Phillip Pulman

Zorza polarna


Скачать книгу

04a-ea8b3693cca6">Karta tytułowa

      Karta redakcyjna

      Część pierwsza. Oksford

      1. Karafka tokaju

      2. Północ

      3. Kolegium widziane z perspektywy Lyry

      4. Alethiometr

      5. Koktajl party

      6. Sieci

      7. John Faa

      8. Rozczarowanie

      9. Szpiedzy

      Część druga. Bolvangar

      10. Konsul i niedźwiedź

      11. Zbroja

      12. Zaginiony chłopiec

      13. Fechtunek

      14. Światła Bolvangaru

      15. Klatki z dajmonami

      16. Srebrna gilotyna

      17. Wiedźmy

      Część trzecia. Svalbard

      18. Mgła i lód

      19. Niewola

      20. À outrance

      21. Powitanie u lorda Asriela

      22. Zdrada

      23. Most do gwiazd

      Slajdy

      Tytuł oryginału: His Dark Materials, Volume I. Northern Lights

      Copyright © 1995 by Philip Pullman

      Copyright for the Polish translation © 2019 by Wydawnictwo MAG

      Redakcja: Anna Włodarkiewicz

      Korekta: Elwira Wyszyńska

      Ilustracja na okładce: Dark Crayon

      Opracowanie graficzne okładki: Piotr Chyliński

      Projekt typograficzny, skład i łamanie: Tomek Laisar Fruń

      Wydawca:

      Wydawnictwo MAG

      ul. Krypska 21 m. 63, 04-082 Warszawa

      tel./fax 228 134 743

      www.mag.com.pl

      Wydanie II

      ISBN 978-83-66409-90-3

      Warszawa 2019

      Wyłączny dystrybutor:

      Dressler Dublin sp. z o. o.

      ul. Poznańska 91, 05-850 Ożarów Maz.

      tel. 22 733 50 10

      www.dressler.com.pl

      Skład wersji elektronicznej

      [email protected]

      W głąb tej otchłani dzikiej, co Natury

      Łonem jest, mogąc być także jej grobem,

      Gdyż morza, brzegów, powietrza ni ognia

      Tam nie ma, wszystkie są one w zarodku

      Zmieszane, walcząc ze sobą wiekuiście,

      Chyba że Stwórca Wszechmogący zechce

      Z materii mrocznych tworzyć nowe światy;

      W głąb tej otchłani dzikiej Wróg przemyślny

      Spoglądał chwilę, stojąc na krawędzi

      Piekieł i podróż rozważając swoją (…)

      John Milton, Raj utracony, księga II

      (przeł. Maciej Słomczyński)

Część pierwsza Oksford

      Dokument chroniony elektronicznym znakiem wodnym

      20% rabatu na kolejne zakupy na litres.pl z kodem RABAT20

      1

      Karafka tokaju

      Lyra i jej dajmon trzymali się blisko ściany pogrążającej się w ciemnościach auli, żeby nie było ich widać z kuchni. Trzy ogromne stoły, ciągnące się przez całą długość pomieszczenia, były już nakryte. Szkło i srebro skrzyły się w resztkach dziennego światła. Przygotowano też długie ławy, na których mieli zasiadać goście. Pod ścianami wisiały ginące w półmroku portrety dawnych mistrzów.

      Dotarłszy do podwyższenia, Lyra obejrzała się na otwarte drzwi kuchni, po czym – nie zobaczywszy tam nikogo – podeszła do głównego stołu. Tutaj zastawa była nie srebrna, lecz złota; dla czternaściorga gości zamiast zwykłych ław przyszykowano tapicerowane aksamitem mahoniowe fotele.

      Lyra stanęła obok fotela mistrza i leciutko stuknęła paznokciem w największy kieliszek. Dźwięczna nuta poniosła się echem po auli.

      – Jesteś niepoważna – szepnął jej dajmon. – Zachowuj się.

      Dajmon miał na imię Pantalaimon i w tej chwili występował pod postacią ciemnobrązowej ćmy, która zupełnie ginęła w półmroku auli.

      – W kuchni panuje za duży zgiełk, żeby cokolwiek usłyszeli – odparła również szeptem Lyra. – A kamerdyner nie przyjdzie przed pierwszym dzwonkiem. Nie panikuj.

      Mimo to nakryła dźwięczący kryształ dłonią. Pantalaimon zatrzepotał skrzydłami i przez uchylone drzwi na drugim krańcu podwyższenia wleciał do palarni. Chwilę później wyfrunął z powrotem.

      – Nikogo nie ma – poinformował Lyrę szeptem – ale musimy się pośpieszyć.

      Pochylona Lyra przemknęła pod osłoną stołu do palarni, gdzie wyprostowała się i rozejrzała. Jedyne źródło światła stanowił kominek, w którym stos płonących polan właśnie się osunął i strzelił skrami w głąb komina. Lyra spędziła w kolegium większość życia, a mimo to nigdy przedtem nie była w palarni, do której wstęp mieli tylko akademicy i ich goście – i to wyłącznie płci męskiej. Palarnia pozostawała zamknięta nawet dla pokojówek. Utrzymywanie w niej porządku było wyłącznym przywilejem majordoma.

      Pantalaimon przysiadł jej na ramieniu.

      – Zadowolona? – spytał szeptem. – Możemy już iść?

      – Nie wygłupiaj się! Chcę się rozejrzeć.

      Środek sporego pomieszczenia zajmował wykończony