mi, że musiałaś to widzieć. Nigdy bym nie zranił cię celowo, wiesz przecież – stwierdził szczerze i jakaś część mnie chciała mu uwierzyć.
– To nie wszystko, Landon. Tu już nie chodzi tylko o jego kochankę… Jest jeszcze coś – wyrzuciłam z siebie. Musiałam komuś powiedzieć, a on był jedyną osobą, która znała prawdę.
– Co? – zdziwił się.
– Znalazłam jego wizytówkę i jest z jakiejś ekskluzywnej agencji towarzyskiej. Była schowana w sejfie. – Otarłam łzy spływające mi po twarzy. – W sejfie, do którego kodem jest rocznica ich ślubu.
– Jezu Chryste… – Spojrzał ku niebu.
Potrząsnęłam głową, nie chcąc mówić nic więcej.
– Idź już – wyszeptałam. – Po prostu wracaj do swojej dziewczyny, wracaj do swojego życia.
– Brooke – wymamrotał, robiąc krok w moją stronę.
– Nie. – Znów pochyliłam głowę. – Nie utrudniaj tego bardziej… Proszę… – powiedziałam, szlochając.
Płakałam tak długo, że aż rozbolała mnie pierś, a oczy napuchły.
Płakałam, gdy słyszałam odgłos jego oddalających się kroków.
A kiedy już umilkły, rozpłakałam się jeszcze bardziej.
DZIESIĘĆ
Moja mama i siostry spędziły miesiące na planowaniu ślubu. Były energiczną drużyną i nie minęło dużo czasu, a wszystko dopięły przed wielkim dniem na ostatni guzik. To miało być kameralne wesele na siedemdziesiąt pięć osób, w większości znajomi i jego rodzina.
Wyglądała cudownie w białej jedwabnej sukni i z uwydatnionym brzuszkiem. Była w szóstym miesiącu ciąży i szła do ołtarza w wieku dziewiętnastu lat. Promieniała. Mama, tak jak się tego spodziewałem, płakała niemal przez cały czas trwania ceremonii. A razem z nią moje siostry. Alexis miała dwadzieścia dwa lata i niedługo ukończy pierwszy rok college’u. Lauren, w wieku dwudziestu czterech lat, nieźle radziła sobie na studiach. Chciała zostać psychiatrą i pomagać ludziom. Nie pytałem, dlaczego zdecydowała się akurat na taką ścieżkę kariery, lecz część mnie się domyślała.
Nigdy nie myślałem o tym, że kiedyś dorosną. Dla mnie zawsze były małymi dziewczynkami, domagającymi się mojej uwagi. Przez długi czas, nawet gdy jeszcze żył ojciec, byłem jedynym mężczyzną w ich życiu. To moje siostry, ale traktowałem je zawsze jak córki, a teraz jedna z nich wychodziła za mąż.
Maleństwo, moje maleństwo.
– Jeśli kiedykolwiek ją zranisz… fizycznie albo psychicznie, zabiję cię – oznajmiłem Johnowi, którego twarz mówiła, że wierzy mi z całego serca.
– Kocham ją. Nigdy nie zrobię nic, by ją skrzywdzić.
Przytaknąłem i uwierzyłem.
– Nie jest taka silna, na jaką wygląda. Musisz się nią opiekować.
– Wiem, człowieku, wiem. Opowiadała mi o swoim dzieciństwie.
– Dzieciństwie?
– Taak… Mówiła o waszym tacie i tym, co się działo.
– Co dokładnie ci mówiła?
Ona pamięta?
– John, mój drogi – wtrąciła się mama. – Panna młoda cię szuka. Jest na zapleczu.
– Dziękuję, pani Hill.
– Kochanie – uśmiechnęła się – już o tym rozmawialiśmy, mów mi „mamo”.
– Dobrze… mamo.
Uściskała go i wyszedł.
Odwróciła się do mnie.
