Christmas Abbott

Piekielnie twarda sztuka


Скачать книгу

znasz prawdopodobnie ten drugi rodzaj tłuszczu, czyli tłuszcz zmagazynowany. To ten, którego ciągle próbujemy się pozbyć. Część tworzonej przez niego tkanki otacza niektóre narządy, aby je chronić. Większość znajduje się jednak tuż pod skórą, przesądzając o kształcie naszej sylwetki.

      Na pewno słyszałaś, że kiedy tyjesz, twoje komórki tłuszczowe rozszerzają się, a kiedy chudniesz, ulegają skurczeniu. To prawda, jeśli chodzi o tłuszcz znajdujący się w okolicach brzucha.

      Zupełnie inaczej wygląda to w przypadku komórek tłuszczowych na pupie. Zgadnij, co dzieje się, kiedy jesz świństwa, takie jak cukier, przetworzona żywność i ociekające kaloriami fast foody, a oprócz tego całymi dniami siedzisz na pupie. Otóż na twoich pośladkach pojawiają się dodatkowe komórki tłuszczu! I nosisz je ze sobą do końca życia. A przecież dodatkowe komórki tłuszczu to dokładnie to, czego nie chcesz.

      Dzięki właściwemu odżywianiu i odpowiednim ćwiczeniom możesz powstrzymać ten proces, a jednocześnie pozbyć się zwałów opornego tłuszczu.

Szybka porada

      1. Przestań nienawidzić swoich pośladków. Obiecaj sobie, że nie będziesz mówić rzeczy w stylu: „Ach, jak ja nie znoszę swojej pupy!” czy „Mój tyłek jest za gruby”. To cię demotywuje i podkopuje twoją pewność siebie. Powtarzanie negatywnych opinii o swoim ciele jest bardzo szkodliwe i może się stać barierą dla twojego rozwoju. Zacznij powtarzać sobie, że twoje ciało jest piękne.

      2. Zamień negatywne komentarze na mocne, pozytywne stwierdzenia („Kiedy ćwiczę, moje uda są takie silne!” albo „Podobam się sobie w spodniach i sukienkach”).

      3. W widocznych miejscach wieszaj motywujące hasła. Ja robię tak, żeby przypominały mi o moim celu i o tym, żebym nie zbaczała z wytyczonej ścieżki. Na przykład:

      Napis na lodówce: „Jesteś piękna! Tak trzymaj”.

      Najlepsze napisy na lustrze w łazience: „Dziś możesz dokonać zmiany!”, „Udowodnij im, że nie mają racji!” oraz „Zrób dziś to, czego innym się nie chce, abyś jutro mogła zrobić to, czego inni nie potrafią”.

      Napisy w moim samochodzie: „Wypacaj tłuszcz!” i „Robię to dla siebie!”.

      4. Przyzwyczaj się do tego, jak wyglądasz i czujesz się nago. Sprzątaj dom bez ubrania albo myj samochód w stroju kąpielowym. Nie jesteś jeszcze wystarczająco odważna? W takim razie rób to w seksownym negliżu. Im więcej czasu będziesz spędzać nago lub prawie nago, tym mocniej pokochasz swoje ciało. Patrz na siebie w lustrze, kiedy wychodzisz spod prysznica. Dostrzegaj zmiany i ciesz się nimi.

      5. Nie rezygnuj. Mój program będzie wzmacniał twoją pewność siebie. Pod koniec pierwszego tygodnia będziesz dumna z wprowadzenia pozytywnych zmian takich jak odpowiednie śniadanie, ćwiczenia i świadomość bycia na właściwej drodze. Zdobędziesz odwagę, aby rozpocząć kolejny tydzień i będziesz się cieszyć nowymi zmianami! Pod koniec miesiąca będziesz namawiać przyjaciółki, żeby spróbowały tego nowego, ekscytującego i fajnego stylu jedzenia, ćwiczenia i życia.

ŻEGNAJCIE, OBWISŁE POŚLADKI!

      Jest jeszcze jedna rzecz, która może zrujnować wygląd twojej pupy: efekt jojo. Sprawia on, że pośladki stają się obwisłe, a tego z pewnością nie chcemy. Jeśli nieustannie zaczynasz i porzucasz kolejne diety – w twoim organizmie obniża się poziom kolagenu i elastyny, które sprawiają, że skóra na twoich pośladkach i reszcie ciała jest ładna i jędrna. Jeśli ciągle będziesz gubić i przybierać te same pięć czy dziesięć kilogramów, twoja pupa stanie się obwisła. To jak rozciąganie swetra po praniu – rób tak, a w końcu go zniszczysz. Zaczynanie kolejnych diet sprzyja obwisłości, podobnie jak brak ruchu, ponieważ skóra naciąga się i traci elastyczność. Twój tyłeczek wtedy opada.

