nie wiedział, że w domu Jorgensena zamontowano kamery i mikrofony. Nie ma najmniejszej wątpliwości, że gdyby Rosjanie zostali o tym poinformowani, nie weszliby do domu, tylko zrealizowali inny scenariusz. Czyli – według rozeznania informatora – Säpo nie miało wtedy jeszcze wystarczających dowodów na to, że H.J. pracuje dla Rosjan. W przeciwnym razie ci ostatni nie pokusiliby się o tak ryzykowną akcję.
Linda Lund.
Zgodnie z jej koncepcją, którą popiera kierownictwo Säpo, należy mówić, że mamy do czynienia nie z jednym, ale z co najmniej dwoma informatorami. Pierwszym, który wiedział, że Hans Jorgensen znalazł się w kręgu zainteresowania szwedzkiego wywiadu, gdyż odwiedził altanę w Visby, i drugim, który wiedział, że tego dnia zostaną przeprowadzone działania w Åkersberdze. Zatem Rosjanie prawdopodobnie mieli nawet dwa, niezależne źródła informacji.
Do rozmowy włączył się Hasan Mardan.
Partnerzy uważają tę wersję za najbardziej prawdopodobną i, niestety, najtrudniejszą do rozwikłania, gdyż dotyczy dużej liczby ludzi z różnych jednostek szwedzkich służb i podjęcie próby ustalenia informatorów zostałoby zapewne dostrzeżone przez Rosjan. Tym samym cały pomysł z „uśmierceniem” Jorgensenów nie miałby sensu, a Rosjanie zdążyliby wyczyścić to, co H.J. miałby do przekazania, zanim partnerzy zdążyliby odebrać od niego informacje. Na szczęście Rosjanie nie wiedzą, że H.J. prowadził notatnik „Berlingske-Posten 1953”.
I to jest przyjaciel Marcina? – przypomniał sobie Konrad. Chyba Arab, skoro ma na imię Hasan… Sprawiał dobre wrażenie… nie tylko zawodowe. Muszę porozmawiać teraz z Sarą, żeby mu się nie przyglądała zbyt nachalnie… Trochę mnie to wkur… Ciekawe! Oficer kontrwywiadu, kierunek Wschód, Arab, w garniturze i z dredami. Jak on wkłada kask motocyklowy? Zaraz! – zastanowił się nagle. Jak Marcin powiedział? Najlepszy przyjaciel! Kurczę, czy tu nie rozkwita jakieś uczucie?
Kurt Lövenström.
Podziękował jeszcze raz za pomoc i informację na temat H.J., która zapoczątkowała jedną z największych operacji szwedzkich służb specjalnych. Prosił, byśmy ponownie przejrzeli sprawę Jorgensena. Podkreślił, że przeciek nastąpił najprawdopodobniej w Szwecji, zbadać jednak trzeba wszystkie okoliczności.
Na tym o godz. 18.00 zakończył się pierwszy dzień rozmów ze szwedzkimi partnerami. Wieczorem udaliśmy się do restauracji Den Gyldene Freden w Gamla Stan. Nie poruszaliśmy już tematów służbowych. W kolacji, która przebiegła w serdecznej i przyjacielskiej atmosferze, nie uczestniczył Kurt Lövenström.
Kurczę, „w serdecznej i przyjacielskiej”, tak… ale Marcin i ten Hasan… Cholera! – Konrad wyraźnie się zaniepokoił. Siedzieli obok siebie i rzeczywiście… coś tam… nooo… Kurczę! Niemożliwe! Zauważyłbym wcześniej! Fuck!
Konrad czuł się nieswojo.
A jeżeli nawet, to co? Co mnie to może obchodzić? Nie można się tatuować, ale preferencje… dlaczego nie?! Muszę porozmawiać z Sarą. Tak się wpatrywała w tego Hasana, że pewnie coś by zauważyła.
Następnego dnia o godz. 9.30 odebrał nas z hotelu Hasan Mardan. Udaliśmy się ponownie do siedziby Säpo. Skład partnerów był taki sam jak poprzedniego dnia.
Twardzi są! – pomyślał z rozbawieniem. Nawet nie można było po nich poznać, że kolacja przeciągnęła się do północy, a potem był jeszcze nocny rajd po kilku klubach. Linda przebiła Sarę! To niemożliwe! Najsłabszy był Per… Fajni są! Jesteśmy tacy podobni do siebie…
Ta część rozmów przeznaczona była na prezentację naszych informacji (zgodnie z raportem zatwierdzonym przez gen. Zdzisława Pęka).
