Niall Ferguson

Rynek i ratusz


Скачать книгу

opanował zarówno perski, jak i bengalski i zgromadził całkiem znaczny majątek. Patrick miał to nieszczęście, że wpadł w „czarną dziurę Kalkuty”, gdzie zginął w 1756 roku, w wieku zaledwie dziewiętnastu lat. Johnstone’owie pracowali też w brytyjskich koloniach w Ameryce Północnej: George został gubernatorem Florydy Zachodniej, Aleksander służył jako oficer w wojsku, stacjonując w Kanadzie i w północnej części stanu Nowy Jork, a Gideon był oficerem marynarki pełniącym obowiązki u wybrzeży Atlantyku. Najmłodszy z Johnstone’ów spędził ponadto część życia w Basrze, na Mauritiusie i na Przylądku Dobrej Nadziei. W pewnym momencie swojej kariery wdał się w przedsięwzięcie, które przynosiło zyski ze sprzedaży wody z Gangesu hinduskim pielgrzymom[21] (graficzną ilustrację sieci Johnstone’ów umieszczono na wklejce, il. 11.

      Głównymi ośrodkami globalnej sieci handlowej były wówczas miasta portowe, takie jak: Edynburg, Londyn, Kingston, Nowy Jork, Kapsztad, Basra, Bombaj i Kalkuta. Ale wzdłuż linii morskich łączących te metropolie transportowano nie tylko towary i złoto. Przez Atlantyk przeprawiano niewolników, i to całymi milionami. Setki z nich trudziły się również na plantacji jednego z Johnstone’ów w Grenadzie. Inny Johnstone przegrał z kolei rozprawę sądową, która położyła kres prawomocnemu uznawaniu niewolnictwa w Szkocji, a jeszcze inny (John) przeszedł do historii jako właściciel Belindy, ostatniej osoby uznawanej przez sądy w Szkocji za legalną niewolnicę. Ale nade wszystko wzdłuż szlaków handlowych komercyjnej sieci ustanowionej do XVIII wieku krążyły idee – w tym również abolicjonizm.

      Margaret Johnstone była zagorzałą jakobitką, która uciekła z więzienia w Zamku Edynburskim, by umrzeć na wygnaniu we Francji. William Johnstone zaś był członkiem pewnego edynburskiego klubu znanego jako Select Society (Stowarzyszenie Wybranych), gdzie bardzo ceniono jego intelekt (z innych członków tego klubu warto wymienić Adama Smitha, Davida Hume’a i Adama Fergusona). Syn Williama, John, zapisał się z kolei do Edynburskiego Towarzystwa na rzecz Zniesienia Handlu Niewolnikami z Afryki. Jego wujowie, James i John, także sprzeciwiali się niewolnictwu, ale już William sytuował się po przeciwnej stronie barykady. George flirtował z siłami popierającymi rewolucję amerykańską i został wysłany do kolonii w 1778 roku jako członek nieskutecznej, jak miało się okazać, komisji pokojowej. Johnstone’owie znali zarówno Alexandra Hamiltona, jak i jego politycznego antagonistę Aarona Burra, który kiedyś złożył nawet wizytę w domu Betty w Edynburgu[22]. Stanowili bodaj najbardziej skrajny przykład prawdziwie zglobalizowanej rodziny. Ale nawet w wypadku Angoulême, prowincjonalnego francuskiego miasteczka położonego na północ od Bordeaux, zadziwiająco duża część mieszkańców w XVIII wieku albo podejmowała podróże poza Francję, albo wręcz osiedlała się poza jej granicami (zob. wklejka, il. 14).

      19

      Sieci oświecenia

      Dzięki słowu drukowanemu możliwa była reformacja, a także rewolucja naukowa. Ale już oświecenie, poniekąd paradoksalnie, zawdzięczało równie wiele – o ile nie więcej – staroświeckiemu słowu pisanemu. Rzecz jasna ówcześni philosophes publikowali, wielu z nich nawet dużo i często. Znacząca część najważniejszych pomysłów zrodziła się jednak w wyniku prywatnej korespondencji. A dzięki temu, że tak duża jej część przetrwała do naszych czasów – mowa tu o dziesiątkach tysięcy listów wymienianych między ponad sześcioma tysiącami autorów – współcześni badacze są w stanie zrekonstruować ową oświeceniową sieć.

