słowach. Ta metoda leczenia stała się podstawą współczesnej psychoterapii. Janet nazywał ją analizą psychologiczną, Breuer i Freud używali zaś terminu „odreagowanie” (abreaction) lub „katharsis”. Jeszcze później Freud nazwał ją