Katarzyna Puzyńska

Śreżoga


Скачать книгу

spodziewała się tu nikogo, a tu proszę. Może zauważyli, co zniknęło, i domyślili się, że to ona wzięła. Tak musiało być. Tylko skąd wiedzieli, że będzie tędy szła?

      – Chodź na chwilę.

      Westchnęła. Nie miała ochoty gadać. Siekierę zobaczyła dopiero, kiedy była już całkiem blisko.

      Cios padł nagle i precyzyjnie.

      * * *

      CZĘŚĆ 2

      2018

      ROZDZIAŁ 7

      Komenda Powiatowa Policji w Brodnicy.

      Środa, 14 lutego 2018. Godzina 7.15.

      Młodszy aspirant Emilia Strzałkowska

      Młodszy aspirant Emilia Strzałkowska rozsiadła się wygodnie na krześle. Czekała, aż zaskrzypi, ale najwyraźniej nowy naczelnik zdecydował się pozbyć starych. Właściwie to był nowy stary naczelnik, bo komisarz Bolesław Urbański przeniósł się do ich jednostki z Warszawy dopiero niedawno. Wrócił na stare śmieci, bo właśnie tu lata temu rozpoczynał służbę. Stąd pochodził i tu miał rodzinę. I jak sam jej powiedział, kiedy się poznawali, tu chciał doczekać emerytury.

      – To przejmiesz tę sprawę? – zapytał Emilię bez wstępów.

      Z ogoloną na łyso głową Urbański przypominał jej Telly’ego Savalasa w roli słynnego Kojaka. Naczelnik miał w zwyczaju nosić prochowce, co z kolei upodabniało go do Petera Falka w roli Columbo. Szef lubił chyba stare seriale.

      – Chodzi o śmierć Julii Szymańskiej? – upewniła się Strzałkowska.

      To była sprawa, która ostatnio wstrząsnęła ich lokalną społecznością. Dziewczyna została potraktowana niezwykle brutalnie. Rany rąbane zadane siekierą pokrywały niemal całe jej ciało. Twarz też zmasakrowano. Co gorsza, dłonie i stopy ofiary odrąbano, policja jak dotąd ich nie odnalazła. Mimo naprawdę usilnych poszukiwań. Zniknęły. Jakby zapadły się pod ziemię.

      – Przecież pan to prowadzi – dodała policjantka.

      Urbański początkowo zajął się sprawą ochoczo. Przekonywał, że ma największe doświadczenie w sprawach zabójstw. Poza tym dużo się ostatnio działo w okolicy, więc chciał odciążyć wydział. Zapału najwyraźniej starczyło mu tylko na nieco ponad tydzień. Julia Szymańska została zamordowana szóstego lutego.

      – Tak, ale moja córka ma osiemnastkę – wyjaśnił Urbański nieco zawstydzony. – Żona poleciła mi, żebym wymyślił coś specjalnego na tę okazję. I grozi mi rozwodem, jeśli się nie spiszę. Wiesz, jak jest. A że Daria jest notariuszem, to prawników wśród znajomych ma bez liku i nie zdziwiłbym się, gdyby to zrobiła.

      Naczelnik mówił to wesołym tonem, ale Strzałkowska miała wrażenie, że wcale nie jest mu do śmiechu.

      – Zresztą śledztwo jest już właściwie zamknięte – dodał. – Główny podejrzany siedzi w zakładzie karnym w Starych Świątkach. Musisz dosłownie dopiąć szczegóły. Jeżeli nie dasz rady, przekażę to Laurze Fijałkowskiej. Wspominała, że da radę sama to zrobić. A inni ludzie są zajęci. Nie ukrywam, że na rękę byłoby mi, jakby ktoś to zrobił w pojedynkę, żeby nikogo od roboty nie odrywać.

      – Laura? – zapytała Emilia powoli.

      Fijałkowska to była jej nemezis od czasu sporu o to, która z nich przejdzie do wydziału kryminalnego. Ostatecznie padło na Strzałkowską, ale najwyraźniej koleżanka nadal nie zamierzała odpuścić i chciała zabłysnąć przed naczelnikiem dokończeniem medialnej sprawy za niego.

      – Tak. To co? Bierzesz to czy dać jej?

      Strzałkowska miała w toku sporo innych spraw. Uznała jednak, że nie może odmówić, bo Fijałkowska gotowa wskoczyć na jej miejsce. Może nie od razu, ale Emilia była pewna, że Laura tylko czeka, aż jej się powinie noga.

      – Wezmę to.

