i nie byłem pewien, czy urządzenie poradzi sobie z większym mrozem.
Jako Zielony Kristoff zadał mi masę pytań, jednocześnie zasypując mnie dobrymi radami. Miał kiedyś podobny bojler, poza tym znał dobrego hydraulika, chętnie go zapyta, czy mógłby zajrzeć – oczywiście jeśli sobie tego życzę. Rozmawialiśmy jakiś czas i ciągle nie wiedziałem, dlaczego zadzwonił.
Poprosił o mój adres, podałem mu, miał go sobie zapisać i przekazać zaprzyjaźnionemu fachowcowi. Później, jakby przypadkiem, spytał, czy wybieram się do miasta. Mieszkałem jakieś dwadzieścia kilometrów od miejsca pracy i nigdzie się nie wybierałem, co mu zresztą powiedziałem.
Pogadaliśmy jeszcze trochę, w końcu spytałem wprost, z jakiego powodu zatelefonował. Wtedy okazało się, że stoi przed biurem w samej koszuli, bo przypadkowo zatrzasnął drzwi, kiedy wyskoczył po lunch. Popatrzyłem na termometr: minus dwa, padał lekki śnieżek. Rozmawialiśmy dobry kwadrans. Wskoczyłem do samochodu i ocaliłem go przed zamarznięciem.
Wszyscy inni są ważniejsi. Zielony o nic nie prosi.
DOBRZE ROZUMIEM, CO MASZ NA MYŚLI
Mówi się, że Zieloni są introwertykami, czyli działają we własnym wewnętrznym świecie. Znaczy to, że nie odzywają się bez potrzeby. Osoba, która zachowuje się ciszej niż inni, w naturalny sposób słucha. Zieloni słuchają. Ciekawią ich ludzie i pomysły.
Słuchają, co mówisz. W odróżnieniu od Czerwonych – którzy słuchają tylko wtedy, kiedy mogą mieć z tego jakąś korzyść – czy Żółtych – którzy nie słuchają nigdy (chociaż temu zaprzeczą) – Zieloni słuchają i naprawdę słyszą, co mówisz. Wyłapują problemy. Nie zawsze pośpieszą z radą, ale nie umknie im nic z twojej wypowiedzi. Nie należy błędnie sądzić, że się zgadzają lub rozumieją, ale są dobrymi słuchaczami.
Staracie się dopasować wszystkie elementy układanki? Znaleźć najlepsze miejsce dla każdego z Kolorów? W jakiej pracy najlepiej się sprawdzą? To normalne pytania, chociaż odpowiedzi mogą nie być takie proste. Kiedy omawiam tę kwestię, często słyszę, że Czerwoni i Żółci muszą być świetni w sprzedaży i handlu. To z pewnością racja. Jednak często pomija się Zielonych. Sprzedawców uczy się, by mniej mówili, a więcej słuchali, co Zielonym przychodzi w sposób naturalny.
Helena, którą szkoliłem kilka lat temu, Zielona i po swojemu delikatna, była handlowcem. Wiele osób nie pojmowało, jak udało się jej przetrwać w tym przerażającym środowisku. Mnie jednak coś zaświtało. Opowiadała mi kiedyś, co zrobiła, gdy miała spotkać się z pewnym klientem, szefem twardzielem, przed którym wszyscy czuli wielki respekt. Nikomu w całej firmie nigdy nie udało się niczego mu sprzedać, ale po krótkim treningu ze mną Helena postanowiła spróbować. I zręcznie zaaranżowała spotkanie.
Wpadli na siebie już na parkingu przed restauracją, w której umówili się na lunch. Srogi dyrektor zajechał zabytkowym amerykańskim krążownikiem szos z lat 60. Wóz był lśniący i zadbany, było widać, że to wyjątkowy egzemplarz. Helena zareagowała okrzykiem zachwytu. – Lubi pani samochody? – spytał prezes, zanim zdążyli się przywitać. Przytaknęła. Zaczął opowiadać o aucie, o tym, ile czasu spędził, przywracając mu świetność, o lakierowaniu, obręczach, silniku. Podniósł maskę i pokazał, co i jak wygląda, a Helena tylko modliła się, żeby nie zadał jakiegoś szczegółowego pytania, bo prawdę mówiąc, nie odróżniała forda od chevroleta. Jednak nie przerywała mu, słuchała cierpliwie. Potem wszystko poszło jak z płatka. Usiedli, twardziel poprosił o pokazanie umowy. Najdziwniejsze, że od razu załatwiła sprawę. Jak jej się to udało? Nie zrobiła nic więcej – tylko słuchała. Podpisał, zanim podano im lunch.
WNIOSKI DOTYCZĄCE ZACHOWANIA ZIELONEGO
W porządku. Macie Zielonych w rodzinie? Pewnie tak.
