Zuzanna Radzik

Kościół kobiet


Скачать книгу

zostały w końcu zaproszone na sobór powszechny jako audytorki, czyli konsultantki i obserwatorki. Nigdy wcześniej kobiety nie uczestniczyły w soborowych obradach. Biskupi z całego świata wydawali się wyraźnie zbici z tropu obecnością kobiet w Bazylice św. Piotra. Watykan nie był zresztą na ich pojawienie się przygotowany, i to nie tylko mentalnie. W miejscu obrad brakowało choćby damskich toalet. Szybko stwierdzono, że panie potrzebują osobnej kafeterii, nie mogą przecież cisnąć się między kardynałami w tej samej kolejce po kawę. Podziału kafeterii na męską i żeńską (a nie dla duchownych i świeckich) z początku pilnowano bardzo restrykcyjnie, co było o tyle istotne, że – jak na każdej wielkiej konferencji – przerwa i posiłki to na soborze czas dyskusji, poznawania ludzi, zawierania sojuszy. Panie, skazane na osobną kawiarnię, były więc z tej części soborowego życia wykluczone. Podobno kiedy mężczyźni udali się do kobiecego baru, wstępu zabronił im Szwajcar. José Álvarez Icaza, chcąc napić się kawy z własną żoną, również audytorką soboru, musiał interweniować aż u papieskiego sekretarza. Argumentował, że na ironię zakrawałoby dyskutowanie o Kościele w świecie współczesnym i jednoczesne ignorowanie zasad tego świata.

      „Nie ma nic specjalnie ekscytującego czy śmiałego w zaproszeniu dwudziestu trzech kobiet jako niemych obserwatorek na zgromadzenie jakichś trzech tysięcy mężczyzn, dopóki nie dodamy, że tym zgromadzeniem jest ekumeniczny sobór Kościoła rzymskokatolickiego i że nigdy wcześniej w historii kobiety nie były na soborach obecne” – pisała Carmel McEnroy, autorka pierwszej książki na ten temat, która wykonała detektywistyczną pracę, tropiąc, kim były audytorki i jaki wkład wniosły w soborowe ustalenia.

      Jednak nawet zapraszanie audytorek nie obyło się bez problemów. Gdy 14 września 1964 roku papież Paweł VI witał kobiety w bazylice, nigdzie nie można było ich dostrzec. Okazało się, że zaproszenia nie doszły na czas. Pierwsza audytorka, Maria Luisa Monnet z Francji, przewodnicząca International Federation of the Independent Social Welfare Organizations, pojawiła się tydzień później. Monnet była w Rzymie podczas soboru, chcąc jako szefowa katolickiej organizacji trzymać rękę na pulsie i poznawać ludzi. Tylko dlatego mogła błyskawicznie odpowiedzieć na zaproszenie. Kiedy weszła na obrady, arcybiskup Denis Hurley z Durbanu w Afryce Południowej powitał ją słowami: „Kwiaty w końcu zakwitły w naszym kraju”.

      Ostatecznie na soborze pojawiły się dwadzieścia trzy audytorki: dziewiętnaście singielek lub zakonnic, trzy wdowy i jedna mężatka. Były wśród nich kandydatury oczywiste, jak Rosemary Goldie z Australii, wcześniej zaangażowana w Pax Romana, w momencie soboru mieszkająca w Rzymie i pracująca w Komitecie Stałym Międzynarodowego Kongresu Apostolatu Świeckich. Przezywana la bambina vaticana, Goldie mówiła o swojej nominacji na sobór bez zbędnej skromności: „Byłam na miejscu, trudno było mnie nie zaprosić”. Suzanne Guillemin, przełożona generalna Zgromadzenia Sióstr Miłosierdzia Świętego Wincentego à Paulo (szarytek), skupiającego czterdzieści pięć tysięcy kobiet największego zakonu na świecie, również wydawała się naturalną kandydatką. Guillemin była pionierką ruchu formacji sióstr. We wrześniu 1964 roku jej zakon zmodyfikował dawne habity z charakterystycznymi wielkimi białymi kornetami. Na soborze pojawiła się w prostym niebieskim welonie, wywołując swym nakryciem głowy pewne poruszenie.

      Audytorką wybrano również hiszpankę Pilar Bellosillo z World Union of Catholic Women Organizations, reprezentującą trzydzieści sześć milionów kobiet z całego świata, a także Amerykankę, siostrę Mary Luke Tobin, świeżo wybraną przewodniczącą Konferencji Wyższych Przełożonych Zgromadzeń Żeńskich (Leadership Conference of Women Religious, LCWR) w Stanach Zjednoczonych. Nominacja zaskoczyła ją podczas rejsu transatlantykiem do Europy, gdzie została oddelegowana, by śledzić, co się dzieje na soborze. W zasadzie Tobin dowiedziała się o zaproszeniu od dziennikarzy, którzy zaczęli dzwonić na statek z prośbą o komentarz. Dołączyły także Catherine McCarthy, kolejna Amerykanka, przewodnicząca National Council of Catholic Women, federacji skupiającej czternaście tysięcy organizacji reprezentujących łącznie dziesięć milionów katoliczek, oraz Alda Miceli, prezeska Centro Italiano Femminile, ale też międzynarodowa prezydent Secular Institutes the Missionaries of Christ the King. Ona dowiedziała się o nominacji w Ziemi Świętej, gdy po zejściu z góry Tabor zobaczyła swoje nazwisko w gazecie.

