zanim zdradzę się, czyje zdjęcie właśnie mi pokazała.
– Wybacz, Shona. Daj mi chwilę – powiedziałam, po czym zerwałam się na równe nogi, ledwie odnotowując jej zdumienie. – Chyba powinnam sprawdzić, co z Tessą. Nie ma jej już od dłuższego czasu i boję się trochę, że ten Geoff sprawia jej jakąś przykrość. Przypilnujesz moich rzeczy?
Odwróciłam się i odeszłam pospiesznie od stolika, po czym odbiłam w stronę toalety i zamknęłam się w kabinie. Oparłam głowę o drzwi, próbując uspokoić dudniące w piersi serce.
Co to ma znaczyć? Dlaczego Ash jest na Tinderze?
Miałam ochotę do niego zadzwonić, zapytać o przyczynę, ale zostawiłam telefon na stoliku.
Trochę to trwało, zanim się uspokoiłam, w końcu jednak wzięłam kilka głębokich oddechów i wróciłam do kawiarni, gotowa wymyślić jakieś usprawiedliwienie i wyjść.
Tessa zdążyła już wrócić do stolika i zaraz się zorientowała, że coś jest nie tak.
– Wszystko w porządku? – zapytała. – Wyglądasz trochę blado.
Shona obserwowała mnie z dziwnym wyrazem twarzy.
– Cholernie tam zimno, szukałam cię na sąsiednich ulicach, Tess, ale nie mogłam znaleźć.
Tessa rzuciła mi zdziwione spojrzenie, ale nie powiedziała nic więcej, kiedy próbowałam uporządkować myśli.
– Muszę się już zbierać. Wybaczcie, ale mam jeszcze zakupy do zrobienia.
Powiedziawszy to, wyszłam pospiesznie z kawiarni, ledwie się żegnając.
Tessa zapukała do moich drzwi pół godziny później, pytając, dlaczego uciekłam i czy na pewno wszystko jest w porządku. Udało mi się ją zbyć jakimś wymyślonym na poczekaniu usprawiedliwieniem, spróbowała więc mnie namówić, żebym jej powiedziała, co zaniepokoiło mnie wcześniej. Odparłam, że to nic takiego i że chyba za bardzo zadziałała moja wyobraźnia. Poczuła się nieco urażona, że nie chcę z nią rozmawiać, ale okazała się na tyle wrażliwa, że postanowiła zapewnić mi trochę przestrzeni.
Nie zadzwoniłam do Asha, żeby zapytać go o zdjęcie na Tinderze, i później również o tym nie wspomniałam. Tessa kazałaby mi pewnie zażądać wyjaśnień i właśnie z tego powodu postanowiłam jej o tym nie mówić. Uznałam po prostu, że pytając go, niczego bym nie osiągnęła.
Jeśli naprawdę umieścił swoje zdjęcie na Tinderze, to temu zaprzeczy. Powie, że ktoś ukradł jego fotografię, a ja nie będę wiedziała, czy wierzyć w to, co mówi. Jeśli to nie był on i ktoś faktycznie wykradł jego zdjęcie, będzie przerażony, że mam o nim takie zdanie, i uzna, że mu nie ufam. Żadna z opcji nie jest dobra.
Byłam zbyt zdenerwowana, żeby przeczytać opis profilu, kiedy Shona pokazała mi zdjęcie, ale gdybym mogła sprawdzić, co tam jest napisane, to pewnie zorientowałabym się, czy to naprawdę on. Rozważyłam nawet założenie konta na Tinderze, żeby przeprowadzić własne śledztwo. Wciąż zadaję sobie pytanie, czy jeśli Ash znalazł się w serwisie randkowym, to zrobił to dlatego, żeby zaangażować się w jakiś związek, czy po prostu z myślą o przypadkowym seksie. Im więcej jednak o tym myślę, tym trudniej mi uwierzyć, że byłby do tego zdolny. Nie dlatego że mnie kocha, ale dlatego że to zupełnie nie w jego stylu. Ostatecznie uznałam, że najlepiej będzie, jeśli powiem mu, co widziałam, ale od razu zaznaczę, że nie wierzę, że to naprawdę on.
Zamierzam zaczekać na odpowiedni moment. Sobotni wieczór jest zawsze dobry, bo Ash jest zwykle zrelaksowany po dniu, którego nie spędził na dyżurze. Spróbuję jednocześnie nie obserwować jego reakcji niczym jastrząb.