– Czemu wyglądasz, jakbyś zobaczył ducha?
– Mamo, czy Liv kiedykolwiek rozmawiała z tobą o ojcu?
– Co masz na myśli? – zapytała zaniepokojona.
– O tym, co zapamiętała.
– Nie, kochanie. Ale nie rozmawiajmy dzisiaj o tym, dobrze? Proszę… Jest wesele twojej siostry, szczęśliwy dzień. Nie pozwólmy go zepsuć.
– Taak… – zgodziłem się. – Masz rację.
– Wszystko w porządku? – Ujęła moją twarz w dłonie.
– Oczywiście. – Uśmiechnąłem się, by ją uspokoić.
– Dobrze się spisałeś, Devon. Jestem dumna, mogąc nazwać cię swoim synem. Nawet nie potrafię wyrazić, jak bardzo cię kocham i jak bardzo doceniam to wszystko, co dla nas robisz i robiłeś. Jesteś aniołem, którego zesłał mi sam Bóg. – Pocałowała mnie w policzek i odeszła.
Pragnąłem ponad wszystko, by mogła zabrać ze sobą moje obawy.
Obserwowałam ją od miesięcy, z ukrycia. Nauczyłam się jej manier, postawy, tego, czego poszukiwała i czego pragnęła. Poznałam jej klientów, zarówno mężczyzn, jak i kobiety. Uczyłam się ze wszystkiego, do czego miałam dostęp. Była jedną z najpiękniejszych kobiet, jakie kiedykolwiek widziałam, a gdy po raz pierwszy zobaczyłam jej twarz, czułam się jak zahipnotyzowana. W jednej chwili wiedziałam, że jest moją przyszłością.
Była moim szczęściem.
Prowadziła życie, jakiego łaknęłam. Pragnęłam życia obiecanego na czarnej wizytówce z trzema prostymi literami.
VIP.
Kobiety, którymi się otaczała, były wspaniałe, idealne. Emanowały pewnością siebie. Zna się je tylko z magazynów lub widzi ich wydrukowane w reklamach zdjęcia, nęcące doskonałością.
VIP rzeczywiście istnieje.
Nie byłam stracona, nie potrzebowałam ocalenia ani pomocy. Chciałam kontrolować wszystko, co się wokół mnie działo. Nie chciałam za to już być raniona, nie chciałam płakać, ale równocześnie pragnęłam zachować uczucie, którego zaznałam w ramionach Landona.
Bezpieczeństwa.
Ochrony.
Miłości.
Nieważne, czy to będzie na jeden dzień, na noc, na weekend, na miesiąc. Potrzebowałam tego, co dawał seks: zapewnienia, które towarzyszyło każdemu jękowi, każdemu orgazmowi i każdemu pchnięciu. To pragnienie bycia jedyną dziewczyną na świecie.
Obietnica życia.
Nowy świat, na którego pokład chciałam wskoczyć i który chciałam celebrować.
Nowy początek, gdzie doświadczę piękna wschodu i zachodu słońca.
Mój nowy dzień.
Nowa ja.
Przeszłość, teraźniejszość, Brooke.
Wyszukałam wszelkich informacji o Madam, obkułam się jak na pieprzony egzamin. Nie było tego dużo, ale wszystko, co znalazłam, stanowiło kolejny element układanki, następną wskazówkę w labiryncie, inne wyjście z problemu, który zostanie rozwiązany, gdy tylko złożę swój podpis na wykropkowanej linii.
Seks to jedyny moment, kiedy czułam się kompletna, więc pragnęłam zachować to uczucie. Żyć nim, oddychać, aby stało się nieodłącznym elementem każdego dnia. Nie dbałam już o rodzinę ani o przyjaciół, ani o Landona.
Po raz pierwszy w życiu chciałam zrobić coś dla siebie. Chciałam stać się kimś, w kogo naprawdę wierzyłam.
Zostałam