Tuus – dewiza papieża Jana Pawła II, kilkakrotnie powtórzona w jego testamencie. Jest ona cytatem z modlitwy z Traktatu o prawdziwym nabożeństwie do Najświętszej Maryi Panny św. Ludwika Marii Grignion de Montfort. Była zawołaniem biskupim Karola Wojtyły już w czasach krakowskich. „Te dwa słowa wyrażają całkowite przylgnięcie Maryi do Jezusa: »Tuus totus ego sum et omnia mea tua sunt«” – pisał św. Ludwik Maria; i tak to tłumaczył: „Jestem cały Twój, a wszystko, co moje, do Ciebie należy, mój ukochany Jezu, za sprawą Maryi, Twej świętej Matki”. „Nauczanie tego Świętego wywarło ogromny wpływ na pobożność maryjną wielu wiernych i na moje życie” – pisał z kolei polski papież. Rozbudowaną przez Jana Pawła II analizę tych tekstów kończy zapewnienie, że „wraz z Najświętszą Maryją Panną, tym samym macierzyńskim sercem, Kościół modli się, ufa i wstawia za zbawienie wszystkich ludzi”.
O Polsce wspomina przepowiednia fatimska przekazana w 1917 roku 10-letniej Lúcii Santos, późniejszej zakonnicy Zgromadzenia Sióstr św. Doroty w Vilar (Porto): „Naród polski przejdzie drogę odrodzenia. Po raz pierwszy odczyta i zrealizuje prawdziwe cele ludzkości. Od niego zależeć będzie przyszłość Europy. (…) W Polsce rozpocznie się odrodzenie świata przez ustrój, który wytworzy nowe prawa”.
A będą to prawa „najmądrzejsze” i „najsprawiedliwsze”. Tak przynajmniej prorokowała w roku 1948 Służebnica Boża, niemiecka mistyczka i stygmatyczka Teresa Neumann: „W języku polskim będą głoszone najmądrzejsze prawa i najsprawiedliwsze ustawy, zaś Warszawa stanie się stolicą Stanów Zjednoczonych Europy. (…) Polska, która pierwsza karę poniosła, choć wina jej nie była największa, prędzej niż inni się podniosła. W czym zawiniła, przez to musiała doznać kary. Ale już bliski jest koniec jej pokuty. Wytrwa przy Kościele swoim i doczeka wyzwolenia. Nieprzyjaciołom swoim krzywdy pamiętać nie będzie, dobrem za zło zapłaci. Będzie mieć chwałę między narodami i skrzydła szeroko otwarte, rozszerzy też swoje granice. Weźmie narody wierne Kościołowi w nagrodę za swoją wierność”.
Świetlaną przyszłość dla Polski przewidywał już w roku 1128 irlandzki biskup święty Malachiasz z Armagh (1094–1148): „(…) Polska powstając majestatycznie jak Feniks z popiołu, mężnie zrzuci pęta niewoli i stanie się jednym z mocarstw w Europie. Wy, mędrcy owych czasów, nie zdziwcie się, jeżeli Polska, wierna zasadom Chrystusowym i świadoma swych praw, nie zechce zrezygnować ani z jednej piędzi ziemi ongiś do niej należącej”.
Do naszych czasów nie przechowało się żadne z jego proroctw. Malachiaszowi przypisuje się jednak przepowiednię o ostatnich papieżach, którą odnaleziono dopiero w roku 1595. Zawiera ona 112 krótkich sentencji łacińskich, opisujących pontyfikaty kolejnych papieży, aż do ostatniego Petrus Romanus – Piotra Rzymianina, którego pontyfikat zakończy się zniszczeniem Rzymu. (Ojciec Święty Jan Paweł II był 110!). Chociaż niektóre z nich są zadziwiająco trafne, trudno jednak zarówno o nich, jak i o ich autorze coś konkretnego powiedzieć. Co do całej listy Malachiasza, to spekuluje się, czy aby czasami Nostradamus nie „podłożył pod niego” swoich proroctw, aby były bardziej wiarygodne. W końcu to święty. Z pewnością nie są też autentyczne przypisywane mu „proroctwa” o losach Irlandii i Hiszpanii.
„Ludzkość stoi na apokaliptycznej krawędzi czasu – przekonuje Wincenty Łaszewski, autor książki Duchowa misja Polski. Proroctwa i wizje. – (…) Zło i występek zbiera wielkie żniwo. Również Polska położyła się na bezbożnym szlaku. Jednak Bóg ma wobec niej potężne plany – powołanie, do którego została stworzona”.