      Program dla Zuchwałych możesz stosować przez całe życie, bo jest elastyczny i daje ci różne możliwości żywieniowe w zależności od tego, w jakim punkcie drogi fitness się znajdujesz. Możesz się pożegnać z efektem jojo i na stałe cieszyć się cudownym, jędrnym tyłeczkiem.

CHLIP, CHLIP! TŁUSZCZ NA PUPIE I CELLULIT CHODZĄ PARAMI

      Moje przyjaciółki zazdroszczą mi absolutnego braku cellulitu. Często mówią mi, jakie to mam szczęście, ale odpowiadam im wtedy: „To wcale nie kwestia szczęścia, bo w mojej rodzinie jest mnóstwo osób z cellulitem”.

      Nie mam cellulitu, bo dbam o siebie i staram się zapobiegać jego powstawaniu. Wierzę w stare powiedzenie: „Jesteś tym, co jesz” i wiem, że moja dieta ma tutaj kluczowe znaczenie. Od lat jadam odpowiednio, pozwalając sobie tylko na zasłużone oszustwa. Omijam przetworzoną i śmieciową żywność. Wymaga ona dłuższego trawienia i zapycha układ pokarmowy, co prowadzi do tworzenia się cellulitu. Nie palę też, bo wszystko, co utrudnia obieg krwi (na przykład tytoń), powinno zniknąć z naszego życia. Poza tym piję mnóstwo wody, żeby ciągle przepłukiwać swoje ciało. Dzięki nawodnieniu mam też bardzo dużo energii.

      Za powstawanie cellulitu odpowiadają trzy rzeczy: nadmierna ilość tłuszczu, powolny obieg krwi i zatrzymywanie wody w organizmie. Sprawiają one, że tkanka łączna osłabia się i niszczy. Kiedy tak się dzieje, tłuszcz napiera na skórę, tworząc w niej dołeczki. Około 90 procent kobiet zmaga się z cellulitem, a najwięcej mają go te o tłustych zadkach. Oczywiście każda kobieta go nienawidzi. Nie spotkałam jeszcze takiej, która chciałaby mieć więcej cellulitu!

      Jeśli nie walczymy z cellulitem, skóra zaczyna tracić elastyczność i dołki stają się coraz bardziej widoczne. Układ limfatyczny, który gromadzi i filtruje uszkodzone komórki, bakterie oraz wirusy, również jest tu nie bez znaczenia – w normalnych warunkach odpowiada on za odsączanie tkanek z nadmiaru płynów. Cellulit, któremu towarzyszy osłabienie tkanek i uwięzienie tłuszczu w komórkach, może zablokować ten proces, powodując opuchnięcie ciała i nasilenie efektu „skórki pomarańczowej”.

      „Cudownym lekiem” na cellulit jest odpowiednie jedzenie – oparte na przyjmowaniu białek, tłuszczów i węglowodanów we właściwych proporcjach – oraz trening. Nie ma żadnego innego ratunku; nie sprawdzają się masaże, kremy, olejki i inne obietnice sprzedawane w słoiczkach. Wierzcie mi, że gdyby któraś z tych rzeczy działała, wiedziałabym o tym i podzieliła się tą wiedzą ze wszystkimi swoimi klientkami!

      Trening siłowy rozwija mięśnie, które pomagają zredukować cellulit. Jeśli nie zaczniesz wykonywać odpowiednich ćwiczeń, mięśnie twoich pośladków pozostaną słabe, a pupa – obwisła. Utrzymujący się na ich powierzchni tłuszcz nada im grudkowaty wygląd, którego wszystkie tak bardzo nienawidzimy!

      Wierzcie mi: cellulit znika. Obserwuję to u kobiet, które trenuję: kiedy zaczynają ćwiczyć i stosować dietę, skórka pomarańczowa wygładza się.

      JESTEM TWARDZIELKĄ

      Choć 40-letnia Sarah była szczupła przy swoich 20 procentach tłuszczu w organizmie, wiedziała, że na brzuchu, biodrach oraz udach ma ohydny cellulit, i przed każdym sezonem plażowym wpadała w panikę. Nieważne, co jadła i jak ciężko ćwiczyła, nie mogła się pozbyć tej warstwy tłuszczu.

      Zaczęłam z nią realizować jeden z moich programów, skupiając się wyłącznie na właściwym jedzeniu. Wprowadziłyśmy też mój plan treningowy.

      Sarah była zmotywowana i konsekwentna. Przyniosło to doskonałe efekty.

      Zrzuciła około pięciu dodatkowych kilogramów i obniżyła poziom tłuszczu w organizmie do 16 procent.

      A teraz najlepsze: po trzech tygodniach jej cellulit zniknął. Naprawdę.

      To jeszcze nie wszystko. Któregoś razu powiedziała mi szeptem, że ona i jej mąż są w sypialni bardziej