Słynni Szwedzi o zielonym zabarwieniu to lekarz i pisarz Stefan Einhorn, dziennikarka i pisarka Lottie Knutson, dziennikarz Mark Levengood oraz król Carl Gustaf. Dawny premier Ingvar Carlsson też jest dobrym przykładem Zielonego. Ciągle pytał wszystkich o wszystko i nie znosił konfliktów. Powiedział, że tak głęboko analizuje wszelkie decyzje, że niekiedy sam nie wie, co w końcu postanowił. Chryste, to dopiero facet, który wiedział, jak zajmować się innymi!
Rozdział 7
ZACHOWANIE NIEBIESKIE
SKĄD WIESZ, ŻE NIEKTÓRZY ZAWSZE UZNAJĄ CIĘ ZA NICPONIA?
Czemu mamy tak postąpić? Czy ktoś przeanalizował sytuację?
Ostatni z czterech Kolorów to dopiero ciekawostka. Na pewno go spotkaliście. Nie robi zamieszania wokół siebie, ale starannie wpisuje w tabelki wszystko, co dzieje się dookoła. Tam, gdzie Zielony popłynie z prądem, Niebieski udzieli wszelkich niezbędnych wyjaśnień. Ciągle analizuje, klasyfikuje, ocenia, szacuje.
Kiedy wchodzisz do domu, od razu wiesz, że masz do czynienia z Niebieskim: wszystko jest poukładane, wieszaki mają naklejki z imionami, żeby dzieci wiedziały, gdzie powiesić kurtkę. Jadłospis z góry ułożony, zmieniany co sześć tygodni, żeby utrzymać zrównoważoną dietę, menu przyklejone na lodówce. W skrzynce z narzędziami każda rzecz ma swoją przegródkę i niczego nie brakuje. Skąd to się bierze? Niebieski „Zrób-To-Sam” zawsze odkłada wszystko na miejsce.
Jednocześnie jest pesymistą. Sorry – realistą. Dostrzega błędy, widzi zagrożenia. Jest melancholikiem, uzupełniającym obraz. Ponury, narzekający, smutny, przygnębiony, mroczny, wszystko widzi w ciemnych barwach. Tak mówi internetowy słownik synonimów.
PRZEPRASZAM, ALE NIE O TO CHODZI…
Każdy zna jakiegoś Niebieskiego. Wyobraźmy sobie spotkanie w restauracji, w gronie najlepszych kumpli. Rozmawiacie o dziewczynach, futbolu albo statkach kosmicznych. Ktoś rzuca dziwną uwagę. To może być Czerwony, który twierdzi, że szwedzki astronauta Christer Fuglesang trzy razy poleciał w kosmos. To może być też Żółty, który radośnie dodaje, że jako dziecko mieszkał w Växjö w tym samym bloku co Christer Fuglesang.
A Niebieski wtedy odchrząknie i łagodnym głosem wtrąci, że Christer Fuglesang tylko dwa razy poleciał w kosmos, że za drugim razem w stanie nieważkości podniósł największy ciężar w historii (około 800 kilogramów) i najprawdopodobniej nie dorastał w Växjö w Småland, lecz raczej w podstołecznym Nacka. Bez mrugnięcia okiem niebieski przyjaciel doda, że Christer miał pięćdziesiąt dwa lata, kiedy w 2009 roku po raz drugi poleciał w kosmos, więc chyba trzeciego razu nie będzie. I zakończy stwierdzeniem, że prawdopodobieństwo jest raczej niskie, nie wyższe niż 5,74 procent.
Dobra, chłopaki, wystarczy. Facet po prostu prowadzi tabelki. Nie robi szumu, ale sposób, w jaki przedstawia sprawy, nie pozwala kwestionować jego stwierdzeń. Wie, skąd czerpie dane, a jeśli trzeba, skoczy po książkę i pokaże stronę.
Tak działają Niebiescy. Zwykle dokładnie sprawdzą wszystkie fakty, zanim w ogóle otworzą usta. Poczytają w Google, przewertują podręcznik i opanują instrukcję obsługi, a dopiero później sporządzą pełny raport.
Ale uwaga, to ważne! Jeśli nie pojawią się żadne wątpliwości, Niebieski może wcale się nie odezwać, ponieważ nie czuje potrzeby, by udowadniać innym swą nieomylność. Oczywiście Niebieski nie jest alfą i omegą – nikt nie jest. Ale na bank wie, co mówi.
Zauważyliście coś? Pewnie tak. Tym razem wymieniłem ich cechy w kolejności alfabetycznej. Niebieski by to docenił. Mój kłopot polega na tym, że nie komentuję tego na następnych stronach. Każdemu Niebieskiemu, który to czyta – i który pewnie zanotował na marginesie, żeby sprawdzić w sieci, skąd wziąłem te błędne stwierdzenia – oświadczam, że nie chcę wyrządzić większej szkody niż muszę.
Skąd to wziąłem? Szczegóły? Proszę bardzo:
TO NIC WIELKIEGO, PO PROSTU