Christopher Berry-Dee

Rozmowy z psychopatami


Скачать книгу

się zacina, potrzeby układu limbicznego pozostają niezaspokojone. Stężenie dopaminy spada i pojawiają się stres, depresja, złość, wahania nastroju, a nawet morderczy amok. Skutki bywają różne: maniak czekolady musi jeść jej coraz więcej, a gwałciciele i mordercy seksualni uzależniają się od popełnianych przez siebie zbrodni, więc popełniają je coraz częściej.

      Przeanalizujmy pewną hipotetyczną sytuację. Wyobraźmy sobie człowieka uzależnionego od czekolady. Nie jest głodny, ale nagle ktoś kładzie przed nim tabliczkę pysznej szwajcarskiej czekolady. Miłośnik czekolady chce ją zjeść, jednak partnerka mówi: „Nie! Musisz przestrzegać diety!”. Nie miał ochoty na czekoladę, dopóki jej nie zobaczył. Miłośnicy czekolady uważają, że prowadzi ona do uzależnienia, dostarcza natychmiastowej przyjemności, a jej brak wywołuje objawy podobne do głodu narkotykowego. Kiedy jemy słodkie i tłuste potrawy, w tym czekoladę, czujemy się lepiej, ponieważ w organizmie wydziela się serotonina.

      Sfrustrowany miłośnik czekolady ma na nią coraz większą ochotę: chce ją zjeść NATYCHMIAST! Może odczuwać zdenerwowanie. Stężenie dopaminy w jego organizmie gwałtownie spada. Jest zły na partnerkę, która nie pozwala mu zaspokoić głodu. Dochodzi do kłótni. W końcu otrzymuje upragnioną czekoladę, jego potrzeby zostają zaspokojone i ogarnia go spokój.

      Szczerze mówiąc, nie spotkałem się nigdy z przypadkiem, by ktoś popełnił morderstwo dla tabliczki czekolady, ale istnieją osoby, które zabijały, bo nie smakowało im jedzenie.

      W sobotę 14 października 1989 roku czterdziestodwuletni Steven Kenneth Staley zasiadł z przyjaciółmi do posiłku w restauracji Steak and Ale w Fort Worth w Teksasie. Niedawno uciekł z ośrodka resocjalizacyjnego w Denver; wcześniej popełnił przestępstwa w czterech stanach. Wydaje się, że posiłek nie smakował Staleyowi i jego kompanom (choć go zjedli); byli również niezadowoleni z obsługi. Zamiast złożyć skargę, wyrazili niezadowolenie, wyciągając pistolety półautomatyczne i stawiając pod ścianą klientów restauracji (trzydzieści osób) oraz sześciu członków personelu.

      Staley uznał, że należy mu się odszkodowanie. Kazał wszystkim oddać portfele, a później polecił menedżerowi, trzydziestosześcioletniemu Robertowi Dorseyowi Readowi otworzyć sejf i włożyć utarg do teczki.

      Jeden z pracowników zdołał uciec i zawiadomił policję, więc budynek przy Highway 80 West 7101 wkrótce otoczyły samochody patrolowe. Po przybyciu policji trzej rabusie wzięli Reada jako zakładnika i uciekli skradzionym autem, ścigani przez policję.

      Jak łatwo się domyślić, zostali schwytani i aresztowani; pościg zakończył się, gdy ich samochód się zepsuł. Niestety, wcześniej zastrzelili Roberta Reada. Zabił go Staley, gdy ciągnął menedżera do auta.

      Rachunek za ten ekstrawagancki wieczór okazał się bardzo wysoki. Staleya skazano na śmierć. Dwaj pozostali bandyci dostali po trzydzieści lat więzienia. Nie był to koniec sprawy. Staley spędził piętnaście lat w celi śmierci, po czym egzekucję wstrzymano, gdyż jego adwokat argumentował, że wyrok nie może zostać wykonany z powodu choroby psychicznej klienta. Staley rzekomo cierpiał na psychozę; uważał, że jest torturowany za pomocą wykrywaczy kłamstw, które kontrolują jego psychikę. Aby rozwiązać problem, stan Teksas nakazał podawać skazanemu leki – miało to umożliwić przeprowadzenie egzekucji. Wywołało to wrzawę, ponieważ uznano, że zmuszanie człowieka do przyjmowania leków, by go zabić, jest czymś amoralnym. Doprawdy zdumiewająca historia!

      Jestem człowiekiem sprawiedliwym, więc muszę wspomnieć, że Staley długo chorował psychicznie: cierpiał na schizofrenię paranoidalną i depresję. Opowiada, że matka – również chora psychicznie – maltretowała go w dzieciństwie; kiedy miał sześć lub siedem lat, usiłowała wbić mu w pierś drewniany kołek. Jego ojciec był alkoholikiem.

