Frank Herbert

Bóg Imperator Diuny


Скачать книгу

zazdrosny podziw, Topri budził tylko jej otwartą niechęć. Był nerwowym tłuściochem o wytrzeszczonych zielonych oczach, nosie mopsa i cienkich ustach nad podbródkiem z dołeczkiem. Mówił piskliwym głosem.

      – Popatrz, Naylo! Zobacz, co Siona znalazła między kartami tych ksiąg.

      Nayla zaryglowała jedyne drzwi.

      – Za dużo mówisz, Topri – powiedziała. – Papla z ciebie. Skąd mogłeś wiedzieć, czy jestem sama w korytarzu?

      Topri pobladł. Skrzywił się gniewnie.

      – Obawiam się, że ona ma rację – rzekła Siona. – Skąd wiesz, że chcę, by Nayla wiedziała o moim odkryciu?

      – Całkowicie jej ufasz.

      Siona zwróciła się ku Nayli.

      – Wiesz, dlaczego ci ufam, Naylo? – Pytanie zadała głosem obojętnym, niewyrażającym żadnych uczuć.

      Nayla poczuła nagły przypływ strachu. Czy Siona odgadła jej sekret?

      „Czyżbym zawiodła mego Pana?”

      – Nie odpowiesz na pytanie? – spytała Siona.

      – Czy dałam ci kiedyś powód, byś mi nie ufała?

      – To niewystarczająca podstawa zaufania – odparła Siona. – Nikt nie jest doskonały, ani człowiek, ani maszyna.

      – Dlaczego więc mi ufasz?

      – Twoje słowa i czyny zawsze się zgadzają. To wielka zaleta. Na przykład nie lubisz Topriego i w ogóle nie starasz się tego ukryć.

      Nayla spojrzała na Topriego, który chrząknął.

      – Nie ufam mu – przyznała.

      Te słowa przyszły jej na myśl i zostały rzucone bez zastanowienia. Dopiero, gdy je wymówiła, zdała sobie sprawę z prawdziwej przyczyny swej niechęci. Topri zdradziłby każdego dla własnej korzyści.

      „Czy mnie rozgryzł?”

      – Nie zamierzam tu stać i słuchać twoich obelg – oznajmił Topri, wciąż gniewnie skrzywiony.

      Ruszył do drzwi, ale Siona podniosła dłoń. Zawahał się.

      – Chociaż mówimy językiem dawnych Fremenów i przysięgamy sobie wierność, nie to trzyma nas razem – powiedziała Siona. – Wszystko zależy od postępowania. To moja miara wszystkich rzeczy. Rozumiecie?

      Topri odruchowo przytaknął, ale Nayla pokręciła głową.

      Siona uśmiechnęła się do niej.

      – Nie zawsze zgadzasz się z moimi decyzjami, prawda, Naylo?

      – Tak – odparła z trudem Nayla.

      – I nigdy nie próbowałaś ukryć, że się nie zgadzasz, jednak byłaś posłuszna. Dlaczego?

      – Przysięgałam to właśnie robić.

      – Już ci mówiłam, że to nie wystarcza.

      Nayla czuła, że się poci, i wiedziała, że to widać, ale nie była w stanie się poruszyć. „Co mam robić? Przysięgałam Bogu, że będę posłuszna Sionie, ale nie mogę jej tego powiedzieć”.

      – Musisz odpowiedzieć na moje pytanie – rzekła Siona. – Rozkazuję ci.

      Nayla wstrzymała oddech. To był dylemat, którego najbardziej się obawiała. Nie było wyjścia. Zmówiła w milczeniu modlitwę i odparła cicho:

      – Przysięgałam Bogu, że będę ci posłuszna.

      Siona klasnęła z radości i się roześmiała.

      – Wiedziałam!

      Topri zachichotał.

      – Milcz, Topri! – rzuciła Siona. – Chcę cię czegoś nauczyć. Ty nie wierzysz w nic, nawet w siebie.

      – Ale ja…

      – Milcz, mówię! Nayla wierzy. Ja też. To właśnie trzyma nas razem. Wiara.

      Topri był zdumiony.

      – Wiara? Ty wierzysz w…

      – Nie w Boga Imperatora, głupcze. Wierzymy, że z tyranem Czerwiem upora się wyższa moc. My jesteśmy tą wyższą mocą.

      Nayla z drżeniem nabrała powietrza.

      – Wszystko w porządku, Naylo – powiedziała Siona. – Nie obchodzi mnie, skąd czerpiesz siłę, dopóki wierzysz.

      Nayla zdobyła się na uśmiech, a potem uśmiechnęła szeroko. Nigdy dotąd nie była tak poruszona mądrością swego Pana. „Mogę mówić prawdę i przynosi to korzyść memu Bogu”.

      – Pokażę ci, co znalazłam w tych księgach. – Siona wskazała parę kartek zwykłego papieru. – Były między stronami.

      Nayla podeszła do stołu i przyjrzała się kartkom.

      – Najpierw to. – Siona podniosła coś, czego Nayla nie zauważyła. Cienkie pasemko czegoś… i coś, co wyglądało jak…

      – Kwiat? – spytała Nayla.

      – Między kartkami. A na jednej napisane było to. – Pochyliła się nad stołem i przeczytała: – Kosmyk włosów Ganimy z kwiatem siódmaczka, który mi kiedyś dała. – Podnosząc wzrok na Naylę, powiedziała: – Nasz Bóg Imperator jest sentymentalny. To słabość, której się po nim nie spodziewałam.

      – Ganima? – spytała Nayla.

      – Jego siostra! Przypomnij sobie nasze przekazy ustne.

      – Ach… ach, tak. Modlitwa do Ganimy.

      – Teraz posłuchaj tego. – Siona wzięła drugą kartkę.

       Piach plaży szary jak martwe oblicze,

       W zielonej toni twarze chmur drgają;

       Stoję na skraju mokrej ciemności.

       Do stóp mych chłodna piana się łasi,

       Ciało osnuwa dym suchych drew.

      Znów spojrzała na Naylę.

      – Dopisek mówi: „Napisałem to po śmierci Gani”. Co o tym myślisz?

      – On… on kochał swoją siostrę.

      – Tak! On potrafi kochać. O, tak! Teraz jest nasz.

      Czasem pozwalam sobie na safari, jakiego nie może przeżyć żadna inna istota. Kieruję się w głąb, wzdłuż osi moich wspomnień. Określam temat niczym uczeń opisujący wakacyjną wycieczkę. Niech to będą… intelektualistki! Zanurzam się w oceanie, który tworzą moi przodkowie. Jestem skrzydlatą rybą głębin. Otwieram paszczę mej świadomości i zagarniam ich! Czasem… czasem wyławiam kogoś, kto stał się postacią historyczną. Cóż to za radość przeżyć na nowo życie kogoś takiego i śmiać się z akademickich ambicji mających podobno stanowić jego biografię.

      – Wykradzione dzienniki

      Moneo zjeżdżał do krypty smutny i zrezygnowany. Nie było ucieczki od obowiązków, które miał zaraz wypełnić. Bóg Imperator potrzebował trochę czasu, żeby odżałować stratę kolejnego Duncana… ale życie biegło dalej… i dalej… i dalej…

      Winda zjeżdżała cicho, ze wspaniałą ixańską niezawodnością. Raz kiedyś, i tylko wtedy, Bóg Imperator zawołał do swego marszałka dworu:

      – Moneo! Czasem mi się zdaje, że i ty jesteś dziełem Ixan!

      Moneo poczuł,