Jorn Lier Horst

Zła wola


Скачать книгу

zrobiła to, co jej polecił, i pojechała dalej.

      Po drodze spotkała zabłąkany patrol, poza tym nie było żadnego ruchu.

      Przy drugiej blokadzie zmienili się policjanci. Line znowu musiała się wylegitymować i wyjaśnić, dlaczego jedzie na miejsce zdarzenia.

      Przy wjeździe do zagajnika natknęła się na wóz policyjny i musiała wycofać się do zatoczki, żeby go przepuścić.

      Samochód ojca miał tylko kilka lat i był wyposażony w czujniki cofania, które zareagowały na roślinność porastającą pobocze. Gdy wykonywała manewr, wydawały coraz częstsze sygnały ostrzegawcze, ale Line musiała zjechać jak najbliżej skraju drogi, żeby zrobić miejsce dla dużego radiowozu. Słyszała szelest krzewów ocierających się o bok auta, a potem dobiegł ją nieprzyjemny zgrzyt metalu.

      Wcisnęła pedał hamulca. Policyjny radiowóz przemknął obok niej. Dopiero wtedy Line pojechała kawałek do przodu, zatrzymała się i wysiadła, żeby sprawdzić, w co uderzyła.

      Na błotniku widniała rysa. Spomiędzy krzaków wystawała metalowa rura, która mogła być pozostałością po urządzeniu nawadniającym.

      Line zaklęła, kopnęła rurę, a potem stopą odsunęła ją bardziej na pobocze. Następnie ukucnęła i przyjrzała się uważnie rysie. Powiodła po niej kciukiem. Uszkodzenie wdarło się głęboko w metal. Line wiedziała, że rysy nie da się wypolerować i naprawa będzie kosztowała kilka tysięcy koron.

      Podniosła się. Stanęła plecami do lasu, wzięła się pod boki i przez chwilę wpatrywała w zarysowanie. Nie mogła powiedzieć o tym ojcu. Nie dzisiaj.

      Wiatr poruszył koronami drzew. Line rozejrzała się dookoła. Rozdrażnienie spowodowane tym, co się stało, ustąpiło miejsca wyjątkowo nieprzyjemnego uczuciu. Silnik pracował na jałowym biegu. Szybko wskoczyła za kierownicę, zablokowała drzwi i pojechała dalej.

      16

      Pogoda się zmieniła. Niebo zaszło chmurami i zerwał się wiatr.

      Wisting zapukał do drzwi szarej furgonetki. Stiller otworzył drzwi i wpuścił go do środka.

      – Coś nowego? – spytał komisarz, spoglądając na ekran. Na pierwszy rzut oka nic się nie zmieniło.

      – Obserwujemy dom z czterech stron – wyjaśnił Stenberg i wyciągnął w jego stronę telefon ze zdjęciami zrobionymi z jednego z punktów obserwacyjnych.

      – Jakiś ruch?

      – Nie. Wszystkie zasłony są zasłonięte.

      – Wiemy, jak dostał się do środka? Jakieś ślady włamania?

      Stenberg przytaknął i odszukał na telefonie zdjęcia przedstawiające tył domku letniskowego.

      – Na drzwiach kuchennych są świeże ślady – potwierdził.

      Uszkodzenia futryny były ledwo widoczne.

      – To stary domek – kontynuował Stenberg. – Niewiele trzeba, by zrobić luz między skrzydłem drzwiowym a futryną i dostać się do środka.

      Pokazał inne zdjęcie, z łopatą opartą o ścianę domku, tuż obok schodów. Mogła służyć do podważenia drzwi.

      – Uszkodzenia drzwi i zamka muszą być niewielkie, bo zamknął drzwi na klucz.

      – Twoi ludzie podeszli aż pod same drzwi?

      – Patrol chodzi od domku do domku. Kerr nabrałby podejrzeń, gdyby policjanci nie sprawdzili również tego, w którym siedzi.

      – Do kogo należy?

      – Facet pracuje w salonie samochodowym w Drammen – wyjaśnił Stenberg. – Punkty kontrolne zostały powiadomione. Nie wpuszczą go tutaj, gdyby przyszło mu do głowy zrobić sobie krótki wypad do domku letniskowego.

