Блейк Пирс

Powody do ucieczki


Скачать книгу

przez światło. Nie ma w tym nic specjalnego, detektywie Black.

      – Kto jest właścicielem jachtu? – zapytała Avery.

      – To martwy trop. – O’Malley wzruszył ramionami. – grupa ryba, deweloper. Wyjechał do Brazylii w interesach. Nie było go przez ostatni miesiąc.

      – Jeśli łódź była sprzątana w ciągu ostatniego miesiąca – powiedziała Avery – to gwiazda została tam narysowana przez zabójcę, a ponieważ jest ona idealnie umieszczona między ciałem a cieniem, musi to coś znaczyć. Nie jestem pewna, co, ale coś na pewno znaczy.

      O’Malley spojrzał na Holta.

      Holt westchnął.

      – Simms – zwrócił się do blond funkcjonariusza – przyprowadź tu z powrotem techników kryminalistyki. Niech zobaczą tę gwiazdę oraz ten cień. Zadzwonię, kiedy skończymy.

      Holt spojrzał nieszczęśliwie na Avery, a potem pokręcił głową.

      – Pozwól jej obejrzeć mieszkanie.

      Rozdział 3

      Avery szła powoli korytarzem ciemnego budynku mieszkalnego w towarzystwie Ramireza, a jej serce biło z niecierpliwością, jak zawsze, gdy wchodziła na miejsce zbrodni. W tym momencie żałowała, że nie była gdziekolwiek indziej.

      Otrząsnęła się. Przybrała pokerową minę i zmusiła się do obserwowania każdego szczegółu, nawet najdrobniejszego.

      Drzwi mieszkania ofiary były otwarte. Funkcjonariusz stojący na zewnątrz wyprowadził się i pozwolił Avery i pozostałym przedostać się pod taśmą odgradzającą miejsce zbrodni i wejść do środka.

      Wąski korytarz prowadził do salonu. Z holu przechodziło się do kuchni. Nigdzie nie było nic niezwykłego – było to tylko czyjeś bardzo ładne mieszkanie. Ściany pomalowano na jasnoszary. Wszędzie stały regały na książki. Na ziemi leżały stosy książek. Rośliny zwisały z okien. Zielona kanapa stała naprzeciwko telewizora. W jedynej sypialni łóżko było przykryte koronkową białą narzutą.

      Jedynym oczywistym zakłóceniem ładu w mieszkaniu był salon, w którym wyraźnie brakowało dywanu, który powinien leżeć na środku. Zakurzony kontur oraz ciemniejsza powierzchnia zostały oznaczone licznymi żółtymi policyjnymi znacznikami.

      – Co znalazła tu ekipa od kryminalistyki? – zapytała Avery.

      – Nic – odrzekł O’Malley. – Brak odcisków. Brak nagrania z kamery. Jesteśmy teraz w czarnej dupie.

      – Coś zabrano z mieszkania?

      – Nic, o czym byśmy wiedzieli. Słoik z drobniakami jest pełny. Jej ubrania zostały starannie umieszczone w koszu. Pieniądze i dowód tożsamości wciąż były w kieszeniach.

      Avery nie spieszyła się z oględzinami mieszkania.

      Zgodnie ze swoim zwyczajem poruszała się małymi odcinkami i dokładnie obserwowała każdy element – ściany, podłogi i drewniane deski podłogowe, wszelkie drobiazgi na półkach. Wśród nich wyróżniało się zdjęcie ofiary z dwiema koleżankami. Zanotowała w pamięci, żeby poznać ich imiona i skontaktować się z każdą z nich. Przeanalizowała regały i stosy książek. Były to stosy kobiecych powieści romantycznych. Reszta dotyczyła głównie spraw duchowych: samopomocy, religii.

      Religia, pomyślała Avery.

      Ofiara miała gwiazdę za głową.

      Gwiazdę Dawida?

