głową i nie rozpoznasz w sobie ani dziecka, ani filozofa, to dlatego, że tak już się zadomowiłaś na świecie, że aż przestał Cię zdumiewać. W takim razie zagraża Ci niebezpieczeństwo. I dlatego właśnie dostajesz ten kurs filozofii, na wszelki wypadek. Nie chcę, byś Ty właśnie była jedną z tych ospałych i obojętnych. Chcę, abyś żyła świadomie.
Kurs jest bezpłatny, dlatego też nie licz na zwrot pieniędzy, jeśli go nie ukończysz. Ale jeśli chciałabyś go przerwać, masz na to pełną szansę. Musisz mi tylko zostawić wiadomość w skrzynce na listy. Odpowiednia będzie na przykład żywa żaba; w każdym razie powinno to być coś zielonego, inaczej listonosz mógłby się nie na żarty wystraszyć.
Krótkie podsumowanie: Z pustego cylindra wyciągnięty zostaje biały królik. Ponieważ królik jest olbrzymi, sztuczka ta trwa wiele miliardów lat. Na samych koniuszkach cieniuteńkich włosków króliczego futerka rodzą się ludzkie dzieci. Z tego miejsca potrafią się dziwić nieprawdopodobną czarodziejską sztuczką. Ale z czasem są coraz starsze, wślizgują się coraz dalej w głąb króliczego futra. Tam już zostają. Czują się tam tak przyjemnie, że nigdy nie ośmielą się ponownie wdrapać na szczyt cienkich włosków. Jedynie filozofowie wyprawiają się w niebezpieczną podróż ku ostatecznym granicom istnienia. Niektórzy z nich spadają, ale inni mocno wczepiają się we włosy i z góry wołają do ludzi wtulonych głęboko w królicze futro i opychających się smakołykami:
– Panie i panowie! Unosimy się w próżni!
Ale nikt z ludzi zamieszkujących zaciszne połacie króliczego futra nie przejmuje się wołaniem filozofów.
– Ach, cóż za awanturnicy! – stwierdzają.
I kontynuują rozmowę: Czy możesz podać mi masło? Jak stoją dzisiaj akcje banku? Ile kosztują pomidory? Czy słyszałeś, że Lady Di znów spodziewa się dziecka?
Kiedy matka Zofii po południu wróciła do domu, dziewczyna była w szoku. Puszka z listami od tajemniczego filozofa leżała dobrze ukryta w Zaułku. Zofia próbowała zabrać się do lekcji, ale siedziała tylko, zastanawiając się nad tym, co przeczytała.
O tak wielu rzeczach przedtem nie myślała! Nie była już dzieckiem, ale nie była też jeszcze całkiem dorosła. Zrozumiała, że zaczęła już powoli zapadać się w głąb futerka królika wyciągniętego z czarnego cylindra wszechświata. Filozof jednak zatrzymał ją w pół drogi. On – a może ona? – mocno chwycił ją za kark i pociągnął w górę, na czubek włoska, gdzie kiedyś bawiła się jako dziecko. I stamtąd właśnie, z samego czubka włoska, przyjrzała się światu, jak gdyby ujrzała go po raz pierwszy.
Filozof ją ocalił. Nie miała co do tego żadnych wątpliwości. Nieznany nadawca uratował ją od obojętności codziennego życia.
Kiedy matka wróciła do domu około piątej, Zofia zaciągnęła ją do salonu i posadziła w fotelu.
– Mamo, czy nie uważasz, że to niezwykłe: żyć? – zaczęła.
Matka była tak zaskoczona, że nie wiedziała, co odpowiedzieć. Na ogół kiedy wracała do domu, zastawała córkę siedzącą nad lekcjami.
– Hmmm – mruknęła. – Czasami, owszem.
– Czasami? A czy nie uważasz, że to dziwne, że w ogóle istnieje jakiś świat?
– Och, Zosiu, nie mów takich rzeczy!
– Dlaczego nie? Może wydaje ci się, że świat jest całkiem normalny?
– No, bo tak przecież jest. W każdym razie na ogół.
Zofia zrozumiała, że filozof miał rację. Dorośli traktowali świat jako rzecz całkiem naturalną. Raz na zawsze, jak Śpiąca Królewna, ukołysali się do stuletniego snu codzienności.
– Phi! To tylko ty na dobre zadomowiłaś się na świecie i przestał już cię dziwić – powiedziała.
