pozwala, by obsługiwała go kobieta«. Ona jest przecież nieletnia, odrzekł rabin Nachman. Tamten jednak odparł: Szemuel powiedział wyraźnie: »Nie wolno, by mężczyznę obsługiwała jakakolwiek kobieta, niezależnie od tego czy dorosła, czy nieletnia«. Rab Nachman powiedział do niego: Niech pan Jałty (mojej żony) zechce odpowiedzieć na jej pozdrowienie. Tak nauczał Szemuel, odparł rabin Jehuda: »Głos kobiety jest czymś nieprzyzwoitym!« To może, rzekł Nachman, przez posłańca? Tamten powiedział: Tak rzekł Szemuel: »Nie odpowiada się na pozdrowienie kobiety!« Ale może przez jej własnego męża, rzekł Nachman. Rab Jehuda: Tak mówił Szemuel: »W ogóle nie odpowiada się na pozdrowienie kobiety«”. Nic dziwnego, że uczniowie Jezusa są zdziwieni, kiedy, jak opowiada z kolei Jan, spotykają swego nauczyciela rozmawiającego sam na sam z Samarytanką. „Wówczas przyszli Jego uczniowie i dziwili się, że rozmawia z kobietą. Nikt jednak nie zapytał: Czego chcesz od niej? – lub – Dlaczego z nią rozmawiasz?” (J 4, 27). Trudno powiedzieć, które z tych zachowań budziło większe zaskoczenie współczesnych: zgoda na bycie obsługiwanym przez Martę czy rozmowa w cztery oczy z obcą kobietą.
Wyjątek Berurii
Zarówno jeśli chodzi o praktyki religijne, jak i pozycję społeczną trudno mówić o równości kobiet i mężczyzn. Napisany przez kobietę zwój Tory był nieważny, kobiety były też wyłączone z obowiązku studiowania Tory (Keener, s. 633). Zdarzały się wprawdzie przypadki kobiet dopuszczonych do udziału w debatach rabinów, a nawet, jak mówi o tym historia słynnej Berurii, zdarzało się, że większość rabinów przychyliła się do opinii kobiety. Był to jednak całkowity wyjątek, jak zauważa Keener (s. 636) i wskazuje, że był on też zresztą spowodowany pochodzeniem i przynależnością rodzinną. Beruria była córką rabina Ananiasza ben Teradiona i żoną rabbiego Meira. Inną słynną znawczynią Prawa w tradycji rabinicznej była żona rabbiego Akiby Rachela. Takie przykłady można by zliczyć na palcach jednej ręki; mądrość i wiedza tych kobiet była zresztą tyleż ich własną zasługą, co uznaniem dla mądrości ojca lub męża. Pomijając te wyjątki, praktyka była całkiem inna: mężczyznom nakazywano unikanie rozmów z kobietami, co miało ich uchronić przed nieczystością lub głupotą. Niektórzy nauczyciele stosowali tę regułę nawet wobec swoich żon. Było regułą, że rabini zakazywali kobietom nawet nauczania dzieci – nie swoich własnych, ale dzieci w szkole. „Można bezpiecznie stwierdzić – pisze John P. Meier – że było regułą, iż żydowscy nauczyciele religijni w Palestynie w I wieku n.e. nie dopuszczali kobiet do kręgu swych męskich uczniów, którym udzielali nauk, nie wspominając nawet o możliwości podróżowania zamężnych kobiet z takimi nauczycielami bez obecności mężów”. Kobiety nauczano ich domowych religijnych obowiązków w domu; w rzadkich przypadkach mąż, który był rabinem, mógł zapewne prywatnie udzielić bardziej szczegółowej instrukcji. Ale mędrcy nigdy nie dopuszczali możliwości studiowania Tory przez kobiety i mężczyzn razem (A Marginal Jew, t. III, s. 118).
Taki sam obraz przedstawia wielki niemiecki uczony Joachim Jeremias. Zauważa on, że przepisy Miszny nakazywały kobietom chodzić z zasłoniętymi twarzami. „Narzeczona mogła pokazać odkrytą głowę, tylko gdy szła w orszaku ślubnym, a i wtedy tylko gdy była dziewicą, nie wdową” (Jerusalem in the time of Jesus, s. 360). Reguły stosowności zakazywały mężczyźnie przebywać sam na sam z kobietą, patrzeć na zamężną kobietę, a nawet pozdrowić ją. Dla uczonego czymś przynoszącym mu ujmę była rozmowa z kobietą na ulicy. Rozmawianie z mężczyznami na ulicy mogło być powodem rozwodu. Dlaczego? Odpowiedź jest oczywista. Właściwym miejscem dla kobiety był dom. To tam miała przebywać, chroniona pod okiem męża. Jeremias powołuje się tu na Filona Aleksandryjskiego, żydowskiego filozofa z I wieku, który napisał, że całe życie publiczne zarówo w czasach pokoju, jak i wojny było domeną mężczyzn. Czymś stosownym dla kobiet jest zatem życie w domu za zamkniętymi drzwiami. I nawet jeśli reguły tej nie przestrzegano ściśle, jak pokazują Ewangelie, informujące, że po przybyciu Jezusa do miast i miasteczek Galilei witały Go też kobiety, było to z pewnością szanowane zalecenie.
