nieznany Autor

Ze skarbnicy midraszy


Скачать книгу

że był tu pewien starzec z kraju Filistynów, który prosił przekazać ci takie oto zalecenie: drążek, na którym trzyma się twój namiot jest dobry. Nie zmieniaj go.

      Wróciwszy do domu i usłyszawszy od żony, co starzec powiedział, Izmael w lot pojął, że był to jego ojciec. Nie posiadał się z radości.

      Wielka próba

      Wieść o dobroci i sprawiedliwości Abrahama102 rozniosła się lotem błyskawicy po całym kraju. Zaczęli przychodzić do niego ludzie pragnący słuchać jego mądrych słów. Pod ich wpływem opuszczali swoje bożki i zaczynali wierzyć w jedynego prawdziwego Boga. Stali się przez to błogosławieństwem dla całego kraju. I wtedy Pan Bóg powiedział do swoich aniołów:

      – Mieliście do mnie żal, że stworzyłem człowieka, który jest zły i zepsuty. Popatrzcie więc teraz na mego sługę Abrahama. Oceńcie jego bogobojność i uczciwość. Zważcie, ilu teraz ludzi zajmuje się czynieniem dobra, zwróćcie uwagę na to, ilu wkroczyło na uczciwą i słuszną drogę. Jeśli ocenicie to właściwie, to zrozumiecie, jak wielkiego czynu dokonał Abraham.

      I wtedy stanął przed Bogiem anioł Szeftiel i tako rzekł:

      – Zaiste wielkie są dokonania Twego sługi Abrahama. Rzeczywiście nie ma drugiego takiego człowieka, który by mu dorównał w pobożności i posłuszeństwie wobec twoich nakazów. Wystaw go jednak na próbę. Niech złoży w ofierze swego syna, który urodził mu się na starość, a przekonasz się, że tej próby Abraham nie przetrzyma.

      I wtedy stanął przed Bogiem szatan i wycedził:

      – Czy bogobojny Abraham jest tak całkiem bezinteresowny? Dałeś mu wszystko, czego tylko dusza zapragnie. Uczyniłeś go sławnym i za jego pośrednictwem udzieliłeś błogosławieństwa całemu krajowi. Dałeś mu na starość syna, a on z tej okazji wydał ucztę w Dzień Obrzezania103 noworodka, a Tobie nawet najmarniejszego ptaszka nie złożył w ofierze. A dlaczego? Albowiem wbił się w pychę i o Tobie już całkiem zapomniał.

      A Bóg na to rzekł:

      – Nie ma drugiego tak uczciwego i bogobojnego człowieka jak Abraham. Wystarczy, że powiem mu: złóż swego syna w ofierze, a uczyni to chętnie i z głębi serca.

      – Jeśli Abraham zdobędzie się na to – powiedział szatan – wtedy rzeczywiście przekonamy się, że nie ma sobie równego na całym świecie.

      I wtedy Bóg objawił się Abrahamowi i tak do niego powiedział:

      – Złóż swego syna w ofierze.

      – Mam dwóch synów – odparł Abraham – którego z nich mam złożyć w ofierze?

      – Weź swego jedynego syna – powiedział Bóg.

      – Zarówno Izaak104, jak i Izmael105 są jedynakami u swoich matek.

      – Weź swego jedynego syna, którego kochasz.

      – Kocham obydwóch, zarówno Izaaka, jak Izmaela.

      A wtedy Bóg wyraźnie rzekł:

      – Weź swego jedynego, którego kochasz, syna Izaaka. Jego złóż w ofierze na górze, którą ci wskażę.

      Usłyszawszy słowa Boga, Abraham zaczął intensywnie myśleć:

      – Jeśli opowiem o tym Sarze, gotowa umrzeć ze zmartwienia. Jeśli zaś zabiorę Izaaka po kryjomu, bez jej wiedzy, na wieki pogrążona będzie w żałobie. Będzie go szukała po całym świecie. Ze zmartwienia przed czasem zejdzie do grobu. Dlatego najlepszym wyjściem z sytuacji będzie wykręt. Wezmę go pod pretekstem oddania do szkoły, aby był mądry, rozsądny i prowadził się moralnie.

      I jak pomyślał, tak też i zrobił. Do Sary106 powiedział:

      – Przygotuj nam dobre jedzenie, podaj nam wina, wypijemy i poweselimy się.

