Мольер (Жан-Батист Поклен)

Szkoła żon


Скачать книгу

o pewny hamulec

      I głupota tej, którą dziś biorę za żonę,

      Najlepszą memu czołu stanowi obronę.

      CHRYZALD

      Myślisz, że jej głupota zmienia rzeczy postać?

      ARNOLF

      Niech bierze głupią, kto sam głupcem nie chce zostać.

      Wiem, że twa połowica ma rozumek duży;

      Lecz rozum żony nic mi dobrego nie wróży,

      I znam ja niejednego, co mu poszło w pięty,

      Że wziął małżonkę nazbyt obfitą w talenty.

      Ja na to będę szukał dowcipu14 u żony,

      By nim miała napełniać zebrania, salony,

      Lub też, wierszem i prozą równie wyszczekana,

      Pięknoduchów, markizów przyjmować od rana,

      Podczas gdy ja, pod nazwą męża swojej pani,

      Stałbym wzgardzony w kącie, dla wszystkich zbyt tani?

      Nie, nie; nie chcę rozumu, co pieje zbyt górnie,

      I mąż żony autorki łatwo idzie w durnie.

      Chcę, niechaj moja, z prostą, nie spaczoną głową,

      Nie wie nawet, co znaczy rymowane słowo;

      I, jeśli gra w „koszyczek”, pragnę tego dożyć,

      Że, gdy się jej spytają: „I cóż ci weń włożyć?”

      Niech powie bez namysłu: „Ciastko ze śmietaną!”

      Słowem, niech będzie z wszelkich rozumów obraną,

      I dosyć będzie umieć mojej przyszłej żonie

      Modlić się, kochać męża i prząść na wrzecionie.

      CHRYZALD

      O żonie więc idiotce ty marzysz tak czule?

      ARNOLF

      Tak, że wolałbym raczej niemądrą brzydulę,

      Niż piękność, którą zbytek rozumu obarczy.

      CHRYZALD

      Piękność i rozum…

      ARNOLF

                                           Sama uczciwość wystarczy.

      CHRYZALD

      Ale skądże wymagać możesz od tej gąski,

      By wiedziała, co znaczy cnota, obowiązki?

      Nie mówiąc już, że nudnem musi być za katy

      Mieć wciąż przy swoim boku taki twór skrzydlaty,

      Czy ty w istocie mniemasz, że już możesz święcie

      Kłaść swoje bezpieczeństwo na tym fundamencie?

      Rozumna, pewnie, może zdeptać swoje śluby,

      Lecz musi mieć przyczynę do zdrady tak grubej;

      Głupia gotowa co dzień zstąpić z drogi cnoty,

      Bez najmniejszej intencji, a nawet ochoty.

      ARNOLF

      Na te wywody zdrowy mój rozum odpowié

      Co Pantagruel15 mówi imci Panurgowi:

      Odradzaj głupią żonę mi ile w twej mocy,

      Praw kazania, nauczaj aż do Wielkiej Nocy,

      Sam się zdziwisz, gdy wreszcie ustaniesz na chwilę,

      Żeś mnie tem nie przekonał, ot, ani na tyle.

      CHRYZALD

      Już nie mówię ni słowa.

      ARNOLF

                                           Bo i o czem nie ma.

      W małżeństwie, jak we wszystkiem, własne mam systema:

      Jestem dosyć bogaty, aby, w pierwszym rzędzie,

      Wybrać żonę, co wszystko mnie zawdzięczać będzie;

      By nie mogła, przeze mnie wydobyta z nędzy,

      Wymawiać mi swojego rodu ni pieniędzy.

      Jej słodycz i rozsądek, w wieku czterech latek,

      Sprawiły, żem wyróżnił ją wśród innych dziatek,

      Widząc zaś, że u matki z grosiwem dość cienko,

      Przyszło mi na myśl zabrać od niej tę maleńką;

      Zaś poczciwa gosposia, na zamiar takowy,

      Z wielką radością zdjęła sobie ciężar z głowy.

      W małym klasztorku, z dala od świeckiego gwaru,

      Dałem ją kształcić wedle własnego zamiaru:

      To znaczy, zalecając najwłaściwsze środki,

      Aby się z niej dochować zupełnej idiotki.

      Bogu dzięki, udało się, jak zamierzałem,

      I gdy wyrosła, tak ją niewinną ujrzałem,

      Żem błogosławił niebu, iż mi pozwoliło

      Urobić żonę wszystkim mym chęciom tak miłą.

      Odebrałem ją przeto; że jednak w mym domu

      Drzwi wciąż stoją otworem, licho tam wie komu,

      Oddzielnie ją ukryłem, mając to na względzie,

      W drugim domku, gdzie nikt mnie nachodzić nie będzie;

      By zaś jej prawość niczem nie była skażona,

      Trzymam z nią dwoje ludzi, tak głupich jak ona.

      Spytasz mnie może: Na co ta cała opowieść?

      Na to, aby ci mojej przezorności dowieść.

      A wynik: wiedząc, żeś mi jest przyjaznym szczerze,

      Dziś wieczór cię z nią razem proszę na wieczerzę;

      Chcę, abyś sam nareszcie mógł widzieć ją z bliska,

      I poznał, czy mój wybór godny pośmiewiska.

      CHRYZALD

      Więc zgoda.

      ARNOLF

                                           Tam dopiero, wśród miłej ochoty,

      Ocenisz jej osobę i wdzięk jej prostoty.

      CHRYZALD

      Co do tego, to, mimo te wszystkie powaby,

      Które mi tu wyliczasz…

      ARNOLF

                                           To obraz za słaby;

      Bezustannie podziwiam tę czystość bez grzechu,

      I czasem mi przychodzi wprost konać ze śmiechu.

      Któregoś