– w sprawie tego, czym jest prawo, wpływa na wybór zagadnień i sposób ich badania, czyli na to, co dzieje się w ramach płaszczyzn wyróżnionych metodologicznie. Przypuszczam, że pogląd ten wiąże się z tradycyjnym, sięgającym Arystotelesa, naciskiem na wagę definicji realnych, jako ujawniających istotę badanych zjawisk. Stanowisko to podzielał na przykład Petrażycki, który uważał, że bez adekwatnej definicji prawa nie sposób zbudować zadowalającej teorii prawa. Wszelako gdyby Petrażycki miał rację, trzeba by uznać większość teorii naukowych za wadliwe. Tymczasem można przecież tworzyć teorie fizyczne bez definiowania, czym są obiekty badane w fizyce, teorie matematyczne – bez wyjaśnienia, czym są pojęcia i przedmioty matematyczne, biologiczne – bez określenia tego, czym jest życie, socjologiczne – bez definiowania, czym jest grupa społeczna, psychologiczne – bez definiowana psychiki i tak dalej. Podobnie jest w wypadku prawa. Można badać język prawny, społeczne źródła prawa czy świadomość prawną bez definiowania prawa (bez podawania jego definicji realnej). Istotnie, w teorii prawa pewne intuicje, nazwijmy je „metateoretycznymi”, mają znaczenie heurystyczne – kierują badaczy w stronę danych obszarów rozważań. Przeświadczenia te w humanistyce i naukach społecznych mają większe znaczenie niż na przykład w matematyce czy fizyce, ale praktyka badawcza jakoś – mniej lub bardziej sprawnie – radzi sobie z rozmaitymi lukami metodologicznymi. Zawsze jednak przedmiot badania zmienia się i kształtuje w toku praktyki badawczej; nie jest „zadany” mniej lub bardziej apriorycznym postanowieniem definicyjnym. Pewne intuicje preteoretyczne są zawsze respektowane, ale nie mają bezwzględnie obligatoryjnego charakteru.
Jednym z ważnych motywów dla zaproponowania wielopłaszczyznowej teorii prawa było dążenie do wewnętrznej i zewnętrznej integracji nauk prawnych, w szczególności teorii prawa. Prawnicy często narzekali, że ich rozmaite badania są wzajemnie izolowane i nie tworzą jakiejś w miarę jednolitej całości. Zaradzić temu miała tak zwana integracja wewnętrzna, czyli zespolenie w całość badań logiczno-semantycznych, socjologicznych i psychologicznych, dotyczących prawa i zasługujących na miano teorii prawa. Inną kwestią był stosunek badań w poszczególnych płaszczyznach do studiów ogólnologicznych i ogólnosemantycznych, socjologii (ogólnej, nie na przykład socjologii prawa) i psychologii (również bez dodatkowej kwalifikacji). To jednak prowadzi do pytania, czy logika prawa, semantyka prawa, socjologia prawa i psychologia prawa są częściami odpowiednich nauk (bez dodatkowych przydawek), czy też należą do prawoznawstwa. Można oczywiście przyjąć, że odpowiedź jest pozytywna w obu przypadkach: że należą do prawoznawstwa z uwagi na przedmiot, a do innych dyscyplin z uwagi na metody; jest to jednak rozwiązanie niezbyt przekonujące.
Pozostaje jeszcze kwestia wewnętrznej spójności teorii prawa. Dla uproszczenia przyjmijmy, że jedna część tej dyscypliny (socjologia i psychologia prawa) ma charakter nauki empirycznej, natomiast druga (logika i semantyka prawa) – inny (nie precyzuję, na czym ta „inność” polega; można przyjąć, że dotyczy analitycznego charakteru stosownych twierdzeń). Teoria prawa byłaby więc teorią o mieszanym, empiryczno-logicznym statusie. To jednak jest niezgodne z ujmowaniem teorii jako zbiorów zdań uporządkowanych przez relację wynikania logicznego. W rzeczy samej, trudno uznać, że na przykład zdania o faktach społecznych wynikają z twierdzeń logiczno-semantycznych lub na odwrót. Teoria prawa nie jest wyjątkiem w grupie nauk społeczno-humanistycznych, ale to żadna pociecha; okazuje się bowiem, że termin „teoria” nie odnosi się do jakiejś logicznie uporządkowanej całości, ale do kompleksu ogólnych stwierdzeń na temat danego przedmiotu, w tym wypadku prawa.
Podsumowując, wielopłaszczyznowa teoria prawa, zwłaszcza gdy mowa o płaszczyznach w sensie metodologicznym, jest konstrukcją z zakresu filozofii nauki, a nie teorią w sensie metodologicznym. Świadczy o tym sposób jej przedstawiania (przynajmniej ten widoczny w powyższych uwagach), polegający na analizie metodologicznej – czyli właśnie należącej do filozofii nauki.