      Słowa Abrahama zdziwiły nieco Sarę:

      – Z jakiej to okazji? Przecież dziś ani sobota, ani święto.

      – Ilekroć – odpowiedział Abraham – przychodzi mi na myśl Izaak, nasz umiłowany syn, którego Pan Bóg dał nam na stare lata, nabieram przekonania, że powinniśmy cieszyć się i radować bez względu na to, czy to jest święto lub sobota.

      Szybko więc Sara przyrządziła dobre jedzenie, podała wino i razem zasiedli do stołu. W trakcie ucztowania Abraham odezwał się:

      – Wysłuchaj mnie uważnie, droga i wierna moja żono Saro. Miałem trzy lata, kiedy poznałem Boga, Stwórcę Nieba i Ziemi. Nasz syn Izaak jest już duży i mimo to nie zdołał jeszcze poznać Wszechmogącego. Dlatego postanowiłem zaprowadzić go tam, gdzie młodzi ludzie nabywają wiedzy, rozumu i zasad moralnych. Niech sobie tam pobiera nauki, niech zmądrzeje i niech będzie szczęśliwy na drodze swego życia.

      – Masz rację, mężu mój – powiedziała Sara. – Twoje słowa znalazły uznanie w moich oczach. Weź naszego syna Izaaka, który jest mi droższy nad życie, i zaprowadź tam, dokąd postanowiłeś. Strzeż go jednak jak oka w głowie. Ani na chwilę nie zostawiaj samego. Daj mu chleba, gdy będzie głodny, i daj mu wody, gdy będzie spragniony. Nie daj mu iść na piechotę. Chroń go przed żarem słońca. Nie złość się na niego i nie podnoś głosu.

      – Nie płacz – odezwał się z troską w głosie Abraham. – Ja położę się spać i niechaj Izaak też się prześpi. Jutro skoro świt wyruszamy w drogę.

      Sara jeszcze raz objęła ramionami Izaaka, wycałowała go i nie przestając płakać, wyszeptała:

      – Kochany synu mój! Wyruszasz w daleką drogę i kto wie, kiedy wrócisz? Kto wie, czy jeszcze zdążę cię zobaczyć przed śmiercią.

      I przez całą noc Sara nie przestała płakać. Dopiero nad ranem zasnęła.

      Abraham ujrzawszy ją pogrążoną we śnie tak sobie pomyślał:

      – Wstanę po cichutku, nie chcę, by się obudziła, gotowa bowiem powstrzymać mnie od spełnienia nakazu Bożego.

      Po cichutku obudził Izaaka i szybko objuczył osła. Słudzy domu zerwali się ze snu, aby mu pomóc, ale Abraham nie chciał skorzystać z ich pomocy mówiąc:

      – Zostawcie to, chłopcy. Nie chcę was trudzić, sam sobie dam radę.

      Kiedy wszystko było gotowe do drogi, wziął Izaaka za rękę i w asyście dwóch chłopców ze służby ruszyli w drogę. Udali się w kierunku owego miejsca, które mu wskazał Bóg. Przedtem Abraham zdążył jeszcze narąbać drew na ogień ofiarny.

      Przebiegłość szatana

      Kiedy szatan przekonał się, że swoim gadaniem nic nie wskóra, zostawił Abrahama107 i Izaaka108 i zamienił się w wielką burzliwą rzekę. Abraham doszedł do rzeki i nie zastanawiając się długo wraz z Izaakiem wszedł do niej. Towarzyszącym mu sługom polecił również pójść w jego ślady. Tymczasem wody rzeki zaczęły wzbierać i sięgały im już do gardeł. Abraham wzniósł oczy do nieba i zawołał:

      – Boże mój! Jeśli utoniemy w burzliwej rzece, to kto wykona Twoje polecenie?

      Bóg skarcił wtedy szatana i rzeka w mig wyschła. Abraham ruszył w dalszą drogę. Szatan nie dawał za wygraną. Znowu stanął przed Abrahamem.

      – Posłuchaj – powiedział – dotąd cię okłamywałem, ale od tej chwili wyjawię ci całą prawdę. Dopiero co byłem w niebie i stojąc za tronem Pańskim, usłyszałem rzecz następującą: „Nie Izaak, lecz owieczka będzie ofiarowana.