źródeł na terenie miejscowego zamku przechowywano cudowny obraz Czarnej Madonny, który w 1382 roku zakupił książę Władysław Opolczyk. Piastowski namiestnik Rusi z nadania Ludwika Węgierskiego przekazał relikwię do ufundowanego przez siebie klasztoru na Jasnej Górze i paradoksalnie człowiek, który tak wiele uczynił złego dla Polski (proponował nawet jej rozbiór), odegrał decydującą rolę w powstaniu najważniejszego polskiego sanktuarium. Czarna Madonna stała się najsłynniejszą polską relikwią, natomiast po bełskim zamku nie zachował się żaden ślad. Dzisiaj w tym miejscu wznosi się neoromański kościół pod wezwaniem Świętego Walentego, zajmowany obecnie przez Cerkiew prawosławną.
Współczesny Bełz liczy zaledwie 2500 mieszkańców. Senna miejscowość nad rzeczką Sołokiją sprawia wrażenie osady złożonej wyłącznie z ogromnego rynku, otoczonego polami uprawnymi. Głównymi atrakcjami turystycznymi są: budynek ratusza (dawny klasztor Dominikanów), obok którego znajdują się ruiny kościoła klasztornego spalonego przez UPA podczas II wojny światowej. Warto odwiedzić pozostałości klasztoru i kościoła Dominikanek (obecnie świątynia greckokatolicka) oraz przepiękną drewnianą cerkiew tego samego kościoła pod wezwaniem św. Paraskewy. Ciekawym obiektem jest tzw. Baszta Ariańska – budynek zboru (podobno) z 1606 roku, mieszczącego niegdyś archiwum miejskie. Baszta znajduje się na terenie starego (już zlikwidowanego) cmentarza, niewykluczone zatem, że powstała jako kaplica cmentarna, albowiem o arianach nikt nigdy w Bełzie nie słyszał.
Przez kilkaset lat Bełz był jednak przede wszystkim miastem polskich Izraelitów, osiedlających się tutaj od XV wieku. Na zachodnim skraju osady zachował się cmentarz żydowski, ostatni ślad po społeczności wymordowanej podczas Holocaustu.
Miasteczko Bełz,
main sztetełe Bełz.
Wypłowiał już tamten obrazek,
milczący, płonący Bełz.
Dziś, kiedy dym,
to po prostu dym.
Pierścionek na szczęście,
w przemyśle zajęcie,
w niedzielę chrzest.
Białe ziarno, czarny mak,
młodej żony słodki smak.
Kroki w sieni… nie drżyj tak,
to nie oni. To tylko wiatr… [44]
Miejscowi cadycy od XVIII stulecia przewodzili chasydom z całej Galicji, a pozostałości ich wpływów przetrwały w Izraelu do dzisiaj. Ostatni cadyk – cudem ocalony z zagłady Aron Rokeach, wyemigrował do Palestyny, gdzie stał się założycielem jednej z najważniejszych grup religijnych. Bełzer chasidim posiadają nawet własną synagogę w Jerozolimie.
Na miejscowym kirkucie pochowano niegdyś trzech wielkich cadyków z rodu Rokeach (Dow). Chociaż dzisiaj w Bełzie nie mieszkają już Żydzi, to miasto na zawsze zapisało się w dziejach polskich wyznawców judaizmu. To symbol wielokulturowego i wielowyznaniowego świata, który zniknął na zawsze wraz z II wojną światową. Niegdyś w centrum miasta wznosiły się obok siebie cztery świątynie: synagoga, kościół katolicki, cerkiew prawosławna i unicka. Funkcje kultowe spełniają już tylko ostatnie dwie, w Bełzie nie mieszkają już katolicy i Izraelici…
Miasteczko Bełz,
kochany mój Bełz.
W kołysce gdzieś dzieciak zasypia,
a mama tak nuci mu:
Zaśnijże już
i oczka swe zmruż.
Są czarne,
a szkoda, ze nie są niebieskie.
Wołałabym…
Zaśnijże już
i oczka swe zmruż.
Są czarne,
a szkoda, ze nie są niebieskie.
Wolałabym…
Tak jakoś… [45]
Tragiczne dzieje pewnego mezaliansu (Krystynopol)
Sowieci w 1952 roku zawłaszczyli nie tylko Bełz i Sokal – podobny los spotkał pobliski Krystynopol, przemianowany niezwłocznie na Czerwonogród. Miasto składa się właściwie z dwóch różnych miejscowości: starsza zachowała dawny charakter, natomiast młodsza powstała po wojnie na potrzeby przemysłu węglowego. I prezentuje się jak typowa rosyjska osada przemysłowa – przygnębiające blokowisko, jakich wiele we wschodniej Europie.
