Zuzanna Radzik

Kościół kobiet


Скачать книгу

mogą być związane z kobiecymi kręgami czytelniczek lub słuchaczek. Bardzo prawdopodobne, że tekst, który znamy, jest zapisem ustnej tradycji przekazywanej właśnie wśród kobiet. Co to za kobiece kręgi? Przypuszczalnie środowisko kobiet, które zadeklarowały dziewictwo, i konsekrowanych wdów. Kręgi te mogły być związane z Tryfiną, której rola w opowieści została mocno wyeksponowana.

      Kłopot z Teklą polega na tym, że pokazuje się ją jako dziewicę, wyznawczynię i wędrowną nauczycielkę. Frapujący może być zwłaszcza jej obraz jako wyznawczyni, czyli osoby, która choć uniknęła męczeństwa, była na nie gotowa. Takim osobom przypisywano moc odpuszczania grzechów – rolę pośrednika, zastrzeżoną dla prezbitera, czyli funkcję dla kobiety niedostępną. Tak nakreślona wizja Tekli wyznawczyni toruje drogę do przedsionków prezbiteriatu, co zresztą w II i III wieku przytrafiło się w ruchu montanistów, gdzie kobietom wyznawczyniom przyznano taką możliwość.

      Dodatkowym potwierdzeniem autorytetu Tekli stało się samodzielne udzielenie sobie chrztu w scenerii potencjalnego męczeństwa na arenie. Kiedy mieszkała z wdową Tryfiną, gospodyni ukazała się we śnie jej zmarła córka, prosząc, by Tekla modliła się o jej życie wieczne.

      Innym, ledwo wspomnianym kłopotem z Teklą były jej podróże w męskim przebraniu. Synod w Gangrze (340 rok) zakazał właśnie podróży w przebraniu, co znaczy, że zjawisko było częste i wyraźnie niepokoiło biskupów. Wędrowne nauczanie musiało pociągać kobiety, jednak narażało je na większe niż mężczyzn niebezpieczeństwa. Już samo nauczanie przez kobiety nie był w chrześcijaństwie akceptowane, o czym świadczy choćby list do Tymoteusza, gdzie mówi się: „Nauczać zaś kobiecie nie pozwalam” (1 Tym 2,12). W zakazach podróży w przebraniu chodziło zapewne nie tylko o walkę z praktyką przebierania się, ale też o ukrócenie kobiecego apostolatu.

      O popularności Tekli świadczy już tekst Dziejów Pawła i Tekli, najprawdopodobniej sięgający początku II wieku. Na jego kanwie powstawały kolejne legendy i opowieści. Archeologowie opisują, że podobiznę Tekli możemy znaleźć na ściennych malowidłach, flakonikach, krzyżach z brązu, tkaninach i wielu innych dawnych przedmiotach. Najwyraźniej nie była to pierwsza lepsza święta. W IV i V wieku kult Tekli rozprzestrzenił się z Azji Mniejszej, jej cnoty jako dziewicy i męczennicy wysławiali tak znani autorzy, jak Grzegorz z Nyssy i Grzegorz z Nazjanzu. W hymnach o niej pisali, że przewodzi chórowi dziewic. O skali kultu w Seleucji świadczą też pozostałości po trzech bazylikach, z których jedna miała osiemdziesiąt metrów długości, mogła więc przyjąć rzesze pielgrzymów. W Egipcie kwitł kult świętej i alternatywne sanktuaria, a imię Tekla wśród chrześcijanek popularnością ustępowało tylko Marii.

      Może więc historia tej zapomnianej świętej warta jest odkurzenia. Tekla jako patronka brania spraw we własne ręce, służąca tam, gdzie czuła się powołana, nauczająca i pośrednicząca w pojednaniu z Bogiem? A może patronka kościelnych feministek, świeckich kobiet pracujących w parafiach, aspirujących do ról wciąż w Kościele dla nich niedostępnych?

      Gdzie są dziś kobiety w Kościele? Jeśli chcą służyć Kościołowi i ludziom w Kościele, gdzie i jak mogą to robić? Jako że droga kapłaństwa służebnego jest dla nich zamknięta, mogą robić to, na co pozwala się świeckim. No, może jednak nie wszystko, bo niektóre zadania – jak służbę przy ołtarzu czy bycie nadzwyczajnym szafarzem Komunii Świętej – powierza się świeckim. Nawet jeśli zdarzyłoby się, że ktoś przydzieli je kobietom, wywoła to niemałe kontrowersje. Mimo to ról, które przyjmują na siebie kobiety w parafiach i Kościele, jest całkiem sporo.