Jeremias pisze, że córki najbardziej wpływowych rodzin w Jerozolimie, które ściśle przestrzegały prawa, pilnowały zwyczaju, by pozostawać w domu przed małżeństwem, o ile tylko się dało; kobiety zamężne wychodziły z domu tylko z zakrytą twarzą. Wyjątkami od reguły były kobiety w rodzinach królewskich: Aleksandra Salome, która rządziła Izraelem, zresztą z pomocą faryzeuszy, oraz Salome z Ewangelii, która miała zatańczyć przed Herodem Antypasem i w ten sposób doprowadzić do śmierci Jana Chrzciciela (Mt 14, 1-2; Mk 6,17-29). Zgodnie z zapisaną w Talmudzie tradycją dwa razy w roku 15 dnia miesiąca Ab i w Dniu Przebłagania w winnicach wokół Jerozolimy odbywały się radosne tańce i zabawy; były to jedyne chwile, w czasie których młode dziewczyny odsłaniały swoją urodę przed młodzieńcami. Znowu można zapytać, na ile w przypadku takich opisów mamy do czynienia z rzeczywistością, a na ile jest to idealny obraz przeszłości, pokazujący wierność Izraela zgodnie z późniejszymi wymaganiami rabinów. Sam zresztą niemiecki badacz przyznaje, że na prowincji wiejskie kobiety z pewnością nie przestrzegały tak ściśle reguł i zakazów jak miejskie. Oto jeden z przykładów: „Rabi Jose Galilejczyk (ok. 110) znajdował się w podróży. Spotkał Berurię (małżonkę Rabiego Meira, ok. 150); rzekł do niej: Którą drogą idzie się w kierunku Liddy? Odpowiedziała: Głupi Galilejczyku, czyż uczeni nie powiedzieli: »Nie powinno się wiele rozprawiać z kobietami?«. Powinieneś był powiedzieć: »Którędy do Liddy?«”. Mężczyzna, wskazują Strack i Billerbeck, nie powinien przebywać sam w towarzystwie kobiety również w przydrożnym schronieniu, nawet gdyby to były jego córka czy siostra, a to ze względu na możliwe podejrzenia innych mężczyzn. Mężczyźnie w żadnym razie nie wolno było rozmawiać z kobietą na drodze, nawet jeśli była to jego własna żona – tak, żeby nie dać powodów do zgorszenia innym mężczyznom (Kommentar zum Neuen Testament aus Talmud und Midrasch, t. II, s. 438).
Pod władzą ojca
Niska ranga kobiet nigdzie nie była bardziej widoczna niż w przepisach prawa. Córki pomijano przy dziedziczeniu, przechodziło ono na synów i ich potomstwo. Władza ojcowska była wyjątkowo silna nad małoletnimi przed zamążpójściem. Ojciec mógł sam unieważnić śluby swej córki, reprezentował ją we wszelkich sprawach prawnych, tylko on decydował o małżeństwie i wyborze kandydata. Do 12,5. roku życia dziewczyna nie miała prawa odmówić małżeństwa z kandydatem wskazanym przez ojca. Bardzo ściśle odróżniano nieletnie (qetannah, małe dziewczynki w wieku 12 lat i jeden dzień oraz poniżej), młode dziewczyny (na’arah, między 12. rokiem życia i 12. rokiem i 6. miesiącami) i panny pełnoletnie (bogeret, powyżej 12,5. roku życia). Podobnie sytuację kobiet postrzega inny badacz, Ben Witherington III. Pisze: „Należy pamiętać o nadzwyczajnej pozycji głowy rodziny, patria potestas, jaką miał ojciec nad swą córką i mąż nad żoną. Prawa dotyczące spadków, małżeństw i rozwodów w widoczny sposób faworyzowały mężczyzn, z niewielkimi tylko zabezpieczeniami (takimi jak ketuba żony i prawo do zachówku dla córki). Kobieta przechodziła spod władzy ojca pod władzę męża zwykle bez pytania jej o zdanie. Ponieważ kobieta zmieniała rodzinę po ślubie, nie mogła zachować rodowego nazwiska lub zachować majątku w tej samej rodzinie. Miała zatem w większości wypadków prawo do utrzymania, a nie do dziedziczenia” (Women in the Ministry of Jesus, s. 2).
Komentatorzy zwracają uwagę na bardzo wczesny czas zawierania małżeństw. Rzeczywiście, kobiety krążyły między mężczyznami, przechodząc od razu spod władzy ojcowskiej pod mężowską. Zaręczyny zawierano zwykle wtedy, gdy dziewczyna była między 12. a 12. rokiem i sześcioma miesiącami, choć zdarzały się wcześniejsze małżeństwa i zaręczyny. Często męża wybierano spośród krewnych. Zaręczona kobieta jest nazywana żoną, może zostać wdową, zostać oddalona przez rozwód i ukarana śmiercią za cudzołóstwo. „Nabywa się ją [kobietę] za pieniądze, przez pismo lub stosunek płciowy” – takie samo sformułowanie prawne, zauważa Jeremias, jak przy zakupie niewolnika. Wskazuje on jednak też na dwie ważne różnice odnośnie