Osho

Magia szacunku do siebie


Скачать книгу

i solidny stan kapłański.

      Kiedy żenił się mój pierwszy wujek… Wtedy właśnie dowiedziałem się o czymś bardzo dziwnym… Kiedy wezwano bramina, zapytałem ojca:

      – Dźinizm występuje przeciwko braminizmowi, opowiada się przeciwko ich rytuałom, religii magicznej. Jak to więc możliwe, że ślub jest celebrowany przez bramina? Przecież takie małżeństwo jest nieważne już od samego początku. Czy nie możesz znaleźć dźina, który udzieliłby im ślubu?

      – Zadajesz niewygodne pytania – odpowiedział ojciec. – Ale muszę przyznać, że są one słuszne. Być może nigdy nie uda nam się na nie odpowiedzieć. Możemy mieć praktyczny kłopot w udzieleniu odpowiedzi, ale to jest wyłącznie nasz problem. Tylko nas niepotrzebnie rozzłościsz! Rytuał zawarcia związku małżeńskiego odbędzie się. Wszyscy są gotowi: panna młoda i pan młody, wszyscy goście i bramin. Za chwilę się zacznie, a ty stawiasz kłopotliwe pytania.

      Nie dawałem za wygraną.

      – To jest ślub mojego wujka i mam prawo zatroszczyć się o to, żeby wszystko przebiegło właściwie.

      Ojciec chciał, żebym zamknął ten temat. Zaoferował mi nawet kilka rupii, żebym tylko nie zepsuł ceremonii…

      – To nie jest odpowiedni moment – odpowiedziałem mu. – Nie dam się przekupić. Mam zamiar zaprotestować. Nie pozwolę, żeby ten bramin odprawił ceremonię ślubną. Już na samą myśl… Przecież on jest naszym wrogiem. Bramini ciągle potępiają dźinizm, wszystkie ich księgi pełne są potępienia. Dźini także potępiają braminów i cała ich filozofia jest skierowana przeciwko nim. Nie dopuszczę do tego. Albo ślub będzie przeprowadzony przez dźina, albo narobię kłopotów.

      I rzeczywiście, narobiłem kłopotów. Wstałem i zadałem dźinom to samo pytanie co ojcu, a trzeba nadmienić, że obecna była cała starszyzna.

      – Co to wszystko ma znaczyć? – nie ustępowałem. – Czy ktoś może mi wyjaśnić?

      – To pytanie stawiałem sobie przez całe życie – odpowiedział mi pewien starzec – a widziałem chyba tysiące ślubów. Za każdym razem, kiedy o tym myślałem, brakowało mi odwagi, aby zapytać. Ten chłopiec ma rację: w końcu trzeba coś z tym zrobić.

      Zwróciłem się wtedy do mojego dziadka:

      – Teraz możesz mi pomóc. To, co robi ten bramin, może zrobić każdy. Jeśli się zgodzisz, mogę to zrobić ja.

      Wszyscy stwierdzili, że byłaby to jednak przesada. Ustalili więc, że ktoś ze starszyzny faktycznie mógłby to zrobić. Zgodziłem się z nimi.

      Ceremonię przeprowadził ów starzec, z którym rozmawiałem. Był to pierwszy ślub dźiński w Indiach, który poprowadził… dźin we własnej osobie.

      – Nie martw się – powiedziałem. – Wszystko, co bramin mówi w sanskrycie, możesz powiedzieć w hindi. Nawet lepiej jest powiedzieć to w hindi, ponieważ zarówno panna młoda, jak i pan młody będą rozumieli, co do nich mówisz. To, co mówi bramin, jest bez sensu… Wszystko po grecku albo po łacinie! Równie dobrze mógłby wydawać z siebie bełkot, a my byśmy myśleli, że mówi jakieś mądre rzeczy. Jedyne, co jest w tej sytuacji potrzebne, to zobowiązanie, obietnica, słowo dane przy świadkach, że małżonkowie będą się o siebie troszczyć. Cała reszta jest nieważna.

      I ten właśnie starzec przeprowadził całą ceremonię w hindi. Bramin był wściekły, bo stracił zapłatę. A to był zaledwie początek… Od tego czasu w naszym mieście żaden dźiński ślub nie był więcej celebrowany przez bramina.

      Dźini nie mają stanu kapłańskiego, ponieważ nie wyznając Boga, nie potrzebują go. Obie te rzeczy są ze sobą powiązane. Bóg potrzebny jest, aby stworzyć hierarchię, czyli mesjasza, papieża, kardynałów, biskupów, aż w końcu kapłanów… Jest to bardzo rozbudowana hierarchia, oparta na… swoim wierzchołku. Niestety, ten wierzchołek jest fikcją – Bóg jest fikcją.