      Mamy często pokusę postrzegania oświecenia jako pewnego kosmopolitycznego fenomenu, który umożliwił połączenie ze sobą wszelkiej maści philosophes i literati z całej Europy, od Glasgow aż po Petersburg. Korespondencja wiodących osiemnastowiecznych myślicieli wydaje się jednak po bliższym zbadaniu wskazywać raczej na istnienie wielu odrębnych skupisk o charakterze narodowym[1]. Na przykład w sieci Woltera, liczącej ponad 1400 korespondentów, mniej więcej 70 procent stanowili Francuzi[2]. Znamy miejsce wysyłki oraz adresatów około 12 procent listów Woltera i wiemy, że ponad połowę (57 procent) spośród nich nadano z albo wysłano do Paryża. Rzecz jasna Wolter wymieniał też listy z Jonathanem Swiftem czy Alexandrem Pope’em, ale była ich zaledwie garstka. Jego najważniejszymi angielskimi korespondentami były postaci zupełnie dziś nieznane: sir Everard Fawkener, kupiec jedwabny, oraz George Keate, pomniejszy poeta, którego poznał był w Ferney.

       F 14

      14. Sieć korespondentów Woltera. Była ona bardziej frankocentryczna, niż skłonni bylibyśmy oczekiwać, znając tradycyjne ujęcie oświecenia jako ruchu o charakterze międzynarodowym.

      Plik w większej rozdzielczości do zobaczenia tutaj.

      Wolter był jednym z kilku oświeceniowych „łączników” czy też „węzłów przepływowych” – dwa inne stanowili Jean-Jacques Rousseau oraz redaktor Encyclopédie Jean-Baptiste le Rond d’Alembert – wszyscy oni tworzyli wokół siebie „osobiste” sieci, które w dużej mierze stawały się istotnymi częściami składowymi większej sieci ówczesnych myślicieli znanej powszechnie jako société littéraire ou savante (towarzystwo literackie lub naukowe)[3]. Była ona geograficznie ześrodkowana wokół Paryża. Spośród z grubsza reprezentatywnej próby około dwóch tysięcy jej członków jakieś 12 procent zmarło w tym właśnie mieście, a w gronie redaktorów i współtwórców Encyclopédie wskaźnik ten sięgał nawet 23 procent[4]. Poza tym to sieć wybitnie ekskluzywna ze społecznego punktu widzenia: należało do niej 18 królewiczów i królewien, 45 książąt i księżniczek, 127 markizów i markiz, 113 hrabiów i hrabianek, a także 39 baronów i baronowych[5]. W osiemnastowiecznym społeczeństwie francuskim arystokraci stanowili zaledwie około pół procent ogółu, ale już w owej „republice uczonych” była ich mniej więcej jedna piąta. Poza tym jak na sieć powszechnie kojarzoną z krytyczną oceną zastanego porządku owa „republika” obejmowała uderzająco dużą liczbę wysokich urzędników królewskich[6]. Wreszcie, choć mamy tendencję zakładać istnienie pewnej znaczącej ciągłości między rewolucją naukową a oświeceniem, w rzeczywistości w tej drugiej sieci niewielu było uczonych z krwi i kości, choć faktycznie spora część jej członków zasiadała w rozmaitych oficjalnych ciałach, takich jak Académie française czy Académie royale des sciences. Jeśli zatem była to „republika uczonych”, w przeważającej liczbie składała się z „uczonych niepraktykujących”, raczej eseistów niż eksperymentatorów.

      Rzecz jasna sieci korespondencyjne mówią nam jedynie część prawdy o oświeceniu. Ci, którzy znali Woltera, Rousseau czy d’Alemberta, byli w równej mierze skłonni do nich pisać, co spotykać się z nimi twarzą w twarz. Z tego punktu widzenia była to zatem również „republika salonowa”, stąd ważna rola pośrednicząca odgrywana przez salonnières, owe kobiety, które udostępniały swoje domy i „salony”, czyniąc je ośrodkami spotkań towarzyskich. O zaproszenia w takie miejsca zabiegał niejeden intelektualista aspirujący do elity[7], z całą pewnością rzadko otrzymywali je pismacy z ubogich paryskich dzielnic, z trudem wiążący koniec z końcem. A mimo to istniały pewne „słabe więzi” między tą wysublimowaną siecią lumières a poślednią siecią prasy brukowej: aż ośmiu członków tak zwanego podziemia literackiego korespondowało z Wolterem, Rousseau czy d’Alembertem[8].

      Każdy naród czerpał z oświecenia na swój własny sposób. Tak w Paryżu, jak w Edynburgu nowe sieci myślicieli o otwartych umysłach rodziły się i ewoluowały w szczelinach pozostawianych przez uświęcone tradycją instytucje państwowe i kościelne. I tak w stolicy Szkocji mieściły się: sądy cywilne (Courts of Session), Najwyższy Trybunał Karny (High Court of Justiciary), ministerstwo skarbu (Exchequer), pomniejsze sądy kościelne (Commissar Courts) i morskie (Admiralty Courts), Wydział