Ale Madeline ma pana telefon!
– Dość tego, znajdzie pani sposób, żeby się z nią porozumieć! Niech pani zadzwoni do Raphaëla!
Co za arogancka baba! – zirytował się Jonathan, spiesznie się rozłączając.
– Halo! Halo! – powtarzała Juliane z drugiej strony połączenia.
Ale cham! – zdenerwowała się, kiedy zobaczyła, że rozmówca bezczelnie się rozłączył.
*
Jonathan już miał zamiar wyłączyć telefon Madeline, kiedy coś go podkusiło i kliknął na folder ze zdjęciami. Poza dwoma lub trzema erotycznymi pozami reszta fotografii tworzyła album z romantycznych podróży zakochanej pary. Madeline i Raphaël uwieczniali się na Piazza Navona w Rzymie, w weneckiej gondoli, w Barcelonie przed budynkami Gaudiego, w tramwajach lizbońskich, na alpejskich trasach narciarskich… Jonathan też miał podobne zdjęcia z czasów, gdy jego miłość z Francescą kwitła. Coś zakłuło go w sercu i szybko zamknął folder.
Ale nie odłożył telefonu. Jakiej muzyki Madeline słucha? Oczekiwał najgorszego: sentymentalnych kompilacji, popu, R’n’B – tymczasem aż zmarszczył brwi: przed oczami przesuwały mu się jego ulubione nazwiska: Tom Waits, Lou Reed, David Bowie, Bob Dylan, Neil Young… Melancholijne, nastrojowe kawałki bluesowe pochmurnego poranka i złamanego życia.
Jakie to dziwne… To prawda, że pozory mogą mylić, ale trudno mu było wyobrazić sobie tę młodą elegancką kobietę z lotniska, ze starannym manikiurem i walizkami od Vuittona, zagłębiającą się w świat smutnych bardów, śpiewających o złamanym życiu.
Obudziła się w nim ciekawość. Przejrzał filmy, jakie wgrała do telefonu. Nowa niespodzianka: nie było żadnych komedii romantycznych, żadnego z odcinków Seksu w wielkim mieście czy Gotowych na wszystko, znalazł za to filmy długometrażowe, trudne i ambitne: Ostatnie tango w Paryżu, Crash: Niebezpieczne pożądanie, Pianista, Nocny kowboj i Zostawić Las Vegas.
Zatrzymał się przy ostatnim tytule: nieszczęśliwy romans alkoholika u progu samobójstwa i zagubionej prostytutki to był jego ulubiony film. Kiedy go odkrył, znajdował się na szczycie zarówno w życiu zawodowym, jak i osobistym. Niemniej długi alkoholowy trip Nicolasa Cage’a, który topił w trunku osobistą porażkę, wydał mu się czymś znajomym. Był to rodzaj filmu, który otwierał zasklepione rany, budził stare demony i autodestrukcję. Rodzaj historii budzącej najgłębiej skrywane lęki, samotność i świadomość tego, że wszystkim w każdej chwili grozi zejście do piekieł. W zależności od nastroju historia ta mogła cię załamać, ale mogła też pozwolić głębiej poznać własną naturę. Tak czy inaczej, uderzała w czułą strunę.
Gusta Madeline Greene zaskoczyły go.
Coraz bardziej zdumiony, zaczął przeglądać jej pocztę i SMS-y. Poza wiadomościami związanymi z pracą większość e-maili to była korespondencja z Raphaëlem – narzeczonym, najwyraźniej bardzo zakochanym i troskliwym, oraz z najbliższą koleżanką, ową Juliane, wyszczekaną plotkarą, ale wierną i dowcipną przyjaciółką. Dziesiątki e-maili od jakiegoś paryskiego przedsiębiorcy sugerowały, że już niedługo Madeline i Raphaël przeprowadzą się do urządzonej starannie i z zapałem, jak przy pierwszym gniazdku miłości, willi w Saint-Germain-en-Laye. Najwyraźniej para patrzyła na świat przez różowe okulary, z tym że…
Kontynuując swoje, nie ma co ukrywać, śledztwo, Jonathan natrafił na elektroniczny notes Madeline i wypatrzył w nim następujące w regularnych odstępach czasu randki z niejakim Estebanem. Natychmiast wyobraził sobie, że młoda Angielka ma za kochanka argentyńskiego playboya. Dwa razy w tygodniu, w każdy poniedziałek i czwartek, między osiemnastą a dziewiętnastą, Madeline spotykała się z tym południowoamerykańskim casanową! A nasz kochany Raphaël, czy wiedział o tym wybryku uroczej narzeczonej? Na pewno nie! Jonathana również spotkało coś podobnego i w ogóle się nie zorientował, że Francesca go zdradzała, aż się wydało. Był pewien, że jego nic takiego nie może spotkać.