      Utrzymuje, że jako nastolatek próbował popełnić samobójstwo. Lekarze, którzy badali go w celi śmierci, stwierdzili, że mówi martwym, monotonnym głosem, ma urojenia wielkościowe i prześladowcze. Uważa, że wynalazł samochód i stworzył jedną z postaci filmu Star Trek. Dokonywał samouszkodzeń, kaleczył sobie twarz, polewał się moczem i rozmazywał ekskrementy. Kiedy podawano mu haloperidol, lek o działaniu przeciwpsychotycznym, skarżył się na paraliż i czasami zapadał w katatonię. Przez lata dzień i noc leżał na podłodze celi, aż wytarł sobie część włosów na głowie.

      Jeśli kiedykolwiek zostanie stracony, prawdopodobnie złoży skargę, że ostatni posiłek był niesmaczny!

      Niezaspokojone potrzeby prowadzą niekiedy do groźnych skutków. Widać to wyraźnie w przypadku narkomanów. Uzależnienie od narkotyku staje się tak silne, że będą żebrać, rabować i kraść, by za wszelką cenę zaspokoić głód; mogą posunąć się nawet do morderstwa.

      Co ciekawe, doświadczeni funkcjonariusze organów ścigania posługują się niekiedy w trakcie przesłuchań techniką celowego pozbawiania podejrzanych możliwości zaspokojenia potrzeb (obecnie zdarza się to nieco rzadziej). Wyobraźmy sobie następującą sytuację: po przeciwnej stronie stołu siedzą policjanci i jedzą pączki. Nawet jeśli nie palą, na blacie leży paczka papierosów, a tymczasem przesłuchiwany nie dostaje ani jednego – choć wypala trzy paczki dziennie.

      W tej nieprzyjemnej sytuacji odczuwa stres. Jest głodny (niczego nie dostaje), a aromat gorącej kawy (której również nie dostaje) tylko powiększa frustrację. Boże, marzy o papierosie! Na domiar złego policjanci całkowicie kontrolują sytuację, decydują, co pije, je albo pali, kiedy idzie do toalety, czy wróci do domu, czy spędzi długi czas za kratami.

      Podejrzany nie wie, że policjanci wpływają na jego podświadomość. W okrężny sposób sugerują, że może dostać pączka albo kawę, jeśli zaspokoi ich oczekiwania. Amerykanin wyraziłby to następująco: „PRZESTAŃ, KURWA, NAS OKŁAMYWAĆ! Tu leży pączek, dupku, i możesz go dostać, jeśli nie będziesz mydlił nam oczu!”. Rozwińmy tę analogię. Przeciętnemu niezważającemu na dietę obywatelowi Wielkiej Brytanii albo Stanów Zjednoczonych (z wyjątkiem wegetarian i wegan) natychmiast cieknie ślinka, gdy poczuje woń smażonego boczku, jajecznicy, fasolki, pomidorów, tostów i kawy, choćby nawet nie był głodny. Jeśli żona każe mu zapomnieć o smacznych potrawach i namawia go do zjedzenia niskokalorycznej sałatki, bo teściowa powiedziała, że powinien stosować dietę 5:2… Ach, wtedy w głowie pojawiają się mordercze myśli.

      Cóż, zabicie żony i teściowej nie jest dobrym pomysłem, ale setki morderców popełniły zbrodnie z jeszcze mniej racjonalnych powodów. Niektórzy ludzie po prostu postępują w ekstremalny sposób – w gruncie rzeczy nie ma w tym nic skomplikowanego.

      Zastanówcie się nad tym następnym razem, gdy poczujecie zapach jajecznicy na boczku!

      To, co opisałem powyżej w bardzo uproszczony sposób, potwierdza Carl Zimmer, bloger i popularyzator nauki, który opublikował krótki, ale treściwy artykuł The Brain: Where Does Sex Live in the Brain? From Top to Bottom; ukazał się on w 2009 roku w czasopiśmie „Discover”. Zimmer omówił dzieje badań życia seksualnego i streścił aktualne próby zlokalizowania źródła gratyfikacji seksualnej w mózgu. A źródło przyjemności seksualnej rzeczywiście znajduje się w mózgu.

      Byłoby przesadą, gdybym przytoczył w tym miejscu cały artykuł Zimmera, bo mogłoby to znużyć Czytelników. The Brain: Where Does Sex Live in the Brain? From Top to Bottom to ciekawa lektura; według Zimmera: „Przedstawia laikowi związek seksu z procesami neurologicznymi, co jak dotąd rzadko było przedmiotem badań.

      Myślę, że artykuł Zimmera mógłby zainteresować Czytelników; mimo wszystko pozwolę sobie zacytować jedno zdanie: „Popęd seksualny motywuje jednostkę do fantazjowania [podkreślenie moje] o aktywności seksualnej albo do jej podejmowania”. A oto definicja kliniczna podana przez psycholożkę Annabel Aishę Alley (według Quora.com):

      Popęd seksualny stanowi kulminację kilku różnych mechanizmów neurologicznych. Każdy z nich podlega kontroli innego obszaru mózgu i zostaje aktywowany w innym