nieznany Autor

Ze skarbnicy midraszy


Скачать книгу

target="_blank" rel="nofollow" href="#n88" type="note">88 i Izaak89

      Kiedy Sara90 zauważyła, że Izmael źle się prowadzi, tak do niego przemówiła:

      – Opamiętaj się, synu mój. Idź zawsze słuszną drogą, a ludzie będą cię szanowali.

      Izmael puścił jednak słowa matki mimo uszu i nie przestał oddawać się swoim chuciom i przyjemnościom.

      Sara powzięła wtedy niezłomne postanowienie:

      – Muszę – stwierdziła – uważać teraz na syna mojego Izaaka. Nie wolno mi oka z niego spuścić, albowiem gotów jest wziąć przykład z Izmaela i wstąpić na jego drogę.

      Pewnego razu Sara spostrzegła, że Izmael przyniósł figurkę pogańskiego bożka i zabawiał się nią w obecności Izaaka. Z krzykiem rzuciła się na niego.

      – Żebyś mi się więcej nie ważył tak postępować. Jeśli nie posłuchasz, wypędzę cię z domu.

      Kiedy wyszli w pole, Izmael wziął łuk i wypuścił kilka strzał w kierunku Izaaka.

      – Bracie, dlaczego to robisz?

      Izmael starał mu się wytłumaczyć, że to tylko taka zabawa. Jednak w istocie rzeczy strzelał na serio do Izaaka. W duchu myślał sobie: „Zabiję go i przez to zostanę jedynym spadkobiercą mego ojca”.

      Gdy cała sprawa doszła do Sary, ta znowu sięgnęła po groźby i prośby:

      – Zejdź, synu, ze złej drogi i żyj w zgodzie i pokoju z Izaakiem. Będę wówczas dla ciebie dobra i będę cię kochała jak matka swoje dziecko.

      Izmael jednak nie dał jej posłuchu. Słowa Sary nie wzruszyły go. Jedno miał na myśli: jak usunąć Izaaka.

      Sara lękała się o swego syna i dlatego zwróciła się do Abrahama91 tymi oto słowy:

      – Wypędź Izmaela z domu, ponieważ ma zamiar zgładzić naszego syna Izaaka.

      Słowa Sary wstrząsnęły Abrahamem. Długo nie posiadał się z oburzenia, aż wreszcie powiedział do niego:

      – Co Sara ci każe, masz wykonywać co do joty92.

      Abraham93 wypędza Hagar94

      Abraham dał Hagar chleba, bukłak pełen wody, posadził jej na ramiona Izmaela95 i wyprawił na pustynię. Podczas gdy Hagar rozglądała się po pustyni za jakimś bożkiem, żeby mu się pokłonić, wyczerpała się woda w bukłaku. Mały zanosił się płaczem. Chciał pić, a wody nie było. Wtedy Hagar rzuciła go w krzaki, a sama usiadła z daleka. Nie mogła znieść widoku płaczącego dziecka.

      A Izmael modlił się do Boga:

      – Daj mi – prosił – coś do picia. Nie daj mi umrzeć z pragnienia.

      Modlitwa Izmaela doszła do Boga. W swoim miłosierdziu Bóg chciał mu natychmiast udostępnić źródło wody, ale wtedy włączyli się do sprawy aniołowie i tako rzekli do Boga:

      – Panie i Władco wszystkich światów! Z jakiej racji miałbyś okazać łaskę Izmaelowi? On przecież w przyszłości będzie czynił zło Twoim dzieciom. Kiedy zostaną wypędzone ze swego kraju, za jego sprawą zginą z pragnienia.

      – Powiedzcie mi – rzekł Bóg do aniołów – czy w tej chwili Izmael jest sprawiedliwy i bogobojny, czy też jest złoczyńcą?

      – Izmael teraz jest sprawiedliwy i bogobojny. Jest jeszcze bowiem młody i nie potrafi wybrać pomiędzy tym, co jest dobre a co złe.

