Marcin Napiórkowski

Turbopatriotyzm


Скачать книгу

świat wokół stawał się inny. […] Michał Rusinek po stu latach zdobył się na to, co trzeba było zrobić co najmniej kilka lat temu. Zauważył, że świat się zmienił i do jego opisu potrzeba nam czegoś nowego. Nie tyle nowych słów, ile spojrzenia z innej perspektywy”. Jakież to nowe/stare prawdy przedstawia najmłodszym czytelnikom Rusinek?

      Zachęca ich, by czuli się najpierw reprezentantami gatunku homo sapiens, potem Ziemianami, następnie Europejczykami, a wreszcie także (oczywiście) Polakami.

      Jeśli kiedyś zamieszkam na Marsie – powiem wam po kryjomu –

      To też będę się chciał tam czuć jak we własnym domu.

      Nie chcę, żeby Ziemia była tylko dla Ziemian, Polska dla Polaków,

      Azja dla Azjatów, a dla krakowian Kraków.

      Chcę, żeby była tak jak mój pokój, który – dodam dla ścisłości –

      Jest zawsze otwarty dla wszystkich fajnych gości.

      Na pytanie „A w co wierzysz?” odpowiada Rusinek tak:

      Wierzę w różne rodzaje wolności:

      By można było wierzyć albo mieć wątpliwości

      Dopiero na sam koniec książeczki pada jednak najsroższy cios dla zwolenników tradycyjnego patriotyzmu. „Coś jej winien?” – pyta Rusinek, podążając tropem Bełzy, by po chwili odpowiedzieć:

      W zimie karmić ptaki,

      Nie używać słów byle jakich

      I sprzątać po swoim psie

      – Ale to się przecież wie!

      Zbyt bliskie sąsiedztwo psiej kupy i patriotyzmu to niezawodny przepis na awanturę. Złamanie narodowego decorum, które w rankingu grzechów przeciw dekalogowi tradycyjnych wartości ustępuje chyba tylko szkalowaniu pamięci Jana Pawła II.

      Dość wspomnieć kontrowersyjny gest sprzed kilku lat, kiedy to rysownik Marek Raczkowski przed kamerami TVN wetknął miniaturową polską flagę w psią kupę. Według deklaracji uczestników happening nie służył samej przyjemności szokowania i podbiciu wyników oglądalności, lecz był zmyślną akcją edukacyjną zwracającą uwagę na problem sprzątania po swoich pupilach. „Proszę państwa, tylko u nas Marek Raczkowski wetknie polską flagę w psią kupę i będzie siedział!” – zagrzewał go do działania Kuba Wojewódzki, gospodarz programu. Raczkowski nie trafił wprawdzie do więzienia, ale jego wyczyn wzbudził spore kontrowersje. Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji, otrzymawszy listy protestacyjne podpisane łącznie przez ponad dziesięć tysięcy osób, postanowiła nałożyć na TVN karę czterystu siedemdziesięciu tysięcy złotych za propagowanie „działań sprzecznych z prawem, z polską racją stanu oraz postaw i poglądów sprzecznych z moralnością i dobrem społecznym”. Stacja odwołała się od decyzji, rozpoczynając prawniczy maraton, który zakończył się w Sądzie Najwyższym. Ten ostatecznie podtrzymał karę, ku zgrozie dziennikarzy „Gazety Wyborczej”: „Problem niesprzątanych psich kup urósł już u nas do rangi narodowego – pisała po wyroku Ewa Siedlecka. – Polak po psie nie sprząta, bo jest dumny i wolny. Polski pies też jest dumny i wolny i będzie kupczyć, gdzie mu się podoba. Taka już nasza narodowa tradycja: śmierdząca, obrzydliwa i niezdrowa, szczególnie dla dzieci, które w tej obsr… trawie się bawią. Problem więc jest nie tylko natury estetycznej”15. Te słowa poparcia niewiele mogły już jednak pomóc stacji, która nie miała innego wyjścia, jak tylko wyłożyć gotówkę, za którą – zaznaczmy na marginesie – można by ufundować półtora tysiąca eleganckich koszy na psie kupy.

      Ale wróćmy do Rusinka, który najwyraźniej nie oglądał TVN, a przynajmniej nie czytał doniesień o surowej karze. Z łatwością mógłby bowiem przewidzieć, że z całej jego wesołej książeczki prawicowe media wyciągną właśnie wers o sprzątaniu po psie. Słowo „kupa” wprawdzie u Rusinka nie pada, wiadomo jednak, że w „sprzątaniu po swoim psie” poecie nie chodzi raczej o pozbieranie rozsypanej przez jamnika kolekcji znaczków z Romanem Dmowskim.