– Co ty pleciesz?
– Że za bardzo się przyzwyczaiłaś do świata. Innymi słowy, całkiem zgłupiałaś.
– Nie wolno ci się tak do mnie odzywać, Zofio.
– Dobrze, wyjaśnię ci to inaczej. Ułożyłaś się głęboko w futrze białego królika, który właśnie w tym momencie wyciągany jest z czarnego cylindra wszechświata. Zaraz pójdziesz nastawić ziemniaki, potem przeczytasz gazetę, a po półgodzinnej poobiedniej drzemce obejrzysz dziennik.
Na twarzy matki pojawił się wyraz zatroskania. Rzeczywiście poszła do kuchni nastawić ziemniaki. Nieco później wróciła do salonu i teraz ona usadziła Zofię w fotelu.
– Muszę z tobą porozmawiać – zaczęła. Zofia z tonu wywnioskowała, że chodzi o coś poważnego. – Nie zaplątałaś się przypadkiem w jakieś narkotyki, kochanie?
Zofia wybuchnęła śmiechem, ale dobrze rozumiała, dlaczego to pytanie padło akurat teraz.
– Skąd! – powiedziała. – Od tego człowiek obojętnieje jeszcze bardziej.
Tego dnia nie mówiły już więcej ani o narkotykach, ani o białych królikach.
…chwiejna równowaga między dobrymi a złymi mocami…
Następnego ranka nie było żadnego listu do Zofii. Dziewczynka nudziła się przez długi dzień w szkole. Na przerwach starała się być wyjątkowo miła dla Jorunn, a w drodze do domu zaczęły planować wspólną wycieczkę z namiotem, kiedy tylko w lesie trochę przeschnie.
Wreszcie Zofia znów stanęła przed skrzynką. Najpierw otworzyła liścik ze stemplem z Meksyku. To kartka od taty. Tęsknił za domem i pierwszy raz udało mu się pokonać w szachach pierwszego oficera. Poza tym uporał się już prawie z dwudziestoma kilogramami książek, które zabrał ze sobą, kiedy wyruszał w rejs po zimowych wakacjach.
Ale w skrzynce leżała także zaadresowana do niej żółta koperta! Zofia zostawiła w domu plecak oraz resztę poczty i pobiegła do Zaułka. Wyciągnęła kolejne zapisane na maszynie kartki i zaczęła czytać.
Mityczny obraz świata
Witaj, Zosiu! Mamy sporo do zrobienia, przystąpmy więc od razu do rzeczy.
Przez filozofię rozumiemy nowy sposób myślenia, który narodził się w Grecji, około 600 lat przed Chrystusem. Wcześniej odpowiedź na wszystkie pytania dawały ludziom rozmaite religie. Takie religijne wyjaśnienia przekazywane były z pokolenia na pokolenie w postaci mitów. Mity to opowieści o bogach, wyjaśniające, dlaczego życie jest takie, jakie jest.
Przez tysiące lat na całym świecie wyrósł prawdziwie dziki i bujny gąszcz mitycznych wyjaśnień problemów filozoficznych. Filozofowie greccy starali się wykazać, że ludzie nie powinni wierzyć mitom.
Aby pojąć sposób myślenia pierwszych filozofów, musimy zrozumieć, co to jest mityczny obraz świata. Jako przykład posłużą nam mity pochodzące ze Skandynawii. By zaczerpnąć wody, nie trzeba przechodzić na drugą stronę strumienia.
Z pewnością znany Ci jest bóg THOR z młotem. Zanim chrześcijaństwo dotarło do Norwegii, tu, na Północy, ludzie wierzyli, że Thor podróżuje po niebie wozem ciągniętym przez dwa kozły. Kiedy obracał swym młotem, powstawały grzmoty i błyskawice. Norweskie słowo torden (grzmot) pochodzi od Tor-dønn (huk Thora). Po szwedzku grzmot nazywa się åska, a właściwie ås-aka, co znaczy „podróż boga” przez niebo.
Kiedy błyska i grzmi, na ogół towarzyszy temu deszcz. Dla chłopów w epoce wikingów opady miały ogromne znaczenie. Dlatego właśnie Thora czczono jako boga płodności.
A zatem na pytanie, dlaczego pada deszcz, mityczna odpowiedź brzmiała następująco: bo Thor wywija młotem. A po deszczu