Lokację Krystynopola przeprowadził w 1692 roku Szczęsny Kazimierz Potocki, nadając miastu imię żony – Krystyny z Lubomirskich. Ozdobą miejscowości jest pałac z I połowy XVIII stulecia związany z tragiczną historią miłości i zbrodni, małżeństwa Szczęsnego Potockiego (prawnuka założyciela miasta) i Gertrudy Komorowskiej.
Dzieje tragicznego mezaliansu przedstawił Antoni Malczewski, a inwokacja utworu znana jest chyba wszystkim; to pochwała ukraińskich stepów i swobody:
E j! Ty na szybkim koniu gdzie pędzisz, kozacze?.
Czy zaoczył zająca, co na stepie skacze?
Czy rozigrawszy myśli, chcesz użyć swobody
I z wiatrem ukraińskim puścić się w zawody? [46]
Maria była pierwszą powieścią poetycką w języku polskim – Malczewski, korzystając ze wzorów George’a Byrona i Waltera Scotta przekształcił tragiczną historię Gertrudy. To pesymistyczna przypowieść o bezsilności człowieka wobec tajemnicy świata, w którym dopiero śmierć odsłania prawdziwą jakość bytu. Ale rzeczywistość była bardziej prozaiczna, a Szczęsny nie dorównywał swojemu literackiemu odpowiednikowi. Okazał się wyjątkowo nędzną kreaturą, niegodną uczucia zakochanej kobiety.
Magnat poznał Gertrudę Komorowską mając osiemnaście lat. Zakochał się w niej z wzajemnością, a kiedy dziewczyna zaszła w ciążę, to w grudniu 1771 roku potajemnie ją poślubił w cerkwi w Niestwicach. Tego nie mógł zaakceptować ojciec Szczęsnego. Dziedzic największej fortuny w Rzeczypospolitej miał poślubić zwykłą szlachciankę! Dwa miesiące później na polecenie starego Potockiego ciężarna dziewczyna została porwana i uduszona, a jej ciało wrzucono do przerębli.
Szczęsny z pokorą przyjął postępek ojca. Wprawdzie podobno usiłował popełnić samobójstwo, podrzynając sobie gardło scyzorykiem (!!!), ale szybko zapomniał o ukochanej. Wyjechał za granicę, następnie poślubił Józefinę Mniszchównę, a małżeństwo dochowało się jedenaściorga dzieci. Sprawiedliwości natomiast nie uszli rodzice Szczęsnego. Sądy Rzeczypospolitej sprawą się oczywiście nie zajęły, ale oboje Potoccy niebawem zmarli w dość tajemniczych okolicznościach.
Szczęsny Potocki już nie powrócił do Krystynopola. Przeniósł się do Tulczyna, niewykluczone, że w dotychczasowej siedzibie nie mógł znieść wymownych spojrzeń służby i sąsiadów. Zresztą niebawem ostatecznie rozwiązał problem Krystynopola, przegrywając posiadłość w karty na rzecz Adama Ponińskiego. Jego życie prywatne miało jeszcze obfitować w dramatyczne wydarzenia, natomiast w polityce uczciwie zapracował na miano największego zdrajcy Rzeczypospolitej Obojga Narodów.
Współczesny Krystynopol sprawia wrażenie kompletnie wyludnionego, a życie mieszkańców koncentruje się w przemysłowej części miasta. Zresztą również dla większości turystów z naszego kraju miasto jest wyłącznie węzłem komunikacyjnym, miejscem przesiadki lub tranzytu w podróżach na Wołyń, do Lwowa czy na Podole. Jednak przebywając tutaj, warto zwrócić uwagę na dawny klasztor Bernardynów zajmowany przez cerkiew greckokatolicką oraz klasztor Bazylianów, przywrócony niedawno do funkcji kultowych. Jeżeli jednak znajdziemy nieco czasu, to warto obejrzeć pałac Potockich. Utworzone w rezydencji Muzeum Historii Religii (uprzednio Muzeum Ateizmu) nie dysponuje wprawdzie interesującymi zbiorami, ale samo miejsce emanuje intrygującą atmosferą, przypominającą o tragicznych wydarzeniach sprzed dwóch wieków. I