Marcin Podlewski

Głębia. Powrót. tom 2


Скачать книгу

był na stałe wpięty w Strumień, tak więc wszelkie wyświetlane dane – plamki słońc i gwiazd, trajektorie TransLinii i dziury głębinowe, granice systemów, mgławice, czarne dziury, jasne plamki supernowych czy nawet widoczne trójkąciki flot – były aktualizowane na bieżąco. Obszar dysputy, czyli Ramię Perseusza, wyglądał na jaśniejszy – system podświetlił go nieco i zasypał mrowiem dodatkowych danych. Patrząc na zobrazowany ogrom, roziskrzony miliardem gwiazd, można było odczuć swą małość, ale i upadek ludzkości – poszczególne ocalałe światy były tu niczym garść piasku rzuconego do oceanu martwych gwiazd.

      Oni już tego nie widzą, pomyślał Everett. Dla nich to tylko mapa obszarów terytorialnych pomiędzy mackami Wypalenia. Jeszcze kilka periodów... i zacznę patrzeć tak samo. Gwiazdy znikną – ważne będą tylko linie transportów i kółka systemów. Wypalona Galaktyka stanie się wtedy prawdziwym Wypaleniem... ale będzie ono już nie w niej, a we mnie. Usiadł, pocierając czoło i uśmiechając się życzliwie do Mówcy Eteriona, który chrząknął donośnie, przygotowując się do oficjalnego otwarcia.

      Tak jak Stone przypuszczał, wszyscy zaczęli się kłócić zaledwie piętnaście minut od wprowadzenia wygłoszonego przez Mówcę.

      – Nic mnie to nie obchodzi – ogłosiła Pani Alais. – Hegemon ma po prostu opuścić Salę! Dopuszczenie Państwa do tej sprawy w obliczu niewybaczalnych aktów agresji jest...

      – Hegemon przypomina, że to samo można powiedzieć o posunięciach Ligi – przerwał jej tłumacz Hegemona. Akihito Showa szeptał coś do swojego personala, połączonego zapewne z personalem podwładnego. – Konflikty na Linii Południowej ciągną się od czasu próby przejęcia przez Ligę systemów gromady kulistej Terzana 4.

      – Tuż po utworzeniu tam więziennej planety dla uchodźców z Ligi! Co z przejętymi flotami granicznymi? Nigdy nie zgodzę się na opcję przekazania Państwu danych technologii maszynowej!

      – Jeśli mamy rozmawiać szczerze, to sporadyczne konflikty graniczne są i na Linii Zachodniej, i Wschodniej – wtrącił nieco rozbawiony doradca Federacji, Zen Kartua. – Nastawiona na handel Federacja wciąż musi się bronić przed atakami obu członków Triumwiratu. Jeśli więc ktoś miałby opuszczać pomieszczenie...

      – Hegemon pyta, na co wam w takim razie tak zaawansowana technicznie flota? – szybko wtrącił tłumacz. – Czy przypadkiem w raporcie nie ma mowy o działach tunelowych?

      – Działo tunelowe należało do statku Kontroli – wtrąciła doradczyni Federacji, Misterie Artez.

      – Raczej odłamu Kontroli pod jurysdykcją Federacji – prychnęła Pani Alais. – Wszyscy wiemy, jak wygląda sprawa militaryzacji kontrolnych jednostek. Czy dobrze doczytałam, że należącą do Kontroli „Nianię” wsparły siły Zjednoczenia w postaci okrętów Federacji?

      – To bezpodstawne oskarżenia – rzucił kąśliwie Stone. – Nie jest naszą winą, że widmo maszynowe pojawiło się w Obrębie Północnym, a więc w sektorze, gdzie tylko jednostki Federacji mogły udzielić nam wsparcia. Równie dobrze mogło pojawić się w Obrębie należącym do Ligi czy Państwa. Przypomnę też – dodał znacznie głośniej – że próba przechwycenia skokowca po pierwsze rozegrała się nie tylko przy współudziale Kontroli czy Zjednoczenia, ale i statku Księstwa Granicznego niezrzeszonego ze Zjednoczeniem. Już to samo dowodzi, że działania Kontroli wychodziły poza partykularne interesy poszczególnych Obrębów. Po drugie, nie jest rzeczą Kontroli interesować się podziałami politycznymi Zjednoczenia. Kontrola działa w obszarze galaktycznym, nie obrębowym. I po trzecie, jeśli ktokolwiek powinien opuścić tę salę, to obecny tu przedstawiciel Stripsów, pan sekretarz Hacks!

      – Z tym mogę się zgodzić – stwierdziła Pani Alais.– Liga nie pojmuje, dlaczego Stripsowie zostali dopuszczeni do jakiejkolwiek dysputy. Na Tych, Którzy Odeszli: ich krążownik zaatakował siły Zjednoczenia!

