nos. – Moje życie to katastrofa.
– Dlaczego tak mówisz? Masz jakieś problemy?
– Żeby to jeden…
Maks popatrzył na nią z empatią.
– Może zamiast płakać, opowiesz mi o tym?
– Nie wiem, czy jest sens. I tak nie będziesz umiał mi pomóc. Jeśli w ogóle mnie zrozumiesz…
– Hej, nie oceniaj mnie tak nisko, dobrze? Najpierw powiedz mi, o co chodzi, a potem będziemy się martwić.
Julia rozważała przez chwilę jego słowa, ale w końcu skinęła głową.
– Świetnie! – ucieszył się Maks. – Ale najpierw zdejmij kurtkę i but. – Popatrzył na jej ubranie. – Na pewno jest ci w tym za gorąco.
Gdy dziewczyna pozbyła się niepotrzebnych w domu elementów garderoby, Maks zaniósł je na korytarz, a ona w tym czasie opukała twarz wodą i wrócili do salonu.
– Może najpierw zakroplę to oko – powiedziała jeszcze, zanim zaczęli rozmowę. – Znowu zaczyna mnie boleć, poza tym lekarz kazał mi to robić kilka razy dziennie.
– Pomóc ci?
– Jeśli chcesz…
Maks rozejrzał się za reklamówką z apteki, a potem kazał znowu położyć się Julii na kanapie i przysiadł obok niej, żeby przeczytać ulotkę dołączoną do kropel.
– Trzeba wpuścić dwie, trzy do jednego oka – objaśnił. – Musisz przy tym patrzeć do góry.
– Jasne.
Przeszedł do rzeczy. Chociaż nigdy tego nie robił, bo najzwyczajniej w świecie nie miał okazji, odciągnął jej lekko powiekę, a potem wpuścił pierwszą kroplę. Julia syknęła i zamrugała gwałtownie, więc pogłaskał ją lekko po twarzy, zanim wpuścił następną.
– Boli?
– Niezupełnie, ale to dziwne uczucie.
– Jeszcze tylko kilka i będzie po krzyku – powiedział łagodnie, po czym wpuścił kolejne krople i zakręcił butelkę.
– Dzięki. – Julia się uśmiechnęła.
– Nie ma za co. – Popatrzył jej w oczy. – Na ulotce napisano, że powinnaś jeszcze chwilę poleżeć, więc nie wstawaj od razu.
– Tak zrobię.
– A jak nudności i głowa?
– Lepiej – odparła, chociaż jej głos brzmiał tak słabo, że Maks nie był tego taki pewny. – Mówiłam ci, że tamto uderzenie to nic poważnego.
– Nawet jeżeli, to i tak uważam, że lekarz mógłby cię obejrzeć. Lepiej dmuchać na zimne.
– Ty zawsze jesteś taki troskliwy? Brzmisz teraz jak moja matka.
– Jak moja też – zauważył.
Julia uśmiechnęła się lekko.
– Tak, to ich wspólna cecha. A tak w ogóle: napijesz się czegoś? – spytała. – Przez tę beznadziejną sytuację wyszłam na niegościnną.
Maks pociągnął nosem.
– Właściwie to napiłbym się herbaty. Kiepsko się czuję – dodał, co było zgodne z prawdą. Chociaż tak przejął się Julią, że zapomniał o swoim stanie zdrowia, czuł, jak powoli rośnie mu temperatura. W ostatnich dniach to właśnie wieczory były najgorsze.
– To może zrobię ci taką z cytryną, imbirem i miodem?
– Jeżeli to pomoże… Ale ja zrobię nam obojgu, okej? – Znowu popatrzył jej w oczy. – Ty leż.
Julia protestowała przez chwilę, ale w końcu mu uległa. Była zmęczona, z jej wzrokiem nie było najlepiej i ostatecznie przekonał ją argument, że mogłaby niechcący poparzyć sobie palce. Ograniczyła się więc do wydawania Maksowi instrukcji, a gdy już podał jej kubek z herbatą, usiadła na kanapie, żeby zrobić mu miejsce.
– Dzięki. – Posłał jej uśmiech.
– A może chcesz coś na przeziębienie? – zaproponowała. – Nie żebym była niemiła, ale ty też nie najlepiej wyglądasz.
– Oho, a więc już widzisz? – zaśmiał się Maks.
Zamiast odpowiedzieć mu jakaś ripostą, popatrzyła na niego spokojnie.
– Powiedzmy, że już jest trochę lepiej.
– A więc te krople to jakiś cud medycyny. Działają błyskawicznie.
– Raczej powiedziałabym, że w końcu przestałam odczuwać skutki badania przez okulistę, ale nazywaj to, jak chcesz. Wracając jednak do leków… Chcesz coś przeciwgorączkowego?
– Nie odmówię. Naprawdę nie czuję się najlepiej.
– A u lekarza byłeś? – Julia spojrzała na niego wymownie.
Maks dla swojego dobra przemilczał komentarz.
– Przyganiał kocioł garnkowi – mruknęła więc dziewczyna, ale wielkodusznie poszła do apteczki i przyniosła mu leki, a z sypialni zabrała ciepły koc.
– Czym sobie na to zasłużyłem, o, łaskawa pani? – zaśmiał się Maks.
Zażył tabletkę i okrył się kocem. Julia zapaliła stojącą nieopodal lampę. Ciepłe światło rozświetliło wnętrze, przez co pokój stał się bardziej przytulny. Dziewczyna wróciła na kanapę i podciągnęła kolana pod brodę.
– To co, pogadamy? – Maks kolejny raz spojrzał jej w oczy.
Julia wzięła do ręki kubek z herbatą i zamyśliła się.
– Właściwie to nie wiem, czy jest sens o tym rozmawiać – stwierdziła zasmucona.
– Dlaczego?
– Bo jak już mówiłam, moje życie to katastrofa.
– Daj spokój. Nie ma takich problemów, których nie da się rozwiązać.
– Być może, ale raczej nie możesz mi pomóc. Poza tym przemyślałam sobie to wszystko i doszłam do wniosku, że nie jesteśmy tak blisko, żebym ci się zwierzała.
– Czyżby? – Maks uniósł brwi. – A przypomnieć ci, jak w dzieciństwie kąpaliśmy się w jednej wannie?
Julia prychnęła.
– Tylko dlatego że nie miałam wyboru. Nikt nie pytał mnie o zdanie, więc nie mogłam odmówić.
– Akurat. Pewnie wcale nie chciałaś odmówić.
– Maks! Na litość boską! Przecież byłam wtedy kilkuletnią dziewczynką. Jesteś okropny.
– Dobrze, już dobrze – mruknął, uświadamiając sobie, że ten komentarz może rzeczywiście był nie na miejscu. – Mów lepiej, co cię trapi.
Julia odetchnęła głęboko.
– Powiedzmy, że ostatnio mój plan na życie legł w gruzach.
– Poważnie? – zdziwił się Maks.
– Niestety.
– Ale co masz dokładnie na myśli? Jesteś chora? Wyrzucili cię z pracy?
– Można powiedzieć, że chodzi o to pierwsze.
– Żartujesz… – Chłopak zbladł. – To coś poważnego?
Do oczu Julii napłynęły łzy. Wahała się, czy powiedzieć mu więcej, ale w końcu nie wytrzymała i rozpłakała się na dobre.