Wszystkie są takie same… – pomyślał rozczarowany.
Na zdjęciach Raphaël wydał mu się nijaki: ten sweter zarzucony na ramiona… ta błękitna koszula idealnego zięcia… Ale widząc niszczyciela szczęścia małżeńskiego, jakim bez wątpienia był Esteban, w Jonathanie narodziła się wobec Raphaëla empatia i solidarność właściwa zdradzanym mężom.
*
W notesie były jeszcze zaznaczone inne spotkania: regularnie wracało hasło „ginekolog”. Była to doktor Sylvie Andrieu, którą Madeline odwiedzała najwyraźniej od sześciu miesięcy, walcząc z bezpłodnością, a przynajmniej tak można było wywnioskować z poczty elektronicznej wysyłanej z laboratorium analiz medycznych, którą Madeline przechowywała.
Jonathan poczuł się trochę nieswojo z powodu tego wścibstwa, ale coś w tej kobiecie zaczęło go fascynować.
W ciągu ostatnich tygodni Madeline poddała się każdemu podstawowemu badaniu na ewentualną bezpłodność: były tam wykresy temperatur, analiza wymazów, USG i rentgeny. Wszystko to było znane Jonathanowi, gdyż z Francescą mieli te same problemy i przeszli przez to samo, zanim narodził się Charly.
Przeczytał więc uważnie wyniki. Na ile je rozumiał, były raczej pozytywne. Madeline miała regularne cykle, poziom hormonów bardzo dobry i owulację, która nie musiała być stymulowana. Nawet jej ukochany poddał się analizie spermy i z pewnością z ulgą dowiedział się, że jego plemniki są wystarczająco liczne i ruchliwe, żeby prokreacja się udała.
Do kompletu brakowało tylko jednego badania, tak zwanego testu Simsa-Huhnera. Przeglądając uważnie notatki, Jonathan zorientował się, że od trzech miesięcy data tego testu była regularnie przesuwana.
Dziwne… – pomyślał.
Pamiętał dobrze swoje nastawienie w czasie, kiedy robił to badanie razem z Francescą. Jasne, że test, który miał sprawdzić, czy para do siebie pasuje z biologicznego punktu widzenia, był trochę kłopotliwy: analizy należało dokonać dwa dni przed datą owulacji i nie dłużej niż dwanaście godzin po stosunku odbytym bez żadnego zabezpieczenia – ale jeśli się podjęło tę decyzję, człowiek chciał jak najszybciej uzyskać pewność, że nic nie stoi na przeszkodzie prokreacji.
Dlaczego Madeline aż trzy razy przesunęła tę datę? – zastanawiał się Jonathan.
Wiedział, że nie znajdzie odpowiedzi na to pytanie. Zresztą może to Raphaël zmieniał termin spotkania, a może sama ginekolog?
– Idź spać, draniu! – wyskrzeczała papuga.
Tym razem ptak miał rację. Co to za głupstwa, żeby o drugiej w nocy sprawdzać zawartość telefonu kobiety, którą widział może wszystkiego ze dwie minuty?
*
Jonathan wstał z krzesła z silnym zamiarem pójścia prosto do łóżka, ale telefon Madeline wywierał na niego dziwny wpływ. Nie mógł go odłożyć. Podłączył go bezprzewodowo do własnego komputera i po raz kolejny zaczął oglądać kolekcję zdjęć. Przesuwał je jedno po drugim, aż znalazł to, którego szukał. Włączył drukarkę i poszedł do salonu.
Coś zaskrzypiało w drukarce, po czym wysunęła się z niej kartka ze zbliżeniem młodej kobiety nad Canale Grande w Wenecji. Jonathan chwycił zdjęcie i wpatrzył się w oczy Madeline.
Kryła się w niej jakaś tajemnica. Twarz miała pięknie oświetloną, uśmiechniętą, ale czuło się jakiś brak, coś nieodwracalnie zniszczonego, jakby zdjęcie zawierało podprogową, nieczytelną dla oglądającego informację.
Jonathan wyszedł na taras. Telefon Madeline zahipnotyzował go – zaczął sprawdzać wszystko, co kobieta do niego załadowała: gazety, plan paryskiego metra, prognozy pogody…