Siedzę przy kuchennym stole z kubkiem herbaty, próbując się uspokoić, zanim pojadę do szkoły po Millie. Muszę być w lepszym stanie, kiedy się z nią spotkam. Moja córeczka zasługuje wyłącznie na dobry nastrój.
Jestem tak pogrążona w myślach, że ledwie dociera do mnie odgłos pukania do drzwi. Słyszę go, a jednak przez chwilę odnoszę wrażenie, że nie ma on ze mną nic wspólnego.
W końcu wracam do rzeczywistości, podnoszę się z krzesła i idę do korytarza. Kto może pukać do drzwi w czwartkowe popołudnie?
Jest to ostatnia osoba, której bym się spodziewała, i aż muszę uczepić się drzwi, żeby utrzymać równowagę.
– Steve! Chryste, co ty tutaj robisz?
Myliłam się, kiedy wątpiłam, że będę w stanie go rozpoznać. Jest starszy, schludniejszy, ale wciąż ma te same zwisające blond włosy i niebieskie oczy.
– To miłe, szczególnie że przyjechałem specjalnie po to, by się z tobą zobaczyć. – Zerka mi przez ramię, jakby sprawdzał, czy jestem sama. – Mogę wejść?
– Nie! Oczywiście, że nie. – Ściskam trochę mocniej drzwi. – Ash może wrócić w każdej chwili, a nie powinien cię tutaj zobaczyć.
To dość mało prawdopodobne, żeby zjawił się o tej porze, ale Steve tego nie wie, a ja muszę go spławić. Nie chcę go tutaj.
Steve wyraźnie mnie ignoruje.
– Gdzie jest Millie?
– W szkole, ale za chwilę muszę po nią pojechać. Steve, co ty, kurwa, sobie wyobrażasz, zjawiając się ot tak pod moimi drzwiami? Rozmawialiśmy już o tym, że musimy zachować to w tajemnicy.
– Ty tak powiedziałaś, a ja nie pamiętam, żebym się na to zgodził. Prosisz mnie naprawdę o wiele. Może chciałbym przekonać się, jak wygląda sytuacja, zanim się zgodzę?
Gapię się na niego z nadzieją, że na mojej twarzy nie maluje się trwoga.
– Niczego od ciebie nie chcę. Zachowujesz się po prostu niedorzecznie. Proszę, idź już. Wpadnę do ciebie, może jutro, kiedy Millie będzie w szkole.
Wydyma dolną wargę w bardzo nieatrakcyjny sposób.
– Nie da rady, obawiam się. Zamierzam się zatrzymać w samym środku niczego – gdzieś na wzgórzach – u znajomej.
Dlaczego się pojawił tutaj, w Manchesterze, ponad trzysta kilometrów od domu? Czy ja miałam rację? Czy to jego spojrzenie czułam na karku w poniedziałek? Ta myśl przyprawia mnie o dreszcz.
– Śledzisz mnie?
Parska śmiechem.
– Daj spokój. Powiedziałbym ci, że zamierzam dziś wpaść z wizytą, gdybyś odpowiedziała na moją wiadomość. Nie pomagasz, ignorując mnie w taki sposób, wiesz? To poważna decyzja, a jeśli chcesz, żebym był po twojej stronie, powinnaś być dla mnie nieco milsza, nie sądzisz?
Nie wiem, co na to odpowiedzieć. Nie chcę zaogniać sytuacji, ale on stoi za blisko i to sprawia, że czuję się niekomfortowo. Jeśli cofnę się o krok, może to uznać za zaproszenie do wejścia do domu, tkwię więc nieruchomo, czując na policzku jego oddech cuchnący starym tytoniem.
– Może będę cię śledził. To wcale nie taki głupi pomysł. Nie będę z tobą rozmawiał, zachowam dystans.
Nie chcę tego. Ta myśl przepełnia mnie strachem, nie mogę jednak powstrzymać człowieka przed chodzeniem po ulicy, a wiem, że Steve jest wystarczająco uparty, żeby skrócić ten dystans, jeśli nie zachowam się odpowiednio.
Chyba dostrzega niepewność w moich oczach, bo cofa się z szelmowskim uśmiechem na twarzy.
– Nie rozglądaj się, Jo. Będę tuż za tobą.
Wracając ze szkoły z Millie, czuję się niekomfortowo. Przez cały czas odnoszę wrażenie, że Steve nas obserwuje, ale powstrzymuję się przed jego wypatrywaniem. Millie jak zwykle podskakuje wesoło, opowiadając