Zamierzasz coś powiedzieć?
– Okej.
– Okej? – To nie brzmiało tak, jakby był na mnie obrażony, ale ciężko stwierdzić po odpowiedzi, która ma dwie sylaby. – Czy możesz powiedzieć coś więcej niż „okej”?
– Właściwie jestem pod wrażeniem, że wytrzymałaś cały dzień, zanim zaczęło cię to dręczyć.
A ja byłam pod wrażeniem, że przez minutę wierzyłam, że on chociaż raz nie zachowa się jak kutas.
– Nie jestem aż tak przewidywalna – mruknęłam. Chociaż musiałam przyznać, że w przeszłości mogłam się irytować z powodu seksu.
Ale teraz nie o to chodziło. Teraz to była zupełnie inna sytuacja.
Donovan zaśmiał się.
– Nie sugerowałem, że jesteś.
– Sugerowałeś, że spodziewałeś się, że w końcu zacznę z tego powodu narzekać – prychnęłam.
– A narzekasz?
Zadrżałam, słysząc niski pomruk w jego głosie. Dodajmy do tego jeszcze wspomnienie jego dłoni na moich udach, jego wpatrujący się we mnie wzrok, jego usta na mojej cipce…
– Nie. – Tylko że to nigdy nie powinno się było wydarzyć. – Tak. Bo to niczego nie naprawi.
– Ale podobało ci się? – zapytał. Oczywiście nie zamierzał mi odpuścić, dopóki nie wyznam prawdy.
Zamknęłam oczy, jakby w ten sposób przyznanie się do tego miało być łatwiejsze.
– Wiesz, że tak – wyszeptałam.
– Po prostu nie byłem pewien, czy to pamiętasz.
Powstrzymałam się od jęku frustracji. Z Donovanem nie rozmawiało się najłatwiej, ale ze mną również nie. Miałam swoje problemy. Byłam zbyt dumna, zbyt poważna. I miałam niezdrowe podejście do seksu, który mi się podobał – bo nie do końca czułam się z tym komfortowo.
Oboje musieliśmy nad sobą popracować. Powinnam o tym pamiętać.
Odstawiłam drinka i przyciągnęłam kolana do piersi.
– Pamiętam – powiedziałam, tym razem łagodniejszym głosem. – I dlatego zmuszenie się, by postąpić właściwie i zadzwonić, zajęło mi tyle czasu. Pragnę cię, Donovanie. Zawsze cię pragnęłam. Ale zanim cokolwiek powtórzymy, musimy najpierw przepracować parę spraw. Nie możemy zachowywać się w ten sposób, by coś naprawić.
– Okej. – I znowu odpowiedział tymi dwiema cholernymi sylabami.
– Mówię poważnie – odparłam stanowczo.
– Jasne. Łapię. – Donovan bez ociągania zmienił temat. – Gdzie jest twoja siostra?
– W łóżku. W drugim pokoju. – Wciąż nie wiedziałam, czy się zrozumieliśmy.
– To dobrze. A zatem… – Usłyszałam jakiś szmer, jakby przenosił telefon do drugiego ucha. – Co ci się najbardziej podobało, gdy pieprzyłem cię językiem?
– O mój Boże. – Krew odpłynęła mi w dolne partie ciała, i to wbrew mojej woli. – Czy ty mnie słuchasz, Donovan? Nie możemy tego robić.
– Słyszałem cię – stwierdził nieporuszony, jakby przed chwilą wcale nie wspominał o robieniu mi dobrze.
Im był spokojniejszy, tym ja bardziej się wkurzałam.
– Ty mnie nie bierzesz na poważnie!
– Co ja takiego zrobiłem? – zapytał niewinnie. – Ja tylko chcę posłuchać, co ci się najbardziej podobało, gdy robiłem ci dobrze ustami. A potem ja ci mogę powiedzieć, co mnie się podobało najbardziej. Chciałabyś, żebym zaczął pierwszy?