      Jak czytamy w Kodeksie prawa kanonicznego z 1983 roku, świeccy mogą współuczestniczyć we władzy rządzenia, ale sprawują ją tylko księża. Co ciekawe, ponoć pierwszy szkic tego kanonu sięgał tu po czasownik partem habere (mieć udział), ale w ostatecznej wersji – nie bez udziału kardynała Ratzingera – użyto czasownika cooperare (współuczestniczyć, współpracować). Ostateczna wymowa dokumentu słabiej zatem przemawia za udziałem świeckich we władzy. Tylko co z tego, skoro księży w krajach Zachodu coraz częściej brakuje, a w krajach rozwijających się zawsze było ich zbyt mało. W wielu parafiach nie sprawują żadnej władzy ani sakramentów, bo ich tam zwyczajnie nie ma. Ich rolę przejmują, na ile się da, świeccy, diakoni i siostry zakonne. Czynią to zgodnie z prawem, bo KPK 517.2 mówi, że tam, gdzie brak kapłanów, można powierzyć pieczę duszpasterską diakonowi, innej osobie niemającej święceń kapłańskich albo grupie osób. W ostatnich kilkudziesięciu latach na naszych oczach powstała więc grupa świeckich pracujących w Kościele i dla niego, niemających formalnej funkcji w sensie teologicznym, ale de facto pełniących obowiązki dotychczas przypisywane wyłącznie duchownym.

      Zaangażowanie świeckich musiało, przynajmniej w niektórych miejscach, sięgnąć takiej skali, że Jan Paweł II w adhortacji Christifideles laici, wydanej po synodzie o powołaniu i misji świeckich, który odbył się w 1987 roku, pisał: „Obok głosów pozytywnych nie zabrakło na obradach Synodu także uwag krytycznych, dotyczących tendencji do bezkrytycznego szafowania terminem «posługa», do mylenia bądź stawiania na równi kapłaństwa powszechnego i urzędowego, do nieprzestrzegania pewnych praw i norm kościelnych, do zbyt dowolnej interpretacji «zastępstwa», do «klerykalizowania» świeckich. Zwrócono także uwagę na ryzyko utworzenia w Kościele de facto odrębnej struktury posług, równoległej w stosunku do tej, która ma swą podstawę w sakramencie kapłaństwa”.

      Faktycznie, jeśli przyjrzeć się temu, jakie posługi zaczęli sprawować i wciąż sprawują świeccy, to poza niedostępnymi dla nich spowiedzią i konsekracją zajmują się wszystkim: roznoszą Komunię Świętą chorym i podczas mszy, prowadzą modlitwy, administrują parafiami, katechizują dzieci i dorosłych, błogosławią małżeństwom, udzielają chrztów i robią o wiele, wiele więcej. Papież nawołuje w adhortacji, by tam, gdzie nie ma do tego podstaw, czy gdzie da się tego unikać, stosując racjonalne planowanie pracy duszpasterskiej, nie wprowadzać takich wyjątkowych sytuacji. Ale skoro jest potrzeba, na którą ci świeccy odpowiadają? Przecież nie powiedziano, że kapłani posługujący w ich parafiach po prostu się lenią. I czy świeccy mogą działać tylko w zastępstwie, kiedy naprawdę zabraknie już kapłanów?

      Amerykańskie Centrum Badań Stosowanych nad Apostolatem (Center for Applied Research in the Apostolate, CARA) przy Uniwersytecie w Georgetown opublikowało w 2011 roku badanie, z którego wynika, że w Kościele w Stanach Zjednoczonych co roku przybywa siedmiuset dziewięćdziesięciu nowych świeckich pracowników parafii. W roku 2014 zaś CARA ogłosiło, że prawie trzy i pół tysiąca parafii nie ma proboszczy, a trzystu osiemdziesięcioma ośmioma parafiami zarządzają diakoni, siostry zakonne lub świeccy. Tematy związane z apostolstwem świeckich i nowymi rolami, jakie przyjmują oni na siebie w Stanach Zjednoczonych, bada Zeni Fox z Uniwersytetu Seton Hall. Czego można się o nich dowiedzieć? Przede wszystkim, że nie uważają braku księży za jedyny powód swojego zaangażowania w życie Kościoła. Raczej myślą o swoim zaangażowaniu jak o charyzmacie, specjalnym darze łaski w służbie Kościołowi. Uważają, że ich kompetencje do takiej pracy wynikają z chrztu i bierzmowania, jako drugie wymieniają przygotowanie zawodowe, a dopiero jako trzecie – powołanie. Swoją pracę w Kościele traktują jako posługę. Statystyki pokazują, że pracują więcej, niż przewiduje norma, są zatrudniani za pensje niższe, niż wskazywałoby na to ich wykształcenie, oferuje im się marne zabezpieczenia socjalne, co powoduje u nich zwiększenie poziomu frustracji związanej z wykonywaną pracą. Jednocześnie twierdzą jednak, że są bardzo szczęśliwi. W 2002 roku osiemdziesiąt dwa procent tak charakteryzowanych pracowników kościelnych to były kobiety! Dlaczego? Z jednej strony determinuje to pewnie specyfika pracy: z dziećmi, osobami starszymi, nastolatkami, bo według stereotypów kobiety najlepiej spełniają