      I wtedy Bóg tako rzekł:

      – Dlatego też przyjmijcie do waszej wiadomości, że Bóg nie sądzi ludzi według tego, co kiedyś zrobią, ale według tego, co teraz czynią.

      Mądra rada

      Abraham96 wypędzając Hagar97 z Izmaelem98 na pustynię dał im na drogę chleb i bukłak wody. Z racji zasług Abrahama względem Boga i ludzi woda w bukłaku nie ulegała wyczerpaniu. Z chwilą jednak, kiedy Hagar na pustyni oddała się pogańskim zwyczajom swoich przodków, woda natychmiast zniknęła. Z wielką tedy rozpaczą położyła swego syna pod krzakiem, a sama usiadła z dala od niego. Kiedy zaczęło go męczyć pragnienie, Izmael zawołał do Boga:

      – Panie i Władco wszystkich światów! Jeśli chcesz mi zesłać łyk wody, to nie zwlekaj, niech się napiję. Nie daj mi umrzeć z pragnienia.

      I Bóg wysłuchał modlitwy, i Hagar nagle zobaczyła studnię. I napili się oboje, i napełnili swoje bukłaki, i ruszyli w dalszą drogę.

      Hagar wybrała żonę dla Izmaela z Egiptu, a na imię jej było Meriwa99. Urodziła Izmaelowi czterech synów i córkę.

      Przez cały czas rozłąki Abraham tęsknił za Izmaelem, nie mógł o nim zapomnieć i chciał go znowu zobaczyć. Pewnego dnia powiedział do Sary:

      – Chcę zobaczyć mego syna Izmaela. Pójdę do niego. Mogę ci tylko przysiąc, że długo u niego nie zabawię. Nie zejdę nawet z mego wielbłąda.

      Abraham ruszył w drogę. Gdy dotarł do miejsca pobytu Izmaela, było już południe. Zastał tam jego żonę i dzieci.

      – Gdzie jest Izmael? – zapytał.

      – Poszedł ze swoją matką do lasu – odpowiedziała Meriwa. – On poluje, a ona zbiera daktyle i inne owoce.

      – Daj mi – powiedział Abraham – kawałek chleba z wodą. Osłabiony jestem i zmęczony długą i trudną drogą.

      – Nie mam ani chleba, ani wody – powiedziała żona Izmaela.

      I odwróciła się do niego tyłem.

      Abraham nie zszedł z wielbłąda. Siedział i był świadkiem, jak Meriwa tłucze swoje dzieci. Bijąc je, sypała przekleństwa na nie i na głowę ich ojca. Zabolało to i rozgniewało Abrahama. Powiedział do niej:

      – Kiedy twój mąż wróci, proszę powiedz mu, że był tu pewien mąż z kraju Filistynów100. Wyglądał tak i tak i prosił o przekazanie, że kiedy gospodarz wróci do domu, niech wyjmie drążek, na którym trzyma się namiot, i niech na jego miejsce wstawi nowy drążek.

      Skończył i natychmiast udał się w drogę powrotną.

      Wkrótce wrócił z polowania Izmael i żona powiedziała mu, że był tu podczas jego nieobecności jakiś starszy mężczyzna, który pytał o niego. Wyglądał tak i tak i prosił o przekazanie takiego to i takiego polecenia.

      Izmael od razu zrozumiał, że był to ojciec. Pojął też sens zawarty w jego poleceniu. Posłuchał więc rady ojca i przegnał żonę. Matka wybrała dla niego nową żonę, tym razem ze swojej rodziny. Nazywała się Petuma101.

      W trzy lata potem Abraham znowu wyruszył, by spotkać się ze swoim synem Izmaelem. I znowu musiał przysiąc Sarze, że długo u niego nie zabawi. Nawet nie zsiądzie z wielbłąda.

      I pognał Abraham na wielbłądzie do miejsca pobytu Izmaela. Przybył pod jego namiot koło południa. Wyszła mu na spotkanie Petuma. Zapytał ją o męża.

      – Mój mąż pasie wielbłądy w stepie, a ty, mój panie, możesz wejść do naszego namiotu. Pojesz sobie i popijesz wody.

      – Niestety