Niemcewicz Julian Ursyn

Powrót posła


Скачать книгу

ót posła

      Osoby:

      PAN PODKOMORZY

      PANI PODKOMORZYNA

      STAROSTA GADULSKI, koligat1 PODKOMORZYNY

      STAROŚCINA, żona jego z powtórnego małżeństwa

      TERESA, córka STAROSTY z pierwszego małżeństwa, wychowana u PODKOMORSTWA

      WALERY, syn Podkomorstwa, amant TERESY

      SZARMANCKI, kawaler modny zalecający się do TERESY

      AGATKA, pokojowa PODKOMORZYNY

      JAKUB, lokaj

      KOZAK2 SZARMANCKIEGO

      Scena na wsi u Podkomorstwa.

      Suponuje 3 się, że rzecz się odprawia podczas limity 4 przed zebraniem się nowego wyboru posłów na Sejm 1790 roku.

      AKT I

      SCENA I

      Jakub i Agatka

      JAKUB

      nakrywając stolik

      Imość panna Agatka niech się trochę krząta,

      Już to będzie podobno godzina dziesiąta,

      Śniadanie czy gotowe?

      AGATKA

      Od samego ranka

      Kłócę się; zwarzyła się dwa razy śmietanka.

      JAKUB

      Żal mi ciebie, Agatko… Jakże się masz, zdrowa?

      AGATKA

      Dziękuję ci: herbata i kawa gotowa,

      Lecz cóż, imość5 śpi, pan się dopiero przebudził.

      JAKUB

      Pan Starosta ich wczoraj tak do późna nudził,

      Jak zaczął to o sejmie, to o wojnach bajać,

      Ze wszystkimi się sprzeczać, wszystkich kłócić, łajać,

      Gęba się nie zamknęła przez całą wieczerzę,

      Powywracał butelki, szklanki i talerze;

      Na ostatek, chociaż mu nikt nie odpowiadał,

      On jednak zapyrzony6 jak gadał, tak gadał,

      I dopiero jak postrzegł, że już wszyscy spali,

      Że świece gasły, przecież mrucząc, wyszedł z sali,

      I na schodach dokończył ostatka swej mowy;

      Prawdziwyż to gaduła!

      AGATKA

      Potrzeba zajść w głowy

      Z takimi natrętami, czyli boska kara!

      Prawda, że się wybornie dobrała ta para.

      Bo i żona Starosty przednia w swym gatunku,

      Wszystkich znudziła, wzdycha w ustawnym frasunku,

      Zawsze narzeka; nie wiem co siedzi w tej głowie!

      Bóg dał piękny majątek, honory i zdrowie,

      A zawsze nieszczęśliwa, we dnie spać się kładzie,

      A całą noc się tłucze w dzikiej promenadzie;

      Płacze, patrzy na miesiąc7, gada do obłoków,

      Wzywa jakichściś cieniów, jakichściś wyroków.

      Starosta się z nią żeniąc musiał być szalony,

      Ach co to za różnica od nieboszczki żony!

      Już teraz takich nie ma: to to pani rzadka,

      Co to za gospodyni, jaka dobra matka!

      Jak córkę swą kochała.

      JAKUB

      Pewnie, że dzisiejsza,

      Mniej od pierwszej rozsądna, lecz za to modniejsza.

      Byłaby z niej zrobiła pocieszne stworzenie.

      Słychać za sceną trąbkę myśliwską

      AGATKA

      Ale co to za hałas, co to za trąbienie?

      JAKUB

      To zapewne Szarmancki wyjeżdża na łowy.

      AGATKA

      Ten sowizdrzał dom cały przewrócić gotowy,

      Co też on nie wyrabia! gada bez pamięci,

      Lata z kąta do kąta, wierci się i kręci,

      Każdą zaczepi; ja mu nie mogę darować,

      Wczoraj na schodach chciał mię gwałtem pocałować;

      Jam się od tej napaści jak mogła broniła,

      Nareszciem go ze złości za włosy chwyciła,

      Lecz śmiech mię jeszcze bierze, uciekł przelękniony;

      A w ręku mym się został warkocz przyprawiony,

      Chcesz? to ci podaruję tę zdobycz ogromną.

      JAKUB

      Nie chcę, ja mu kawałka tego nie zapomnę.

      AGATKA

      Nie wiem dla czego trzpiot ten u nas przesiaduje,

      Widzę, że Starościnie bardzo nadskakuje,

      I samemu Staroście; jeśli nie mylę się,

      To podobno zamyśla o pannie Teresie.

      JAKUB

      Kto? on? niechże Bóg broni: takowe zamęście,

      Przyniosłoby tej pannie ostatnie nieszczęście:

      Któż by ją znowu oddał trzpiotowi takiemu?

      AGATKA

      Co jej nigdy nie godzien.

      JAKUB

      Dajmy pokój temu.

      Mówmy raczej o sobie: Agatko kochana!

      Ja cię kocham, tyś do mnie trochę przywiązana,

      Znasz mię już od lat kilku; jestem państwu wierny,

      Pilny w swych powinnościach, a choć zbiorek mierny,

      To go pomnoży praca, staranie, a zatem

      Będzie człowiek szczęśliwym, będzie i bogatym:

      Prawda, że się w podległym stanie urodziłem,

      Zawsze jednak poczciwym, rządnym, wiernym byłem.

      AGATKA

      Nie łudziłam się nigdy chciwością majątku,

      Chcę słuchać mego serca, i mego rozsądku,

      Miałam znaczne dość partie; wszak wiesz, z tej tu włości

      Starał się o mnie długo ów pan Podstarości,

      Człek hoży, mający się wcale należycie;

      Lecz jakiż los mię czekał, jakie smutne życie?

      Mieć męża,