      – To bezpodstawne oskarżenia – pisnął Hacks. Mały człowieczek zamachał papierami i płytkami pamięciowymi. – Niejaki Myrton Grunwald zwrócił się do sekty z propozycją zawarcia układu handlowego. Sekta przystała na niego w dobrej wierze. Wyremontowała mu statek. A następnie została zaatakowana bez żadnych podstaw! Zaatakowano także jej kontrahenta.

      – Mieliście informację, że Grunwald przejął nielegalnie technologię maszynową – zaczął Zen Kartua, ale przedstawiciel Stripsów jeszcze gwałtowniej zamachał rękami.

      – Jaką informację?! Jaką informację?! Mam tu zapisy świadczące o tym, że ową technologię uważała za swoją własność zarówno Kontrola, Zjednoczenie, jak i księstwo Gatlark! Nie licząc samego Grunwalda! – Wybuch musiał być zaplanowany wcześniej, ale i tak wyszedł świetnie. Sekretarz Stripsów ponownie zamachał dokumentem, tak jakby zawarte w nim litery stanowiły potwierdzenie jego słów. – Czy nie jest zresztą prawdą, że technologia została zabrana przez skokowiec w obszarze niepodpadającym pod terytorium Federacji, a więc i Zjednoczenia?!

      – Nie chodzi tu o kwestie terytorialne – wtrącił Everett. – Ta technologia, tak jak każda nosząca znamiona nielegalności, podpadała pod Kontrolę.

      – Kontrolę, która zaatakowała legalnego kontrahenta Stripsów, jak i samych Stripsów! Czy nie tak to wyglądało?! Czy tak załatwia się interesy w Zjednoczeniu?! Za pomocą brutalnej siły?!

      – I mówią to Stripsowie „nawracający” bezbronne statki? – zauważyła Misterie. – Zmuszający do „zbawienia technicznego”?

      – Szanowni członkowie Rady... – zaczął Mówca Eterion, ale sekretarz Stripsów nie dał mu skończyć.

      – Widzę, że Zjednoczenie prześciga się w atakach niemających żadnego poparcia w rzeczywistości! – zapiał. – A gdzie dowody? Sekta nie przybyła tu po to, by ją obrażano! Jesteśmy tu dlatego, ponieważ to sekta, a nie Zjednoczenie, znajduje się w posiadaniu danych związanych z prawdopodobnym miejscem pobytu Grunwalda.

      – Proszę o zachowanie spokoju! Powaga tego miejsca... – zaczął Mówca, ale Stone już nie słuchał.

      A więc jednak: to stąd owe plotki i przecieki. Stripsowie. Skąd wiedzieli, gdzie jest Grunwald? Warto się temu przyjrzeć... o ile będzie na to czas.

      Co do napiętej sytuacji na spotkaniu, zdążył się już do tego przyzwyczaić. Być może niegdyś Rada Błękitu składała się z samych światłych umysłów niepodlegających emocjom, te dobre czasy dawno jednak minęły. Państwo funkcjonowało od wieków jako pokłosie Starego Imperium, z Hegemonami na miejsce pradawnych Imperatorów, a matriarchistyczna Liga przypominała monarchię konstytucyjną zmieszaną z elementami jakiegoś starożytnego, terrańskiego Rzymu – a takie ustroje, prędzej czy później, wytworzą politykę siły i odpowiednich dla owej siły reprezentantów. Nawet Federacja – będąca nietypowym skrzyżowaniem neodemokracji anarchistycznej, zbioru korporacji i państwa policyjnego – od dawna była zainteresowana jedynie dbaniem o własne interesy, a nie dobrem galaktycznego ogółu. Było to widać w trakcie przemowy Mówcy: na tle napiętej jak struna Pani Alais i patrzącego na wszystko z pogardą Hegemona doradcy Federacji zerkali to w lewo, to w prawo, analizując, skąd powieje najkorzystniejszy wiatr.

      – Sekta zgodzi się udzielić wszelkich informacji, jeśli otrzyma oficjalne zezwolenie na działania w obrębie interesującego nas fragmentu Ramienia Perseusza i późniejszy udział w zyskach – ogłosił w końcu Hacks.

      A zatem obszar jest monitorowany, odnotował Everett. Inaczej dawno byście już tam byli. Musi tam rezydować flota Zjednoczenia... albo przynajmniej siły Kontroli. Czyżbyście stwierdzili, że gra was jednak przerasta? Ciekawe.

      Pozostali pomyśleli chyba o tym samym, bo po słowach Hacksa atmosfera nieco się rozluźniła.

      – A co wiemy o tym całym Grunwaldzie? – spytała nieoczekiwanie Pani Alais.