      Wisting usiadł i opowiedział o oznakowaniu miejsc, gdzie pomocnik Kerra podłożył klucz do kajdanek i pistolet.

      – Mógł podrzucić mu również telefon – stwierdził Hammer i zwrócił się do Stillera: – Macie możliwość śledzenia połączeń telekomunikacyjnych w okolicy?

      – Hidle się tym zajmuje – odparł śledczy i skinął głową na kolegę siedzącego przed ekranami.

      – Otrzymujemy dane z ostatnich siedemdziesięciu dwóch godzin – rzekł Hidle. – To może być całkiem ciekawe zobaczyć, kto kręcił się tutaj wczoraj wieczorem i w nocy. Dane w czasie rzeczywistym nieco trudniej wykorzystać, kiedy nie dysponujemy konkretnym numerem.

      Wisting dostał esemesa. Line pisała, że przywiozła mu czyste ubranie. Zanim zdążył schować telefon, ktoś zadzwonił. Torunn Borg. Siedziała w komendzie i sprawdzała zgłoszenia dotyczące Toma Kerra, nie znając rzeczywistej sytuacji.

      – Masz coś? – spytał Wisting.

      – Nic, czego można by się złapać. Sprawdziliśmy kilka adresów i właśnie przeprowadziliśmy akcję na E18. Zatrzymaliśmy autobus, ponieważ ktoś twierdził, że jedzie nim Kerr. Fałszywy alarm.

      Komisarz przeczesał palcami włosy. Strategia opóźniania miała swoje konsekwencje. Była dodatkowym obciążeniem dla szeregowych policjantów i dla społeczeństwa.

      – Właściwie jest tylko jedna rzecz, na którą chyba powinieneś rzucić okiem – mówiła dalej Borg. – Dostaliśmy dwa niezależne od siebie zgłoszenia dotyczące łodzi, która z dużą prędkością płynęła na północ. Ruch na wodzie to nic nadzwyczajnego, ale miejsce i czas w miarę się zgadzają.

      – Kiedy to było?

      – Między 12:15 a 12:45. Nie mam dokładnego opisu łodzi. Wiem tylko, że jest otwarta, ma długość około szesnastu stóp i konsolę środkową.

      – Rozumiem – przytaknął.

      Zakończył rozmowę, zwrócił się do pozostałych i przekazał im informację uzyskaną od Torunn Borg.

      – Możemy to wykorzystać – zaproponował Stiller. – Podczas konferencji prasowej możemy ogłosić, że Tom Kerr prawdopodobnie przedarł się przez kordon policji. To może przyspieszyć rozwój wypadków.

      – A nie powinniśmy rozważyć takiej ewentualności, że Kerr rzeczywiście nam się wymknął? – spytał Hammer. – Ucieczka była bardzo dokładnie zaplanowana. Może przejrzał was i pozbył się lokalizatorów?

      Wisting przełknął ślinę. To była bardzo niepokojąca myśl.

      – Zaobserwowaliśmy niewielki ruch, a to pozwala sądzić, że Kerr przechodzi z pokoju do pokoju – uspokoił go Hidle. – Kerr jest w środku. Kontrolujemy sytuację.

      Nagle rozległo się pukanie do drzwi.

      – Muszę wysiąść – powiedział komisarz i pociągnął za klamkę. – To Line. Przywiozła mi czyste ubranie.

      17

      – Rozbierz się – powiedziała Line i przewiesiła czystą koszulę przez oparcie siedzenia w mikrobusie.

      – Niepotrzebnie się fatygowałaś – zaprotestował ojciec. – Mogłem chodzić w tej.

      Nie wyglądał na zachwyconego faktem, że wróciła na miejsce zdarzenia.

      – A skoro już tu jestem… – zaczęła.

      Spojrzał przez okno, zanim zaczął się rozbierać.

      – Macie coś nowego?

      – Właściwie nie – odparł, z trudem ściągając marynarkę między rzędami siedzeń. – Mortensen znalazł łuski i fragmenty granatu. Ale na razie tego nie ogłosimy.

      – Ale dlaczego twierdziliście, że przez wiele godzin nic się nie wydarzy? – spytała. –