inteligentnym świecie tradycja nie będzie istniała. Będą rodzić się ludzie religijni, a dzięki nim będą powstawały religie. Wielu ludzi będzie się do nich przybliżać, będzie pić z tego źródła. Jezus mówi: „Spożywaj mnie, pij mnie”. Tak właśnie będą czynić – będą spożywać, będą pić, a dzięki temu nastąpi ich przemiana. Kiedy zaś osoba religijna odejdzie, nie będzie potrzeby tworzenia tradycji, bo tradycja byłaby czymś martwym.
Tak, kochałeś swojego ojca, ale kiedy umarł, pochowałeś go w grobie. Nie powiedziałeś: „To był mój ojciec. Jakże miałbym go pochować albo spalić na stosie?”. Kiedy umrze twój ojciec, jest ci smutno, ale to naturalne zjawisko. Każdy, kto się urodził, kiedyś umrze. Z całą ogromną wdzięcznością mówisz mu: „Żegnaj”. I to samo powinno dotyczyć wszystkich nauczycieli religijnych.
Jezus jest doskonały, ale chrześcijaństwo to choroba. Mojżesz jest doskonały, ale judaizm to przekleństwo. To samo dotyczy wszystkich pozostałych religii. Ludzie, którzy je tworzyli, byli piękni, ale każdy piękny kwiat w końcu umiera. Nawet najpiękniejsze gwiazdy gasną i znikają – nie pozostaje po nich żaden ślad. Czemu więc osoba religijna miałaby zostawiać po sobie tradycję?
Ja nie zamierzam zostawić po sobie tradycji.
Radujcie się każdą chwilą, dopóki tu jestem. Dlaczego mielibyście martwić się na zapas? I pamiętajcie jedno: każdy, kto będzie próbował zbudować na mnie tradycję, jest moim wrogiem, a w każdym razie nie jest ani moim, ani waszym przyjacielem. Stoi po ciemnej stronie mocy. Usiłuje stworzyć Kościół. Za którym zaraz pojawią się kapłani i cała reszta. Nowy biznes przyciągnie innych biznesmenów i religia zniknie całkowicie.
Lepiej byłoby, gdyby rozproszyła się we Wszechświecie, niż stała się częścią rynku religijnego.
Gdy ludzie pytają mnie, co stanie się z moją religią, kiedy mnie zabraknie, ja pytam ich, czemu ich to martwi. Wystarczy, że jestem tutaj teraz. Będą tacy ludzie… Ktoś rozkwitnie i pojawią się religie. Ludzie będą rozkwitać, ale nie będą tworzyć tradycji, ponieważ one uniemożliwiają rozkwit innym ludziom. Zostaw miejsce. Gdybyś nie został sklasyfikowany jako żyd albo hinduista, muzułmanin albo chrześcijanin i zostawiono by ci miejsce, to być może do tego czasu już byś rozkwitł.
Jednak od samego początku zaczęto cię kształtować, rzeźbić, odpowiednio przycinać…
W Punie mój ogród prowadziła Mukta. Zawsze chodziła z nożycami, ale na mój widok starała się je chować, bo ciągle jej powtarzałem, żeby niepotrzebnie nie przycinała drzew. Upatrzyła sobie szczególnie jedno drzewo, które nazwała potworem, i bardzo chciała je ściąć. Aby móc łatwiej coś obcinać, trzeba to nazwać potworem…
Najpierw nazywasz to brzydkim imieniem – na przykład „kult” – a potem już nie masz oporów, żeby to zniszczyć. Skoro to potwór… Ale tak naprawdę tamto drzewo było piękne i tak szybko się rozrastało… A jednak kiedy tylko odwracałem wzrok, ona już je podcinała. Nawet gdyby było potworem, to co z tego? Niech nim będzie! Taka, widać, jego natura. Kim jesteśmy, aby je niszczyć albo kształtować według własnych pomysłów?
Mukta miała ze mną same problemy, ponieważ jest Greczynką, która hołduje tradycji Arystotelesa – logice, matematyce. Chciała wokół mojego domu stworzyć europejski ogród. Powiedziałem jej, że się na to nie zgadzam. Ogród europejski, a zwłaszcza w stylu angielskim, jest sprzeczny z naturą. Gdzie w naturze znajdziesz symetrię? A przecież w ogrodach angielskich króluje symetria. Symetrycznie przycinają drzewa, symetrycznie kształtują trawniki i sadzą rośliny. Tymczasem symetria jest nienaturalna; natura jest asymetryczna.
W ogrodach zen w Japonii nie znajdziesz symetrii, a nawet gdyby się pojawiła, zostanie zakłócona – oznacza, że coś poszło źle.
