– Cy westchnął ciężko. – Jeden z nauczycieli w szkole Alexa miał wypadek. Alex postanowił założyć fundusz, aby go wspomóc finansowo. Przeznaczył na ten cel całe swoje kieszonkowe.
Twarz Cyrusa wykrzywiła się w grymasie bólu. Mężczyzna z trudem przełknął ślinę, starając się powstrzymać łzy. Czas nie leczył ran. Mimo upływu tylu lat wspomnienia nadal przyprawiały go o bolesne kłucie w sercu. Może schwytanie Lopeza pomoże mu odzyskać spokój i równowagę psychiczną?
– Złapiemy drania – powiedział Eb, przerywając ciszę. – Jeśli będzie trzeba, wezwę na pomoc najlepszych fachowców z całego świata. Ale złapiemy go.
Otrząsnąwszy się z posępnej zadumy, Parks zerknął na przyjaciela.
– Chciałbym spędzić z nim pięć minut sam na sam.
– Wykluczone! – Eb wyszczerzył zęby w uśmiechu. – Dobrze wiem, co potrafisz zdziałać w pięć minut, a Lopez musi zostać sprawiedliwie osądzony.
– Już raz był.
– Owszem, na wschodnim wybrzeżu. Tym razem postaramy się przyskrzynić go tu, w Teksasie. Postaramy się również, żeby zajął się nim najlepszy oskarżyciel w całym stanie. Hartowie są spokrewnieni ze stanowym prokuratorem generalnym, to ich brat.
– Faktycznie, wyleciało mi to z głowy. – W oczach Parksa pojawił się błysk nadziei. – No dobra, dam przysięgłym jeszcze jedną szansę. To nie ich wina, że Lopeza stać na obrońców w garniturach od Armaniego.
– Słusznie. A Lopez… może przyłapiemy go na gorącym uczynku, na rozprowadzaniu narkotyków albo na praniu pieniędzy? Wtedy ludzie z DEA będą mieli ułatwione zadanie.
Dojechali do północnej granicy posiadłości Parksa; niedaleko za ogrodzeniem rozciągał się ogromny plac budowy. Zatrzymali się za kępą drzew rosnących przy strumyku. Ebenezer zdjął z szyi lornetkę, przyłożył do oczu, następnie podał ją przyjacielowi, który również sprawdził, jak postępuje budowa.
– Rozpoznałeś któregoś z kręcących się tam facetów? – spytał Cy, oddając lornetkę.
Eb pokręcił przecząco głową.
– Nie. Ale podejrzewam, że wielu z nich ma kryminalną przeszłość. Lopez nie zwraca uwagi na odsiadki czy wyroki. Po prostu zatrudnia ludzi, którzy słuchają poleceń i nie zadają pytań. – Na moment zamilkł. – Psiakrew! Centrum dystrybucji! Tylko tego nam potrzeba!
– Warto pogadać z szeryfem Elliottem. Chociaż nie, lepiej sam z nim pogadaj. On i ja mamy na pieńku.
– Pamiętam. Zdaje się, że posprzeczaliście się w sprawie letniego obozu?
– Skoczyliśmy sobie do gardeł – przyznał Cy z miną winowajcy. – Od tamtej pory trochę złagodniałem.
– Komu ty to mówisz? – spytał ze śmiechem Eb, naciągając kapelusz głębiej na czoło. – Ruszajmy, zanim nas przyuważą.
– Widać kilku zbliżających się typów.
– Ty widzisz ich, oni ciebie.
– Może się przestraszą? – Cy wyszczerzył zęby.
Eb pokręcił rozbawiony głową. Uśmiech rzadko gościł na posępnym obliczu przyjaciela. Po chwili obaj zawrócili i pogalopowali w stronę stajni.
Po południu Ebenezer pojechał na starą farmę Johnsonów, żeby zabrać swych uczniów na trening z samoobrony.
Na jego widok Sally rozpromieniła się. Zanim jednak zdążyła cokolwiek powiedzieć, Stevie wpadł do holu jak wicher i z dzikim okrzykiem radości rzucił się Ebowi na szyję.
– Jak Jess? – spytał Eb, kiedy wyszli w trójkę na zewnątrz.
Skrzywiwszy się, Sally obejrzała się przez ramię.
– Parę minut temu pojawił się Dallas. Nawet nie zamienili z sobą słowa, atmosfera jest naładowana elektrycznością.
Конец ознакомительного фрагмента.
Текст предоставлен ООО «ЛитРес».
Прочитайте эту книгу целиком, купив полную легальную версию на ЛитРес.
Безопасно оплатить книгу можно банковской картой Visa, MasterCard, Maestro, со счета мобильного телефона, с платежного терминала, в салоне МТС или Связной, через PayPal, WebMoney, Яндекс.Деньги, QIWI Кошелек, бонусными картами или другим удобным Вам способом.