      Gdybym spotkał Jezusa, powiedziałbym mu: „Bóg jest fikcją. Nie chcę niczemu zaprzeczać, twierdzę jedynie, że dopóki nie udowodnisz istnienia Boga, twoja rola jako mesjasza jest nie do zaakceptowania. Nie potrzeba jej nawet podważać, jak robią to żydzi, twierdząc, że nie jesteś mesjaszem, prawdziwym mesjaszem”.

      Kilka dni temu widziałem piękny film o bardzo ortodoksyjnej rodzinie chasydzkich żydów. Żydzi nie uznają chasydów za równych sobie – wyrzucają ich poza nawias. Chasydzi, nawet obecnie, nie akceptują narodu izraelskiego, ponieważ uważają, że Izrael powstanie dopiero wtedy, kiedy przybędzie mesjasz. A przecież jeszcze nie przybył.

      Ta logika jest doskonała. Izrael został stworzony przez polityków, nie przez mesjasza. Nie akceptują oni takiego narodu, a ja zgadzam się z nimi, że jest to twór polityczny. Bo nie jest to naród, który rozwinął się w sposób naturalny – i to dlatego żydzi w Izraelu zawsze będą mieli problemy.

      Uważają, że Amerykanie wyświadczyli im wielką przysługę, tworząc Izrael, ale to nieprawda. Izrael nie istniał przez wiele stuleci. Było tam państwo muzułmańskie – Palestyna – otoczone innymi państwami muzułmańskimi. Amerykanie wymusili stworzenie tego narodu tylko dlatego, że wygrali wojnę i mieli pod kontrolą tereny Palestyny. Narzucono to odgórnie. Mieszkańcy są muzułmanami, to ich kraj. Izrael istniał tysiące lat temu i był krajem żydów, ale od tego czasu jest krajem muzułmańskim. A tu nagle nastąpiła zmiana na mapie i w otoczeniu państw muzułmańskich… Przecież na Bliskim Wschodzie wszystkie kraje wyznają islam!

      To małe państewko, Izrael, będzie wiecznie cierpiało. A jak długo Ameryka może je wspierać? Jak długo amerykańscy żydzi będą płacić ogromne sumy na Izrael? Wcześniej czy później prawda historyczna będzie musiała zostać zaakceptowana. Jeśli Ameryka chciała wyrazić swe wielkie współczucie dla żydów, to powinna była stworzyć im Izrael na terenie Ameryki. Najlepszy byłby Oregon! Mam taką propozycję: niech Oregon stanie się Izraelem. Tylko co to za rozwiązanie? Jeśli zamieszkaliby tutaj żydzi, nigdy nie zaznaliby spokoju.

      Kiedy zobaczyłem w filmie, jak chasydzi odrzucają Izrael… Oczywiście, ich powody są odmienne… Zawsze byłem przeciwny tworzeniu Izraela. Powstał, kiedy byłem dzieckiem, ale już wtedy wiedziałem, że to idiotyczny pomysł. Jak to możliwe, że do kraju zamieszkiwanego przez muzułmanów, ze sprzymierzonymi ze sobą państwami muzułmańskimi wokół, ktoś wrzuca biednych żydów? W sam środek tego wrogiego oceanu? Dawno temu udało im się jakoś uciec z takiego Izraela – historia miała dla nich więcej współczucia. I po co w ogóle tworzyć państwo – żydzi zamieszkiwali wiele różnych krajów, cały świat był ich ojczyzną. Kiedy tracisz swój kraj, twoim krajem staje się cały świat. Po co przejmować się państwem?

      Uważam, że chodziło o coś całkiem innego: o strategię polityczną pozwalającą utrzymywać bazy wojskowe… Izrael zawsze będzie potrzebował pomocy Ameryki, Ameryka zawsze będzie utrzymywać bazę wojskową w Izraelu, który leży blisko Rosji. Dodatkowo Żydzi nie zamierzają nigdy sprzeciwiać się Ameryce, ponieważ znajdują się pod jej ochroną – są niemalże jej niewolnikami.

      Bez Ameryki Izrael byłby skończony, zostałby zmieciony z ziemi. Zależy więc od Ameryki, a jego zależność jest gwarancją, że Ameryka będzie miała bazy na Bliskim Wschodzie. Żadne państwo muzułmańskie nie wyraziłoby na to zgody – jesteście chrześcijanami, a muzułmanie i chrześcijanie walczą ze sobą od piętnastu wieków, krucjata za krucjatą.

      Tak jak mówię: powód jest inny. Ale warto zwrócić uwagę na to, co mówią chasydzi. Ich zdaniem w pismach jest jasno napisane, że nadejdzie mesjasz i odbuduje królestwo Izraela. I gdzie jest ten mesjasz? Czy był nim Franklin Delano Roosevelt? A może Winston Churchill? Kto jest tym mesjaszem? Czyli Izrael to fałsz!

      Nawet podoba mi się ten pomysł. Bo to rzeczywiście fałsz, choć moim zdaniem z innego powodu, niż twierdzą chasydzi. Po prostu bez Boga nie może nadejść mesjasz.