Natura jest dzika i dopóki jest dzika, pozostaje wolna.
Osoba religijna także jest dzika. W jej dzikości leży jej wolność, a w tej wolności odnajduje ona prawdę. W tej wolności odnajduje siebie. W tej wolności odnajduje wszystko, co można odnaleźć w egzystencji.
Wyznawcy kultu pełni są wszelkiego śmiecia, zapożyczonych, pustych słów. Może są to wielkie słowa, takie jak „Bóg”, „dusza”, „prawda”, ale wszystkie one są puste, bo nie ma w nich życia. Dopóki go nie przeżyjesz, słowo istnieje poza swoim znaczeniem.
Jedynie życie nadaje znaczenia.
Prawdą jest więc, że nie zaakceptują was jako religii, ale dlaczego mielibyście się tym przejmować? Po co to komu? Ja nie jestem tym zainteresowany. Nie potrzebujemy niczyjej akceptacji, zgody, certyfikatów. Kim oni są?
Tamci trzej duchowni w panelu dyskusyjnym zdecydowali, że nadeszła pora, aby nawiązać dialog. Uznali, że powinni pójść do ludzi i nawiązać z nimi dialog. Bardzo mnie ten pomysł rozbawił. Jeden żyd i dwóch chrześcijan siedzących w studiu telewizyjnym…
Żydzi nie mieli odwagi, aby nawiązać dialog z Jezusem. Chyba że uważacie, że to w ramach nawiązanego dialogu Jezus został ukrzyżowany… Jaki dialog mieliby nawiązać ze mną? Jeśli wiedzą – nie ma potrzeby, żeby tu przyjeżdżali. Jeśli nie wiedzą – nie będzie to dialog, a jedynie monolog: ja będę mówił, a oni będą musieli słuchać. Dialog jest tu niemożliwy.
Jeśli ty wiesz i ja wiem, nie ma potrzeby nawiązywać dialogu – wystarczy cisza. Jeśli zaś ty nie wiesz ani ja nie wiem, to nie ma sensu nawiązywać dialogu, ponieważ nie będzie to dialog, ale zapasy.
Tymczasem ja twierdzę, że wiem. Jedyną możliwością jest więc mój monolog.
Rozdział 4
Osho,
czy istnieje możliwość, aby zachować twoją żywą religię i nie dopuścić do przekształcenia jej w kult, jak to się stało z chrześcijaństwem? Sama myśl, że mogłoby się tak stać, jest nie do zniesienia.
Jest niemalże niemożliwe zachowanie religii jako religii. Do tej pory nikomu się to nie udało.
Powiedziałem jednak, że jest to niemalże niemożliwe, nie zaś absolutnie niemożliwe, a ponieważ wcześniej widzieliśmy już wiele takich porażek, mogłoby się udać odrzucić kult już na samym początku. Wiemy, że próbowało tego już wielu ludzi. Możemy skorzystać z ich doświadczeń.
Nie ma jakiejś przeszkody nie do pokonania, która uniemożliwiłaby religii pozostanie religią. Przyczyny, które sprawiają, że zamienia się ona w kult, nie są fundamentalne.
Zacznijmy od tego, że nie jest to „moja religia”. Nie mam z nią nic wspólnego. Zaistnieje ona dopiero wtedy, kiedy ja przestanę istnieć. Jest to najważniejsza rzecz i należy ją zapamiętać. Pomoże ona religii pozostać płynącym nurtem. Nie czyńcie jej podobnej do istniejących religii – chrześcijaństwa, hinduizmu, buddyzmu. Niech pozostanie czystą religią, niech będzie religijnością.
Nikt nie zamieni religijności w kult. Jest to całkowicie niemożliwe. Cały czas staram się usuwać wszystkie możliwości, które pozwoliłyby zamienić ją w kult. I tak, na przykład, usunąłem Boga. Jeśli religia nie posiada Boga, bardzo trudno jest ją zamienić w kult. Dlatego chrześcijaństwo ma więcej cech kultu niż buddyzm.
Mamy to szczęście, że możemy patrzeć wstecz i przyglądać się historii. Jedynie głupcy twierdzą, że historia się nie powtarza – powtarza się przez cały czas, dopóki ktoś temu nie przeszkodzi. Nawet jeśli przyjąć, że historia nigdy się nie powtarza, to i tak nie da się jej przed tym powstrzymać, zresztą nie ma takiej potrzeby. Twierdzę, że historia powtarza się, zawsze, i będzie tak aż do chwili, kiedy ktoś inteligentny to powstrzyma.
Judaizm, chrześcijaństwo, islam, hinduizm to religie, które są zorientowane na Boga. Dźinizm, buddyzm, taoizm, konfucjanizm