      Ida Grillo Marenghi Marenco, aktywistka i szefowa lokalnej włoskiej Akcji Katolickiej w Tortonie, a zarazem wdowa wojenna, cieszyła się, że choć przerwała naukę w liceum, zdążyła nauczyć się francuskiego, bo w tym języku porozumiewali się audytorzy. Kolejne uczestniczki to: Amalia Cordero Lanza di Montezemolo De Dematteis, również wdowa (jej mąż zginął w 1944 roku, rozstrzelany przez SS), matka piątki dzieci i prezeska organizacji wspierającej duchowo i materialnie włoskie siły zbrojne; Constantina Baldinucci, również Włoszka, zaproszona jako przełożona generalna sióstr Maria Bambina i przewodniczącą włoskiego Związku Sióstr; kolejna Włoszka, Sabine de Valon, przełożona generalna sióstr Świętego Serca i przewodnicząca włoskiego Związku Przełożonych Generalnych, a dzięki temu znana w Kongregacji ds. Zakonów; Juliana Thomas z Niemiec, siostra ze Zgromadzenia Ubogich Służebnic Jezusa Chrystusa i pierwsza sekretarz generalna niemieckiego Związku Przełożonych Generalnych; Cristina Estrada, przełożona generalna hiszpańskiej części Zgromadzenia Służebniczek Świętego Serca. Wśród kobiet soborowych znalazły się też przedstawicielki rytu bizantyjskiego (ukraińskiego), na przykład Claudia Feddish, przełożona generalna sióstr bazylianek, a na ostatniej sesji również Jerome Maria Chimy z Kanady, przełożona generalna ukraińskich sióstr Maryi Niepokalanej. Z Kairu przyjechała Marie de la Croix Khouzam, przełożona generalna sióstr Serca Świętego z Egiptu, a z Bejrutu Marie-Henriette Ghanem, przewodnicząca Zgromadzenia Przełożonych Generalnych w Libanie.

      Dopiero na czwartą sesję dojechała Gertrud Ehrle, założycielka i wieloletnia przewodnicząca Ligi Katolickich Kobiet Niemieckich. Gertrud miała doktorat z socjologii i zajmowała się tematyką kobiet w miejscach pracy oraz pracą społeczną. Margarita Moyano Llerena z Argentyny od piętnastu lat pracowała w centrali World Federation of Catholic Young Women and Girls w Brukseli i była przewodniczącą organizacji. Kiedy zaproszono ją na czwartą sesję soboru, miała trzydzieści osiem lat. Jej koleżanka z organizacji, trzydziestodwuletnia holenderska prawniczka Anne-Marie Roeloffzen, została zaproszona na sobór jako ekspertka. Z Urugwaju przyjechała natomiast trzydziestoletnia Gladys Parentelli, prezeska International Movement of Catholic Agricultural and Rural Youth. Wreszcie na czwartej sesji pojawiła się też Luz María Álvarez Icaza z Meksyku, jedyna mężatka wśród audytorek, współprzewodnicząca – wraz z mężem Josém – Ruchu Rodzin Chrześcijańskich, matka dwanaściorga dzieci. Na soborze obecna była też baronessa Hedwig Skoda z Czechosłowacji, o której wiadomo niewiele poza tym, że w 1944 roku zrobiła doktorat w Zurychu i posługiwała się francuskim adresem, gdy zaproszono ją na ostatnią sesję soboru.

      Zamiast po prostu cieszyć się, że kobiety wpuszczono na sobór, warto się zastanowić, jakie kobiety zaproszono i dlaczego. Obecność kobiet na soborze wiąże się też z pytaniem, jak bardzo obecni powinni być na nim świeccy. Wielu wysokich urzędników watykańskich uważało wtedy, że już jest ich zbyt dużo. Holenderska badaczka Marjet Derks słusznie przestrzega przed schematycznym konfrontowaniem mizoginistycznego Watykanu z dzielnymi niewiastami, które wywalczyły na soborze tyle, ile mogły, czyli niewiele. Owszem, otoczenie nie było specjalnie sprzyjające, ale część z audytorek znała je dość dobrze. Szefowe wielkich kobiecych organizacji bywały na spotkaniach z biskupami i papieżem, znały kardynałów, co często decydowało o skuteczności ich działań. Kobiety te z pewnością były doświadczone. Znały realia funkcjonowania zarówno świata wielkich katolickich organizacji świeckich, jak i zakonów. Jako przełożone zakonów i katolickie aktywistki od lat uczyły się przecież współpracować ze strukturami Kościoła. Audytorki były bardzo różne, należały do rozmaitych frakcji, częstokroć w istotnych kwestiach soborowych miały nawet sprzeczne opinie.