Na wstępie w imieniu szefa AW i całego zespołu złożyłem wyrazy ubolewania z powodu śmierci funkcjonariuszy podczas tej trudnej i niebezpiecznej operacji. Zapewniłem też, że dokonamy szczegółowej analizy sprawy pod kątem ewentualnych zagrożeń dla konspiracji prowadzonych działań. W nawiązaniu do naszego wcześniejszego szyfrogramu, w którym donosiliśmy o aresztowaniu Zenona Ruperta pod zarzutem szpiegostwa na rzecz Rosji, przekazałem partnerom informację, że Z.R. już na początku przesłuchania przyznał się do kontaktu z Jorgensenem w Sopocie, lecz nie miał najmniejszego pojęcia, kim on jest, jak się nazywa, skąd przyjechał i jakiej jest narodowości. Ponadto po spotkaniu z H.J. sprowadził sobie do pokoju hotelowego dwie prostytutki i pił cały następny dzień. Miał w związku z tym poważne zaburzenia pamięci. Ani Rupert, ani Jorgensen nie byli pod obserwacją. Jorgensen sprawdzał się, ale nic nie ustalił. Czyli Rosjanie nie mogli podjąć decyzji o eliminacji Jorgensena na podstawie tego zdarzenia. Tym bardziej że od tego spotkania do wydarzeń w Åkersberdze było zbyt mało czasu na przygotowanie akcji. Także teraz nasi partnerzy nie mają się czego obawiać, bo te sprawy się ze sobą nie łączą, i w naszej ocenie mogą spokojnie kontynuować działania.
Szczegółowo przedstawiłem okoliczności rozpracowania i aresztowania Zenona Ruperta oraz dotychczasowe wyniki jego przesłuchań. Naszych partnerów ciekawiło szczególnie, jakiego charakteru informacje, uzyskiwane z tytułu pracy w Instytucie Pamięci Narodowej, przekazywał Rosjanom. Dlaczego ci ostatni tak wielką wagę przywiązywali do zasobów IPN i jakie negatywne skutki przyniosła interesom Polski penetracja tego ośrodka przez SWZ. Wyjaśniłem partnerom, że wciąż badamy zakres zniszczeń. Jeszcze zbyt wcześnie na obiektywną ocenę, lecz już na tym etapie możemy powiedzieć, że straty dla państwa polskiego są ogromne. Partnerzy pytali, kiedy oficjalnie poinformujemy opinię publiczną o aresztowaniu Ruperta (wydaje się, że zdają sobie sprawę z politycznych konsekwencji ujawnienia tego faktu).
Następnie powiedziałem, że z upoważnienia szefa AW chcę ich powiadomić nieoficjalnie o zdarzeniu, które wkrótce będzie upublicznione, z jednoczesną prośbą o niezwłoczne przekazanie tej informacji kierownictwu państwa szwedzkiego. Chodziło o to, że w kilka dni po aresztowaniu Zenona Ruperta, pracownika IPN, aresztowany został jego ojciec Zbigniew Rupert, minister obrony narodowej RP. Również pod zarzutem współpracy z wywiadem rosyjskim.
Ale mieli miny! – pomyślał bez satysfakcji Konrad. Kto by nie miał? To przecież wstyd! Pewnie pomyśleli sobie, że sprawa Jorgensena to pryszcz przy takiej aferze… a może się mylę. Inteligentni ludzie zdawali sobie sprawę z międzynarodowych konsekwencji takiego numeru.
Po dłuższym wahaniu Kurt Lövenström wyraził głębokie ubolewanie z powodu zaistniałej sytuacji. Stwierdził, że jeszcze dzisiaj poinformuje o niej premiera. Zapytał też, czy nasza służba nie potrzebuje pomocy ze strony Säpo albo innych szwedzkich instytucji. Wyraził pełną gotowość pomocy i współpracy, jeśli tylko zaistnieje taka potrzeba. Stwierdził też, że rozumie sytuację i nie będzie teraz zadawać żadnych pytań. Potwierdziłem, że na razie wstrzymujemy się z przekazywaniem naszym partnerom szczegółowych informacji. Sprawa jest w tej chwili w gestii prokuratury. Jednakże gdy tylko zaistnieją odpowiednie okoliczności, poinformujemy ich o wszystkim…
Konrad właściwie skończył czytać swoją notatkę, ponieważ w dalszej części nie było już niczego istotnego. Doskonale wszystko pamiętał, bo przecież sam był jej autorem, chociaż zapiski podczas rozmów robił Marcin. Atmosfera spotkania załamała się pod ciężarem informacji o ministrze Rupercie, bardziej nawet ze strony Szwedów, którzy prawdopodobnie uważali, że Polacy przeżywają teraz jakąś traumę.
Od tamtej pory Konrad przez trzy miesiące nie miał bezpośredniego kontaktu z kolegami z Säpo, ale co jakiś czas pisali do siebie depesze. Olaf i Linda informowali go o stanie sprawy Jorgensena.
Częstotliwość kontaktów wyraźnie wzrosła, gdy ucichła polityczna burza w Polsce i przygasł międzynarodowy skandal. Olaf nawet dwukrotnie dzwonił do Konrada i zapraszał go na narty do Szwecji. Wynajął z Lindą duży dom w ośrodku sportów alpejskich Åre i było tam miejsce również dla gościa z Polski, ale Konrad nie mógł przyjechać. Czego faktycznie bardzo żałował, bo uwielbiał narty i był prawie wszędzie w Alpach i Karpatach, ale nigdy nie jeździł po stokach Skandynawii.
Za