– Czyli wychodzi na to, że chcesz uprawiać seks przez telefon. – Mocniej zacisnęłam uda, żałując, że też tego chciałam.
Niemal słyszałam, jak wzruszył ramieniem.
– Możliwe, że później wyciągnę swojego fiuta. Zależy, jak szczegółowo będziesz opisywać swoje doświadczenie.
– Donovan! – Potarłam czoło ręką, próbując się przekonać, że wcale mnie to nie kusiło. A kusiło. I czy to naprawdę byłoby takie straszne? Tylko byśmy porozmawiali o tym, jak przyjemnie mi było, gdy trzymał we mnie palce i dociskał odpowiedni punkt.
Mój opór słabł.
Ale ta relacja – w cokolwiek się zmieniała – była dla mnie ważna. Więc po raz kolejny spróbowałam postawić na swoim.
– Ta relacja nie może być prawdziwa, jeśli oczekujesz ode mnie tylko seksu – wytknęłam mu.
– Zastanów się i powiedz mi, czy jestem jedynym, który oczekuje od tej relacji tylko seksu – zauważył znaczącym tonem.
Skrzywiłam się, gotowa zaprotestować. A potem rzeczywiście się nad tym zastanowiłam. Zaangażowałam się w relację opierającą się na seksie, która trwała niecałe dwa miesiące. Nawet kiedy znałam go na studiach, każda moja myśl o nim, każdy instynkt, który mnie do niego przyciągał, miał podtekst seksualny.
Z drugiej jednak strony Donovan zauważył mnie, jeszcze zanim ja zwróciłam na niego uwagę. Interesował się mną przez dziesięć lat. Był w pobliżu. Obserwował. Wtrącał się. Manipulował. Ale nawet nie próbował mnie wykorzystać, gdy byłam najbardziej podatna na krzywdę – kiedy uratował mnie przed Theodore’em Sheridanem, gdy ten niemal mnie zgwałcił.
Donovan miał rację. Wychodziło na to, że to ja byłam najbardziej zainteresowana erotyczną relacją. Gdy to zrozumiałam, poczułam się, jakby ktoś mi przywalił pięścią w brzuch, bo to oznaczało, że do tej pory źle postrzegałam naszą relację.
I poczułam się przez to okropnie.
Ale to nie było takie proste.
– Mówiąc szczerze – zaczęłam, chcąc polepszyć sobie samopoczucie – odkąd przyjechałam do Nowego Jorku, ty ani razu nie dałeś mi znać, że inna opcja wchodzi w rachubę.
– Masz rację – zgodził się. W telefonie wyraźnie słyszałam jego głos. Chciałabym również wyraźnie słyszeć jego myśli, bo wtedy wiedziałabym, co się dzieje w jego głowie.
I wtedy mi to powiedział.
– Jakimś cudem po prostu myślałem, że jeśli cię zerżnę, to mi wystarczy.
– Ja też tak myślałam.
Dokładnie o to chodziło. Nie chciałam od Donovana tylko seksu – po prostu myślałam, że jeśli to dostanę, bez całej reszty będę mogła przeżyć.
– Też myślałam, że jeśli… to zrobię, wystarczy mi to.
– Powiedz to.
– Co mam powiedzieć? – odparłam, chociaż doskonale wiedziałam, co chciał usłyszeć.
– Skończ z tymi gierkami, Sabrino – powiedział zniecierpliwiony.
– Jeślibym cię zerżnęła. Zadowolony?
– Już jestem twardy.
I najwyraźniej cholernie z siebie zadowolony.
– Boże, jesteś taki… – urwałam, zbyt wkurzona, by odnaleźć słowa, których potrzebowałam.
Ale jak zwykle on nie pozwolił mi na tym skończyć.
– Jaki jestem? Zachowujesz się, jakbyś była zła, ale również jakby ci się podobało, jaki jestem, więc powiedz mi, jaki