mi się jako ponadpisywane na sobie dziesiątki map; map westymentarnych skarbów, które mogą nie zostać przeze mnie odnalezione nigdy. Ale samo zanurzenie się w plątaninie linii, wśród których wprawne oko potrafi namierzyć rękaw lub odszycie dekoltu, a moje widzi tylko bełkot rozpełzających się zarysów i zmylonych tropów, już przyprawiało mnie o poczucie niemożności, obezwładniającej pokory i konieczności uznania swojej całkowitej bezradności wobec tajemnic kroju, konstrukcji i mody.
Jeszcze kręciło mi się w głowie, a już na stoły wjeżdżały bele tkanin; brzydkie żorżety, których nie szkoda na niewprawne ręce uczennic; już oko dręczyły desenie kojarzące w przykre, ale rozsądne małżeństwa kwiatki i kratkę albo jakieś gorejące błędne maziaje, zwane tu „picassami” („podaj mi tą w pikasy”). Oszpilkowane w intymnych miejscach manekiny i slalomujące wśród nich szykowne krawcowe – które w swoich świetnie skrojonych i dopasowanych kostiumikach tak bardzo różnią się od nas, dziodów, strachów na wróble w banalnych, nieforemnych projektach z sieciówek. Standaryzowanych łachach pasujących na każdego i na nikogo: za luźnych w łydkach, a za ciasnych w kroku, pijących w nadgarstkach, bułkujących się na piersiach; zwisami i deformacjami tkaniny drwiącymi sobie z ciała ludzkiego, że narodziło się tak niedoskonałe, rarogowate, nieprzystające do surowych wymogów H&M-owej rozmiarówki.
I choć rzeczy, które uszyłam, nie włożę ani na bal debiutantek, ani na rozmowę o pracę, to kurs bardzo zmienił mój stosunek do odzieży. Co innego wciągać bezmyślnie co rano bluzkę kupioną za równowartość obiadu, co innego skonfrontować się z niegramotnością własnych rąk, które stają okoniem nad wdaniem głupiego rękawa albo na kwadranse zawieszają się nad jedną kieszenią. Tymczasem wielkie fabryki tłoczą, tłoczą, tłoczą, małe rączki szyją, szyją, szyje chylą się w mozole nad lichą bawełną, zapełniając H&M-y i Bershki bieżączką, która po kilku praniach nadaje się tylko do mycia okien. Jako że od pierwszych zajęć wiedziałam, że moje wysiłki i starania krawieckie niejako SYSTEMOWO naznaczone są bezsensem, zajęłam się obserwacją zawiązującej się podczas nauki wspólnoty.
Конец ознакомительного фрагмента.
Текст предоставлен ООО «ЛитРес».
Прочитайте эту книгу целиком, купив полную легальную версию на ЛитРес.
Безопасно оплатить книгу можно банковской картой Visa, MasterCard, Maestro, со счета мобильного телефона, с платежного терминала, в салоне МТС или Связной, через PayPal, WebMoney, Яндекс.Деньги, QIWI Кошелек, бонусными картами или другим удобным Вам способом.