Скачать книгу

po pannę Steele.

      – Dobrze, proszę pana.

      – Daj mi znać, jak będziesz znał szczegóły ochrony.

      – Oczywiście.

      – I dzięki za maskę i szminkę.

      – Bardzo proszę. – Taylor zamyka drzwi.

      Na górze jej nie widzę, ale za to ją słyszę.

      Ana mówi do siebie w garderobie.

      Co ona tam, u licha, robi?

      Biorę głęboki oddech i otwieram drzwi. Ana siedzi po turecku na podłodze.

      – Tutaj jesteś. Myślałem, że uciekłaś.

      Podnosi palec i dostrzegam, że rozmawia przez telefon, a nie sama ze sobą. Opieram się o klamkę i patrzę, jak wsuwa za ucho kosmyk włosów i zaczyna go sobie oplatać wokół palca.

      – Przepraszam, mamo, ale muszę kończyć. Niedługo znowu zadzwonię… – Jest stremowana.

      Czyżbym ja na nią tak działał? Może schowała się tutaj przede mną? Potrzebowała przestrzeni? Na tę myśl ogarnia mnie przygnębienie.

      – Też cię kocham, mamo. – Rozłącza się i obraca ku mnie z wyczekującą miną.

      – Dlaczego się tu chowasz? – pytam.

      – Nie chowam się, tylko rozpaczam.

      – Rozpaczasz? – Z niepokoju dostaję gęsiej skórki. Naprawdę myśli o ucieczce.

      – Nad tym wszystkim, Christianie. – Gestem wskazuje na sukienki wiszące w garderobie.

      Chodzi o ubrania? Nie podobają się jej?

      – Mogę wejść? – pytam.

      – To twoja garderoba.

      Moja garderoba. Ale ubrania twoje, Ano.

      Powoli osuwam się na podłogę naprzeciwko niej, próbując odgadnąć, w jakim jest nastroju.

      – To tylko ubrania. Jeśli ci się nie podobają, oddam je. – Nie szukam pojednania, jestem raczej zrezygnowany.

      – Nie jest z tobą łatwo, wiesz?

      Ma rację. Drapię się po nieogolonej brodzie i zastanawiam, co by tu powiedzieć.

      Bądź prawdziwy. Bądź szczery. Słyszę w myślach słowa Flynna.

      – Wiem. Staram się – odpowiadam.

      – Bywasz bardzo irytujący – mówi żartobliwie.

      – Tak jak i pani, panno Steele.

      – Dlaczego to robisz? – Gestem pokazuje nas oboje.

      Siebie i mnie.

      Anę i Christiana.

      – Wiesz dlaczego. – Potrzebuję cię.

      – Nie, nie wiem – odpowiada z uporem.

      Przeczesuję palcami włosy, szukając natchnienia. Co chce, żebym powiedział? Co chce usłyszeć?

      – Jesteś bardzo frustrującą kobietą.

      – Mógłbyś mieć miłą, uległą brunetkę. Taką, która by pytała „jak wysoko” za każdym razem, kiedy kazałbyś jej skakać, pod warunkiem oczywiście, że pozwoliłbyś się jej odezwać. Więc dlaczego ja, Christianie? Nie rozumiem tego.

      Co mam jej powiedzieć? Że kiedy ją poznałem, to jakbym się obudził? Że mój cały świat się zmienił? Zaczął krążyć po całkiem innej orbicie.

      – Dzięki tobie inaczej patrzę na świat, Anastasio. Nie pragniesz mnie z powodu moich pieniędzy. Dałaś mi… – szukam odpowiedniego słowa. – Nadzieję.

      – Nadzieję na co?

      Na wszystko.

      – Na więcej – odpowiadam. Tego właśnie Ana chciała. I teraz ja też chcę.

      Otwórz się przed nią, Grey.

      Przyznaję jej rację.

      – Przywykłem do kobiet, które robią dokładnie to, co mówię i kiedy to mówię. Są mi we wszystkim posłuszne. Ale to się może znudzić. Masz w sobie coś, Anastasio, co przemawia do czegoś, co tkwi gdzieś głęboko we mnie i czego sam do końca nie rozumiem. To jak syreni śpiew. Nie potrafię ci się oprzeć i nie chcę cię stracić.

      Ha! Cóż za elokwencja, Grey.

      Biorę ją za rękę.

      – Nie uciekaj, proszę. Miej we mnie trochę wiary. I cierpliwości. Proszę.

      I wtedy się do mnie uśmiecha tym swoim słodkim uśmiechem. Pełnym zrozumienia. I miłości. Mógłbym się pławić w tym uśmiechu przez cały dzień. Kładzie mi rękę na kolanie, czym mnie zaskakuje, i pochyla się, żeby pocałować mnie w usta.

      – Okej. Wiara i cierpliwość. Myślę, że dam radę.

      – To dobrze. Bo właśnie przyszedł Franco.

      Przerzuca włosy przez ramię.

      – Najwyższy czas! – Jej dziewczęcy śmiech jest zaraźliwy.

      Trzymając się za ręce, idziemy na dół, a ja myślę sobie, że może już przestała się na mnie gniewać, chociaż wciąż nie bardzo wiem, co takiego zrobiłem.

      Atencja, z jaką Franco nadskakuje mojej dziewczynie, jest wręcz krępująca. Zostawiam ich w mojej łazience, bo wątpię, by Ana była zadowolona, że wtrącam się w to, jak ma sobie obciąć włosy.

      W drodze do gabinetu czuję, że mam spięte ramiona. Cały jestem spięty. Nie miałem kontroli nad tym, co działo się dzisiaj rano, i chociaż Ana obiecała, że spróbuje mi wierzyć i mieć do mnie cierpliwość, dopiero czas pokaże, czy dotrzyma słowa.

      Jednak nigdy nie dała mi powodu, bym w nią zwątpił.

      Z wyjątkiem tego razu, kiedy odeszła.

      I mnie zraniła…

      Odpędzam te czarne myśli i szybko sprawdzam pocztę. Jest mail od Flynna.

      Nadawca: Dr John Flynn

      Temat: Dzisiejszy wieczór

      Data: 11 czerwca 2011, 13:00

      Adresat: Christian Grey

      Christianie

      Będziesz dzisiaj na balu dobroczynnym swoich rodziców?

      JF

      Natychmiast odpisuję.

      Nadawca: Christian Grey

      Temat: Dzisiejszy wieczór

      Data: 11 czerwca 2011, 13:15

      Adresat: Dr John Flynn

      Dzień dobry, Johnie.

      W rzeczy samej, wybieram się, i to w towarzystwie panny Anastasii Steele.

      Christian Grey,

      prezes Grey Enterprises Holdings, Inc.

      Ciekawe, co na to powie. Chyba po raz pierwszy naprawdę zastosowałem się do jego rady – próbuję ułożyć związek z Aną tak, jak ona tego chce.

      Jak dotąd czuję się nieco zagubiony.

      Kręcę głową i sięgam po bilanse, które wcześniej wydrukowałem, i kilka sprawozdań, które muszę przeczytać, zanim otworzę firmę na Tajwanie.

      Analiza