Niektórzy autorzy, na przykład Wróblewski, proponowali wyróżnienie dodatkowej czwartej płaszczyzny (pomijam inne, jeszcze szersze ujęcia). Miało to wiązać się z faktem, że prawo jest tradycyjnie rozpatrywane z punktu widzenia aksjologii4. Jeśli rozważamy stosunek prawa do moralności, czyli podejmujemy zagadnienia etyczne w odniesieniu do prawoznawstwa, trzeba zawsze pamiętać o odróżnieniu etyki opisowej od normatywnej. Ponieważ prawo należy do systemu kontroli społecznej, rozpatrywanie wzajemnych faktycznych relacji pomiędzy elementami tej całości należy do etyki opisowej, czyli de facto do socjologii, zajmującej się prawem, moralnością, religią i obyczajami. Normatywny punkt widzenia jest inny – polega na postulowaniu, jakie prawo być powinno, z punktu widzenia określonych wartości, takich jak słuszność czy sprawiedliwość. Tak też tradycyjnie rozumiano tę kwestię w dziełach z zakresu filozofii prawa i jej historii (między innych tych, które wymieniam w niniejszym opracowaniu). Spór o to, czy etyka normatywna daje się ugruntować naukowo, sięga początków myśli ludzkiej – ale jest to spór filozoficzny, nie faktualny.
W świetle wcześniejszych uwag staje się jasne, że problematyka tak zwanej filozofii prawa nie jest ograniczona jedynie do kwestii aksjologicznych; jest znacznie obszerniejsza. Kwestie aksjologiczne dominowały – i nadal dominują – w filozoficznej refleksji nad prawem z uwagi na ich wagę dla tego, co określa się jako de lege ferenda (prawo, które jest projektowane), a także w wielu wypadkach interpretacji: de lege lata (prawo obowiązujące). Moralne oceny prawa, zarówno obowiązującego, jak i proponowanego, są nieuniknione, gdyż dotyczą kwestii z jednej strony fundamentalnych, a z drugiej – kontrowersyjnych (by wspomnieć tylko o aborcji, eutanazji, LGBT czy prawach zwierząt). Wielu prawników wskazywało, że dzięki pozytywistycznemu rodowodowi niemieckiego środowiska prawniczego – w pewnym sensie odpornemu na etyczny wymiar prawa – ułatwione było wprowadzenie „ustawowego bezprawia” (termin Radbrucha), z wiadomymi skutkami tego stanu rzeczy. Bez wątpienia praktyczne znaczenie aksjologii prawniczej nie powinno jednak zaciemniać faktu, że wiele problemów, uważanych za teoretycznoprawne, ma naturę filozoficzną i tak winny być traktowane. Są to zagadnienia tradycyjnie uznawane za epistemologiczne (kwestia poznawania prawa czy aprioryczności niektórych postulatów) i ontologiczne (sposób istnienia prawa). Filozofia prawa jest przykładem tak zwanej filozofii czegoś, podobnie jak filozofia języka, nauki, polityki, umysłu i tak dalej. Żyje – by tak rzec – z tego, co z jednej strony dostarcza jej prawo, a z drugiej filozofia i jej historia. Przykładem najnowszym związku teorii prawa i filozofii jest rozpatrywanie prawa w kontekście sporu naturalizmu z antynaturalizmem (Woleński 2016); potraktowanie Petrażyckiego jako naturalisty, a Kelsena jako antynaturalisty rzuca nowe światło na ich poglądy filozoficznoprawne. Rzecz nie sprowadza się jedynie do interpretacji poglądów ważnych z perspektywy historycznej, ale dotyczy również zagadnień systematycznych; inaczej bowiem wygląda istnienie i poznawanie prawa z punktu widzenia naturalizmu, a inaczej – z punktu widzenia antynaturalizmu.
Powyższe uwagi były w zasadzie niezależne (przynajmniej w moim subiektywnym przekonaniu) od jakiegoś konkretnego stanowiska metafilozoficznego. Na koniec chciałbym poczynić parę uwag z punktu widzenia filozofii analitycznej. Dotyczą one kwestii już wcześniej zasygnalizowanej, mianowicie zależności logicznych między twierdzeniami wygłaszanymi przez teoretyków prawa, jako przedstawicieli prawoznawstwa, a tezami wyrażającymi ich poglądy filozoficzne. Ograniczę się przy tym do relacji wynikania logicznego i dla dalszego uproszczenia – do ewentualnej dedukowalności pierwszych z drugich.
Jeśli TP jest twierdzeniem teoretycznoprawnym, natomiast FP – twierdzeniem filozoficznoprawnym, to o ile TP wynika logicznie z FP, mamy do czynienia z uzasadnieniem TP przez FP. Spory w teorii prawa są powszechne – może nie tak bardzo jak w filozofii, ale pojawiają się wystarczająco często, by poddać je analizie. Otóż jeśli TP wynika z FP, to mamy do czynienia ze sporem filozoficznym, a nie wewnętrznym, w obszarze teorii prawa. Zakładam tu, że jeśli A jest zdaniem filozoficznym i B wynika z A, to B jest również zdaniem filozoficznym.