      – Dać ci Laurę do pomocy czy poradzisz sobie sama?

      Laurę do pomocy, zaśmiała się w duchu Emilia. To była ostatnia rzecz, jakiej Strzałkowska by chciała. Wolała brnąć przez to wszystko sama niż z Fijałkowską, która na koniec zgarnie wszystkie zasługi.

      Oczywiście najlepiej byłoby prowadzić dochodzenie razem z Danielem. Byłby przynajmniej pretekst, żeby spędzać więcej czasu razem. Ale tego Emilia naczelnikowi powiedzieć nie mogła. Nie szkodzi. Daniel obiecał, że z okazji walentynek spędzą dziś wieczorem trochę czasu razem. Jakoś się wyrwie z domu.

      Spotykała się z Podgórskim nieoficjalnie. Nawet lepiej powiedzieć, że w ukryciu. Daniel miał przecież żonę. Policjantka westchnęła. Obiecała sobie, że nie będzie tą trzecią, ale uczucie, które łączyło ją z Danielem, wygrało i znów do niego wróciła. Pocieszała się, że ukrywanie się już niedługo dobiegnie końca. Tak jej obiecał Podgórski. Chciał jedynie mieć pewność, że żona nie jest w ciąży. Trzeba było wytrzymać jeszcze dosłownie kilka dni, żeby Weronika zrobiła test. Jak się okaże, że nie jest, to Daniel powie, że odchodzi. Wreszcie będzie po wszystkim.

      – Poradzę sobie sama – zapewniła Emilia, uspokojona własnymi myślami.

      Naczelnik Urbański uśmiechnął się szeroko.

      – Świetnie – powiedział i podał jej plik dokumentów. – Jakbyś miała jakieś wątpliwości, to dawaj znać. Mogę w każdej chwili dać ci do pomocy Laurę.

      – Nie trzeba – zapewniła Emilia raz jeszcze.

      Pożegnała się i wyszła na korytarz, kiwając głową sekretarce szefa. Helena Rylska przypominała jej trochę matkę Daniela. Też była pulchna, uśmiechnięta i wszystkich chciała karmić. Policjantka uciekła czym prędzej na korytarz, żeby uniknąć kulinarnych propozycji. Od dawna starała się trzymać dietę. Choć zauważyła, że to niewiele daje. I tak wiecznie miała za dużo tu i ówdzie. Tak widać już musiało być. Dobrze, że Danielowi to nie przeszkadzało.

      Nagle rozdzwonił się telefon. Strzałkowska zerknęła na wyświetlacz. To był prokurator Bastian Krajewski. Nazywany przez wszystkich Zjawą. Przezwisko zyskał nie tylko dlatego, że był albinosem, a jego skóra była niemal biała. Zazwyczaj spoglądał na wszystkich zza grubych okularów i nic nie mówił. Jakby był nieobecny. Albo pojawiał się nagle za plecami, kiedy się tego ktoś najmniej spodziewał. Niczym zjawa właśnie. Emilia niezbyt go lubiła. Wywoływał w niej niepokój.

      Korciło ją, żeby odrzucić połączenie. W końcu pomyślała, że i tak nie uniknie rozmowy z nim. To on zajmował się sprawę śmierci Julii Szymańskiej ze strony prokuratury. Widocznie naczelnik zdążył dać mu już znać, że ona ma ją dokończyć.

      – Halo?

      – Właściwie mam już wszystko – oznajmił Zjawa bez zbędnych wstępów. – Daruj sobie ekscesy i kończymy to. Wszystko jest na wczoraj. Toniemy tu w papierach.

      – Miałam zamiar pojechać do Starych Świątek, żeby przesłuchać podejrzanego – powiedziała policjantka.

      Niejaki Ryszard Pietrzak został zatrzymany od razu na miejscu zbrodni. Z tego, co Emilia słyszała, wszystko wskazywało na to, że mężczyzna faktycznie zamordował Julię Szymańską. Był już przesłuchiwany przez naczelnika i protokół na pewno znajdował się w dokumentacji, którą przed chwilą dostała. Sprawa może i była na finiszu, ale Strzałkowska nie lubiła robić niczego po łebkach. Chciała pomówić z podejrzanym osobiście. Zorientować się co i jak.

      – Skoro mam to prowadzić, to chciałabym jednak…

      – Nie masz tego prowadzić. Ty masz to dokończyć – przerwał jej z wściekłością prokurator. – Rozumiemy różnicę?

      ROZDZIAŁ 8

      Komenda Powiatowa Policji w