      Po obejrzeniu zwłok na łodzi i mieszkaniu Avery zaczęła tworzyć w swoim umyśle zdjęcie zabójcy. Pewnie ją zaatakował z hallu. Zabójstwo było szybkie i nie pozostawił żadnych śladów, nie popełnił błędów. Odzież i rzeczy osobiste ofiary zostały pozostawione w schludnym miejscu, aby nie przeszkadzać w mieszkaniu. Przeniesiony został tylko dywan i w tym obszarze oraz wokół krawędzi pozostał kurz. Coś wskazywało jednak na gniew zabójcy. Skoro był tak drobiazgowy pod każdym innym względem, zastanawiała się Avery, to dlaczego nie oczyścił z kurzu boków dywanu? Po co w ogóle zabierać dywan? Dlaczego nie zostawić mieszkania w idealnym stanie? Próbowała to rozpracować: najpierw skręcił jej kark, rozebrał ją, odłożył ubranie i zostawił wszystko w porządku, ale potem zawinął ją w dywan i wyniósł jak jakiś dzikus.

      Podeszła do okna i spojrzała na ulicę. Było kilka miejsc, w których ktoś mógł ukryć i obserwować mieszkanie, nie będąc zauważonym. Wzywało ją jedno z nich: ciemna, wąska uliczka za płotem. To tam byłeś?, spytała siebie. Obserwowałeś ją? Czekałeś na odpowiedni moment?

      – No więc? – niecierpliwił się O’Malley. – Jak sądzisz?

      – Mamy tu seryjnego mordercę – oznajmiła.

      Rozdział 4

      – Zabójca jest silnym mężczyzną – kontynuowała Avery. – Najwyraźniej obezwładnił ofiarę i musiał ją zanieść do mariny. To wygląda na osobistą wendetę.

      – Skąd to wiesz? – zapytał Holt.

      – Po co miałby się tak męczyć z przypadkową ofiarą? Nie wydaje się, żeby cokolwiek skradziono, więc nie był to napad. Sprawca był precyzyjny we wszystkim oprócz tego dywanu. Jeśli ktoś spędził tyle czasu na planowaniu morderstwa, rozbieraniu ofiary i ułożeniu jej ubrania w koszu, po co zabierać jej przedmioty? Wygląda to na zaplanowany ruch. Chciał coś wziąć. Może po to, żeby pokazać, że jest potężny? Że może? Nie wiem. I po co zostawiać ciało ofiary na łodzi? Nagie i na widoku całego portu? Ten facet chce być zauważony. Chce, żeby wszyscy wiedzieli, że to on zabił. Możemy tu mieć do czynienia z kolejnym seryjnym zabójcą. – Niezależnie od tego, jaką podejmie pan decyzję dotyczącą tego, kto zajmuje się tą sprawą – spojrzała na O’Malleya – powinien pan to zrobić szybko.

      O’Malley zwrócił się do Holta.

      – Will?

      – Wiesz, co ja o tym myślę – zadrwił Holt.

      – Ale podejmiesz tę decyzję?

      – To wielki błąd.

      – Ale?

      – Cokolwiek burmistrz sobie życzy.

      O’Malley zwrócił się do Avery.

      – Czy jesteś na to gotowa? – zapytał. – Bądź ze mną szczera. Właśnie zakończyłaś sprawę bardzo głośnego seryjnego morderstwa. Prasa ukrzyżowała cię na każdym kroku. Raz jeszcze wszystkie oczy będą zwrócone na ciebie, ale tym razem także burmistrz będzie zwracał szczególną uwagę. Prosił konkretnie o ciebie.

      Serce Avery zabiło szybciej. Zmienianie świata na lepsze było tym, co naprawdę kochała w swojej pracy policjantki, ale tym, czego pragnęła najbardziej, było łapanie seryjnych morderców i pomszczenie zmarłych.

      – Mamy wiele innych otwartych spraw – powiedziała – oraz proces.

      – Mogę przekazać wszystko Thompsonowi i Jonesowi. Możesz nadzorować ich pracę. Jeśli weźmiesz to na siebie, jest to numer jeden na liście priorytetów.

      Avery zwróciła się do Ramireza.

      – Wchodzisz w to?

      – Wchodzę – skinął poważnie głową.

      – Zajmiemy się tym – zdecydowała.

      – Dobrze – O’Malley westchnął. – W takim razie przydzielam ci tę sprawę. Kapitan Holt i jego ludzie zajmą się ciałem i mieszkaniem. Będziesz miała pełny dostęp do akt oraz ich pełną współpracę podczas tego śledztwa. Will, do kogo powinni się zwrócić, jeśli będą potrzebować informacji?

      – Do detektywa Simmsa – powiedział.

      – Simms,