      Jak doskonale wiedzą turbopatrioci, historia lubi się powtarzać, więc sytuacja znów eskalowała na antenie TVN, gdzie Rusinek wyjaśniał zamysł swojej książeczki w rozmowie z Marcinem Mellerem i Magdaleną Mołek. Tam wypatrzyli go publicyści portalu wPolityce.pl, po raz kolejny dowodząc, jakie kanały najczęściej ogląda polska prawica. „Granda! – grzmiał zgorszony anonimowy autor – TVN przerażony wierszykiem o »małym Polaku«, »proponuje nowoczesny patriotyzm«: zbieranie kup i nieściąganie na klasówkach”16. W tekście, składającym się właściwie wyłącznie z cytatów z Rusinka, Mellera i Mołek okraszonych oszczędnymi didaskaliami, rozmówcy „histeryzują”, „kpią” i „bredzą”. „Aż trudno w to uwierzyć – kończy portal wPolityce.pl – że w taki sposób próbuje się dzielić społeczeństwo na »nowoczesnych patriotów« i tych – nazwijmy to – »przestarzałych«. Tylko czekać na odcinek, aż jakiś dyżurny socjolog, politolog czy historyk TVN-u będzie przekonywał o tym, że te wszystkie powstania, narodowo-wyzwoleńcze zrywy, którymi dowodzili »ludzie z muchami w nosie«, w ogóle nie były potrzebne, bo można było się dogadać”17.

      Rusinek nie składa broni i w rozmowie z Renatą Radłowską z „Gazety Wyborczej” odpiera argumenty prawicowego portalu. (To dobrze, że nie tylko prawica ogląda TVN, ale też dziennikarze „Wyborczej” czytają wPolityce.pl. Dialog i przepływ idei to podstawa zdrowej sfery publicznej). Przede wszystkim poeta stara się bronić przez zarzutem dzielenia Polaków na „dwa obozy patriotów”, zwłaszcza w odniesieniu do bieżącej polityki. „Ja chcę zaproponować nową wersję czegoś, co jest uświęcone tradycją, ale jednak popatrzeć na to z zupełnie innej strony. Więc powiadam: to, co wymyśliłem i napisałem, jest ukłonem w stronę wiersza Władysława Bełzy Kto ty jesteś?, a nie wyśmiewaniem się z niego, co też mi się zarzuca”. Zaraz jednak dodaje: „Utwór Bełzy mocno się zestarzał i dziś trudno traktować go bezkrytycznie”18.

      Dlatego właśnie o patriotyzmie należy dziś mówić nie językiem „patetycznym i krwawym”, ale wiązać go z pojęciem obywatelskości. „Dla mnie nowoczesny patriotyzm to obywatelskość – obowiązki i prawa, współodpowiedzialność za miejsce, w którym żyjemy, za kulturę, za język. Patriotyzm codzienności i pokoju, a nie wojny. Będę zatem mówił o patriotyzmie języka (dbajmy o ogonki w »ą« i »ę«!), o tolerancji i szacunku do innych, a także do flagi [i] innych symboli. Bycie Polakiem nie oznacza przecież bycia Polakiem tylko w Polsce, a tak sugerował Bełza (»Gdzie ty mieszkasz?/ Między swemi/ W jakim kraju?/ W polskiej ziemi«). Współczesny patriotyzm to również kasowanie biletów czy sprzątanie kupy po swoim psie. […] Ta kupa pojawiła się już wcześniej – w znakomitej książce Kto ty jesteś? Joanny Olech i Edgara Bąka”19. Być może za bardzo się tej kupy uczepiłem, ale mam wrażenie, że ona jest ważna. Nie dlatego że umożliwia ideowym przeciwnikom softpatriotyzmu sprowadzenie całego projektu do sugestywnego gestu profanacji. Ustanowienie sprzątania po swoim psie jednym z przykazań nowego dekalogu Polaka naprawdę odsłania istotę problemu.

      Softpatriotyzm opiera się na specyficznym rozumieniu przestrzeni publicznej i trosce o nią. Trudno to ująć definicją, łatwo – obrazem. Choćby tej nieszczęsnej kupy, która leży na trawniku, a ten trawnik jest Polską. Bo Polska softpatriotyczna składa się z trawników, osiedli (niekoniecznie grodzonych), z autobusów, w których należy kasować bilety, i klasówek, na których nie powinno się ściągać. To miejsce, gdzie ludzie mają być dla siebie