„Wielki naród grzeszników – napisała w recenzji jego książki Dorota Smosarska. – Tyle razy przyszło nam zawieść oczekiwania Nieba, ale Opatrzność wciąż pokłada w nas swoje nadzieje. Dlaczego właśnie my? Jaka jest nasza misja? Dlaczego Pan Bóg wysyła do nas swoich proroków, by nam o niej przypominali? Wincenty Łaszewski doszukuje się kilku przyczyn. Pierwsza to tzw. łaska niezasłużona, darmo dana. Druga przyczyna to historyczna: Polska uczyniła w swoich dziejach coś, co sprawiło, że stała się szczególnie umiłowana. Jednak analiza naszych dziejów nie odsłania nic szczególnego. Poza jednym: głęboka, żarliwa, niezwykła maryjność. Z Nią na ustach chodzono w bój, na piersiach zawieszano ryngrafy, na proporcach, sztandarach wypisywano Jej imię. Dość powiedzieć, że przez kilkaset lat to Bogurodzica była hymnem narodowym. Król Jan Kazimierz 1 kwietnia 1656 roku oddawał Polskę pod królewską władzę Najświętszej Bożej Rodzicielki. Niestety, zdaniem wizjonerów, niedotrzymanie przyrzeczeń doprowadziło do licznych klęsk i wymagało odpokutowania”.
Czy rzeczywiście Polska jest krajem szczególnie przez Stwórcę umiłowanym, z którego wyjdzie iskra przygotowująca świat na ostatnie przyjście Jezusa w chwale?
Duchowny rzymskokatolicki, franciszkanin, zielarz, wizjoner, jasnowidz i uzdrowiciel Czesław Klimuszko uważany jest powszechnie za najsłynniejszego polskiego jasnowidza (zmarł w roku 1980). „Widzeń o charakterze ogólnoludzkim ani też żadnych przepowiedni nie podaję chociażby dlatego, aby nie były fałszywie interpretowane – napisał ojciec Klimuszko, dodając: – Gdybym miał żyć jeszcze 50 lat i miał do wyboru stały pobyt w dowolnym kraju na świecie, bez wahania wybrałbym Polskę, pomimo jej nieszczęśliwego położenia geograficznego. Przez Europę przejdzie fala wojen i kataklizmów, tylko nad Polską nie widzę krwi i zniszczeń, lecz promienne blaski przyszłości”.
Przyjrzyjmy się więc nieco dokładniej najważniejszym i najbardziej wiarygodnym z proroctw dotyczących Polski oraz ludziom, którzy je wygłaszali.
Rozdział I .Polacy o Polsce
Przeor Eustachiusz (wiek XV)
Przepowiednia ojca Eustachiusza, przeora jednego z klasztorów Benedyktynów pod Warszawą, to zapewne najstarsze proroctwo dotyczące Polski, chociaż znamy jeszcze jedno starsze. Królowa Jadwiga Andegaweńska miała rzekomo oświadczyć, że po jej śmierci spadną na Krzyżaków straszne klęski. Tę groźbę-proroctwo wyrzekła na wiosnę 1398 roku. Nie mamy jednak pewności, że nie jest ono wymysłem Jana Długosza.
Przepowiednia ojca Eustachiusza natomiast pochodzi z połowy XV wieku, z roku około 1449, a więc z czasów rosnącej w siłę potęgi polskiego królestwa. Mówi o przyszłości naszej Ojczyzny, zarówno tej, którą dziś można uznać za już wypełnioną (bardzo ponurej), jak i tej będącej wciąż przed nami. Przeor Eustachiusz miał wizję, którą zesłał nań – jak twierdził – sam Bóg.
Początkowo nikt nie przejmował się „majaczeniami” podrzędnego mnicha, więc zakonnik pozostał osobą nieznaną – nie wiadomo ani kiedy się urodził, ani kiedy umarł, ani też, w jakim klasztorze pełnił funkcję przeora. Nie zachował się też oryginalny zapis przepowiedni. Jej treść znamy z odnalezionej w Bremie niemieckiej kopii z roku 1758, a tłumaczonej z łaciny. Losy oryginału są nieznane. Na język polski przetłumaczył ją dopiero w połowie XIX wieku Józef Chociszewski.
Wreszcie, po wielu latach ktoś odkrył, że przepowiednia ojca Eustachiusza sprawdza się w całej pełni. Niedocenianego dotąd mnicha wielu zaczęło traktować poważnie, jak chociażby król Szwecji Karol X Gustaw, który kazał przetłumaczyć sobie jego proroctwo na język rodzimy z łaciny.
Karol X Gustaw Wittelsbach – król Szwecji w latach 1654–1660, książę Zweibrücken-Kleeburg w latach 1652–1660. Część polskiej szlachty uważała, że Karol Gustaw będzie lepszym królem niż jego mało popularny kuzyn Jan Kazimierz, w związku z tym zaproponowała mu koronę. Stało się to pretekstem do rozpoczęcia tzw. drugiej wojny północnej, której polski epizod nazywany jest popularnie „potopem szwedzkim”. Był on jedną z odsłon wojen prowadzonych przez Szwecję, dążącą w tym czasie do całkowitej dominacji nad Morzem Bałtyckim. Rezultatem tego były