cisza. Mędrzec odwrócił się i odszedł.
– To wy odejdźcie, dobrzy ludzie. – Nauczyciel uniósł prawą dłoń. – Idźcie do swoich domów. Wczoraj obiecywaliście nam barana w zamian za uzdrowienie dziecka, dziś lżycie nas i wypędzacie.
Ojciec uzdrowionego chłopca wystąpił do przodu. Na twarzy nie miał gniewu, ale ogromny smutek.
– Słyszeliście, co powiedział mędrzec, do którego zwróciliśmy się o pomoc. Odejdźcie z Bogiem, jeśli z nim przyszliście. Albo z Szatanem, jeśli to on was przysłał. Nie zabijemy dla was barana, ale was nie skrzywdzimy. Taka jest nasza decyzja.
Ostatnie słowa zaakcentował. Uświadomiłem sobie nagle, że nie słychać krzyków chłopca, i powiedziałem o tym.
– Sprowadziliśmy z sąsiedniej wsi starą znachorkę – rzekł mężczyzna. – Rozpaliła ogień i całą noc odczyniała wasze uroki. Teraz chłopiec śpi udręczony, ale ma się znacznie lepiej.
W oddali zagrzmiał piorun. Wieśniacy trwożnie popatrzyli w niebo.
– Znachorka uprzedziła nas, że za wami będą szły znaki! – krzyknęła jedna z kobiet, wydaje mi się, że matka dziecka. – Idźcie precz! Musimy składać ofiary, żeby przebłagać tego, co uczynił to zło...
– Co z waszą wiarą w dobrego Jahwe? – zirytował się Izrael.
– Czy nie ma w was odrobiny miłości do niego i wiary w jego dzieło? – spytał Sariusz.
Ludzie się burzyli. Moim zdaniem niepotrzebnie trwaliśmy przy swoim. Powinniśmy opuścić to miejsce. Chłopiec najpewniej przyzwyczai się do dźwięków, przyjmie je najpierw z obawą, a potem z radością. Jego krewni będą w tym czasie składać ofiary i wierzyć, że to one zrobiły swoje, a nie czas, który jest tutaj jedynym lekarstwem.
– Nie proście o pomoc znachorek – przemówił Nauczyciel. – Uważajcie, komu składacie ofiary. Zasłużycie na gniew jedynego prawdziwego Boga. Czy nie słyszeliście opowieści o tym, jak kazał Abrahamowi złożyć w ofierze syna?
Ponownie rozległy się krzyki i głosy oburzenia.
– Nie! – krzyknął ojciec ozdrowieńca. – Złożymy w ofierze barana, aby przebłagać bogów. Jeśli nie odejdziecie, jednego z was także poświęcimy, aby przestali się gniewać.
– Jest tylko jeden... – zaczął Gabriel. Nie dokończył, bo w ręku wuja chłopca zabłysnął nóż.
Odeszliśmy zatem, zabierając ze sobą papirus i przybory do pisania.
Конец ознакомительного фрагмента.
Текст предоставлен ООО «ЛитРес».
Прочитайте эту книгу целиком, купив полную легальную версию на ЛитРес.
Безопасно оплатить книгу можно банковской картой Visa, MasterCard, Maestro, со счета мобильного телефона, с платежного терминала, в салоне МТС или Связной, через PayPal, WebMoney, Яндекс.Деньги, QIWI Кошелек, бонусными картами или другим удобным Вам способом.